środa, 3 października 2007

J.

17 październik

- Umówi się ze mną! – krzyk i wielkie wejście Jamesa wystarczająco obrazowo podkreśliły koniec spokojnego popołudnia przed książkami. Nie wiem, jakim zrządzeniem losu akurat ja musiałem na niego trafić pierwszego dnia na peronie, ale to przesądziło o całym moim życiu. Nawet, jeśli nie powinienem zakładać tego już teraz, to biorąc pod uwagę brak czasu na naukę spowodowany Potterem, dziwne miny uczniów spowodowane Potterem, podejrzliwość nauczycieli spowodowana Potterem, chociaż chłopak miał także swój dobry wkład. W końcu dzięki temu, że był częścią naszej paczki wszystko wyglądało tak jak do tej pory i chociaż zmieniłbym kilka szczegółów to było niesamowicie. Pierwszy rok chyba zawsze będzie mi się kojarzył z miłością Andrew do wszystkiego, co miało twarz modela i wielką przegraną okularnika w tej walce, która w jakiś sposób chyba wyszła mu na dobre.

- Ile referatów z Historii Magii cię to kosztowało, J.? – Syriusz nie był aż takim optymistą, jak chichoczący Sheva, który przesadnie gestykulując oddawał dramatyzm sceny w Pokoju Wspólnym. Nawet nie chciałem sobie tego wyobrażać, chociaż miałem nadzieję, że chłopakowi w końcu coś się powiedzie.
- Wyobraź sobie, że nic mnie to jak na razie nie kosztowało! – James starał się być opanowany, jednak na czole już teraz wyskoczyła mu mała żyłka. – Panowie, narada! – chłopak machnął ręką i usiadł na środku sypialni, w miejscu gdzie zazwyczaj zbieraliśmy się w kółku by coś przedyskutować. W prawdzie Serce Pokoju stanowiło łóżko Pottera, jak sam to kiedyś powiedział, ale nasze miejsce posiedzeń było z pewnością główną żyłą, lub tętnicą, w zależności, jaką zachciankę miał J.
- I oto nadszedł dzień obiecany... – Andrew klapnął głośno na wytyczonym mu fragmencie podłogi, jako ostatni.
- Tak, więc... – okularnik odchrząknął, chociaż brzmiało to marnie – Skoro już wyłudziłem randkę, to musi być ona wyjątkowa. Zamknij się, Black! – warknął, a Syriusz niechętnie wypuścił powietrze z płuc i zamknął usta – Mamy środek października, zaczęła się jesień... Nie, Pet, to nie będzie bajka! – teraz także blondynek przestał się nerwowo kręcić – W naszym wieku nic nam nie wolno, a nie wypada mi umawiać się z Niholasem na kilka lat wcześniej, więc musimy coś wykombinować tu i teraz. To jest zamek, stary zamek...
- Zdziwiłbym się gdyby nie był... – Sheva nie wytrzymał i musiał przerwać powolne i już nudne rozważania przyjaciela – Gdybyś mi powiedział, że twój robal mózgojad jeszcze żyje mógłbym się zdziwić, bo raczej już dawno temu zdechł z głodu.
- Cicho bądź i daj mi skończyć! – na skroni ponownie zapulsowała mała wypukłość. – Więc skoro jest to zamek... – zacząłem skubać rękaw Blacka żeby jakoś się rozerwać – to musi mieć tajne przejścia. – J. chyba spodziewał się od nas jakiejś podniosłej reakcji, jednak jej nie otrzymał – Dobra, może trochę was przeceniłem... Chodzi o to, że skoro to stary zamek – i znowu się zaczynało – i są tu tajne przejścia to któreś musi prowadzić do miasta, lub przynajmniej na błonia blisko Hogsmade. Co za tumany, czy wam wszystko trzeba ze szczegółami tłumaczyć?!
- Nie. My po prostu jesteśmy zwykłymi nastolatkami, a ty jesteś bardzo niezwykły psychicznie. – Syriusz ujął to chyba w najlepszy z możliwych sposobów, co Potter zrozumiał opacznie gdyż wyszczerzył się ucieszony i dumny z siebie. Czasami nawet ja nie mogłem podążyć za jego tokiem myślenia, a co dopiero mówić o rozumieniu jego pomysłów. Kruczowłosy położył się na ziemi i zamknął oczy. Idąc za przykładem ułożyłem głowę na jego brzuchu i patrzyłem na już coraz bardziej podenerwowanego okularnika.
- Musimy dostać się do Hogsmade i zdobyć coś, czego nie dostaniemy od skrzatów. Pokój życzeń przerobi się na wnętrze wykwintnej włoskiej restauracji, a wy będziecie robić za sztuczny tłum i obsługę! – Syriusz zakaszlał i usiadł zsuwając mnie z siebie. Prawdopodobnie właśnie stanął mu przed oczyma obraz tego, co może mieć niedługo miejsce. Głupota była głupotą, ale J. potrafił czasami przebić samego siebie. Jakoś nie uśmiechała mi się wizja kelnera, lub damy w towarzystwie, któregoś kolegi i to tylko po to by zrobić przyjemność okularnikowi. Niestety jego mina mówiła sama za siebie. To było postanowione, a my musieliśmy się na to zgodzić lub uciekać z kraju, co całkowicie wpychało nas w ramiona Pottera i jego walniętego planu podrywu i dobrego wrażenia.
Sheva stanął na czworakach i podszedł do łóżka Jamesa. Sięgnął pod nie i wyciągnął kawałek materiału. Nie docierało do mnie, po co mu to i skąd się tam wzięło.
- Chcesz mi powiedzieć, że te szmaty mamy na siebie założyć? – zamarłem prosząc by było to pomyłką, ale najwyraźniej mogłem się tylko łudzić, gdyż J. uśmiechnął się słodko, na ile było to możliwe i rękoma Blacka na jego gardle.
- Syri będzie kelnerem, Peter skrzypkiem, a ty i Remi zrobicie ładną parkę. – teraz to ja miałem ochotę go udusić. Szaman rzucił nam stroje, które jakimś cudem zdołał załatwić James. Z pewnością wyglądałbym pięknie w adidasach, spódnicy po kostki zwężającej się do dołu i dopiero pod koniec lekko pofalowanej oraz w jakimś żakiecie z falbankami. Chłopak dał mi dodatkowo białą koszulę przypominającą worek na kartofle i wielki, okropny kapelusz. Gdybym był wyższy nie musiałabym robić za choinkę do Andrew, niestety mogłem o tym zapomnieć. Ukrainiec kręcił nosem patrząc na ‘swój’ dziewiętnastowieczny kubrak, za to kruczowłosy prychał głośno na strój kelnera. Tylko Pet był zadowolony, chociaż nie wiedziałem, z czego tu się cieszyć. To miała być żywa szopka i miałem złe przeczucia, co do tego durnego planu. Miałem ochotę wepchać okularnikowi do gardła skrzypce, które właśnie podawał Pettigrew i zaproponować żeby rozpoczął leczenie w Świętym Mungu, bo może to zdołałoby go jeszcze uratować. Współczułem Kinn’owi, który nawet nie wiedział, co go czeka i którego miałem zamiar ostrzec przed popełnieniem wielkiego błędu, chociaż jeśli nie mógłby się załamać teraz to im później zrozumie, w co się wplątał, tym szybciej zacznie omijać największe problemy, którym na imię było ‘James Potter’.
- Jako cywilizowani ludzie przeprowadzimy głosowanie – Black od razu podniósł rękę i dopiero tłumaczył, o co mu chodzi – Kto jest za tym, by go związać i zanieść do Skrzydła Szpitalnego? – kruczowłosy niemal czytał w moich myślach. Moja dłoń i dłoń Andrew wystrzeliły w górę.
- To się nazywa przyjaciel! – James rzucił blondynowi czekoladowego cukierka, a ten szybko wpakował go do ust i dalej przyglądał się swojemu przebraniu grajka. W prawdzie mieliśmy przewagę liczebną, ale na niewiele mogło się to zdać, kiedy J. miał świadomość czyjegoś poparcia. Osobiście nie chciałbym być na takiej randce, jaką planował chłopak, a co dopiero robić za sztuczny tłum. To byłoby żenujące przebywać pośród gromady kolegów chłopaka, z którym to niby miałbym się spotkać, w dodatku, kiedy wszystko to miało być tak komiczne. Nie wiem skąd James wziął taki pomysł, ale nawet on nie był w stanie wpaść na coś takiego bez żadnej pomocy czy to ludzkiej, czy też rzeczy martwych, które były bardzo złośliwe, jeśli to za ich przyczyną J. chciał zrobić z siebie pośmiewisko.
- Tajne przejście mogę znaleźć, ale nie oczekuj, że założę tego pingwina! – Sheva wstał by dokładniej pokazać nam, co załatwił mu Potter. Zaczęliśmy się głośno śmiać, kiedy dotarła do nas trafność spostrzeżenia kolegi. Nawet ja płakałem raz po raz patrząc na przerobione przebranie, gdzie do białego brzucha pingwina przyszyto kilka guziczków, a skrzydła pozszywano i dołączono zapięcie, nogi i głowa zostały odcięte, dzięki czemu z daleka mogło to uchodzić za jakiś tani garnitur przeszłości. Były to bez wątpienia kolejne punkty dla okularnika.
- S... Skąd... tyś... to wytrzasnął! – ryknąłem tarzając się i zginając w pół. Wyobraźnie podsuwała mi obraz Shevy w tym ‘czymś’ i to było wystarczająco wiele bym przez najbliższy tydzień musiał odczuwać ból brzucha i wszystkich jego mięśni.
- Co was tak bawi? Zamówiłem. W tyle Proroka Codziennego sprzed kilku tygodni było ogłoszenie w wypożyczalni kostiumów, a ten był najtańszy! – znowu zacząłem się histerycznie śmiać, kiedy przyjaciel wskazał trzymaną przez Andrew przeróbkę. – Jesteście wredni! Ja się staram! – J. skrzyżował ręce i wypchnął wargę. Nie miałem pojęcia ile prawdy było w jego dąsaniu się, ale to raczej on przesadził, a nie my.
- Na mnie mu się zachciało oszczędzać! – teraz to Sheva zaczął warczeć – Nie bawię się tak! – mimo słów chłopak zaczął chichotać i nie dziwiło mnie to podobnie, jak teraz już z pewnością udawane oburzenie ciemnowłosego.

10 komentarzy:

  1. hohoho jestem pierwsza ^ ^ale co tam .. natka jest bombastyczna (skad ja mam to slowo??o__O) ciekawejak wyjdzie ta "randka" xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Fajniusia noteczka:) Na fajny pomysl wpadl James:) Tylko ze źle umiescil osoby:) Syriusz z Remusem byliby bardzej przekonywujacy niż Remus z Shewa:) Ale focia bardzo mi sie podobala i nie moge sie nastepnej doczekac:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. ZAWALISTE dawno sie tak nie uśmiałam

    OdpowiedzUsuń
  4. Notka super, kiedy oni zamordują Pottera? Przydało by mu się. Remi jak zawsze rewelka. Kocham twoje opowiadanie. Jest świetne. Zyczę weny...

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak się żyje razem z Jamesem, to aż strach się bać każdego następnego dnia.Muszę jednak przyznać, ze miałam kiedyś dwójkę kumpli, w wypadku których, kiedy myślałam, że osiągnęli apogeum głupoty, robili coś jeszcze durniejszego.

    OdpowiedzUsuń
  6. Hehe. Ten James to na prawdę na łeb upadł ;D Notka super i mam nadzieję, że Andrew zrobi coś "niespodziewanego", na tym "przedstawieniu" (myślę tu o np. pocałuje Remiego czy co XD).Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja nie kcę, by to Sheva miał z Remim tworzyć parkę ;( jak kce Remika i Syriuszka ;( buuuu.... bo będę płakać ;(nie no a tak poza tym, notka jest świetna i teraz jeszcze bardziej upieram się przy tym, by wysłać Pottera na leczenie xD choć może byłoby tyćko pusto... ale zawsze są jakieś minusy, no nie?? =)

    OdpowiedzUsuń
  8. *histerycznie się śmieje* boskoo.! zajebioza notka. hihi dużo mam jeszcze do przeczytania *skacze ze szczęścia na krześle* aaa idę czytać next notke..... *pała uwielbieniem do Kirhan-san*

    OdpowiedzUsuń
  9. A ja uważałam Nicholasa za zdrowego psychicznie i normalnego człowieka ... eh. Założę się, że znając twoje notki jakże Pottera i Shevę, ta randka będzie zarypista
    !!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    haha James co za pomysł, no nie wiem czy się spodoba Nicolasowi taka randka z kumplami Jamesa w tle...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń