piątek, 18 stycznia 2008

Heh...

Nie mogąc nic lepszego wymyślić postanowiłam postawić na jakieś ‘SideStory’ z wybranym paringiem. Wszelkie dokładniejsze informacje znajdziecie w linkach z sondami ^^” a później podam także więcej szczegółów ^^

 

17 listopad

To był czas na słodkie chwile lenistwa. Syriusz uznał, że jest bardzo zmęczony i odda wszystko za delikatny masaż, więc pożyczyłem od Zardi jakiś przyjemnie pachnący balsam do ciała o zapachu ryżu i lotosu, a przynajmniej tak pisało na jasnym opakowaniu. Kazałem mu zdjąć koszulę i położyć się na łóżku. Był posłuszny jak piesek i gdybym mógł pewnie dostrzegłbym radośnie merdający ogon chłopaka. Mogłem robić z nim, co chciałem i nawet by mi się nie sprzeciwił. Usiadłem na jego pośladkach i wylałem trochę balsamu na jego łopatki. Zapach specyfiku był naprawdę przyjemny i bynajmniej mnie nie drażnił, jak co poniektóre. Położyłem dłonie na jego plecach i przesunąłem nimi w górę rozprowadzając balsam. Mięśnie Blacka były strasznie spięte, jednak momentalnie zaczęły mięknąć. Nie byłem pewny czy dzięki zabiegom, czy samemu faktowi moich dłoni na jego ciele. Jego skóra była delikatna i miękka jak u każdego dziecka. W takich chwilach uzmysławiałem sobie, że jesteśmy tylko dwunastolatkami, którym zachciało się miłostek i udawania dorosłych. Był cieplutki i nie mogłem się powstrzymać by, choć raz nie pocałować jego karku. Nie miałem żadnej wprawy w masażu, jednak wodziłem po jego ciele i rozcierałem delikatnie, co bardziej spięte partie jego mięśni. Pochyliłem się i musnąłem jego szyję. Mruczał zadowolony, jak wielki miś rozluźniając się niemalże całkowicie. Było mi błogo i nawet wielkie wejście Pottera jakoś mi nie przeszkadzało, chociaż zachowywał się, jakby było mu gorzej.
- Ha! Ha! Ha! – wydzierał się głośno biegając po pokoju zwracając na siebie uwagę wszystkich – Zgodził się! Jestem wielki! Ha! – niewiele z tego rozumiałem, ale nie tylko ja.
- Potter, właśnie zakłócasz mi chwilę czułości, więc albo się uspokój i mów ciszej, albo idź poproś o osobną sypialnię w białym pokoiku o miękkich ścianach! – Black bynajmniej nie był nastawiony do niego przyjaźnie. Znowu się spiął i musiałem od nowa zajmować się każdym z mięśni osobno, co i tak nie przeszkadzało mi aż tak bardzo.
- Dobra! Już się uspokajam! – klapnął na swoim łóżku turlając się po nim – Niholas zgodził się iść ze mną na randkę – powiedział na wydechu – Umówi się ze mną, a to już krok do chodzenia!
- Nie spodziewałem się tego – przyznałem zgodnie z prawdą – Ale pytałeś go, czy jest tobą zainteresowany, czy po prostu chce mieć spokój? – no i się zaczęło.
- Nie. Oczywiście, że nie. Jeszcze raz z nim nie byłem, a już mam wiedzieć, że nic z tego? Sheva mnie olał, więc więcej nie dam się od razu odrzucić. Przynajmniej mogę się głupio pocieszyć, nie? Z resztą nawet, jeśli nie chce ze mną być to mi się nie oprze. Dostając kosza od Andrew nauczyłem się jak to rozegrać. – jego szczerość naprawdę powalała. – W przeciwieństwie do Blacka, ja mogę się sprawdzić i doskonalić moje techniki podrywania. – jego duma z pewnością miała być wystawiona na próbę, kiedy tylko poczułem, jak Syriusz lekko podskoczył.
- Bo wyobraź sobie, J. Jestem na tyle idealny, że nie musiałem nic robić, by Remi był już mój. No po prostu podryw idealny. – prychnął łapiąc mnie za rękę i całując w dłoń – Wiem, że jesteś zazdrosny o to, że go mam, ale na ciebie nawet nie spojrzał, a mój był jeszcze pierwszej nocy! – zaczerwieniłem się zauważając dwuznaczność jego słów. Peter jęczał mając nas dosyć. Jako jedyny był w miarę normalny, jeśli można było nazwać tak umiłowanie Ślizgonki. James prychając wziął pergamin i pióro rozsiadając się wygodnie.
- Pomożecie mi w obmyśleniu planu pierwszej randki! Słucham propozycji. – mimo jego nadziei w głosie i błyszczących oczach, jakoś nikt nie wiedział, co mu doradzić. Jedynym wybawieniem przed jego jękami okazał się puchacz Shevy, który zaczął uderzać dziobem w szybę. Sam chłopak był zdziwiony widząc zwierzaka, którego w ogóle się nie spodziewał. Otworzył mu nieśmiało i otworzył szeroko oczy widząc podpis na kopercie. Usiadł po turecku na pościli i wyłączył się całkowicie czytając korespondencję. Jakimś cudem okazało się, że jest to o wiele ciekawsze niż bezsensowne wymyślanie planu randki okularnika. Andrew okazał się bardzo interesującym zajęciem, kiedy na jego twarzy pojawił się dziecięcy, szeroki uśmiech, a w miarę myślenia zamienił się w lubieżną chęć przyspieszenia czasu. Nawet Black przekręcił się odrobinę przyglądając mu zaciekle. W końcu to właśnie on nie wytrzymał i musiał dowiedzieć się, o co właściwie chodzi.
- I? Kto to?
- Tata... – jasnowłosy mówił lekko niepewnie, za to szybko mu przeszło – Dziadkowie zaprosili nas do siebie na Święta, ale już i tak wiedzą, że ja nie pojadę. Jakoś nie specjalnie lubię ich odwiedzać, a i oni nie są do mnie przyjaźnie nastawieni. To oznacza, że Święta spędzę sam... Wyposzczony... Z jeszcze bardziej wyposzczonym mężczyzną... – pisnął uradowany i podniecony – J., tobą zajmiemy się później! Ja muszę mieć plan na Święta! – porwał pergamin i wyłożył się odpowiednio. – Na wigilię mama powinna zadbać o wszystko, ale i tak będę musiał coś sam przygotować. Myślicie, że jeśli będę chodził po domu w samym fartuszku to Fabian nie będzie mógł się powstrzymać? Pomyślmy... – patrzyłem na niego zaskoczony i speszony jego bezpośrednimi przemyśleniami – Po kolacji... Bita śmietana i jakiś sos do lodów...
- Adwokatowy? – bąknąłem cicho, za to Sheva wyglądał na szczęśliwego.
- Tak! Będzie zachwycony! I coś żeby łatwiej mu było wejść... Olejek do ciasta... Cytrynowy! Za dużo słodyczy może mu zaszkodzić. – jakoś wydawało mi się, że nie tylko słodycz mogłaby nie wyjść mu na zdrowie, ale i samo działanie chłopaka. – Teraz pierwszy dzień świąt! Czekam na propozycje!
- Strój śnieżynki – zamglone oczy Peta świadczyły o jego intensywnym wyobrażaniu sobie Narcyzy i jakoś nie miałem zamiaru wnikać w to wszystko nazbyt głęboko.
- Jesteś genialny, kiedy chcesz – Andrew zanotował kilka słów i zaczął coś szkicować – Ubogi... Szpilki wezmę od matki, pończochy się załatwi. Teraz trzeba będzie go podniecić... Mikołajowi daje się mleko i ciastka, nie? – nawet nie planowałem zabierać głosu w tej kwestii – Będzie w sam raz. Myślę, że jakiś ładny wibrator w ręce też nie zaszkodzi. – Black zaczął kaszleć równocześnie z Potterem, zaś ja wolałem ograniczyć się do olbrzymich wypieków, kiedy mimowolnie wyobraziłem sobie całą scenkę. – Świetnie nam idzie. Drugi dzień świąt panowie... Coś spokojniejszego. Bardziej zabudowane ciuszki...
- Przebierz się za konserwę turystyczną – J. zaczął się śmiać jak opętany – Nie będziesz tak łatwy. Za uchwyt do otwierania będzie robić głowa. – Andrew rzucił mu mordercze spojrzenie i syknął wściekle.
- Taniec brzucha... – bąknąłem mimochodem, na co odpowiedzią było drżenie Syriusza i uśmieszek zadowolenia u Ukraińca.
- To na Sylwestra, mój ty demonie seksu. Pobawię się z nim w policjanta i złodzieja. Pluszowe kajdanki, krawat... Ach! Chcę już do domu! – coś mi mówiło, że chwile słodkiego nicnierobienia właśnie minęły, a ja już nawet nie miałem sił by zajmować się kruczowłosym. Zszedłem z niego i wtuliłem twarz w poduchę patrząc sponad niej na kolegów. Zakryła moje policzki, a resztą zajęły się włosy. Jakimś cudem J. stał się spokojniejszy i zaczął sam pracować nad swoją randką, a Pet, któremu podniosło się chyba ciśnienie pochłaniał ostatnie już czekoladowa żaby. Perwersja Andrew jakimś cudem działała na nas wszystkich dziwnie uspokajająco, chociaż w moim przypadku była czymś niesamowicie żenującym. Wydawało mi się, że poza mną i Syriuszem nikt więcej nie stał w jednym, bezpiecznym punkcie związku. Kruczowłosy odgarnął lekko moje włosy i pocałował mnie w dostępną mu część policzka. Zarumieniłem się o wiele bardziej, jednak on uspokoił mnie cichym szeptem.
- Nie martw się. Nam się nie spieszy, za to później będzie wspaniale. Obiecuję ci to. – zamknąłem oczy nakrywając się poduchą i oddychając nierówno. Nie chciałem o tym myśleć, a już z całą pewnością nie w tej chwili. Już i tak byłem nadto speszony, a dodatkowe atrakcje mogłyby źle wpłynąć na moje biedne rozszalałe serce. Ufałem, że do czasu, kiedy z Syriuszem przejdziemy dalej przywyknę do myśli o tym, co nieuniknione i zdołam nie spłonąć, kiedy przyjdzie, co, do czego. Wystarczało mi, że przyjaciele dbali o moje wykształcenie pod tym względem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Byli wystarczająco szaleni za nas wszystkich, a co dopiero, kiedy na pięcioosobową paczkę trzech aż się prosiło o oddzielenie od grupy, zaś jeden skrycie układał swoje własne plany, w małym, nierozgarniętym łepku. Tylko mnie jak na razie nie ciągnęło do czegoś takiego i bardzo dobrze.

10 komentarzy:

  1. ... nareeeeszcie... nociaaaa... super:-D ciekawe co dalej z Potterem:) a Sheva zapowiada nam tu dość ciekawe KzP ];-> już się doczekać nie mogę:p ... obiecaj, że w niedzielę dasz nową notkę, poooszę*.*

    OdpowiedzUsuń
  2. super:) miło odetchnąć po męczącym tygodniu:) pozdrawiam i czekam niecierpliwie do niedzieli

    OdpowiedzUsuń
  3. To było coś! Wyobraziłam sobie Remiego w stroju śnieżki. Kawaii do kwadratu. Cudo. Kolega Andrew jest nieźle zakręcony. Co będzie dalej? Błagam, opisz święta Shevy. Proszę!!! !!! !!!

    OdpowiedzUsuń
  4. swietne! tylko brakuje mi jakiejs namietnosci pomiedzy syrim a remim,pozdro

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo chciałabym przeczytać o gwiazdce Shevy :DNotka bajeczna. Uwielbiam twój styl pisania. Oby tak dalej. I weny życzę.

    OdpowiedzUsuń
  6. Opiszesz święta Shevy z Fabienem? PROSZĘ! BŁAGAM!!!!!!! To będzie napewno super! Normalnie kocham Fabiena :) Bardzo ładnie proszę!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Remikowa cnoteczka :D urocze^^ A tez chce zobaczyc swieta z Fabkiem :D To by bylo ciekawe XD

    OdpowiedzUsuń
  8. inuno_chan@onet.eu20 stycznia 2008 01:05

    Ja chciem Michaela i Gabriela ^^ Tak jest ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Taa... Opisz .święta Shewy! I jakoś ciekawie rozwiń akcję z Potterem XDXDXD mój wewnętrzny yaoi-zbok ma komplex rexony... XDXDXD Chuu!

    OdpowiedzUsuń
  10. Witam,
    wspaniały rozdział, zastanawiam się, czy zgodził się na to, aby mieć tylko spokój, czy naprawdę tego chciał, i te plany Andrew na święta są boskie...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń