niedziela, 9 grudnia 2007

Kiss, kiss, Darling!

Po raz kolejny dziękuję Jill za wspaniałe FanArty =*

 

Lekcje były udręką. Raz po raz mój wzrok skupiał się na drzwiach wyjściowych, a jakiekolwiek informacje z zajęć opuszczały moją głowę nie zahaczając nawet o najdrobniejsze części umysłu. Gdybym został zapytany o własne imię nie wiedziałbym, co powiedzieć, a co dopiero, jeśli to jedno, niepotrzebne zupełnie, pytanie miało dotyczyć aktualnego tematu, którego nawet nie znałem. Przed oczyma widziałem wyłącznie Cora, jego ścięte włosy i delikatny wyraz twarzy, jeśli w jego przypadku było to w ogóle możliwe. Miałem mu niesamowicie wiele do powiedzenia, ale i wiedziałem, że nie zdołam wydusić ni słowa z tego, co planowałem. Mimo wszystko musiałem się z nim spotkać, chociażby po to by mieć pewność, że to nie był zwykły omam, a szczera prawda. Miałem ochotę wsunąć dłonie w jego rozczochrane włosy i przytulić się mocno.
Lekcje trwały mimo moich cichych próśb o jak najszybsze ich zakończenie. Każda jedna minuta trwała zbyt długo, a do końca pozostawała cała wieczność. Nie czułem by ostatnie tego dnia zajęcia takimi właśnie były, a to tylko mnie dobijało. Chłopacy po niezłym ranku, teraz rozkoszowali się południem, a ja zamiast im towarzyszyć siedziałem jak na szpilkach nerwowo bawiąc się piórem. Miałem dosyć i chciałem by wszystko się skończyło już, teraz, natychmiast.
Wraz z dzwonkiem poderwało się moje serce i ciało, które niechlujnie wrzuciło podręczniki do torby. Jako pierwszy wybiegłem ze sali nie zwracając uwagi na zdziwione spojrzenia znajomych. Miejsce gdzie spotykałem się z Cornelem wydawało mi się być stanowczo za daleko, więc przyspieszyłem mijając sprawnie uczniów i nauczycieli. Czułem się dziwnie, a zimne, wręcz lodowate dreszcze targały moim ciałem.
Niemal byłem na miejscu. Skręciłem w jeden, a później drugi korytarz nie myśląc o tym, a idąc na wyczucie. Nie było możliwości bym się pomylił, bądź zatrzymał zmęczony. Nie miałem pojęcia, czy Lowitt rzeczywiście tam będzie. Udowodnił, że traktuje mnie poważnie i równie dobrze mógł chcieć bym teraz to ja dał coś od siebie. Mimo wszystko chciałem by czekał, podobnie jak przez ostatnie tygodnie, by karmił moja nadzieję, że znowu mam kogoś, komu na mnie zależy i kto się mną zajmie.
Wciągnąłem głęboko powietrze widząc go opartego o parapet i liczącego cegły w suficie. Ciemna koszula była rozpięta do połowy i podziwiałem go, gdyż ja trząsłem się i zaciskałem mocno pięści patrząc jak przenosi wzrok z budynku na mnie. Wysokie po kolana kozaki na lekkim koturnie tylko dodawały mu zawadiackiego uroku, za to krótkie, czarne jeansy zmieniały całokształt typka spod ciemnej gwiazdy w przesycony erotyzmem obrazek hosta.
Coś mnie popchnęło, chociaż w rzeczywistości było to tylko moje odczucie. Rzuciłem torbę pod okno i podbiegając do chłopaka skoczyłem na niego czepiając się nogami w jego pasie, zaś ramionami oplatając mu szyję. Zbereźny uśmieszek, jaki pojawił się na jego ustach zachęcił mnie do kolejnego kroku. Mocno wpiłem się w lubieżne wargi, które odpowiedziały momentalnie. Uchylił je lekko łapiąc powietrze kącikiem, a ja zamiast pozwolić mu prowadzić wyszukałem swoim językiem jego i bawiłem się nim, jak słodkim cukierkiem. Dopiero, kiedy poczułem się usatysfakcjonowany uniosłem głowę i uśmiechnąłem się szeroko.
- Ściąłeś je! – krzyknąłem radośnie wsuwając dłonie w niesamowicie miękkie pasma. Uczucie było całkowicie inne niż dawniej, a kosmyki zamiast płatać się w dłoni szybko się z niej wysuwały. Bawiłem się nimi, jak dziecko w piaskownicy i w dalszym ciągu nie byłem w stanie uwierzyć w to wszystko.
- A wątpiłeś, że to zrobię? – jego brew uniosła się delikatnie podobnie jak kącik ust.
- Oczywiście, że tak! – bąknąłem kładąc głowę na jego ramieniu. – Ty myślisz tylko o jednym, więc czemu miałbym wierzyć w cos takiego?
- Bo jestem na tyle szalony, że zrobiłbym wszystko, o co poprosisz, chociaż w mało odpowiednich momentach? – zachichotałem i pocałowałem go w czoło – A to z tym ciemnowłosym to, co było, kiedy wchodziłem do Wielkiej Sali? – momentalnie spoważniałem przełykając ślinę.
- Nic... – powiedziałem cicho – Bawiliśmy się i tak jakoś wyszło, ale nawet go nie dotknąłem! On mnie też nie! Naprawdę!
- Przejąłeś się tym, maleńki? – jego dłoń zaczęła głaskać mój policzek sprawiając, że przymrużyłem oczy – Wiem, że nie będziesz czuł do mnie tego samego, co w jego przypadku i nie oczekuję nic podobnego. Tylko pytałem, przecież wiesz, że jestem zazdrosny.
- Ja... – bąknąłem i położyłem rękę na jego palcach wtulając się we wnętrze pieszczącej moją skórę dłoni. – Ja cię lubię – szepnąłem cicho – Bardzo cię lubię... – zamknąłem oczy, by nie patrzeć na jego twarz, co z pewnością speszyłoby mnie jeszcze bardziej.
- Jutro zabieram cię na randkę. Taką z prawdziwego zdarzenia o ile jest to możliwe w szkole. – szybko popatrzyłem na niego zaskoczony. Przesunął językiem po zębach zaczepiając o drobne kiełki.
- Jaki powinien być pokój, w którym chciałbyś się trochę mną pobawić, tak na pierwszy raz? – z wielkimi wypiekami przyjrzałem się jego zdziwieniu. Znowu nie myślałem dając się ponieść chwili. Zsunąłem się z jego ciała i złapałem go lekko za rękę ciągnąc za sobą i słuchając, co ma do powiedzenia. W jego głosie brzmiała niesamowita nuta dezorientacji, co było w jego przypadku słodkie.
- Przyciemniony, z kominkiem, kilkoma zapachowymi świecami, czerwoną pościelą, olbrzymim łóżkiem, kotarami, miękkim dywanem. Na kilka pieszczot wystarczy.
- Potrafisz być rozkoszny – zachichotałem, co on odebrał po swojemu. Zatrzymał mnie przyciągnął do siebie i delikatnie pocałował w nos.
- Ja nigdy nie jestem rozkoszny, słodki, kochany, pamiętaj – zaprzeczył temu kolejnym subtelnym muśnięciem w czoło. Westchnąłem i pokręciłem głową prowadząc go dalej. Był zdziwiony, kiedy staliśmy na środku korytarza, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że on nie słyszał dotąd o Pokoju Życzeń. Ułożyłem w myślach plan pomieszczenia, a kiedy pojawiła się lekko zdobiona klamka otworzyłem drzwi wskakując do środka i tylko bardziej go zadziwiając. Nie pytał o nic zapewne samemu układając sobie w myślach odpowiedzi. Położyłem się na łóżku, które było idealnie miękkie, takie, jakie chciałem by było. Obserwowałem jak Cor kładzie dłonie na dywanie bawiąc się długimi włóknami, a później klęka przede mną pochylając się. Sprawnie zdjął mi szatę i podciągnął sweter.
- Do jakiego punktu mogę dojść? – wzruszyłem ramionami dobrze wiedząc, że nie pozwolę na wiele, jednak chciałem mu zaufać, skoro i tak doszliśmy na tyle daleko. – W takim razie do tego... - polizał moje podbrzusze i rozpiął mi spodnie zsuwając lekko bieliznę by mieć dostęp do całości mojego brzucha. Sweter dołączył do szaty w przeciągu kilkunastu sekund zostawiając mnie na wpół rozebranego. Cornel nie czekał już na pozwolenia, pytania czy zbędne słowa. Ciepłe, wilgotne usta zostawiły ślad na środku mojej piersi, po czym przesunęły się ku szyi i ustom. Obcałował moją twarz i ucho szepcząc w nie, jak długo na to czekał i jak bardzo jego ciało pragnie mojego. Zamknąłem oczy by opanować zawstydzenie. Opuszkiem palca zaznaczył kółeczko wokół mojego sutka i obcałował go dookoła zostawiając brodawkę na sam koniec. Polizał ją czubkiem języka i possał. Tak samo pomęczył drugą i rozpoczął swoją zaczepną grę na pępku. On dotrzymał słowa obcinając włosy, więc i ja musiałem pozwalając mu na wszelkie pieszczoty nie sięgające najbardziej intymnych miejsc. Moje palce zaczęły bawić się płomiennymi włosami uspokajając w ten sposób wszystko, co we mnie buzowało. Wciągnąłem brzuch, kiedy Krukon dmuchnął na niego i polizał tamto miejsce. Mocno przycisnął usta do mojego podbrzusza i zaczął namiętnie je całować przy użyciu języka, sunąc do góry wilgotną pieszczotą. Jęczałem cicho czując, że jest mi przyjemnie, ale i nienaturalnie. Cornel miał w sobie coś innego niż wszyscy, a to, w jaki sposób pieścił moja pierś z pewnością nie było zwykłą improwizacją. Jego język był sprawny i kto wie, czy nie bardziej zwinny niż same niesamowite palce rysujące na moich żebrach szlaczki i najróżniejsze wzorki. Niechcący wyrwałem się lekko chłopakowi, który wsunął rękę pod moje plecy i przytrzymał ułatwiając sobie dotychczasową pracę. Wyjęczałem jego imię podnosząc się lekko i prosząc o pocałunek samymi tylko ustami. Dostałem to, czego chciałem skomląc z przyjemności. Brakowało mi czułości przez ostatni czas, jednak teraz dobrze wiedziałem, czego chcę, a Cor starał się mi to dawać. Zmienił się nie tylko pod względem wyglądu, ale i sposobu, w jaki mnie traktował. Zatracałem się w jego uczuciach nie myśląc, jakie są. Zaraził mnie swoją żądzą, a ja poddałem się temu bez większych obiekcji.
- Wystarczy... – westchnął liżąc moje wargi i kładąc się na pościeli. Otulił mnie kołdrą bym nie zmarzł po tym wszystkim, a jego dłoń gładziła moje plecy. Nie wiedziałem, dlaczego chłopak przerwał tak szybko, a w moich tęczówkach z całą pewnością lśniło to jedno pytanie pełne żalu i tęsknoty za rozkoszą sprzed chwili.
- Chyba nie chcesz żebym się podniecił? – dał mi odpowiedź pytaniem, a widząc moją minę z uśmiechem musnął mnie w skroń tuląc się mocniej. 

  

12 komentarzy:

  1. cudownie piszesz! co prawda czytam do kilku dni, i jeszcze nie doszłam do "końca", ale i tak zakochałam się w Twoim opowiadaniu. Jest cudowneee =]

    OdpowiedzUsuń
  2. gothic1_angel2@buziaczek.pl9 grudnia 2007 22:35

    Kawaii!!! Matko, kiedy następna notka, bo ja już nie wytrzymuję xDxDxD. No ja wiedziałam, że w końcu zajdą dalej, wiedziałam :D:D:D (wiem, że piszę bez ładu i składu ^^"). Mam nadzieję, że niedługo będą kroczek bliżej tego...no wiesz ^_*. Czekam ^.*~Ashi~

    OdpowiedzUsuń
  3. aaaa!!!!!! kocham!!!! kocham!!!!! kocham!!!!! kocham Ciebie, ich, to opo!! kiedy kolejna notka bo jak nie dasz szybko to mój monitor zostanie brutalnie potraktowany moją głową xD !!!!!!! pozdrawiam gorrrrąco xD :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ^_^No bo co tu więcej dodać.

    OdpowiedzUsuń
  5. zakochana_w_yaoi@vp.pl9 grudnia 2007 23:42

    *próbuje pozbierać się z podłogi po tym jak spadła z krzesła z wrażenia* yyyy.... no... ja.... *jest w takim szoku, że nie potrafi ułożyć sensownego zdania* co ja to chciałam powiedzieć...?? aha! KOCHAM CIĘ!!!! ta notka jest normalnie cudowna, wspaniała, idealna wręcz!!!!!!!!!!!!!ja Ci chyba pomnik wystawię!!! :Djak ja wytrzymam do środy?? *z nerwów już zaczyna obgryzać paznokcie* jesteś po prostu niesamowita!!!! padam na kolana!!!weny, weny, weny i jeszcze raz weny Ci życzę!!!!*znowu spada z krzesła bo wrażenie jeszcze nie minęło* ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Kolokwium z niemieckiego, zapomniana legitymacja(spisanie przez kanarka), zepsuta słuchawka w mp4... ale już mi humorek wrócił po tak ślicznej notce^^ You're my nr1! Polubiłam Cora, ale i tak mam nadzieję, że "od przeznaczenia silniejsza jest tylko miłość" i Syriusz w końcu przejrzy na te słodkie oczęta i przyzna, że jednak wciąż kocha Remuska*^^*. Nie mogę się już środy doczekać! Aaa... i mam nadzieję, że kartki z pamiętnika będą się ukazywać czasami, ale jako bonusik taki mały^^. A przy okazji to cieszę się, że napisałaś notkę w Ai no Tenshi, bo to przez tamto opowiadanie zakochałam się w yaoi i w ogóle uważam je za cudo i najlepsze remedium na samotne, zimowe wieczory... Powodzenia we wszystkim co robisz i będziesz robić i jeszcze więcej szczęścia na wszelki wypadek^^ Ar revoir*

    OdpowiedzUsuń
  7. aaach!jestem zmuszona pani nienawidzić, pani Autorko...(ponieważ mam wyprany mózg) to było cudwone! po prostu cudowne...jestem zaskoczona, ale i zachwycona tym, że przestał tak szybko...jakby mu zależało! czyżby? prędko to ja się nie pozbieram:) GRATULUJĘ! p.s. kiedy już wydasz książkę, to pierwsza ją kupię:)

    OdpowiedzUsuń
  8. Boże, jak mnie tu dawno nie było! Ale oczywiście wszystko nadrobiłam! Kurde to jest genialne! Ty jesteś genialna i w ogóle... awww! Czekam bardzo niecierpliwie na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jeju... normalnie czekałam na coś takiego i wreszcie się doczekałam! Kir, jesteś genialna! I, oczywiście, ukłony w stronę Jill!

    OdpowiedzUsuń
  10. *myśli mysli i nic nie może wymyslić...więc napisze coś* Czytałam to teraz 2 raz, żeby uwierzyć i dalej nie wierzę. Cor jest zaskakujący. ty Kirhan też... i właśnie za to Cię lubię. Nigdy nie wiem jak się potoczy kolejna historia. Notka na jak zwykle na wysokim poziomie. Podziwiam Twoją zdolność do takiego pisania. =) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Och to było bardzo gorące xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    ale nasz Remus taki niecierpliwy, czas się tak wlekł, jak widać Cor naprawdę się zmienił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń