piątek, 27 lipca 2007

Tortura...

15 września

Ciepły oddech otulał moją szyję i drażnił czułą skórę, zaś dłoń ostrożnie zaciskała się na brzuchu. Z łatwością mogłem się domyśleć, że Syriusz nadal śpi, a zbudzenie go będzie graniczyło z cudem. Sam najchętniej nie ruszałbym się z miejsca, jednak za jakąś godzinę i tak wszyscy musieliśmy się podnosić zbierając na zajęcia. Biorąc pod uwagę moją aktualną pozycję i fakt, iż Black był zdany na moją łaskę musiałem dać mu popalić. W końcu taka okazja nie zdarza się często, a już z pewnością nie w jego wypadku. Ja już przez rok byłem męczony przez chłopaka, więc teraz musiałem mu pokazać, co przeżywałem. Poza tym musiał być słodki, jako udręczony Syriuszek w rękach okropnego Lupina, który wykorzystuje chwilową przewagę nad innymi. Nigdy nie zdecydowałbym się na coś takiego, gdyby nie fakt, iż czasami naprawdę lubiłem być wredny, a Syri nadawał się idealnie na moją ofiarę. Chwała moim genialnym pomysłom, które czasami zaskakiwały mnie samego.

Zabrałem rękę Blacka ze swojego boku i odwróciłem się przodem do niego. Nie myślałem, że ten widok będzie aż tak słodki. Włosy opadły mu na twarz, a delikatnie rozchylone usta spokojnie łapały powietrze. Przypominał Anioła, który spadł na ziemię utraciwszy skrzydła, a biorąc pod uwagę jego zachowanie, kiedy się rozbudzi to z pewnością było mu bliżej do diabła. Koniec końców niemal zachłysnąłem się słodyczą, która wtedy od niego biła. Gdybym domalował mu wąsy, lub jakieś głupkowate wzory na buzi z pewnością wyglądałby jeszcze lepiej niż zazwyczaj, jednak nie to miałem w planach.

- No przewróć dupsko... – wyszeptałem by go nie zbudzić, a kładąc ręce na piersi chłopaka zacząłem go lekko pchać . Niestety moje staranie dały tyle, co godzinne wykłady Historii Magii, czyli nawet nie było, co komentować. Kolejne próby również skoczyły się wielką klapą. Gdyby nie to, że jakoś nie miałem ochoty wychodzić z łóżka w poszukiwaniu jakiś słodyczy, których zapach pomógłby odwrócić Blacka w drugą stronę z pewnością posłużyłbym się taką, a nie inną metodą. Syriusz był zbyt ciężki bym mógł go przepchnąć nie rozbudziwszy. Efekt tego był taki, że musiałem się podnieść i przejść nad chłopakiem kładąc się za nim. Po raz kolejny przemyślałem swoje postępowanie i wzruszyłem ramionami odrzucając wątpliwości. Kiedyś musiałem się powygłupiać nawet i kosztem kruczowłosego. Z głupkowatym uśmiechem włożyłem ręce pod kołdrę i zahaczyłem kciukami o spodnie piżamy Syriusza. Ręce zaczynały mi się trząść, jednak mimo wszystko naciągnąłem gumkę i zsunąłem nieznacznie spodnie chłopaka. Zamruczał coś i wtulił się mocniej w poduchę. Odetchnąłem głośno zbierając się w sobie. Nic nie traciłem, szybszym ruchem spuściłem spodnie chłopaka do kolan, a później do samych kostek. Nie miałem zamiaru oglądać swojego dzieła, więc wygramoliłem się spod kołdry i klękając przy nogach Blacka zdjąłem jego dolną część garderoby i przewiesiłem przez oparcie łóżka. Ponownie kładąc się za kruczowłosym odgarnąłem włosy z jego karku i dmuchnąłem w niego. Było mi strasznie gorąco, a policzki lekko paliły, jednak w tej chwili było to całkiem przyjemne uczucie.

- Syriuszu – szepnąłem chłopakowi do ucha dotykając ustami jego płatka – Kochanie, podnieś się... – reakcją na to było tylko ucieszone mruczenie i nic więcej – Wstawaj... – uniosłem kolano i oparłem je o pośladki kruczowłosego. Przesunąłem po nich nogą drażniąc nagi tyłek chłopaka, który najwidoczniej coś zaczynał dostrzegać, gdyż na jego czole pojawiło się kilka małych zmarszczek. Jak na sam początek nie było źle, więc mocniej naparłem kolanem na pośladki Syriusza i poruszyłem nim na tyle mocno by Black mógł całkowicie zejść na ziemię. Wbrew moim wcześniejszym obawą było to ciekawe doświadczenie i całkiem miłe uczucie. Mięśnie kruczowłosego spięły się, rozluźniły i ponownie naprężyły wyraźnie wyczuwając moją nogę.

- C... Co to... – chłopak chciał się odwrócić, jednak położyłem dłoń na jego biodrze i lekko je ścisnąłem. Zamarł w bezruchu i nie chętnie na mnie popatrzył. Takiej niepewności w jego szarych oczach nie widziałem już od dawna.

- Dzień dobry – rzuciłem szelmowsko i zabierając rękę musnąłem szyję oraz ramię Blacka. – Od dziś to ja dominuję, pamiętasz? – głośne przełknięcie śliny i wyraz twarzy niemal płaczącego dziecka wydawały się rozkoszne i tak dziwnie niewinne, w porównaniu z każdym innym dniem, jaki spędziłem z Gryfonem. – Musisz być cicho, jeśli nie chcesz budzić chłopaków... – pogładziłem palcem jego dolną wargę, która zatrzęsła się niespodziewanie.

- Ja tak nie chcę – jęknął i złapał mnie za rękę – Moje słodkie Remiątko nie może być takie. Ja myślałem, że ty sobie żartujesz... Przecież to ty jesteś moją księżniczką z wysokiej wieży...

- Przez tydzień ty będziesz w niej siedział – wyszczerzyłem się pocierając nosem o ciepły policzek, który momentalnie sczerwieniał. Kolanem rozsunąłem nogi Syriusza i położyłem nogę na wewnętrznej stronie jego uda. Z każdą chwilą podobało mi się to coraz bardziej. Niestety nagły uśmieszek chłopaka bynajmniej nie zapowiadał nic dobrego, a niezaprzeczalnie jasno dawał do zrozumienia, że jakiś pomysł zaświtał w tej pokrytej ciemnymi włosami głowie.

- Wiesz, Remi... – dłoń chłopaka pogładziła moją nogę, kiedy odwrócił się przodem – Może spróbujesz zamiast kolana użyć dłoni... Byłoby przyjemniej. – pobladłem na chwilę, ale zaraz potem pokryłem się wielkim rumieńcem. Kto, jak kto, ale Syri musiał postawić na swoim. Gdybym teraz zrezygnował ten cały tydzień nie dałby wiele, a do tego nie mogłem dopuścić. Zagryzając wargę musnąłem palcami pośladek chłopaka, który przybrał kolor dojrzałego pomidora. Nie myślałem, że tak mnie to ucieszy. Położyłem całą dłoń na ciele Syriusza, a on drgnął i poderwał się szybko.

- Przecież chciałeś, w czym problem? – uniosłem brew robiąc niewinną minę.

- Ty nie możesz być moim kochanym Remuskiem! On nigdy by tego nie zrobił! Zresztą, co to ma być?! Ja tak nie chcę! – nie wytrzymałem i zacząłem się głośno śmiać. Nie wiem, jakim cudem nie obudziło to reszty chłopaków, ale tylko dzięki temu uniknąłem drastycznego końca zabawy. To było straszne. Przez dłuższy czas mogłem tylko chichotać patrząc na czerwonego, speszonego Blacka, a był to niesamowicie rzadki widok. Najwidoczniej wobec dominującej siły był całkowicie bezbronny.

- Jesteś niesamowity... – zawyłem narażając się na jeszcze większy gniew chłopaka – Sam robisz mi coś podobnego, a taki wrażliwy jesteś. – odetchnąłem kilka razy i powoli się uspokoiłem – Wytrzymasz ten jeden, malutki tydzień, tylko siedem dni i znowu będzie jak dawniej... – przyłożyłem dłoń do rumianego policzka i przysunąłem się do Syriusza. Był zszokowany, jednak pozwolił się pocałować. Większą przyjemność sprawiały mi jego pieszczoty, niż kiedy sam musiałem je serwować, chociaż zawsze warto było spróbować. Polizałem jego wargi i wsunąłem język między nie. Nadal wyczuwałem ich drżenie, ale były tak samo słodkie jak zawsze.

- Remi, ale obiecaj, że to tylko tydzień... – kruczowłosy spuścił wzrok i zmarszczył czoło – Ja chcę starego, delikatnego Remusa. I już nie będę cię dręczył, dotykał i co tam jeszcze chcesz! – tym razem z pewnością mówił prawdę, chociaż wszystko dopiero się zaczynało. Podniosłem jego głowę wyżej i popatrzyłem w dziecięco naiwne oczęta, które wydawały się po raz pierwszy patrzeć na świat i na mnie. Było mi go żal, więc postanowiłem nie dręczyć już tego biedaka aż tak bardzo. Wbrew pozorom był o wiele łagodniejszy niż na to wyglądało, a liczne lektury, które czytał z pewnością sprawiały, że bał się roli pokornego chłopca w związku. Ja nie miałem za bardzo innego wyjścia, a stanowisko wymagające podejmowania decyzji za innych bynajmniej nie należało do wymarzonych. Te kilka dni zapowiadało się ciężko nie tylko dla Blacka, ale i dla mnie.

- Poradzimy sobie – mrugnąłem z uśmiechem i pokazałem chłopakowi jego eliksir z poprzedniego wieczora. Sam przypomniałem sobie o nim dopiero teraz. Tak jak mówił Syri ciecz była malinowo czerwona, co niesamowicie ucieszyło kruczowłosego. Widziałem, że chciał mnie przytulić, ale zawahał się. Z westchnieniem sam się w niego wtuliłem i zamykając oczy na kilka chwil zapomniałem, że to ja miałem być ‘na górze’. Korzystanie z ciepłego ciała przyjaciela jako z poduszki i kołdry zarazem było cudowne, a tym bardziej, kiedy wiedziałem, że mogę czuć się bezpiecznie w jego towarzystwie.

- Ubierz się, Syriuszu – kiwnąłem głową pokazując mu spodnie – Lepiej żeby nikt nie widział cię w takim stanie ze mną w jednym łóżku i w dodatku obejmujących się. Potter by nas rozszarpał, a już na pewno ciebie – roześmiałem się ponownie widząc jak Black niezdarnie zakrywa się kołdrą i czołga w kierunku ubrania. Zamknąłem oczy i pozwoliłem mu się spokojnie ubrać, gdyż nie uśmiechało mi się oglądanie go niemal nagiego po raz drugi w przeciągu tych miesięcy spędzonych razem.

 

  

7 komentarzy:

  1. hmmm... jaki ten nasz mały Remi odważny :)mrrr zapowiada się cieawy tydzień ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Jaki ten Syri musiał byc słodziutki... mmm^^ Swoją drogą, Remusek się popisał... nie mogę się doczekac ciągu dalszego^^ Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Megan Moonlight (www.megan-moonlight.blog.onet.pl)28 lipca 2007 16:33

    Szczeze...to mi Remus na górze odpowiada ^_^ Syri tak słodko pewnie wyglądał... a szkoda że to tylko tydzień ^_~ Już nie mogę doczekać się kolejnej notki

    OdpowiedzUsuń
  4. ja dopiero teraz przeczytałam... spox! genius pomysł! a takswoją drogą to pracuję nad tym twoim artem i cosik nie bardzo chce on wyjść! ale se dam rade :3

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudo! Remi rządzi! Zapowiada się ciekawie.

    OdpowiedzUsuń
  6. mmmmmmmmm nie wiem co powiedzeć *napisać więc napiszę tylko mmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmmm
    PS.Nie mogę się doczekać co będzie dalej.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,
    o taki Remus to mi się bardzo podoba... a Syriusz ech wkurza mnie że tak sprawia, ze tylko on jest dominujący...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń