środa, 26 września 2007

Eric Lair...

12 październik

Lekcje nie różniły się od siebie niczym szczególnym poza innym nauczycielem, zakresem materiału i przerabianym tematem, a nawet przyjaciele niezmiennie przychodzili nieprzygotowani, poza Andrew, który jak zwykle nie miał większych problemów z nauką. Nawet teraz zamiast siedzieć z nami na błoniach szukał czegoś w bibliotece i z jakiegoś powodu domyślałem się, iż powodem jego częstszych wizyt tam jest Fabien. Chłopak z pewnością starał się jak tylko mógł, by sprawić przyjemność kochankowi, kiedy wracając do domu na Święta pochwali się wynikami. Tylko trzy niewielkie problemy każdego profesora nie planowały przyłożyć się w końcu do zadań i to właśnie oni wyciągnęli mnie siłą z zamku pod pretekstem korzystania z ostatnich słonecznych dni, których na dobrą sprawę było ostatnio więcej niż deszczowych i pochmurnych. Nieszczególnie mi to przeszkadzało, chociaż ciągłe patrzenie na wyłożonego Blacka z głową na moich kolanach i jego dłonie głaszczące moje uda, naprawdę potrafiły mnie rozpraszać. Nie potrafiłem skupić się nawet na Obronie Przed Czarną Magią, co wskazywało na to, że jest ze mną bardzo źle. Dziewczyny odbierały zachowanie Syriusza jako niedopieszczenie młodego panicza i tylko zacieklej dyskutowały na jego temat, co dało się zauważyć z daleka. Cały piękny obrazek rozleniwionego, kruczowłosego pieska psuł Pet i J., który na klęczkach ciągnęli się za wcześniej złapanymi żabami dopingując je i szturchając palcami. Każdy z nich chciał oskubać drugiego z łakoci, o które się założyli, więc tym bardziej wczuwali się w swój wyścig ropuch. Było to jedyne kilka chwil, kiedy James nie mówił o Niholasie i nie planował wielkiego podrywu, chociaż wszelkie jego pomysły zawodziły już od dobrego miesiąca.
- Oszukujesz! – żałosny jęk Pettigrew zwrócił moją uwagę na to, co dzieje się tuż obok. Potter z minął zawodowego hazardzisty włożył patyk pod tyłek swojej żaby i pchał ją do przodu, z czego nie była z pewnością zadowolona. Stworzonko opierało się przednimi łapami, jednak nie zdawało się to na wiele. Kilka Puchonek prychnęło przechodząc koło nas komentując wszystko głośnym ‘Dzieci!’.
- Jestem królem Ropuszego Toru! Kłaniajcie się przede mną! – kolejna fala samouwielbienia okularnika nawet mnie nie zdziwiła, chociaż czasami miałem dosyć wysłuchiwania tysiąca pozytywnych określeń dotyczących jego osoby, z czego nic nie było zgodne z prawdą.
- Jesteś głupi, a to różnica... – Syriusz z westchnieniem starego człowieka zwlekającego się z bujanego fotela usiadł i rozprostował ręce. – Patrz jak robią to mistrzowie! – podniósł jakiś szeroki patyk i nabierając na niego żabę Petera posłał nam pewny siebie uśmiech. Już na samą myśl o tym, co mogło wpaść do tej mózgownicy przechodziły mnie dreszcze. Na wszelki wypadek wyciągnąłem różdżkę i odłożyłem podręcznik. Nie pomyliłem się w obliczeniach genialnych pomysłów chłopaka. Zaledwie po chwili wystraszonemu płazowi towarzyszył okrzyk ‘Leć moja maleńka!’ i biedaczka została rzucona w stronę wyrytej linii mety. Wypowiedziałem szybko zaklęcie, dzięki czemu zatrzymała się w powietrzu i kierując różdżką odłożyłem ja bezpiecznie na trawę. Zwierzak nie był w stanie się ruszyć, ale po kilku minutach uciekł szybko do jeziora. Uniosłem brew patrząc na dotąd rozradowanego Blacka, który przełknął ślinę uśmiechając się przepraszająco. Wizja dorosłego Syriusza, poważniejszego niż reszta chłopaków rozpłynęła się w mgnieniu oka.
- Chciałeś ją zabić? – zapytałem spokojnie, chociaż chłopcy spodziewali się wielkiego wybuchu złości, co wnioskowałem z przestraszonych min. – Zanim zrobisz coś głupiego pomyśl o konsekwencjach. Ta ropucha będzie cię później nawiedzać we śnie! – pokazując mu język roześmiałem się. Ich dziecinność była czasami cudownie kojąca, chociaż niebezpieczna dla otoczenia.
- Remi, jaki ty jesteś wyrozumiały, mój skarbeńku! – kruczowłosy rzucił mi się na szyję i zaczął ściskać, co całkowicie odstraszyło wpatrujące się w niego dziewczyny. Nawet, jeśli Black był przystojny to w dalszym ciągu pozostawał tym samym głupiutkim Gryfonem, który na lekcjach udawał amnezję, by nie zostać przepytanym z ostatnich tematów. Nie miałem pojęcia, jakim cudem może popadać do tego stopnia ze skrajności w skrajność, jednak stanowiło to jego specyficzną magię. Czasami może nawet zbyt specyficzną.
- Chłopaki, będzie impreza! – odwróciliśmy się w stronę biegnącego do nas blondyna, który wyglądał na naprawdę szczęśliwego. – Słyszałem rozmowę bibliotekarki z McGonagall – zaczął sapiąc, kiedy tylko do nas dołączył – Na Halloween mają robić potańcówkę i przynajmniej w tym roku nie czeka nas żadne głupie przedstawienie! – wszelkie myśli o szkole i obowiązkach chyba szybko opuściły jego głowę, gdy tylko podsłuchał konwersację kobiet.
- Panie, panowie, wasz boski James Potter będzie miał okazję zaprezentować się od strony technicznej. – okularnik odgarnął grzywkę, która przysłaniała mu oczy przez całą tą zabawę z żabami. – Wielu z was nie zapomni tego dnia do końca życia i jeszcze dłużej... A teraz brawa dla mnie! – nie kwapiliśmy się z tym ignorując chłopaka całkowicie. Poczułem niewielki ciężar na stopie, a po chwili coś trochę cięższego zaczęło się obijać o moje nogi. Puchata, prążkowana kulka kleiła się do mojego kolana i wydawało mi się, że skądś ją znam, zaś brązowy szczeniak usilnie chciał ją dorwać. Nie mam pojęcia czy mogłem przypominać bezpieczne schronienie, ale dla tej dziwnej piłki z pewnością. Widząc zbliżającego się w naszą stronę nieznajomego chłopaka przypomniało mi się gdzie wcześniej spotkałem tą ciepłą piłkę. Bez sprzecznie musiał to być What, stworzonko, które niedawno pokazywał mi Michael. Jego ogonek, który nie chciał znikać stanowił chyba największy z problemów, więc nie dziwiłem się psiakowi, że tak bardzo się nim zainteresował.
- Przepraszam, już go zabieram... – delikatny, chociaż męski głos przypomniał mi o obecności nieznajomego. Przeniosłem spojrzenie z rozszalałych zwierzaków na chłopaka. Był wysoki i zapewne chodził do jednej ze starszych klas, a godło Hufflepuff’u i odznaka prefekta dawało nam jaśniejszy obraz jego pozycji w szkole. Blond włosy opadały mu na szyję i kark kończąc się właśnie w tamtym miejscu, a założone za lewe ucho ukazywały dwa kolczyki i zapinkę na górnej partii muszelki. Brązowe oczy obramowane zostały kwadratowymi okularami o niebieskiej oprawce, a poważny wyraz twarzy trochę zbijał z tropu.
- Nic się nie stało – wzruszyłem tylko ramionami, kiedy on podnosił szczeniaka karcąc go puknięciem palcem w łepek. Sheva zacisnął pięści na moim swetrze, co wskazywało na jego buzujące hormony.
- W miarę możliwości, proszę, nie mówicie o nim nikomu – chłopak uśmiechnął się w końcu delikatnie – Nazywam się Eric Lair, więc w razie, czego wiecie już, na kogo zwalić jego wyczyny. – udał pogardę patrząc na wlepione w niego ślepka pieska. – Co do tego – tym razem wskazał kolorową kulkę – to nie mam pojęcia, co to, skąd się wzięło i jakim cudem potrafi uciekać. – nie powstrzymałem chichotu zastanawiając się, co mógł myśleć w tej chwili Puchon, który z wyraźnym zaciekawieniem przyglądał się niezidentyfikowanemu dla niego obiektowi. Poza nim także Potter i Pet interesowali się kulką. Andrew maślanymi oczyma wpatrywał się w nowego znajomego, który tłumaczył coś szczeniakowi idąc w swoją stronę. Ponownie przypomniał mi się natręt, który mógł być nawet w wieku tego chłopaka. Odrzuciłem szybko wspominania o płomiennowłosym i skupiłem się na odklejaniu od swojej nogi What’a. Jego opiekunowie z pewnością szukali go po całym Hogwarcie. Syriusz zamiast mi pomagać na klęczkach szturchał sobie palcem widoczny ogon stworzonka, co zapewne miał zamiar zrobić już przy pierwszym spotkaniu z małym intruzem. Dziwił mnie jego chwilowy brak zainteresowania czymkolwiek innym. Podniosłem szatę z trawy i założyłem ją zakrywając malucha, by nie zwracał na siebie zbytniej uwagi. Niezadowolone jęki kolegów świadczyły o ich dezaprobacie dla ukrywania przed nimi tego ‘czegoś’. Kuleczka raczej pochwalała ten pomysł, ponieważ zsunęła się łapiąc mojej kostki. Postanowiłem oddać go właścicielom i później wytłumaczyć przyjaciołom jako takie pochodzenie stworzenia, chociaż równie dobrze mogłem zwalić to na Syriusza. Moja i tak nie do końca konkretna nauka odeszła na dalszy plan, a jej miejsce zajęły tysiące innych spraw, z czego zapewne ważne miejsce zajmowała planowana przez dyrektora zabawa. Jakoś wątpiłem by chłopcy podarowali sobie jakiekolwiek jej urozmaicenie, a już z pewnością J., w którego wstąpiły nowe siły.

 

  

11 komentarzy:

  1. ~Takai no Tenshi26 września 2007 17:36

    przepraszam bardzo, ale czy nikt nie pomyślał o tym, by wysłać Pottera na leczenie?? ^^ jego małe zachwiania psychiczne i samouwielbienie zaczynają być niebezbieczne, chyba nawet i dla niego samego =)co do noty to jest OK =) na prawdę kocham Twój styl pisania i zawsze z wielkim utęsknieniem czekam na nową nocię :DEric jest boski na tym rysuneczQ =* ech.....

    OdpowiedzUsuń
  2. Wiesz... Jakoś nie spodziewam się żeby go tak zostawili... Potter musi iść się leczyć no i co to za brak reakcji na przystojnego młodzieńca? :P

    OdpowiedzUsuń
  3. yatta slodka kuleczka xD ojjjjjj musze wiedziec co bedzie dalej nyyyuuuu ja chce nowo notke teraz albo jutro.... ja nie wytrzymam>.<

    OdpowiedzUsuń
  4. Super, ale kiedy będzie w końcu jakaś notka Remi-Syriusz? Jestem niedopieszczona i chce pocytać coś super słodkiego *^-~*

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam genialny plan: złóżmy się na wizytę Pottera do psychoterapeuty. Na prawdę mu się przyda^^ Chcę wiedzieć co będzie dalej! Emiko, zgadzam się z Tobą - więcej sytuacji Remi/Syriusz bo to jest to co Tygryski lubią najbardziej^^ Pozdrowienia Ayu

    OdpowiedzUsuń
  6. a ja proponuje zamknąć Pottera w jednym pokoju z Jill XP nie dość zę masakra to jeszcze J. może by się uspokoił XXD

    OdpowiedzUsuń
  7. Super notka. W ogóle skończyłam czytać wszystkie. Jest świetne :) Pozdrawiam i czekam na kolejna notkę. Jak będziesz miała czas to proszę napisz kartkę z pamiętnika Lucjusza lub Severusa ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Udawać amnezje, żeby nie zostać przepytanym :>Że też ja nigdy na to nie wpadłam :PKuleczka urocza, kochana, boska, cudna zupełnie jak notka

    OdpowiedzUsuń
  9. Super notka:) Dopiero skończyłam czytać wszystkie i nie moge sie doczekac kolejnych... Ja tez chce cos romaaantycznego z Remusem i Syriuszem:). Może tak coś z pokojem zyczen? Pozdrawiam i czekam na nowa notke:)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Tiki Tiki Kasztanki2 października 2014 16:40

    Eh... Smutno mi się robi na myśl, że ta cała paczka umrz :-(

    OdpowiedzUsuń
  11. Witam,
    cudny, what się zgubił, ale mam nadzieję, że Gabriel go szuka...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń