środa, 17 października 2007

Co?

Głosowanie na FavChara 1st zakończone ^^ Do waszych ulubionych postaci z pierwszego roku należą: (naturalnie wymieniam tylko trzech pierwszych ulubieńców ^^”) Marcel Camus – 51 głosów, Fillip Ballack-Camus – 45 głosów, Andrew Sheva - 38 głosów. Dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do powodzenia mojego projektu. W najbliższym czasie, tak jak zapowiadałam pojawią się notki ‘Przeszłość’, ‘Teraźniejszość’, ‘Przyszłość’ o Marcelu, jako zwycięscy.

 

21 październik

Soboty miały to do siebie, że stanowiły małą odskocznię od codzienności i dawały czas na zrelaksowanie się przed kolejnym ciężkim tygodniem. Los chciał, że Syriusz w ramach szlabanu musiał posadzić jakieś, jak pięknie nazwał to Potter, ‘chabuździele’, których później i tak okularnik miał doglądać. Black był w tej chwili w o niebo lepszej sytuacji, co nie zmieniło tu faktu, iż ja musiałem mu towarzyszyć. W prawdzie sam zgodziłem się na to, by chociaż trochę dłużej pobyć z nim sam na sam, ale oglądanie go w brudnych rękawiczkach dłubiącego w ziemi nie stanowiło dla mnie szczytu fantazji. Marzyłem o popołudniu na błoniach i beztroskim tuleniu się do chłopaka, a tym czasem zapominając o tym byłem zmuszony ścierpieć cieplarnię.
Mało optymistycznie przeszedłem kolejny z rzędu korytarz. Syriusz nie mniej zawiedziony ściskał moją dłoń mając gdzieś, co pomyślą sobie inni uczniowie, czy też napotkani nauczyciele. Od dawna chciałem przestać ukrywać się z naszym związkiem przed szkołą, ale rozum wrzeszczał, że jest to niewłaściwe. Mimo to dziś nie odpowiadała mi wizja sprzeczek, lub czegokolwiek innego, co miałoby zakłócić spokój i wspaniałe układy między nami dwoma.
Zacisnąłem mocniej palce na dłoni Syriusza czując, że powoli zaczynam wariować, kiedy coś nas dzieli, lub nie pozwala na bycie razem. Może i był blisko mnie, ale powoli przestawało mi to wystarczać. Black mógł to wyczuć, gdyż stając z delikatnym uśmiechem odwrócił mnie przodem do siebie i pogładził po policzku. Przymknąłem oczy rozkoszując się tym gestem, jednak, kiedy ciepłe palce zaczęły błądzić po wargach wiedziałem, na co mogę liczyć. Stanąłem na palcach prosząc o pocałunek, który otrzymałem. Zarzuciłem ręce na szyję kruczowłosego pogłębiając pieszczotę. Coś mówiło mi, że niedługo nawet to przestanie być dla mnie satysfakcjonujące, ale o tym nie chciałem myśleć, a przynajmniej nie teraz. Wolałem przez dłuższy czas łudzić się, że moje uczucia nie są jeszcze aż tak bardzo rozwinięte. O wiele przyjemniej było mi pozostawać dzieckiem i nie wyobrażałem sobie, jak to jest dorosnąć, tym bardziej gdyby później Syri miał mieć do mnie pretensje o utrzymywanie w tajemnicy likantropii.
- Wypościłem cię, prawda? – Black zaczął chichotać wpatrując się w moje oczy i co jakiś czas muskając usta – Cieszę się, że tęsknisz za mną do tego stopnia, ale ja też już jestem na granicy. Niedługo padnę, bo braknie mi tego słodkiego paliwa... – zamykając oczy nakrył moje usta całując je namiętniej i głębiej niż poprzednio. Zastanawiałem się, w jaki sposób moglibyśmy uczcić nasz związek i równocześnie nadrobić wynikłe ostatnio zaległości.
- Kiedy w końcu przestaniesz zajmować się tyloma sprawami, a James przystopuje z przygotowywaniem randki obiecaj, że spędzimy, chociaż jeden dzień we dwóch. – wycedziłem zanim zdążyłem o tym pomyśleć. Nie chciałem uchodzić za niedopieszczonego dzieciaka, któremu brakuje czyjejś bliskości, ale potrzebowałem tego.
- Zobaczysz, że wymyślę coś wspaniałego! To będzie jedna z lepszych naszych randek i nawet Potter będzie mógł nam tego pozazdrościć. – jego dłoń spoczęła na moim ramieniu, a palce drugiej pogłaskały mój nos i brodę. – Wiesz, że zachowujemy się jak para nowożeńców? Powinniśmy się pobrać zaraz po ukończeniu szkoły. Wtedy nikt by mi ciebie nie odebrał.
- I tak nikt mnie nie zabierze – mruknąłem cicho spuszczając głowę i wtulając się w pierś chłopaka zawstydzony jego pomysłem. – Z resztą nikt nie udzieli nam ślubu. To zabronione.
- Skoro Fillip mógł, to przecież i my znajdziemy sposób. – rzuciłem mu sceptyczne spojrzenie, które chyba odrobinę stłumiło jego zapał. Byłem realistą i jakoś nie wierzyłem nie tyle w jakieś szanse na to, co nawet nie chciałem łudzić się, że w przyszłości to mogłoby się ziścić. Jak dla mnie jeśli już musiałbym być w jakiś sposób oznaczony jako partner kruczowłosego to wystarczyłaby mi zwykła obrączka, bez większego sprawiania światu kłopotów. Niestety to także należało do odległej przyszłości, a teraz miałem na głowie o szkołę, naukę i pomysłowość Jamesa.
- Black, ratuj! – zadrżałem, a przed oczyma mignęła mi jakaś postać. Wysoki, ciemnowłosy chłopak ukrył się za Syriuszem i kładąc dłonie na jego ramionach wyglądał zza ciemnej czupryny. Niewyraźnie pamiętałem, że był jednym z kumpli Lucjusza, z którymi widziałem kruczowłosego pierwszego dnia. Byłem trochę zdziwiony widząc niecodzienny widok Ślizgona kulącego się za plecami Gryfona. Zaledwie minutę później dobiegł do nas drugi z wielkiej paczki kombinatorów. Blondyn wyglądał na wściekłego, a fioletowe oczy błyszczały złowrogo. Neren wbrew pozorom nie mógł powstrzymać uśmiechu, co tylko bardziej złościło Denny’ego. Zauważyłem, że brązowowłosy miał potargane włosy, a biała koszula wychodziła ze spodni i miejscami była pomięta. Rozradowany chłopak wyglądał, jakby przed chwila podniósł się z łóżka.
- Chodź tutaj! – Blood bynajmniej nie miał pokojowych zamiarów, ani w chwili, gdy to mówił, ani tez zaraz potem.
- Nie ma szans! Nie zmusisz mnie – ostremu tonowi przeciwstawiono rozbawiony rechot. Ciemnowłosy trzecioklasista wytknął rozzłoszczonemu znajomemu język i obracał Blackiem tak by osłonić się przed wyciągniętymi ramionami. Już sam nie wiedziałem czy śmiać się, czy zapobiegać bliskiemu rozlewowi krwi. Z pewnością Blood nie był poważny w swojej chęci dorwania przyjaciela, gdyż zamiast sięgnąć po różdżkę po prostu uganiał się za uciekinierem po całym zamku.
- Dlaczego to ja mam robić za tarczę? – Syriusz w końcu zareagował na małą szamotaninę, w której uczestniczył – Nie interesuje mnie, o co wam poszło, ale ja tu zajęty jestem... – niestety został całkowicie zignorowany w dalszym ciągu służąc za mała palisadę.
- Na oczy nie zobaczysz więcej tego miśka! – blondas odwrócił się i zrobił dwa kroki oddalając się. O dziwo chyba trafił w jeden z czułych punktów, ponieważ Neren niczym uwiązany ruszył za nim w tym samym tempie.
- Ale obiecaj, że mi go nie weźmiesz... – jęknął i stanął podobnie jak odrobinę niższy ze Ślizgonów. – Tylko on mnie chce... Proszę, będę już grzeczny. Zdejmę szwy z jego brzuszka... Albo nie. Nie zdejmę ich! Ale nie zabieraj mi go. Mówiłem ci, że ten miś jest twoją miniaturową kopią! – drobna czerwień pojawiała się na policzkach chłopaka.
- Jesteś chory! Gdybym wiedział, co ty robisz z tą biedną maskotką już dawno pozbyłbym się zarówno jej jak i ciebie! – fioletowooki szybko odwrócił się i niemal zdołał złapać wolno reagującego w zaskoczeniu kolegę. Obaj biegiem znikli nam z oczu, a śmiech kasztanowowłosego ponownie rozniósł się po tej części korytarza. Nawet nie chcąc domyślać się, o co im poszło nie mogłem powstrzymać rumieńców. Bez wątpienia tych dwoje musiało coś łączyć, chociaż raczej było to bliżej niesprecyzowane, a pluszowy miś trochę nijak się do tego miał. Moja wiedza na pewne tematy była niesamowicie marna, więc zawsze mogłem się mylić, ale zupełnie nie potrafiłem doszukać się związku między tym wszystkim. ‘Szwy na brzuszku’ również nie brzmiały zachęcająco i nawet nie wnikałem w szczegóły. Black podszedł do tego spokojniej. Poprawił się, przeczesał palcami włosy i znowu złapał mnie za rękę. Przy jego podejściu z pewnością cały świat mógłby być dziwny i niezrozumiały, a on w dalszym ciągu uznawałby go za coś mało interesującego dopóki nie tkwił w samym środku tego wszystkiego.
- Te całe sadzonki na mnie czekają. – przypomniał mrucząc coś pod nosem i bynajmniej nie brzmiało to zachęcająco. Teraz, kiedy jakoś wróciliśmy do normalności mogłem znowu podjąć temat, który chodził mi po głowie przez pewien czas.
- Nie zapominaj o obietnicy randki. Mówiłeś, że będzie wspaniała, więc trzymam cię za słowo. Chcę dużo słodkiego! – zastrzegłem sobie nie precyzując, o jaką słodycz mogłoby mi chodzić. Przy pomysłowości Syriusza, który czasem zadziwiał chyba samego siebie nie było takiej potrzeby. Najważniejsze było, bym mógł pobyć z nim przez dłuższy czas i uzupełnił niedobór kruczowłosego. Znowu ścisnąłem jego dłoń nieco mocniej nie potrafiąc się powstrzymać. Popatrzyłem z boku na jego uśmiech i od razu wiedziałem, że podobają mu się moje może lekko nerwowe poczynania. 

  

12 komentarzy:

  1. cudoooooooo pisz dalrj i to jak najszybciej

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajnie:) Juz nie moge sie doczekac tej randki:) jak Remus mowił ze chce duzo slodkiego to mi sie skojazyla wanna pelna lodów albo galaretki:)Nocia super pisz tak dalej:) juz nie moge sie doczekać kolejnej notki:)Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Już się nie mogę doczekać ^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Szwy na brzuszku brzmią ciekawie... Rozwiniesz?Nocia po prostu maru ^_^

    OdpowiedzUsuń
  5. Nota cuudna. Wiesz, dzisiaj za twojego dziadka dziesiątkę zmówiłam :D Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. Kirhan ja składam skargę! a co, ktoś musi ;)ja się nie zgadzam, by ciągle ktoś Remikowi i Syiruszowi przeszkadzał, więc dodatkowo zastrzegam, by Syriusz najpierw wszystkich zamknął w komurkach i schowkach, a dopiero potem ogranizował randkę z Remim ;)a tak na poważnie, to nocia piękna, słodka i ja się przez Ciebie niedługo cukrzycy nabawię ;p będziesz mi kupować insulinę ;)Trzymaj się cieplutko =*

    OdpowiedzUsuń
  7. Aaaa! Skończyłam dzisiaj czytać, czytałam kilka dni... Borze! [sic!] Jesteś wielka! Ja chcę by Syri się dowiedział... i chcę by Potter zgwałcił Seva XDI... by randka się udała... i więcej Ryo! Lubię go! Chciałabym, by znowu wystepował w roli "zabawki" Jamesa... nie wiem czemu, ale to lubię, taki na każde skinienie... "usiadź - siada, połóż się - kładzie się, dotknij mnie tu, tu i tu - dotyka, pocałuj mnie tu i tu - całuje" mhrauuu... O i wiesz co jeszcze uwielbiam? Sceny, gdy Andrew się dobiera do Remusa... mam plan, pokłóć jakoś Syriusza i Remusa... np, ze Remi nie chce zdradzić tajemnicy i Syriemu puszczają nerwy i na niego krzyczy, a Lupinowi się zaszkliwiają oczy i ucieka płacząc i natyka sie an Shewę i ten go pociesza sama-wiesz-jak... Hmm... co o tym myślisz? "BŁAGAM!" Ale by się nie szybko pokłócili... (tzn, Black i Lupin) I wiesz co?Wielka jesteś.Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. dobra to ja też dam komenta... najbardziej to mi się podoba ten rysunek pod notką... i zgadnijcie czyj on jest skoro właśnie mam w łapkach jego oryginał ? >3

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy napiszesz nową notkę? Twój blog jest świetny!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Hmmmm... notka jak zwykl genialne xD nie ma co krytykować *niezadowolona* a ja tak lobię krytykować ^^A tak BTW słyszałaś może o Dumbledore?? Szczerze to ja się tego akurat nie spodziewałam ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. chabuździele ^^ nie no umieram :D jestem wniebowzięta że znowu pojawił się rudy, tęskniłam :) mam taką fantazję że Remus zdradzi z nim Syriusza

    OdpowiedzUsuń
  12. Witam,
    Remus to ma niedobór Syriusza ;] te z nie mogę doczekać się tej randki...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń