Nie mogąc nic lepszego wymyślić postanowiłam postawić na jakieś ‘SideStory’ z wybranym paringiem. Wszelkie dokładniejsze informacje znajdziecie w linkach z sondami ^^” a później podam także więcej szczegółów ^^
17 listopad
To był czas na słodkie chwile lenistwa. Syriusz uznał, że jest bardzo zmęczony i odda wszystko za delikatny masaż, więc pożyczyłem od Zardi jakiś przyjemnie pachnący balsam do ciała o zapachu ryżu i lotosu, a przynajmniej tak pisało na jasnym opakowaniu. Kazałem mu zdjąć koszulę i położyć się na łóżku. Był posłuszny jak piesek i gdybym mógł pewnie dostrzegłbym radośnie merdający ogon chłopaka. Mogłem robić z nim, co chciałem i nawet by mi się nie sprzeciwił. Usiadłem na jego pośladkach i wylałem trochę balsamu na jego łopatki. Zapach specyfiku był naprawdę przyjemny i bynajmniej mnie nie drażnił, jak co poniektóre. Położyłem dłonie na jego plecach i przesunąłem nimi w górę rozprowadzając balsam. Mięśnie Blacka były strasznie spięte, jednak momentalnie zaczęły mięknąć. Nie byłem pewny czy dzięki zabiegom, czy samemu faktowi moich dłoni na jego ciele. Jego skóra była delikatna i miękka jak u każdego dziecka. W takich chwilach uzmysławiałem sobie, że jesteśmy tylko dwunastolatkami, którym zachciało się miłostek i udawania dorosłych. Był cieplutki i nie mogłem się powstrzymać by, choć raz nie pocałować jego karku. Nie miałem żadnej wprawy w masażu, jednak wodziłem po jego ciele i rozcierałem delikatnie, co bardziej spięte partie jego mięśni. Pochyliłem się i musnąłem jego szyję. Mruczał zadowolony, jak wielki miś rozluźniając się niemalże całkowicie. Było mi błogo i nawet wielkie wejście Pottera jakoś mi nie przeszkadzało, chociaż zachowywał się, jakby było mu gorzej.- Ha! Ha! Ha! – wydzierał się głośno biegając po pokoju zwracając na siebie uwagę wszystkich – Zgodził się! Jestem wielki! Ha! – niewiele z tego rozumiałem, ale nie tylko ja.
- Potter, właśnie zakłócasz mi chwilę czułości, więc albo się uspokój i mów ciszej, albo idź poproś o osobną sypialnię w białym pokoiku o miękkich ścianach! – Black bynajmniej nie był nastawiony do niego przyjaźnie. Znowu się spiął i musiałem od nowa zajmować się każdym z mięśni osobno, co i tak nie przeszkadzało mi aż tak bardzo.
- Dobra! Już się uspokajam! – klapnął na swoim łóżku turlając się po nim – Niholas zgodził się iść ze mną na randkę – powiedział na wydechu – Umówi się ze mną, a to już krok do chodzenia!
- Nie spodziewałem się tego – przyznałem zgodnie z prawdą – Ale pytałeś go, czy jest tobą zainteresowany, czy po prostu chce mieć spokój? – no i się zaczęło.
- Nie. Oczywiście, że nie. Jeszcze raz z nim nie byłem, a już mam wiedzieć, że nic z tego? Sheva mnie olał, więc więcej nie dam się od razu odrzucić. Przynajmniej mogę się głupio pocieszyć, nie? Z resztą nawet, jeśli nie chce ze mną być to mi się nie oprze. Dostając kosza od Andrew nauczyłem się jak to rozegrać. – jego szczerość naprawdę powalała. – W przeciwieństwie do Blacka, ja mogę się sprawdzić i doskonalić moje techniki podrywania. – jego duma z pewnością miała być wystawiona na próbę, kiedy tylko poczułem, jak Syriusz lekko podskoczył.
- Bo wyobraź sobie, J. Jestem na tyle idealny, że nie musiałem nic robić, by Remi był już mój. No po prostu podryw idealny. – prychnął łapiąc mnie za rękę i całując w dłoń – Wiem, że jesteś zazdrosny o to, że go mam, ale na ciebie nawet nie spojrzał, a mój był jeszcze pierwszej nocy! – zaczerwieniłem się zauważając dwuznaczność jego słów. Peter jęczał mając nas dosyć. Jako jedyny był w miarę normalny, jeśli można było nazwać tak umiłowanie Ślizgonki. James prychając wziął pergamin i pióro rozsiadając się wygodnie.
- Pomożecie mi w obmyśleniu planu pierwszej randki! Słucham propozycji. – mimo jego nadziei w głosie i błyszczących oczach, jakoś nikt nie wiedział, co mu doradzić. Jedynym wybawieniem przed jego jękami okazał się puchacz Shevy, który zaczął uderzać dziobem w szybę. Sam chłopak był zdziwiony widząc zwierzaka, którego w ogóle się nie spodziewał. Otworzył mu nieśmiało i otworzył szeroko oczy widząc podpis na kopercie. Usiadł po turecku na pościli i wyłączył się całkowicie czytając korespondencję. Jakimś cudem okazało się, że jest to o wiele ciekawsze niż bezsensowne wymyślanie planu randki okularnika. Andrew okazał się bardzo interesującym zajęciem, kiedy na jego twarzy pojawił się dziecięcy, szeroki uśmiech, a w miarę myślenia zamienił się w lubieżną chęć przyspieszenia czasu. Nawet Black przekręcił się odrobinę przyglądając mu zaciekle. W końcu to właśnie on nie wytrzymał i musiał dowiedzieć się, o co właściwie chodzi.
- I? Kto to?
- Tata... – jasnowłosy mówił lekko niepewnie, za to szybko mu przeszło – Dziadkowie zaprosili nas do siebie na Święta, ale już i tak wiedzą, że ja nie pojadę. Jakoś nie specjalnie lubię ich odwiedzać, a i oni nie są do mnie przyjaźnie nastawieni. To oznacza, że Święta spędzę sam... Wyposzczony... Z jeszcze bardziej wyposzczonym mężczyzną... – pisnął uradowany i podniecony – J., tobą zajmiemy się później! Ja muszę mieć plan na Święta! – porwał pergamin i wyłożył się odpowiednio. – Na wigilię mama powinna zadbać o wszystko, ale i tak będę musiał coś sam przygotować. Myślicie, że jeśli będę chodził po domu w samym fartuszku to Fabian nie będzie mógł się powstrzymać? Pomyślmy... – patrzyłem na niego zaskoczony i speszony jego bezpośrednimi przemyśleniami – Po kolacji... Bita śmietana i jakiś sos do lodów...
- Adwokatowy? – bąknąłem cicho, za to Sheva wyglądał na szczęśliwego.
- Tak! Będzie zachwycony! I coś żeby łatwiej mu było wejść... Olejek do ciasta... Cytrynowy! Za dużo słodyczy może mu zaszkodzić. – jakoś wydawało mi się, że nie tylko słodycz mogłaby nie wyjść mu na zdrowie, ale i samo działanie chłopaka. – Teraz pierwszy dzień świąt! Czekam na propozycje!
- Strój śnieżynki – zamglone oczy Peta świadczyły o jego intensywnym wyobrażaniu sobie Narcyzy i jakoś nie miałem zamiaru wnikać w to wszystko nazbyt głęboko.
- Jesteś genialny, kiedy chcesz – Andrew zanotował kilka słów i zaczął coś szkicować – Ubogi... Szpilki wezmę od matki, pończochy się załatwi. Teraz trzeba będzie go podniecić... Mikołajowi daje się mleko i ciastka, nie? – nawet nie planowałem zabierać głosu w tej kwestii – Będzie w sam raz. Myślę, że jakiś ładny wibrator w ręce też nie zaszkodzi. – Black zaczął kaszleć równocześnie z Potterem, zaś ja wolałem ograniczyć się do olbrzymich wypieków, kiedy mimowolnie wyobraziłem sobie całą scenkę. – Świetnie nam idzie. Drugi dzień świąt panowie... Coś spokojniejszego. Bardziej zabudowane ciuszki...
- Przebierz się za konserwę turystyczną – J. zaczął się śmiać jak opętany – Nie będziesz tak łatwy. Za uchwyt do otwierania będzie robić głowa. – Andrew rzucił mu mordercze spojrzenie i syknął wściekle.
- Taniec brzucha... – bąknąłem mimochodem, na co odpowiedzią było drżenie Syriusza i uśmieszek zadowolenia u Ukraińca.
- To na Sylwestra, mój ty demonie seksu. Pobawię się z nim w policjanta i złodzieja. Pluszowe kajdanki, krawat... Ach! Chcę już do domu! – coś mi mówiło, że chwile słodkiego nicnierobienia właśnie minęły, a ja już nawet nie miałem sił by zajmować się kruczowłosym. Zszedłem z niego i wtuliłem twarz w poduchę patrząc sponad niej na kolegów. Zakryła moje policzki, a resztą zajęły się włosy. Jakimś cudem J. stał się spokojniejszy i zaczął sam pracować nad swoją randką, a Pet, któremu podniosło się chyba ciśnienie pochłaniał ostatnie już czekoladowa żaby. Perwersja Andrew jakimś cudem działała na nas wszystkich dziwnie uspokajająco, chociaż w moim przypadku była czymś niesamowicie żenującym. Wydawało mi się, że poza mną i Syriuszem nikt więcej nie stał w jednym, bezpiecznym punkcie związku. Kruczowłosy odgarnął lekko moje włosy i pocałował mnie w dostępną mu część policzka. Zarumieniłem się o wiele bardziej, jednak on uspokoił mnie cichym szeptem.
- Nie martw się. Nam się nie spieszy, za to później będzie wspaniale. Obiecuję ci to. – zamknąłem oczy nakrywając się poduchą i oddychając nierówno. Nie chciałem o tym myśleć, a już z całą pewnością nie w tej chwili. Już i tak byłem nadto speszony, a dodatkowe atrakcje mogłyby źle wpłynąć na moje biedne rozszalałe serce. Ufałem, że do czasu, kiedy z Syriuszem przejdziemy dalej przywyknę do myśli o tym, co nieuniknione i zdołam nie spłonąć, kiedy przyjdzie, co, do czego. Wystarczało mi, że przyjaciele dbali o moje wykształcenie pod tym względem nawet nie zdając sobie z tego sprawy. Byli wystarczająco szaleni za nas wszystkich, a co dopiero, kiedy na pięcioosobową paczkę trzech aż się prosiło o oddzielenie od grupy, zaś jeden skrycie układał swoje własne plany, w małym, nierozgarniętym łepku. Tylko mnie jak na razie nie ciągnęło do czegoś takiego i bardzo dobrze.
... nareeeeszcie... nociaaaa... super:-D ciekawe co dalej z Potterem:) a Sheva zapowiada nam tu dość ciekawe KzP ];-> już się doczekać nie mogę:p ... obiecaj, że w niedzielę dasz nową notkę, poooszę*.*
OdpowiedzUsuńsuper:) miło odetchnąć po męczącym tygodniu:) pozdrawiam i czekam niecierpliwie do niedzieli
OdpowiedzUsuńTo było coś! Wyobraziłam sobie Remiego w stroju śnieżki. Kawaii do kwadratu. Cudo. Kolega Andrew jest nieźle zakręcony. Co będzie dalej? Błagam, opisz święta Shevy. Proszę!!! !!! !!!
OdpowiedzUsuńswietne! tylko brakuje mi jakiejs namietnosci pomiedzy syrim a remim,pozdro
OdpowiedzUsuńBardzo chciałabym przeczytać o gwiazdce Shevy :DNotka bajeczna. Uwielbiam twój styl pisania. Oby tak dalej. I weny życzę.
OdpowiedzUsuńOpiszesz święta Shevy z Fabienem? PROSZĘ! BŁAGAM!!!!!!! To będzie napewno super! Normalnie kocham Fabiena :) Bardzo ładnie proszę!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńRemikowa cnoteczka :D urocze^^ A tez chce zobaczyc swieta z Fabkiem :D To by bylo ciekawe XD
OdpowiedzUsuńJa chciem Michaela i Gabriela ^^ Tak jest ^^
OdpowiedzUsuńTaa... Opisz .święta Shewy! I jakoś ciekawie rozwiń akcję z Potterem XDXDXD mój wewnętrzny yaoi-zbok ma komplex rexony... XDXDXD Chuu!
OdpowiedzUsuńWitam,
OdpowiedzUsuńwspaniały rozdział, zastanawiam się, czy zgodził się na to, aby mieć tylko spokój, czy naprawdę tego chciał, i te plany Andrew na święta są boskie...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia