niedziela, 5 sierpnia 2007

FF

Notką tego nazwać nie można, jednak przed konwentem nie potrafie mysleć o niczym innym poza X-Japan ^^" Następna notka powinna być dopiero w niedzielę i z pewnością będzie o wiele lepsza ^^'

 

Pomysł z tymi wieczornymi pytaniami, był raczej spontaniczny za to z pewnością dawał mi trochę czasu na obmyślenie kolejnego sposobu gnębienia Syriusza, który podszedł do tego chyba zbyt entuzjastycznie i teraz wraz z Potterem zastanawiali się nad jakimiś głupimi zagadnieniami. Osobiście raczej chciałem to wykorzystać jako źródło informacji o Blacku, jednak teraz wątpiłem by miało to jakikolwiek związek z normalną rozmową w gronie przyjaciół. Tylko w bibliotece nad książkami mogłem w spokoju pomyśleć nie wysłuchując głupich pomysłów chłopaków, którzy miejscami naprawdę przechodzili samych siebie. Sam byłem sobie winny, więc mogłem o wszystko winić tylko swoje coraz to nowsze pomysły.

Zmarszczyłem czoło widząc leżącą na korytarzu całkiem dużą kartkę papieru. Nie specjalnie mnie interesowała, jednak znając już niektóre szczególne przypadki uczące się w Hogwarcie mogłem domyślać się, jaki ubaw mieliby nauczyciele znajdując nie jedne tajne zapiski, czy cokolwiek innego. Wzruszyłem ramionami i popatrzyłem na niewielki wydrukowany tekst. Odrzucając na bok ostrożność powoli zacząłem czytać.

‘Muzyka ucichła, emocje opadły, lecz w głowie nadal rozbrzmiewała delikatna melodia ostatnich piosenek. Spośród wszystkich koncertów ten był najpiękniejszy. Łzy rosiły twarze nie tylko widowni, ale samych członków zespołu.

Ich ostatni wspólny występ...

Swoiste pożegnanie i ciche zapewnienia wiecznej pamięci. Ostatnie słowa w tym rozdziale właśnie zostają zapisane, a tusz delikatnie rozmywają opadające na kartkę maleńkie płatki śniegu, których kolor przesiąka ciemnym atramentem łącząc je z niezapomnianą historią X-Japan...

Delikatne światło rozświetlało barwną garderobę, do której weszło pięciu mężczyzn. Nie byli pewni jak się zachować, jednak mimo wszystko po ich twarzach błądziły delikatne uśmiechy. Tylko oczy zdradzały jak wielki smutek kryje się w sercach i może właśnie, dlatego starali się unikać wzroku przyjaciół z zespołu. Z pewnością było to łatwiejsze, niż szczere wypowiedzenie chociażby kilku słów, które i tak ujrzały światło dzienne podczas tego kilku godzinnego koncertu, i które przebijały się w każdym słowie piosenki, czy też nawet najcichszym dźwięku instrumentu.

Cisza paliła mocniej niż ogień trzaskający w kominku w środku zimy podczas samotnych nocy i równocześnie mroziła ciało docierając do samych kości. Mogłaby ciągnąć się w nieskończoność, jednak to tylko upewniałoby w przekonaniu, iż to nie może się skończyć, a właśnie teraz sprawna dłoń Przeznaczenia malowała ostatnie kreski w znakach, które nie powinny pojawić się nigdy – owari...

Hide wciągnął głośno powietrze do płuc i przywołał na twarz swój zwykły wesoły uśmiech. Wyglądał niczym wyrośnięte dziecko, czym z łatwością rozładował chwilowe napięcie. Jasne kolory jego ubrania raziły po oczach, a różowa czupryna znowu zaczynała lekko śmieszyć.

„Jeśli powiem, że jestem zmęczony i dosłownie się ze mnie leje to zostanę porównany do tych dwóch, prawda?” wyciągając przed siebie dłoń dwoma palcami wskazał wokalistę i perkusistę, którzy rzeczywiście wyglądali najgorzej.

„Biorąc pod uwagę ich wygłupy, to zdziwiłbym się gdyby wyszli z tego cało i zdrowo nie zahaczając o przeziębienie” Heath z trudem zdjął klejąca się do ciała koszulkę otrzepując z chwilowego zimna.

Ciepły, szczery śmiech rozniósł się po pomieszczeniu i korytarzu cudownie kojąc dotąd niespokojne serca. Wygłupy i krzyki zaczęły się na nowo nie oszczędzając ani wyposażenia garderoby, ani też butelek z mineralną. W prawdzie zarówno Yoshiki miał już na sobie część wody, którą wylał na niego Toshi, zaś ten drugi zaliczył trzy butelki na raz, jednak najwidoczniej było im mało. Koniec ich zabawy był taki jak zawsze. Cała piątka zmęczona leżała na podłodze sapiąc głośno i chichocząc jeszcze, co jakiś czas, zaś dwaj szkolni przyjaciele popychali się i kopali ostatkiem sił.

Wokalista spoważniał po chwili i unosząc dłoń opuszkami palców pogładził policzek jasnowłosego chłopaka.

Czuły uśmiech uniósł nieznacznie wargi o miesiąc młodszego perkusisty. Przymykając oczy wtulił się w ciepłą dłoń.

„Zaczyna się panowie!” hide z trudem uniósł się na czworakach i na chwiejnych nogach stanął prosto „Już, już, już! Podnosić się! Zostawiamy ich samych! Pata, za włosy cię wyciągnę, jeśli nie ruszysz tyłka!” różowo-włosy wyszczerzył się wrednie patrząc z nadzieją na burzę ciemnych loków „Będą się tak pięknie prezentować jako dodatek do mojej gitary...” biorąc pod uwagę zwariowane pomysły Hideto każdy zacząłby się bać wytworów jego nie do końca normalnej wyobraźni.

„Niech was...” długowłosy z jękiem niezadowolenia powoli zebrał się w sobie i przy pomocy krzesła stanął na nogach.

Heath w tym czasie już od dawna oparty o futrynę czekał na dwójkę przyjaciół, gdyż nierozłączne gołąbeczki od dłuższego czas nie były w stanie oderwać od siebie wzroku, a o kojarzeniu, czy powrocie do rzeczywistości nie było mowy.

Drzwi zamknęły się na kilka sekund by ponownie uchylić i wpuścić do środka hide. Chłopak porwał ze stolika swoją kredkę do oczu i ponownie opuścił pomieszczenie tym razem już raczej bez zamiaru powrotu.

Ciche pukanie w drewniane drzwiczki było bardziej irytujące niż wszystko inne toteż nie wytrzymując tego Toshi podpełzł do nich i wieszając się na klamce wyjrzał na zewnątrz.

Zmarszczone czoło przykryte przez jarzącą grzywkę wskazywało na dziecięce niezadowolenie. Piękne dzieło hide musiało teraz być poprawiane, a to wcale, a wcale się mu nie podobało.

Ciemnowłosy spojrzał na drzwi i uchylił usta widząc nabazgrany niemoralny rysunek o wdzięcznej nazwie ‘Nie przeszkadzać, oni mają jeszcze siłę’.

„Nie bój nic, ja będę tu stał i pilnował!” Matsumoto po raz kolejny pokazał rząd zębów nanosząc ostatnie poprawki na swoje arcydzieło.

„Jesteś chory!” skwitował krótko wokalista i w asyście cichego trzasku zniknął wewnątrz garderoby.

Na jego miejscu z pewnością każdy zakończyłby to tak samo, w końcu użeranie się z dorosłym mężczyzną, który zachowuje się niczym pięciolatek bynajmniej nie należało do najciekawszych rozrywek. Tym bardziej, kiedy niemal tuż obok stał cudownie słodki chłopak z niewinnością wypisaną na dziewczęcej buźce.

Jasne pasemka kleiły się do nadal mokrej skóry, a ciemne oczy lśniły wyczekiwaniem i zwykłą dla siebie w takich chwilach niepewnością. Nawet, jeśli Yoshiki był o kilka centymetrów wyższy od partnera i miał nad nim kilkukilogramową przewagę nadal wydawał się słodkim dzieckiem, które w pogodni za marzeniami postawiło wszystko na jedną kartę ufnie trzymając za rękę przyjaciela.

„O co chodzi?” Hayashi ściągnął brwi i przekrzywił głowę minimalnie w bok.

„Nic szczególnego, po prostu wychodząc stąd popatrz na drzwi” odpowiedź zawierała w sobie nutę lekkiego zdenerwowania i załamania.

Perkusista kiwnął głową. Chociaż niesamowicie korciło go by już teraz dowiedzieć się wszystkiego zebrał w sobie siły i wypchnął myśli o tym na samo dno podświadomości. By pomóc sobie w odciągnięciu uwagi od ‘drzwi’ przygryzając delikatnie wargę zbliżył się na kilka kroków do ciemnowłosego. Starał się, aby każdy jego ruch był wyzywający i morderczo powolny.

Deyama mimowolnie wygiął wargi w uśmiechu. Jeśli jego śliczny przyjaciel tak stawiał sprawy to z pewnością nie miał zamiaru zakończyć tego na pocałunkach i subtelnym dotyku.

Swoją drogą to zadziwiające ile energii i siły miało w sobie to wątłe, chorowite ciałko. Gra, szaleństwa na scenie, wygłupy po koncercie... Jeśli dodać do tego, iż chłopak rzadko, kiedy odpoczywał, a czas snu skracał do minimum to chyba jedynie Toshi mógł z całą pewnością zaświadczyć, iż jego kochanek rzeczywiście jest tylko człowiekiem.

Jasnowłosy dumny z siebie stanął tuż przed wokalistą. Widział błyski podniecenia w niesamowicie ciemnych oczach mężczyzny i właśnie to napawało go dumą. Tylko on potrafił je wywołać, w dodatku wystarczyło, że odrobinę się postarał i osiągał zamierzony cel. Wyciągając przed siebie dłoń sięgnął guzików ciemnej, przemoczonej koszuli. Bezustannie napawając się żądzą wypisaną na przystojnej twarzy partnera zaczął spokojnie i powoli rozpinać jeden po drugim. Nie mogąc powstrzymać uśmiechu, kiedy potarł palcami ciepłą skórę na torsie Toshimitsu, przygryzł dolną wargę kontynuując. Po kilku chwilach materiał nie stanowił już żadnej przeszkody. Sunąc dłonią po ramieniu mężczyzny jasnowłosy pozbył się koszulę z upragnionego ciała. Jego serce waliło mocniej niż w chwili, gdy biegał po scenie. Przymykając oczy zbliżył usta do piersi kochanka. Delikatnie pocałował obojczyk rozkoszując się zarówno ciepłem, jak i miękkością skóry. Z cichym jękiem dotknął całą dłonią klatki ciemnowłosego gładząc ją i lekko zaciskając na niej palce.

Uśmieszek samczego zadowolenia sam wpełzł na dotąd opanowane wargi. Toshi odchylił lekko głowę i zamruczał cicho. Jeszcze przed chwilą to on był niesamowicie napalony, zaś teraz perkusista nie był w stanie opanować swoich odruchów.

Sięgnął spodni wokalisty, jednak ten szybko złapał go za przegub i unosząc rękę chłopaka przyciągnął rozpalone ciało obejmując je mocno.

„Nie musisz się tak spieszyć” z cichym śmiechem musnął kącik słodkich warg „Mamy czas na wszystko, a tym bardziej...” ucałował drugą stronę ust „... kiedy jesteś tak cudownie napalony” uciekł głową w tył, kiedy Yoshiki chciał go namiętnie pocałować i wyszczerzył się widząc niezadowoloną minę i słysząc głośny jęk protestu...’

Przechodzący koło mnie Michael zwolnił krok i popatrzył mi przez ramię. Dziwnie się czułem ze świadomością, że stoi za moimi plecami.

- Znalazłeś go! – chłopak objął mnie mocno i zaczął ocierać swoim policzkiem o mój. Speszony poczułem tylko jak twarz zaczyna mnie piec i zapewne czerwienieje.

- C... Co znalazłem? – wydukałem nadal stojąc w bezruchu obejmowany przez starszego kolegę.

- Moje arcydzieło! – wyrwał mi kartkę i teraz to o nią się ocierał. – Kocham cię, Remi! – wrzasnął i uciekł. Miałem tylko nadzieję, że kiedyś wyjaśni mi wszystko. Poza tym coś mi mówiło, iż to ma coś wspólnego z wielkim pomysłem Syriusza o zakładaniu zespołu.

 

  

14 komentarzy:

  1. mrrr, nie dość, że notki piszesz zabójcze i ja się przy nich rozpływam, to jeszcze przez Ciebie zaraziłam się X-Japan... a Ty ich do notki mieszasz :) kawaii !!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super :DChyba będe musiała pzresłuchać kilka ich pisoenek.Czekam z niecierpliwością na ten ich wieczór pytań. Może być ciekawie ;)Pozdrawiam i zycze natchnienia na kolejne notki

    OdpowiedzUsuń
  3. doprawdy dziiiiiwne.... dziwne

    OdpowiedzUsuń
  4. Hej!! Notka EXTRA!!! I że tego mam nie nazywać notką?? To jest SUPER!! ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Kiyoko vel Sawaii vel.... jeszcze inaczej;]5 sierpnia 2007 22:07

    ^^ C-U-D-O!!!!!!!!! I ja nie żartuje! Zaraz się rozpłyyyyyyyyynę *buja w obłokach* I dzięki ci, dzięki, dzięki, dzięki za to maleństwo o X-japan^^ Zespół i tak ubóstwiam(ach, to prawie całe mp3 zawalone ich piosenkami), ale TO było BEZBŁĘDNE!! ^^ :*:*:*:*:*:*:* Pozdrawiam :*:*:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  6. Notak fajna, ale myslałam ze oni dojdą do czegos ( ci dwaj z tego "arcydzieła" Michael'a).........

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy ktoś nie lubi tego bloga? *patrzy na tłum ludzi* No widzę że nie ma takiej osoby. :). Rewelacyjna notka. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  8. i'm boss, przeczytałam wszystko :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Przez chwilę pomyślałam, że wątek o zespole X Japan kompletnie jest tu nie na miejscu, jednak w trakcie czytania doszłam do wniosku, że przecież świat czarodziejów obcuje ze światem mugoli i nie wykluczone jest, że jacyś uczniowie Hogwartu się nimi interesują (w tym przypadku Michael). Wolę jednak kiedy opierasz się wyłącznie na zmyślonych historiach bez wplatania wątków z "naszego świata" =)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hey!! 3 dni czytałam bloga, żeby dojść do początku. a opowiadanie jest tak genialne, że gdybym mogła, siedziałabym przed komputerem 24 godziny i tylko czytała... *rozpływa się* Nie mogę się juz doczekać następnej notki ^^Pozdr

    OdpowiedzUsuń
  11. :)Jakoś inaczej nie mogę się dzisiaj wyrazić

    OdpowiedzUsuń
  12. po prostu śliczne <3

    OdpowiedzUsuń
  13. Notka nawet fajnia, ale z niecierpliwością czekam na następną;)

    OdpowiedzUsuń
  14. Witam,
    och ten tekst wspaniały, czemu Michael musiał mu zabrać właśnie w takim momencie...
    Dużo weny życzę Tobie...

    OdpowiedzUsuń