środa, 9 stycznia 2008

Kartka z pamiętnika XXIII - Cornelius Lowitt

Lemon XP Co do Toma, to zapewniam, że sie pojawi, chociaż nie wiem kiedy ^^"

 

Nie musiałem być geniuszem by znać obowiązki prefekta, jednak kto u licha wymyślił zabawę w dobrego, starszego kolegę, który pomoże biednym dzieciaczkom w nauce?! Naturalnie zgodziłem się na to by wziąć na siebie trochę zadań, jednak nikt nie informował mnie o korepetycjach z Eliksirów! Slughorn zwalił mi je na łeb z przymilnym uśmieszkiem i udawał, że nie dostrzega mojego niezadowolenia. Gdyby nie był nauczycielem dawno wygarnąłbym mu, co myślę o wysługiwaniu się innymi, jednak jak na razie miałem zbyt wiele do stracenia. Odznaka prefekta zapewniała mi pewną niezależność i umożliwiała realizację wszelkich planów, knowań i wszystkiego, na co miałem ochotę. Tylko, czemu to ja musiałem zostawać z dzieciakami po lekcjach?!
Tak, więc, w cudownym nastroju powlokłem się do biblioteki po długim, żmudnym i bezsensownym tłumaczeniu banalnych formułek kilku chłopcom z mojego Domu. Przysypiałem w połowie i wyłącznie perwersyjne myśli związane z całkiem ciekawym czworokątem, jaki byśmy tworzyli pozwalały mi wytrwać.
Połowa biblioteki zamilkła, kiedy wszedłem wściekły do środka, jednak nie miałem, po co zwracać na nich uwagi. Jasnym było, że właśnie ta część składała się z samych Krukonów, którzy znali mnie czasem aż nadto dobrze, ale który nauczyciel uwierzyłby, że obraz spokoju i uległości byłby zdolny do tak wielu złych rzeczy. Przynajmniej nad tym jednym panowałem.
Olałem jakiekolwiek kręcenie się w koło nudnej zgrai szukając czegoś spokojniejszego i odpowiedniego zarówno na naukę, jak i krótką drzemkę z dala od ciekawskich oczek, czy ciągłych szeptów.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy przy ulubionym stoliku dostrzegłem znajomą, znienawidzoną sylwetkę pewnego paskudnego Puchona. O ile pamiętałem nie cierpieliśmy się od początku, kiedy to ukradł mi sprzed nosa całkiem sporą sumkę punktów dla mojego Domu, a ja w zamian zrujnowałem jego mały eksperyment na Zielarstwie. Jak dla mnie byliśmy kwita, jednak później doszło do niewielkiej bójki no i masz! Unikaliśmy się od tamtego czasu jak ognia, by tylko znowu nie stracić na tym więcej niż można by było zyskać.
Moje usta same ułożyły się w zniewalający, wredny uśmieszek. Skoro i tak siedział przy moim stoliku, to nie mógł zwalać niczego na moją niesubordynację, czy wrodzoną złośliwość. Nie biorąc nawet książek podszedłem siadając gwałtownie miejscu obok niego i położyłem buty na blacie odchylając się do tyłu. Z zadowoleniem stwierdziłem, że Eric patrzy na mnie pogardliwie. Zwalił ze stołu moje nogi i wrócił do książki. Nie zareagowałem ponownie usadawiając się jak poprzednio.
- Weź te trepy, bo zaraz wykręcę ci nóżki i nawet ślepy będzie cię unikał! – warknął w końcu zamykając wolumin. Uznałem, że obdarzę go swoim zainteresowaniem robiąc łaskę temu niewartemu niczego kujonowi.
- Przy moim stoliku mogę robić, co mi się podoba. Nie pasuje, to zabieraj manele i idź się wypłakać Sprout. A różdżka, kociołek ci się uda – zamknąłem oczy odgrywając dumnego księcia, którym poniekąd chyba nawet byłem.
- Nie widzę żebyś miał podpisać ten stolik – zapewne myślał, że nie zaskoczy, jednak nie udało mu się. Na wyczucie pokazałem mu wyryte imię z boku.
- To cię satysfakcjonuje? To teraz spływaj i daj mi spać. Nie potrafię się uspokoić, kiedy nawiedzają mnie koszmary, a już na pewno, kiedy się kleją. No, już! Won i nie kręć mi się pod nogami! – poczułem szarpnięcie, kiedy zrzucił moje stopy na ziemię po raz kolejny i przysunął się pochylając. Uchyliłem powieki patrząc prosto w lśniące wściekłością ciemne tęczówki. Różniły się od moich, które z całą pewnością miały w sobie wiele pogardy, ironii i wyposzczenia. Swoja drogą faktem było, że od dłuższego czasu nie dobierałem się do nikogo, a teraz ten parszywy blondas niemal mnie zgniatał. Kiedyś mogłem tego żałować, ale miał całkiem ładniutką twarz i pachniał przyjemnie. Jasne usta stały się wąziutkie, a nozdrza szybko łapały powietrze. Patrząc na niego uważnie i nie mając zamiaru opuścić wzroku złapałem go za koszulkę i wstałem powoli. Zupełnie nieświadomie, także on zrobił podobnie. Zachłannie i gwałtownie przyciągnąłem go do siebie, a i on nie stawiał oporów. Dotarło do mnie jak wielką miałem ochotę nie tyle na kogoś, co właśnie na niego. Brutalnie złączyliśmy usta. Cholera! Nawet nie wiedziałem czy to ja panuję nad sytuacją czy on. Przepchnąłem go odrobinę kładąc na stole i złapałem brutalnie za brodę. Rozchylił usta, jakby chętnie poddawał się mojemu zachowaniu. Francowaty masochista! Gryząc jego wargi wepchnąłem mu język. Ssał go i zachęcał swoim własnym do mocniejszej, namiętniejszej zabawy. Ślina zaczynała mu ściekać po brodzie, więc roztarł ją po twarzy i szyi i wbijając mi palce w pośladki i z całą stanowczością Pobudzając mnie wolnymi, mocnymi pchnięciami bioder w górę i ocieraniem się o moje krocze. Widać nie tylko ja pościłem i nawet nie cierpiąc go szczerze miałem ochotę na sex i ostre rżnięcie, a ten niewinny Puchon tylko prosił się o gwałt. Niemal zdarłem z niego koszulkę, kiedy on robił to samo z moją. Odrywając się zlizałem lśniące stróżki i ponownie zająłem tym ciekawym elementem, jaki stanowiły już lekko spuchnięte od mocnych pocałunków usta. Jego penis stał się twardszy i wybijał w moje udo, za to ja serwowałem mu podobne doznania swoim. Nagle wsunął rękę między nas. Pasem puścił, a chłodne palce wślizgnęły się sprawnie pod moją bieliznę. Z jękiem zadowolenia skubałem zębami jego sutek odreagowując. Nieświadomy straciłem czujność. Eric zrzucił mnie z siebie zajmując moje miejsce. Zachłannie lizał moja pierś i brzuch, aż w końcu wydarł ze mnie cichy krzyk zaciskając gorące wargi w połowie mojej męskości. Otumaniony cudownym doznaniem ssania, pieszczoty językiem i pobudzania zębami płonąłem w jego ustach zaciskając palce na miękkich, jasnych włosach. Przysunąłem go najbliżej siebie i zacząłem ruszać biodrami unosząc je gwałtownie i mocno, a po chwili, kiedy czułem jak mój czubek ześlizguje się po jego podniebieniu w głąb gardła opuszczałem je i łapałem powietrze. Nie powstrzymywałem wypływającego ze mnie nasienia. Z chęcią rozprowadzałem je po wnętrzu tych niby to świętych, a w rzeczywistości jakże lubieżnych warg, które z pomrukiem pozwalały się pieprzyć i niemal błagały o więcej. Pochłonięty przyjemnością nawet nieświadomy dałem się odwrócić na brzuch, chociaż brak zainteresowania moim penisem nie był wcale przyjemny. Gdybym tylko nie był tak podniecony i nie miał ochoty na niezłą zabawę nigdy nie dałbym się doprowadzić do takiego stanu i postawić w takiej pozycji. Uczucie wywołane przez zsuwane spodnie niemal mnie spaliło. Puchon zaczął całować mnie po dole kręgosłupa i palcem badał wejście. Niemal traciłem przytomność mając dosyć czekania.
- Wsadź go, pieprzony mięczaki i przestań zamęczać mnie tymi ckliwymi scenkami! – warknąłem wściekle wypinając się. Jego prychnięcie za mną świadczyło o urażonej dumie i oznaczało koniec czułości. Wszedł mocno i krótko całkowicie na sucho pomijając lekką wilgoć jego członka wywołaną niewielką ilością spermy. Zajęczałem z cudownej przyjemności sprawianej mi przez ból, rozkosz, jego obecność i podnietę. Po cholerę czekał! Powinien od razu zacząć mnie walić, a nie odpoczywać.
- Tylko mi nie mów, że dojdziesz przy pierwszym pchnięciu! – rzuciłem ironicznie uśmiechając się do siebie. Jego duma została naruszona już po raz kolejny. Wsunął się głębiej stając lekko na pacach by zwiększyć możliwość penetracji. Dobrze wiedziałem, że to krew umożliwia mu bardziej płynne ruchy. Zacisnął dłoń na moim penisie i kciukiem tarł dziurkę na koniuszku. Złapałem go za rękę samemu kierując prędkością, siłą i całym tym doznaniem. Jego palce mimo wszystko gładziły nabrzmiałe żyły na członku, a jego uda ocierały się i uderzały w moje pośladki. Z premedytacją zacisnąłem na nim mięśnie. Skoro mógł męczyć mnie, to i ja mogłem się zabawić. Słyszałem specyficzne mlaśnięcia, kiedy się poruszał i tym chętniej zmniejszałem i zwiększałem przestrzeń, w jaką mógł mi wkładać.
- Cornel, szatanie! – warknął dysząc mi w plecy i gryząc je w dostępnych miejscach – Aż tak ci przyjemnie?! – zakpił, jednak nie miałem zamiaru tak łatwo się poddawać.
- Ujdzie, chociaż masz strasznie małe doświadczenie – zawyłem cicho, gdy trafił w prostatę – Czyżby mały Eriś zabłądził aż tak daleko i nie potrafił więcej? – znowu trafił! Mogłem się rozpłynąć, podobnie jak jego gorąca męskość topniała powoli we mnie.
- Pieprz się! – warknął.
- Po co skoro ty to robisz? – roześmiałem się i kiedy tylko on doszedł podniecony dodatkowo bezpośrednim stwierdzeniem i ja pozwoliłem sobie na zmoczenie jego dłoni. Nie chętnie pozwoliłem mu wyjść, z czego z całą pewnością także to zrobił specjalnie. Dałem mu się raz, za to kolejny miał być zupełnie inny. Daleki byłem od udostępniania swojego tyłka byle, komu, a teraz przynajmniej wiedziałem czyj powinienem wziąć siłą. Lekko zmęczony, czemu zaprzeczało moje spocone ciało, odwróciłem się do tyłu, zaś Lair ukradł mi kolejny pocałunek tym razem delikatniejszy, chociaż równie pełen kipiących żądz.

13 komentarzy:

  1. WOW... tak po prostu... wow! Ciepło tu czy mi się tylko zdaje? A w ogóle to to jak najbardziej .... eeee to ja zamilknę bo jeszcze z siebie zboczeńca zrobię^-^' fajne.....^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Takai no Tenshi9 stycznia 2008 20:17

    długo kazałaś nam czekać na tą notkę, ale muszę przyznać- było warto! i to bardzo!!!oj... stęskniłam się za kartkami z pamiętnika, a i opis zbliżenia Cora z kimś innym niż Remik i to TAKIEGO zbliżenia działa na mnie pozytywnie :)trzymaj się Słońca cieplutko :*

    OdpowiedzUsuń
  3. No to ja już nie mogę się doczekać notki z Tomem :D Wciąż nadrabiam i nadrabiam :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Ok... cztery dni wycięte z mojego życiorysu, które spędziłam przed kompem czytając wszystkie Twoje notki. Dochodzę do wniosku, że połowa Hogwartu to geje, a druga połowa to kobiety XD co w niczym mi raczej nie przeszkadza ;] Prawie pogryzłam stół ze złości, kiedy Remi rozstał się z Syriuszem, cały czas myślałam, tylko o tym, jak może stracić cnotę z kimś innym :D dzięki Ci, że to wyprostowałaś :) Piszesz wspaniale, przez Ciebie zawaliłam notkę na moim blogu, oraz nie miałam czasu komentować innych, bo jak tylko włączałam kompa to wchodziłam tutaj :) Przy tych notkach wykrwawiłam się, obśliniłam i w ogóle wiadro pod stołem ;P Na koniec powiem tylko, że mam lekką schizę co do Ryo Nakamury, który nieodłącznie kojarzy mi się z Ryo Nishikido i co o nim czytam to myślę, że powinien być z Hirokim Uchim, sama nie wiem skąd mi się to wzieło, zupęłna paranoja XD Właśnie zyskałaś kolejną stałą czytelniczkę, pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. brakowało mi tego ordynata XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Przyznam, że świetny pomysł. Chętnie poczytam więcej o tej parce. O wiele bardziej do siebie pasują niż Cor z Remikiem.

    OdpowiedzUsuń
  7. OMG, poprost zajo!!! Czytałam wszystkie twoje popowiadania, zajęło mi to kilka prac domowych, ale warto było!!! Piszesz z prawdziwą pasją a nawet opo "bez weny" wychodzi Ci poprostu bosko!! Czy mogę prosić o lemonka z udziałem Tomaaa??? ptocem Jeszcze raz Super i kończę chuu

    OdpowiedzUsuń
  8. hmmm...very nice:) w tej wersji jestem w stanie zaakceptować tego zboka, nareszcie odwalił się do Remiego:D, więc nie pozostaje mi nic innego jak zacząć go lubić:):):) notka napisana jak zawsze po mistrzowsku, warta codzienngo wchodzenia na tego bloga i sprawdzania z wypiekami na twarzy czy nie pojawiło się coś nowego.pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. No cóż, po tym wszystkim trudno mi uwierzyć, że to Cornel się komuś dał^^ Lubię go za to, że jest taki ostry... ;>

    OdpowiedzUsuń
  10. woooow ^^ =D normlanie WOW.. notka genialna.. az sie goraco robi mrrrrr piękne.!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Wow! Jakiś tydzień temu znalazłam to opowiadanie, a jestem dopiero w połowie! Pierwszy raz komentuje... mam jeszcze tyle do przeczytania! Tylko jedna rzecz mi w tym nie pasi... czy oni pieprzyli się w bibliotece na oczach WSZYSTKICH? xDDD przeczytałam to juz 3 razy, a nadal tak mi wychodzi.... eee nieważne ide czytać dalej!!! Pewnie i tak coś mi umknęło, i się myle xDDD

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie, nie mylisz się XD
    Już widzę kartkę z pamiętnika przypadkowej osoby która musiała to oglądać... Kurde... W mojej powalonej łepetynie oni się na stole pieprzą a inni na tych krzesłach wszyscy odwróceni w ich stronę ( bibliotekarka też XD ) z wyszczerzonymi patrzałkami wcinają popcorn XD Błagam weźcie mnie to psychiatryka.

    I mam gdzieś, że jest luty 2016 :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Witam,
    wspaniały rozdział, to było cudowne i rewelacyjne, więcej ich poproszę...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń