piątek, 21 grudnia 2007

Know...

2 grudnia

Kręciło mi się w głowie i miałem ochotę wymiotować. Wszystko bolało mnie inaczej niż wcześniej. Zamiast przeszywających impulsów, które nasilały się w zależności od chwili, teraz wszystko kłębiło się we mnie i wyżerało od środka. Planowałem wykręcić się tym Corneliusowi i zwinąć na łóżku w Wrzeszczącej Chacie, która i tak miała kojarzyć mi się z czymś zupełnie innym niż bóle przemian. Dreszcz przeszedł przeze mnie na samo wspomnienie tamtego dnia i wydarzeń. Policzki zaróżowiły się samowolnie, a zęby nieśmiało przygryzły wargę. To było dziwne, ale i przyjemne. Świadomość tego, że jego dłoń dotykała mnie w takim miejscu, że czułem ją na sobie, a ona badała tak intymny punkt na nowo gotowała we mnie krew. Późniejsze zachowanie Lowitta. To jak oblizał dłoń, otarł mnie pościelą i całował oswajając z ustami chwilę wcześniej kosztującymi mnie samego. Zamknąłem oczy nie chcąc już więcej o tym myśleć i pozwalać sobie na jakąkolwiek chęć powtórzenia tamtego zdarzenia. Bałem się tego, jakim się stanę, jeśli w dalszym ciągu miałbym czerpać przyjemność z poczynań chłopaka. Byłem z nim od miesiąca, a zaczynałem już całkowicie oddawać się jego woli, zaś moje protesty były tak słabe, że niemal nieważne.
Spuściłem głowę kryjąc rumieńce, kiedy dostrzegłem Krukona przysypiającego na stojąco pod ścianą. Wolałem spotykać się z nim wcześniej, nie zaś niemalże na chwilę przed przemianą. Stanąłem przed nim z dłońmi splecionymi za plecami. Czekałem grzecznie aż sam się przywita i nie wątpiłem, że to zrobi. Objął dłońmi moja twarz i lekko pocałował, jakby zapowiadał przyjście czegoś więcej w najbliższym czasie.
- Dlaczego moje małe źródło uciech jest takie blade, co? – oplótł mnie ramieniem w pasie i mocno przysunął do siebie tak, iż z powodzeniem czułem jego udo na swoim podbrzuszu, co speszyło mnie w takiej sytuacji bardziej niż normalnie – No, teraz widzę słodkie, czerwone plamki na tej białej buzi. – poruszył nogą wyrywając ze mnie jęk, a sam ucieszony poprawił się wygodniej. Położył mi dłonie na pośladkach i ścisnął je lekko. Ponownie jęknąłem i chciałem je strzepnąć, ale nic nie osiągnąłem.
- Nie... – powiedziałem cicho chowając twarz za włosami.
- Nie, co? Musisz precyzować swoje prośby. – zacisnął specjalnie palce i zaczął nimi spokojnie ruszać. – Mam przestać masować? Więc to powiedz. Poproś bym przestał masować twoją pupę. – dobrze wiedział, że nie zrobię tego, a ja zdawałem sobie sprawę, jak bardzo chciałby usłyszeć takie słowa.
- Źle się dzisiaj czuję – wymigałem się w inny sposób, jednak Cor mocno przycisnął mnie do siebie sprawiając, że pisnąłem.
- Więc się przytul i zapomnij o tym, co robię z twoim ciałem. Odpocznij przy mnie – jedynie przeciągnął ustami po moim uchu, a ja położyłem głowę na jego piersi, która unosiła się i opadała w głębokich wdechach i gdy chłopak wypuszczał powietrze, by ponownie go nabrać. Jego serce biło inaczej niż Blacka i choć już nie pamiętałem tamtego rytmu, to wiedziałem, że się różnią. To tylko prosiło by pozwolić na szybsze uderzenia i podniecić ciało Krukona tak niesamowicie wygłodniałe na cielesne doznania. Jego gorące dłonie powoli powędrowały na górę ku plecom, a jednak wsunęła się pod mój sweter głaszcząc kręgosłup. Druga korzystając z chwilowego rozluźnienia się moich mięśni sprawnie zawędrowała na przód rozpinając moje spodnie i rozsuwając zamek. Nawet nie zdawałem sobie do końca z tego sprawy rozkoszując się zmysłowymi pieszczotami na plecach.
- Dobrze ci? – zapytał cicho, więc przytaknąłem zgodnie z prawdą. – Lubisz być tu dotykany... – potwierdził swoją teorię lekko mocniejszym dotykiem pobudzającym nerwy na kręgach. – Nie dam ci tak wiele przyjemności, bo sam też chcę coś w zamian, ale pobawię się czymś przyjemniejszym dla moich palców – wsunął ręce pod moje spodnie i bieliznę ściskając tym razem moje nagie pośladki. Zapiszczałem przywierając do niego desperacko i starając się dzięki temu uciec przed tym dotykiem. Uradowany chłopak tylko mocniej mnie ścisnął i delikatnie poruszał palcami. Czerwony spiąłem mięśnie i był to jeden z błędów, gdyż na złość Cor przesunął palce ku wnętrzu moim ud i zahaczył nimi o tył jąder.
- P... Przepraszam! – zawyłem płaczliwym głosem – Już nie będę! – z niesamowitym trudem rozluźniłem się, dzięki czemu mógł znowu skupić się na pośladkach, nie ruszając niczego więcej.
- Grzeczny chłopiec – pocałował mnie w szyję i polizał ją naruszając lekko zębami, jakby miał się w nią wgryźć. – Wsunąłbym ci palec w dziurkę, ale na to też mi nie pozwolisz – zacisnąłem dłonie na jego swetrze pokazując jak bardzo nie chcę by to robił. – Tonie boli. Palec jest wąski, więc tylko na początku będzie troszeczkę piec. – pokręciłem głową nawet nie planując się przekonać o prawdziwości jego słów.
- Ja... naprawdę nie czuję się dobrze... – szepnąłem bojąc się, że na te słowa znowu może zareagować niezadowoleniem, na szczęście nic takiego się nie stało. Położył głowę na moim ramieniu i zamruczał. Był niezaspokojony, jednak czasami przypominał tylko dużego pieszczocha, który potrzebuje głaskania, tulenia i co najwyżej delikatnego całowania. Lubiłem, gdy był właśnie taki, chociaż rzadko się to zdarzało.
- Jeszcze za wcześnie na problemy po pierwszym razie, a tym bardziej na ciążę, prawda? Ten słodki, dziewiczy otworek jak na razie nie miał okazji mnie poznać, więc co ci jest?
- Nie wiem – skłamałem, co z łatwością zauważył. Sam nie byłem tym zdziwiony.
- Chyba nikomu jej nie oddałeś? – jego paznokcie wbiły się nieznacznie w moją pupę – Na pewno nie tylko ja chcę się nią nacieszyć, a tylko ja mam teraz do tego prawo. – popatrzyłem na niego wściekły, a moja górna warga uniosła się lekko do góry. – Żartowałem, przecież wiem, jaki jesteś. – usprawiedliwił się szybko i zmarszczył czoło, a jego źrenice lekko się rozszerzyły. Ukryłem szybko zęby zamykając mocno usta i wyrwałem się z uścisku Krukona.
- Muszę iść! – krzyknąłem, jednak, kiedy chciałem uciec on złapał mnie za nadgarstek i ponownie ustawił przy sobie. Lekko brutalnie rozchylił mi wargi i przyjrzał się kłom. Dygotałem ze strachu dobrze wiedząc, że wydałem się przez własną nieuwagę. Łzy strachu i niemocy nabiegły mi do oczu.
- No proszę. – jego głos był lekko kpiący – Mój szczeniak to młody wilkołaczek. Więc to jest to twoje ‘źle się czuję’. Kiełki, złote oczęta i te reakcje na pieszczoty... Kłamczuch jesteś. – wydawało mi się to przestrogą – Jutro przed podwieczorkiem widzę cię u siebie w pokoju, a teraz uciekaj. Wolę czuć te kiełki na języku, kiedy się całujemy, a nie na szyi, jeśli mi się tu przemienisz. – popchnął mnie w stronę korytarza, którym chciałem wcześniej uciec.
- Przepraszam! – wydusiłem niemal niesłyszalnie i nadal wystraszony biegiem oddaliłem się od chłopaka nie wiedząc jak to się skończy. Teraz mogłem spodziewać się najgorszych scenariuszy, a i tak wszystko było moja winą. Przez nieuwagę dałem podstawy do podejrzeń, a Lowitt nie był już dzieciakiem, który nie znał się niemal na magii, a kimś, kto w końcu trafił do Ravenclaw’u i był o kilka lat starszy niż ja, więc także jego doświadczenie musiało być o wiele wyższe niż moje. Byłem głupi nie tylko dając odkryć swoją tajemnicę, ale i wiążąc się z kimkolwiek. Gdybym nie czuł się normalny, tylko nadal unikał kontaktu z innymi teraz nie musiałbym martwić się zupełnie o nic. Było już za późno na zmiany, czy wypominanie sobie błędów, a jednak nawet chcąc nie potrafiłem przestać. Sam rujnowałem wszystko w koło i swoje życie, więc nie miałem prawa zwalać winy na innych, bez względu na to, czy mnie zranili, czy zmusili do czegoś, a tym bardziej, kiedy sam pozwoliłem uśpić swoją czujność.

 

  

8 komentarzy:

  1. Ciekawe co teraz zrobi Cor, skoro już wie o likantropii... ale gdzie jest Syri i reszta chłopaków, co? zero wiadomości o nich...-.- ehh... aż nie moge się doczekać kiedy w końcu znowu zamieszasz w ich losach, czekam wygłodniała na dalsze notki, bo po ostatnich czuję straszny niedosyt... ale i tak Cię uwielbiam^^

    OdpowiedzUsuń
  2. O mamo, tylko nie to !!! Co teraz zrobi Cor??? Mam nadzieję że nikomu nie wygada ;(((. Pozdrawiam :*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  3. zakochana_w_yaoi@vp.pl21 grudnia 2007 20:19

    jedyne co przychodzi mi teraz na myśl to... WOW!!!!!! wiedziałam, że prędzej czy później ktoś odkryje sekret Remiego ale nie spodziewałam się, że to nastąpi w taki sposób... byłam przekonana, że on zwierzy się ze swojej tajemnicy komuś komu ufa... muszę przyznać że bardzo mnie zaskoczyłaś... natomiast ogromnie zdziwiła mnie reakcja Cora... przyjął to aż nazbyt spokojnie... zastanawiam sie czy będzie chciał to w jakiś sposób wykorzystać...?? albo może miał już wcześniej jakieś podejrzenia w związku z tą kwestią....?? aaaaa!!!! nie wiem jak wytrzymam do niedzieli... za dużo pytań mi się nasuwa! ^^notka rewelacja, ale to jest chyba oczywiste!! xDdużo weny życzę!!!!!!!!!!!!!!! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Co dalej? Już się nie mogę doczekać ich spotkania. Mrau, co to będzie? Błagam, kolejną notkę daj jak najszybciej!!! Błagam!!! Dużo weny życzę i Wesołych Świąt!

    OdpowiedzUsuń
  5. Całkiem ciekawe rozwiązanie, fajnie, że to wydało się w ten sposób, bo jakoś nie wyobrażam sobie żeby Remus tak po prostu swoją tajemnicę komuś przekazał... Notka oczywiście genialna. Chcę więcej^^

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Evangelin_san22 grudnia 2007 23:03

    Hmmm ciekawa niezmiernie jestem jak postąpi Cor... a właśnie gdzie to notki z przeszłości teraźniejszości i przyszłości Marcela z konkursu Fav Chara ? hm?

    OdpowiedzUsuń
  7. Chciałabym rzecz, że miło było mi poczytać twoje notki. Wreszcie miałam jakaś rozrywkę, a nie tylko te skrypty cholerna na zmianę z łaciną.życzę ci wesołych świąt i dużo zapału do pisania :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Witam,
    wspaniały rozdział, zastanawiam się co teraz zrobi Cornelius z tą wiedzą jaką posiadł, szybko skojarzył o co chodzi...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń