środa, 12 grudnia 2007

Snow

18 listopad

Trzymając za rękę Cornela stanąłem przed posągiem, za którym było przejście do wielkiego magazynu słodyczy, do którego kiedyś wpadłem z Blackiem. Ciężko było mi uwierzyć, że ledwie zdołałem zjeść śniadanie, kiedy Cornelius pocałował mnie delikatnie w policzek i poprosił cicho bym ubrał się ciepło i zabrał kurtkę. Koledzy byli zdziwieni widząc, że Krukon podszedł do mnie i uśmiechał się ciepło. Sam miałem zaskoczoną minę, gdy zgrywał spokojnego, normalnego nastolatkiem. Zazwyczaj przypominał typka spod ciemnej gwiazdy, jednak teraz wydawał się zmienić, co bardzo mnie cieszyło. Sam do niego lgnąłem, chociaż nie chętnie chciałem się przyznać, że tak właśnie jest, podobnie z resztą jak wcześniej. Powiedziałem chłopakom, że mam coś do załatwienia i szybko wybiegłem z Wielkiej Sali, by nie widzieli, co ze sobą zabieram. Znając ich pomysły z pewnością mogliby mnie śledzić, dla samej frajdy, a to było ostatnim, na co miałbym zamiar pozwolić swoją nieuwagą. Cora nie było już wtedy widać, a wyszedł krótką chwilę przede mną. Nie miałem pojęcia, co mógł kombinować, ty bardziej chcąc bym ubrał się jakbyśmy mieli gdzieś wyjść. Chciałem wiedzieć, co szykował, by być na to gotowym, niestety chociażbym chciał, nie miałem jak.
Porwałem kurtkę z wieszaka i dla pewności zabrałem czapkę, szalik i rękawice, co okazało się genialnym pomysłem.
- Od dziś będę delikatniejszy i bardziej czuły, obiecuję – narysował kciukiem mały krzyżyk na piersi – Nie będę myślał tylko o pieszczotach, ale i o odrobinie romantyzmu – zdziwiony ukryłem twarz w golfie. Teraz jakimś cudem z powodzeniem mogłem zgadywać, co chłopak wymyślił. Zamknąłem oczy, gdy wepchnął mnie w przejście i otworzyłem je dopiero lądując na stabilnym podłożu. Zawroty głowy nie były raczej wskazane na mojej pierwszej, prawdziwej randce, nawet, jeśli łamałem przez to zasady szkolne. Miałem tylko nadzieję, że był to ostatni raz. Nie chciałem by się mi za to dostało, a tym bardziej gdyby konsekwencją było wyrzucenie mnie ze szkoły. Ciarki przechodziły mnie na samą myśl o czymś takim.
Owinąłem się szalikiem, jednak Cor musiał dodać do tego swoje kilka groszy. Opatulił mnie dokładnie i ukrył mój bordowo-złoty szalik pod kurtką, by to nas nie wydało. Czułem się jak Eskimos, kiedy dołączyła do wszystkiego czapka, a później także rękawice. Lowitt sam ubrał się zdecydowanie szybciej i mniej starannie, co miał w zwyczaju. Cichcem wyprowadził nas z przejścia, a później niezauważenie przez tłum ludzi poza obręb sklepu, w którym się znaleźliśmy.
Wszystko to działo się jak dla mnie zbyt szybko i nie miałem czasu zwracać większej uwagi na nic. Na dworze trafiliśmy na małą śnieżycę, co dodatkowo uniemożliwiło mi sprawne rozglądanie się, więc ufając zmysłom Cora, które nie były aż tak wrażliwe trzymałem pewnie jego dłoń pozwalając by kierował.

- Co powiesz na coś ciepłego? – zapytał stając przed witryną sklepu pod niewielkim daszkiem i zasłonił mnie swoim ciałem przed mroźnym, niosącym śnieg wiatrem. Strój bałwana, jakoś mu nie pasował, ale z całą pewnością ja wyglądałem bardzo podobnie. Przytaknąłem i zadrżałem z zimna. Krukon z cichym chichotem rozgrzał mnie delikatnym pocałunkiem. Był to chyba największy plus wszystkich moich decyzji. Nagle zamiast martwić się o to, czego tym razem będzie oczekiwał cieszyłem się tym, jak blisko mnie jest i z jaką troską się mną zajmuje, chociaż zdarzały się mi także pewne niepokoje.
-Nie wydadzą nas? – za pytałem cicho, co było niemal niedosłyszalne, gdy zagłuszał to świst wiatru i wirujące płatki śniegu rozmazujące przede mną cały krajobraz.
- Nie. Pójdziemy gdzieś, gdzie nikt nie zwróci na to uwagi – nie zdołał nawet dokończyć spokojnie, kiedy otworzył drzwi jakiejś kawiarni wprowadzając mnie do środka. Otrzepał się zdejmując z głowy czarną czapkę z daszkiem, na której zamiast białych czaszek była kupka śniegu. Rozpiął kurtkę z dużym kapturem otoczonym puchatym materiałem, kojarzącym mi się z sierścią psa i szybko zajął się rozbieraniem mnie. Było mi niesamowicie głupio, jednak zziębnięty nie miałem sił by samemu pozbyć się ubrania, co jemu szło niezwykle sprawnie. Na jego twarzy widniało rozbawienie, kiedy zmiął swój rękaw i przetarł mi nim twarz.
- Na tej ciepłej buzi nie tylko śnieg topnieje, ale także moje usta, gdy ją całuję – rzucił cicho, a pochylając się musnął mój policzek naznaczając go czułością. Moje czerwone od zimna policzki odtajały i zarumieniły się zażenowaniem. Nieśmiało usiadłem na krześle i wypatrywałem się w stojącą na stoliku świeczkę. Było mi trochę głupio, ale i miło. Uniosłem wzrok patrząc na roześmianego Corneliusa. Przywołał do siebie kelnerkę, kobietę w średnim wieku o miłej twarzy i nie pytając mnie o nic sam zamówił dwie herbaty, z czego do mojej kazał dodać miodu, cytryny i soku malinowego.
- Ja nie wiem jak to jest na randkach – bąknąłem szeptem, by nikt mnie nie słyszał, a tym bardziej, że stoliki obok zajmowały starsze czarownice i czarodzieje czytający gazety, czy to dyskutujący ze sobą na różne tematy.
- Nic nie szkodzi. Pobędziemy trochę razem, ale najpierw zagrzejesz się przy czymś ciepłym, a jeśli będziesz chciał to możemy się przejść mimo śniegu. – z jakiegoś powodu miałem na to wielką ochotę, więc z uśmiechem pokiwałem głową i spoważniałem, gdy stawiano przede mną kubek z parującym napojem. Łapiąc za naczynie ogrzewałem dłonie i upiłem mały łyk wrzątku. Herbata miała specyficzny, słodki smak, który szybko sprawił, że zrobiło się ciepło. Po czymś takim nie miałem najmniejszych obiekcji by wychodzić na śnieżycę.
Palce Cornela zajęły się gładzeniem moich, kiedy między łykami trzymałem kubek na stoliku.
W przeciągu dziesięciu minut wypiłem wszystko oblizując mokre wargi. Krukon skończył w kilka chwil po mnie z głośnym westchnięciem.
- Teraz, skoro się zagrzaliśmy i musimy poczekać, aż to samo stanie się z ubraniami, możemy chyba trochę porozmawiać. Od czego chciałbyś zacząć, co? Mamy naprawdę wiele do przedyskutowania. Od twojej słodyczy, po moją chęć skosztowania wszystkich partii tego rozkosznego ciałka. – nastolatek znowu zaczynał mnie peszyć, ale w jakiś sposób było to milutkie.
- To dziwne tematy – bąknąłem spod golfu i  przygryzłem wargę od wewnątrz. Cornel przywołując ponownie młodą kobietę zapłacił za napój zaczynając się zbierać.
- W takim razie porozmawiamy włócząc się po mieście, bo tu nie mam nawet jak cię objąć – mrugnął.
Znowu nie zdołałem nacieszyć się tym wszystkim, kiedy opuściliśmy kawiarnię na nowo narażając się na ostre podmuchy, które złagodniały niedługo później, a śnieg zaczął prószyć swoim własnym tempem. Mimo, że zrobiło się jeszcze chłodniej, to widok powoli opadających płatków cieszył i uspokajał. Płomiennowłosy objął mnie wkładając dłoń w kieszeń moich spodni i lekko ścisnął moje pośladki. Zaśmiał się, gdy je spiąłem i ponownie chichotał, kiedy się rozluźniły. Zatrzymał się nawet mi o tym nie mówiąc tylko przyciągając moje ciało do siebie na samym środku ulicy. Uśmiechał się tajemniczo, a po chwili schylił i scałował z mojego nosa śnieżynkę, która właśnie na niego opadła.
- Zimno ci? – zapytał mrucząc i dla upewnienia się przyłożył swój policzek do mojego. Nie musiałem nic odpowiadać, bo zdjął swój czarny szalik i otulił mnie nim dokładnie. Zaraz potem pozbył się skórzanych rękawiczek i także one skończyły ma moich dłoniach ocieplając dodatkowo moje, które na dłuższą metę nie sprawdzały się idealnie. Zmarszczyłem nos, czego powodem bynajmniej nie był już śnieg, a nadto rozebrany Krukon.
- Zachowujesz – jęknąłem zdejmując z ręki swoją rękawicę za to zostawiając cieplejszą chłopaka, który nie pozwoliłby mi się jej pozbyć. Założyłem ją na jego wolną dłoń, zaś drugą włożyłem do kieszeni ogrzewając ją moją własną.
- Będziesz się mną wtedy opiekował – ruszył w stronę lekko zasypanej ścieżki prowadzącej zapewne wokoło głównych sklepów na spokojne bezdroża, z których i tak musielibyśmy zawrócić po pewnym czasie wracając do zamku, czego bynajmniej nie wykluczałem.
- Nie będę! – udałem, że nie rozumiem, o co chodzi, co nie było prawdą. Już raz wspominał o przebraniu mnie za jakąś pielęgniarkę, a na samo wspomnienie zaczynało mnie mdlić.
- I tak wiem, że tak właśnie będzie. Zrobisz niemal wszystko, bym tylko był zdrowy, a na to jest wyłącznie jeden sposób. – kichnął, jakby na potwierdzenie mojej teorii o tym, że będzie chory. Mocniej ścisnąłem jego niczym nie chronioną przed zimnem dłoń, a on kciukiem głaskał moją w jednej rękawiczce. Wtuliłem się w jego ramię. Było mi podejrzanie dobrze, a jego postanowienie bycia słodkim, tylko bardziej mnie nastawiało na uległość wobec perwersyjnego Krukona.

 

  

http://fc02.deviantart.com/fs23/i/2007/337/9/3/Cornelius_for_Kir_chan_by_untruth_lie.jpg

 

10 komentarzy:

  1. zycieciekawe@onet.eu12 grudnia 2007 18:19

    Często ludzie nie doceniają innych, gdy ci się starają zmienić siebie i innych na lepsze. Zbyt często ci, którzy postępują słusznie są odrzucani. A już napewno zbyt często jest tak, że ci którzy są dobrzy i postępują według pewnych zasad - nie mają nic, a ci którzy postępują według swoistego materializmu i dążenia do "doskonałości" portfela i swojej "fizyczności" - mają wszystko.zycieciekawe.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Kawaii! Mam nadzieję, że Corneliusowi nie przejdzie ta słodycz:) Czekam na następną notkę ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Miłe, miłe, ale i tak obstaję przy swoim^.^ I mam parę pytań... Co stało się z sygnetem, który Remi dostał od Syriusza? I kiedy będzie następna przemiana w wilkołaczka( uwielbiam wszystkie garou^^)? Czy reszta chłopaków odsunęła się się od Lupina przez rozstanie z Blackiem? A kartka z pamiętnika? I kiedy w końcu ktoś odkryje, że Remus jest wilkołakiem? Czy wpleciesz do opowieści jakieś nowe postacie/wątki? Jaki masz plan na 5rok, bo ciekawość mnie trawi(już zeżreć zdążyła;) NIE ODPOWIADAJ!!! bo wyrzucę kompa przez okno^.^ Uwielbiam Cię!!!!!! ^.^

    OdpowiedzUsuń
  4. Właśnie... Też się zastanawiałam co z tym sygnetem... I już dawno nie dodałaś żadnej z "kartek z pamietnika" ;PP Czekam na kolejne części z niecierpliwością!! xD Pamiętaj, jesteś wielka xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodko! Cornelius jest cudowny! Ciekawe tylko, czy ta jego przemiana zaszła naprawdę. Coś mi się wydaje, że niedługo pokaże pazurki^^ Pozdrawiam i czoło chylę ku Tobie! Genialna jesteś, no!

    OdpowiedzUsuń
  6. oooch...i znów skołowana! ja nie wiem, ale jak ta przemiana jest PRAWDZIWA, to jeszcze (nie daj Boże!) żal mi się zrobi Cornela, jak go Remik zostawi...(czyżbym zaczynała go lubić?) dawno nikt mi takiego mętliku w głowie nie zostawił:P tylko mi żal, że tak czy owak ktoś tu ucierpi.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  7. Oj, zgadzam się z Chiba/ą (?) ... Coś mi się to wydaje podejrzane! Obie jesteście wielkie - ty i Jillian!

    OdpowiedzUsuń
  8. zakochana_w_yaoi@vp.pl12 grudnia 2007 23:30

    notka cudo!!!! ( jak zawsze zresztą ;) ale coś mi tu nie pasuje.... Cornel się za szybko zmienił w słodkiego chłopaczka... zaraz zacznie przypominać Syriusza xD wydaje mi się, że to nie jest do końca takie piękne jak sie wydaje... i zgadzam sie z podejrzeniami, że Cor pokarze pazurki... w ogóle to chyba wolałam go jak nie był taki sweet.. teraz stracił cały urok swojej "wrednej" osobowości i stał się taki niewyrazisty...ale i tak go uwielbiam xDweny, weny i jeszcze raz weny Ci życzę!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Nera-chan to miłe z twojej strony >>pąs<< Kir-chan notka bezbłędna

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    Cor słodki, oby mu nie przeszła jednak ta słodycz, taka ich mała randka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń