piątek, 20 lipca 2007

Niech mówią, że...

Kirhan wróciła... Z niczym, jak zawsze ^^" Wena brak, za to jakieś tam natchnienie się znalazło ^^" Chociaż jak zawsze nikłe... Jak to już pisałam na Silent Jealousy - „Change over!” by Wakato Hiroshi ^^'

 

  

 

13 września

Czasami nadal nachodziły mnie wspomnienia mangi, którą czytałem i ciężko było mi pozbyć się ich z pamięci. Najgorzej były chwile, kiedy trzymałem się blisko Syriusza, w te uporczywe wizje nie chciały ustąpić sprawiając, że czerwieniłem się znacznie częściej niż dotychczas. Kruczowłosy z pewnością nie wiedział, co było przyczyną mojego odsuwania się w połowie pocałunku i ukrywaniu twarzy, za to łatwo mógł się domyśleć, iż coś było nie tak. Mimo to nie pytał o nic i byłem mu za to wdzięczny, gdyż nie musiałem przynajmniej okłamywać go po raz kolejny. Gdyby wiedział, o co chodzi, prawdopodobnie nie wytrzymałbym jego niemoralnych propozycji, które z pewnością nie raz kołatały do szarych komórek podświadomości chłopaka, dodatkowo wzbogaconych o wiadomości zaczerpnięte z ‘literatury fachowej’ trzymanej pod łóżkiem. Oddałbym wiele by moje podejście przypominało, chociaż trochę to Syriusza, dzięki czemu nie byłoby mi tak głupio na myśl o przyszłości. Na dobrą sprawę moje samotne wypady z Blackiem po zamku coraz częściej kończyły się pocałunkami i delikatnymi pieszczotami, co jednoznacznie świadczyło o przyszłych zamiarach chłopaka.

- Moja księżniczka znowu ma wypieki – kruczowłosy wyszczerzył się schodząc szybko z kilku stopni i odwrócił się przodem do mnie, kiedy stanąłem na szczycie schodów. Wyciągnął w moim kierunku rękę, a jego rozbawiona twarz przybrała łagodniejszy i bardziej czuły wyraz.

- Kiedyś wybiję ci z głowy te ‘księżniczki’ – prychnąłem posłusznie kładąc palce na rozłożonej dłoni, która zacisnęła się na nich mocno.

- Ale kiedy ty jesteś moją księżniczką, a ja jestem księciem. – roześmiałem się z widoczną ironią i zmarszczyłem nos.

- Zmiana planów! – przyciągnąłem go o stopień bliżej – Od teraz przez tydzień to ja będę panem domu, a ty panią mojego serca. Nie przyjmuje sprzeciwu, a tym bardziej odmowy! – zastrzegłem tryumfalnie, co bynajmniej nie podobało się chłopakowi. Cóż, nie mogłem pozwolić zrobić z siebie ‘dziewczyny’, kiedy nawet nie wiedziałem jak to jest być ‘chłopcem’ w związku. Bądź, co bądź w jednym miałem już niemal roczne doświadczenie, więc analizując zachowanie drugiej strony, w tym wypadku Syriusza, jakoś musiałem sobie poradzić. Sam Black chyba znalazł w tym wszystkim jakieś plusy, gdyż po chwili wygiął usta ukazując zęby. W prawdzie pozycja osoby dominującej nie była mi nigdy pisana i jakoś od takowej stroniłem, jednak nowe wyzwania mogły być bardzo pomocne.

- Dobrze, w takim razie trzeba przypieczętować ten układ. – Syri wyciągnął szyję i pociągnął mnie lekko w dół, a kiedy się schyliłem ułożył usta w ‘dzióbek’. Roześmiałem się cicho i przymknąłem oczy. Szare tęczówki kruczowłosego zasłoniły ciemne, długie rzęsy, a w chwilę później jego powieki opadły. Jak zawsze ciepłe i słodkie wargi zetknęły się z moimi wymuszając pomruk zadowolenia. Nie byłbym zdziwiony gdyby kiedyś odezwało się u mnie uzależnienie od słodyczy, a jedynym winnym tego byłby właśnie Syri. Ponownie zamruczałem, kiedy jego usta przywarły do mnie odrobinę mocniej. Biorąc pod uwagę układ zawarty przed chwilą nie powinienem ulegać tak łatwo, jednak ten cudowny smak czarnej porzeczki zupełnie wyprowadzał mnie z równowagi i odbierał ochotę do sprzeciwu.

- Yym. – wymowne chrząknięcie zabrzmiało w moich uszach niesamowicie złowrogo. Gdybym zamiast skupiać się na Syriuszu wyostrzył zmysły na czynniki zewnętrzne z pewnością teraz nie czułbym tego niesamowitego zimna. Moje nogi niemal się ugięły, a organizm wytwarzał niesamowite ilości adrenaliny. Wystraszone oczy Blacka odbijały ten sam szok, jaki tkwił w moich. Przygryzając wargę odwróciłem się w stronę McGonagall, która z niezadowoleniem stała kilkanaście metrów od nas. Gdyby ucieczka mogła coś dać już dawno byłbym daleko od tego miejsca, niestety w tym wypadku nic już chyba nie mogło pomóc.

- Do mojego gabinetu – usta nauczycielki zamieniły się w wąską linię, zaś oczy gdyby mogły zabijać pewnie już dawno powaliłyby nas na ziemię. Wolałem nie sprzeciwiać się, a nawet nie odzywać. Udając skruchę i żal o wiele więcej mogłem osiągnąć niż buntując się i najwyraźniej nie tylko do mnie wyraźnie to dotarło. Niczym szczenięta podążyliśmy za profesorką, a kiedy otworzyła drzwi do gabinetu niepewnie wszedłem do środka. Zamknąłem mocno oczy, kiedy zawiasy trzasnęły cicho. Na dłoni poczułem delikatnie muśnięcie palców Blacka, który zapewne chciał mnie uspokoić. Kątem oka widziałem, jak obdarza mnie smutnym spojrzeniem i szybko zabiera dłoń, by nie narazić się opiekunce jeszcze bardziej.

- Panowie, mam nadzieję, iż zdajecie sobie sprawę z powagi sytuacji. Rozumiem, że w waszym wieku mogą przychodzić do głowy najróżniejsze pomysły, jednak to już lekka przesada. – Syriusz otworzył usta, jednak kobieta nie pozwoliła mu się odezwać – Nie przeczę, iż jakieś ‘uczucia’ mogą tu wchodzić w grę, mimo wszystko za kilka miesięcy uznacie to za zwykłą chęć sięgnięcia po to, co zakazane. W przypadku nastolatków to całkiem normalne, jednak nie ma przyszłości, a później możecie wszystkiego żałować. Z pewnością nie ma to nic wspólnego z miłością, czy czymś podobnym. Pomyśleliście o tym jak zareagowaliby na to inni uczniowie, gdyby was widzieli? Nie będę was karać, gdyż nie widzę podstaw jednak udzielam prelekcji i liczę na zrozumienie. Związki tego typu to jedna wielka pomyłka, więc radzę wam to przemyśleć. Kłócą się z zasadami moralnymi, etycznymi i religijnymi. – nauczycielka odetchnęła głęboko – Możecie iść i ostrzegam, że tylko tym razem nie informuję rodziców o tym wszystkim.

- Dziękujemy... – skłoniłem się i odwróciłem na pięcie.

- Przemyślcie swoje postępowanie! – rzuciła jeszcze na odchodnym, więc wolałem opuścić pokój jak najszybciej. Black zamknął cicho drzwi gabinetu i warknął rozeźlony. Słowa profesorki nie podobały się nie tylko jemu. Jej ‘kilka miesięcy’ ciągnęło się już dosyć długo i wątpiłem w poprawność jej teorii.

- Ona nie zna ani nas, ani naszych uczuć – kruczowłosy złapał mnie za rękę i uśmiechnął się szeroko – Udowodnię, że to nie jest tylko zabawa! Stara panna myśli, że wie wszystko. Ha! Już ja jej pokażę, a przynajmniej kiedyś się postaram. – optymizm chłopaka nawet mnie zaczął się udzielać. Rozumiałem, co ma na myśli i sam miałem ochotę udowodnić, jak bardzo się myli. Ścisnąłem mocniej rękę chłopaka i zrównałem z nim krok.

- O ile pamiętam, to ja miałem dominować – odwróciłem głowę patrząc na mur zamiast w błyszczące tęczówki Blacka. Udając zainteresowanie obrazami powstrzymywałem cichy chichot.

- Od jutra będziesz moim księciem, dziś muszę się nacieszyć tym, co mam. – westchnął w końcu – Nie wiem, dlaczego, jednak mam przeczucie, że Potter dowie się o nas szybciej niż myślimy, a tym bardziej, że zamiast siedzieć w pokoju poszedł szukać po szkole swojego pierwszaka. Echh... Nie ma to jak wielkie kłopoty. – głośno wypuszczając z płuc powietrze przytaknąłem. McGonagall nie zrobiła z tego wielkiej afery za to po Jamesie mogłem spodziewać się dosłownie wszystkiego, od wielkiej rozróby po głośne wrzaski. On raczej nie lubił, kiedy coś się przed nim ukrywało, a tym bardziej, kiedy większość osób o tym wiedziała, a on żył w niepewności. Jakoś mi to nie przeszkadzało, za to jemu z pewnością. Z naszej grupy on zawsze miał buzię otwartą najszerzej, a jego głos docierał chyba nawet do tych od lat nie używanych części zamku. Nie chciałem nawet myśleć, jak mogłaby się skończyć moja edukacja gdyby wiedział, że jestem wilkołakiem. Zdziwiłbym się gdyby znajomi nie poszczuliby mnie wielką górą kłaków gajowego. W prawdzie tamten pies niewiele mógłby zrobić komukolwiek, za to mnie mógł zmiażdżyć jednym siadem. Mało przyjemna wizja.

- Syriuszu, myślisz, że dyrektor dowie się o wszystkim? – zapytałem w końcu zastanawiając się czy przypadkiem on nie postanowi jakoś wyegzekwować ode mnie bardziej odpowiedzialnego zachowania w związku z moją likantropią.

- Nie jestem najlepszy w rachunkach, ale mamy jakieś pięćdziesiąt procent pewności, że nie. McGonagall nic o tym nie wspomniała, więc jakieś prawdopodobieństwo jest, ale spokojnie. Jeśli nie poskarży moim rodzicom, to z pewnością jakoś się nam zacznie układać. Nawet z Potterem damy radę. W końcu masz mnie – wypięta pierś chłopaka wyglądała trochę żałośnie, jednak także śmiesznie. Przy nim nie musiałem obawiać się niczego poza mną samym, moimi problemami, tajemnicami i tym, co było przede mną, a odznaczało się wielkim emblematem „nieuniknione”. Miałem tylko nadzieję, że wszystko wyda się jak najpóźniej.

 

  

9 komentarzy:

  1. ~Mimmi Dennis21 lipca 2007 01:04

    Pierwsza!!! ^^ Notka oczywiście SUPER!! No nieżle.... mam nadzieję, że McGonagall będzie trzymać język za zębami... no i co ona sobie myśli mówiąc, że związek Remika i Syrka nic nie znaczy ^^ A co do pomysłu Remusa... ciekawe co z tego wyjdzie *^^* No i napisałaś :p POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. monika_gawron@poczta.onet.eu21 lipca 2007 02:19

    Świetnie, druga!!! Nareszcie notka już się stęskniłam :-).Bardzo podoba mi się opmysł z zamianą ról, może być ciekawie...NIe wyobrażam sobie Syriusza-uke, nawet w takiej sytuacji, pisz jak najprędzej!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Bloody Marry21 lipca 2007 15:42

    Woohoa! Powrót w wielkim stylu :D Nie mogę doczekac się kolejnej notki. Jeśli lubisz wampiry to zapraszam na mój blog my-vampire-life.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  4. no, no! i to mi się podoba! pacjent wraca do zdrowia! oby tak dalej Kir-chan... a arcik juz się tworzy :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Krótko: zemdlałam. XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle super! Mam tylko wielką prośbę (a wydaje mi się, że nie tylko ja): czy w najbliższym czasie mogłabyś opisać coś z Remim i Syrim sam na sam - ale tak, żeby tym razem nikt im nie przeszkadzał?Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    i dobrze, że Remus chce być teraz księciem, słowa Mcgonagall mnie wkurzyły...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubię mcgonagall, więc smutno mi, że w tym rozdziale jest '' czarnym charakterem '' xd ~azja8-_-

    OdpowiedzUsuń