niedziela, 20 stycznia 2008

Dorosnąć...

18 listopad

Ogrzewając dłonie o kubek pełen gorącej czekolady wszedłem do pokoju zastając tam wyłącznie Syriusza, który czytał Obronę Przed Czarną Magią wielce tym zafascynowany. Nawet nie zauważył, że przyszedłem. Wgramoliłem się na jego łóżko. Wyglądał jakby zaraz miał dostać ataku serca. Przewrócił kilka kartek i czytał dalej. Niezadowolony jego lekką obojętnością wgramoliłem się między jego kolana i usiadłem opierając się o jego pierś. Był przyjemnie ciepły, a mnie było zimno. Upiłem łyk czekolady czytając razem z nim. Studiował tematy, które mieliśmy przerabiać za kilkanaście tygodni i wydawał się tym, aż podejrzanie zajęty. Piłem dalej śledząc wzrokiem tekst. Kruczowłosy oparł brodę o moje ramię i mruczał coś pod nosem. Nie zrozumiałem z tego zupełnie nic. Skończyłem pić i odłożyłem kubek na szafkę.
- Czy ja o czymś nie wiem? – zapytałem w końcu przerywając dziwną ciszę, której zazwyczaj nigdy nie było. Chłopak znowu mruknął i pocałował mnie w policzek.
- A to niby, dlaczego?
- Uczysz się, Syriuszu. Ty się uczysz! A to znaczy, że coś się dzieje! – rzuciłem mu podejrzane spojrzenie. Odłożył podręcznik niedbale na bok przekręcając mnie przodem.
- Ja się nie uczę tylko kombinuję, skarbie. To różnica! – zbliżył się znacznie i z uśmiechem potarł nosem o mój – Stęskniłeś się prawda? – pocałował mnie delikatnie, powoli i ostrożnie. Położył na pościeli, a sam ułożył się a mnie. Chichotem przerwałem lekkiego buziaka, który nie miał szansy stać się głębszym. Roześmiałem się głośniej, kiedy Syri oblizał usta jakby nad czymś zaczynał się zastanawiać.

- I na co wpadłeś? – przeciągnąłem się. Rzeczywiście jakoś za nim tęskniłem i brakowało mi odrobiny prywatności i chwil sam na sam z Blackiem. Nie wiem czy to ja się zmieniłem czy on, ale ostatnio nasz związek nie był tak beztroski na każdym kroku. Czułem coś ciężkiego w powietrzu, kiedy byliśmy razem, a Syriusz z nie dopieszczonego dziecka stawał się bardziej dojrzały bądź wymagający.
- Smakujesz czekoladą – stwierdził po chwili – To ja miałem uzależnić cię słodyczami, a nie ty mnie. – bąknął urażony – Słodki naturalnie i teraz czekolada... Nie wiem, czy moje serce to wytrzyma.
- Oczywiście, że czekolada! – wykręciłem się w bok – Nawet nie zauważyłeś, że piłem!
- Zauważyłem, ale nie myślałem, że będziesz tak smaczny po tym wszystkim – nie zdążyłem się odgryźć, kiedy znowu zaczął mnie całować. Po raz kolejny zaczynał powoli i delikatnie, jakby planował o wiele więcej niż to, co do tej pory było między nami. Odgarnął moje włosy do góry i przeczesał je palcami. Pogłaskał policzek i drażnił opuszkami szyję. Sprawiał wrażenie jakby wiedział dobrze, co robi, nie zaś testował nowo nabyte książkowe umiejętności. Teraz dokładnie zauważałem przepaść dzielącą mnie i jego pod tym względem. Kiedy ja wstydziłem się wszystkiego on wręcz przeciwnie. Starał się być coraz to lepszy i to właśnie go kształtowało. Rozłożyłem nieznacznie nogi pozwalając mu leżeć między nimi. Przesunął dłonią od mojej kostki po kolano, a później przez udo pod sweter. Pisnąłem w jego usta czując łaskotanie. Złapałem go za włosy i zacisnąłem na nich palce. Nie miałem zamiaru go odciągać. Szybko uścisk zmienił się w delikatny masaż skóry głowy, chociaż z trudem powstrzymywałem drżenie. Wszystko to było zupełnie inne od tego, co łączyło nas wcześniej. Bardziej sprawne i wyrafinowane. Było mi głupio, że to właśnie ja zostałem pod tym względem z tyłu, jednak nawet starając się coś wymyślić nie potrafiłem znaleźć nic, co odpowiadałoby mojej pozycji w tym związku. Poddałem się mu starając przyzwyczaić do nowych metod, jakie chłopak stosował. Odsunął się równie powoli jak wcześniej przybliżał. Polizał moje wargi i posłał delikatny uśmiech.
- Smaczny to mało powiedziane. – bąknął gładząc mnie po brzuchu i zataczając kółeczka wokół pępka – Muszę opracować jakiś przepis z odpowiednim wykorzystaniem twojej wrodzonej słodyczy. Dodam do tego odrobinę alkoholu i w przyszłości będę mógł zadowalać się tobą podczas podwieczorku. Zostaniesz moją osobistą księżniczką i daniem głównym. – skrzywiłem się myśląc o własnej mało świetlanej przyszłości.
- Zrobisz ze mnie kuchtę i kawał mięcha, gdzie tu miejsce na księżniczki, co? Z resztą jesteśmy jeszcze dziećmi, jeśli tego nie pojąłeś. Daleko nam do dorosłych i nawet nie zaprzeczaj! – kładąc dłoń na jego piersi odepchnąłem go znowu wciskając się między uda Blacka. – Chcę pogadać – powiedziałem poważnie, co on o dziwo odebrał z westchnieniem i ciasnym uściskiem.
- Mów – szepnął cicho. Naprawdę zaczynał dorastać i chyba to zaczynało mnie drażnić najbardziej.
- Te komiksy, które masz pod łóżkiem... – wyczułem jak zamarł, a po krótkiej chwili drgnął – Masz je jeszcze, prawda? – zamruczał potwierdzając – Nie będę ci teraz mówił, że jesteś zboczony, bo to wiem, już od pierwszego roku, ale chodzi o to, że chcę żebyś mi to wytłumaczył – wydusiłem nie ruszając się, by nie mógł dostrzec mojej rozpalonej twarzy, za to temperatura mojego ciała na jego piersi z pewnością mówiła wszystko, o ile nie zlewała się w tamtej chwili z zawstydzonym Syriuszem. W rzeczywistości chciałem jedynie pobyć z nim, nie zaś edukować się w mało znaczącej dziedzinie, ale sytuacja sama zmuszała mnie do tego. Dzięki tłumaczeniom Blacka mogłem wyłapać także fragmenty, które jemy podobałyby się najbardziej. Położyłem się sięgając pod jego łóżko i wyjąłem pierwszy lepszy wolumin. Okładka nie przedstawiała nic zdrożnego, ale byłem pewny, że treść zaprzeczała jej na całej linii. Włożyłem mangę do dłoni Syriusza, a ten ociągając się ustawił ją na wysokości naszych oczu otwierając na pierwszej stronie. Zaczynało się niewinnie, ale już pod koniec pierwszego rozdziału relacje bohaterów stawały się wyraźniejsze. Przygryzałem wargę by nie odwrócić wzroku, czy chociażby by nie poprosić Syriusza o zamknięcie komiksu. O dziwo kruczowłosy zaczął opisywać wszystko bardzo dokładnie. Mówił o uczuciach, o których nie było mowy w tekście a on z całą pewnością znał je z innych tytułów, czy nawet czytanych przez niego artykułów. Było mi dziwnie, a i on wydawał się spięty. Przypomniałem sobie absurdalny sen po wypadku, uczucia, jakie wydawały mi się naturalne i sposób, w jaki Cornel mnie tam dotykał. Z największym trudem postarałem się nie drżeć i nawet na to nie reagować. Jakimś nadnaturalnym sposobem popatrzyłem na dłonie Blacka. Przez chwilę zastanawiałem się, jaką reakcję wywołałyby na mnie docierając tam gdzie nie powinny. Niedługo później kartki były zapełnione rysunkami gdzie dwie osoby zostały zastąpione jedną. Obraz ukochanego w tle i chłopak zaciskający dłonie na swoim kroczu. Znowu przypomniałem sobie dotyk Krukona we śnie i miejsca, w jakich to robił. O ile pamiętałem to podobne rzeczy działy się w pierwszym oglądanym przeze mnie woluminie. Coś niepokojącego działo się z moim ciałem. Oddech był ciężki, a organizm pragnął drżeć. Jakieś mróweczki przeszły mi po podbrzuszu i wtedy poczułem to, czego jak dotąd się nie spodziewałem. Nie mogłem udawać, że to nic takiego. Płonąłem ze wstydu i miałem nadzieję, że to bynajmniej nie jest aż tak oczywiste. Syriusz pocałował mnie w szyję i wtedy wszedł Andrew. Bez ogródek oświadczył, że Potter wmieszał Syriusza w jakiś szlaban i chłopak musi zjawić się natychmiast u McGonagall.
- I jeśli tylko spróbujesz się wyłgać to do Świąt nie zaznasz spokoju! – zakończył naśladując kobietę i czekał na jakąś odpowiedź. Syri westchnął załamany. Pogłaskał mnie i zostawił w spokoju komiks.
- Ona wie, kiedy zatruwać życie. – syknął wzruszając ramionami – Dokończymy później i czekaj na mnie. – naprawdę wydawał się doroślejszy, chociaż chciałem by było to tylko złudzenie. Wyszedł z Shevą mamrocząc pod nosem. Położyłem się na ciepłej jeszcze pościeli. Pachniała kruczowłosym, a mój wzrok przykuła scenka z mangi. Znowu zaczynałem reagować. Nie byłem na tyle niedouczony, by nie wiedzieć, co właściwie ma miejsce. Miałem dziwną ochotę ulżyć sobie w jakiś sposób, a jedyny podsuwały mi klatki komiksu. Z początku biłem się sam ze sobą, wydawało mi się to dziwne, głupie, obrzydliwe, ale było silniejsze ode mnie. Odrzuciłem obraz Blacka chcąc skupić się tylko na pozbyciu tych dziwnych dreszczy, reakcji, ogromnej chęci zaspokojenia. Poddałem się wpatrując w wyraźny, czarno-biały obrazek.

13 komentarzy:

  1. mrrrrrrr.... nareszcie coś się zaczyna dziać między naszymi ulubieńcami.

    OdpowiedzUsuń
  2. Nareszcie nocia w niedzielę... ale, ale! Zgadzam się z przedmówcą... to początek... a ja lubię początki^_^ już się doczekać nie mogę na ciąg dalszy i skutki tego dorastania:D

    OdpowiedzUsuń
  3. e he he ^^ ( śmiech yaoisty xD) A kiedy koniec sondy i będzie Side story??

    OdpowiedzUsuń
  4. Huuuuuuuuuu!!! Sie dzieje, sie dzieje!!! Ale pozbawisz ich niewinności już tak wcześnie?? Nie ładnie, nie ładnie XDXDXDXD Chuu

    OdpowiedzUsuń
  5. co ty..? z remusa zboczenca robisz XD? hehehe khekhekhe.....pierwsza ...masturbacja remiego? :D.........tjaaaa zawsze jest ten pirwszy raaz XD....nocia fajna ;D czekam na nexta

    OdpowiedzUsuń
  6. uu...cos sie zaczyna dziac! super! A rozdzial jak zwykle boski! pozdro

    OdpowiedzUsuń
  7. wszyscy są zboczeni! Remus też! XD

    OdpowiedzUsuń
  8. Masturbacja...ok a czy Syriusz niemogl by mu pomoc? :P

    OdpowiedzUsuń
  9. No no no! Aż chce się krzyczeć "Nareszcie!" Notka rewelacyjna i wiele obiecująca. Z niecierpliwością czekam na kontynuację. Wena życzę.

    OdpowiedzUsuń
  10. bosko:) a już tak się martwiłam, że dziś tu tej notki nie zastanę... cieszy mnie bardzo, że się myliłam. a wogóle, to bardzo mi się podoba sposób w jaki przedstawiasz dorastanie remiego- uroczy jest taki zamotany i dziwiący się:) aż się chce więcej i więcej - uzależniający jak wspomniana czekolada:) pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. No, no, no... mój Remik się napala... Będzie się działo^^

    OdpowiedzUsuń
  12. ~Sabrina Sertori21 stycznia 2008 13:00

    Witaj! Fajny blogasek! Może umieszczę go u siebie w linkach! Zapraszam do siebie www.ws-h.blog.onet.pl to wirtualna szkoła magii! Zapraszam do zapisania się! Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    o tak wspaniale, powoli dorastają nam chłopaki ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń