piątek, 25 stycznia 2008

Lesson 1 - Jak...

20 listopad

Wszystko szło do przodu, znajomi dorastali, a ja zauważyłem to dopiero, kiedy Syriusz zaczął się zmieniać. Jedyny zostałem z tyłu musząc nadrobić dotychczasowe zaległości. Wydawało mi się, że najlepsze na pierwszy raz będzie oszacowanie jak dalece Black wybiegał już w przód. Okazja przyszła zaskakująco szybko, gdyż już w poniedziałek jego szlaban się skończył, za to Potter zarobił kolejny tym razem z Peterem, z czego Sheva wyszedł cudem, obronną ręką. Chcąc się wyżyć na okularniku za niedoszłe wciągnięcie go w czyszczenie ubikacji uznał, że postoi nad nim i będzie dokuczał do samego końca pracy. Syriusz również miał na to ochotę, jednak wyczuł szansę na spędzenie popołudnia sam na sam, więc postanowił zapomnieć o wszystkim poza tym jednym szczegółem.
Siedziałem między jego udami na materacu jego łóżka i zastanawiałem się jak zacząć, kiedy on tulił się tylko i mruczał od czasu do czasu bardzo cicho. Postawiłem wszystko na jedną kartę i przekręciłem się oplatając go nogami w pasie, dzięki czemu mogłem utrzymać równowagę w tej mało wygodnej pozycji. Chłopak wydawał się zaskoczony, jednak pominąłem to przytrzymując się lekko jego swetra. Z niewielkimi rumieńcami popatrzyłem na niego od dołu. Z początku nie wiedziałem, co powiedzieć, jednak wszystko przeszło po zaledwie kilku sekundach zastanowienia.
- Pokaż mi jak nauczyłeś się całować – powiedziałem niepewnie, chociaż dosadnie – Chcę wiedzieć jak robisz to teraz. Uśmiechnąłem się pod nosem, kiedy jasne policzki kruczowłosego pokrył szkarłat. Przypominał zagubione w lesie dziecko, chociaż jego oczy błyszczały raczej w ogromnej chęci, nie zaś strachu, czy od płaczu.

- Remi, co ty mówisz? – dobrze wiedziałem, że nie miał zamiaru o to pytać, jednak dla pewności musiał drążyć ten temat. Westchnąłem poirytowany i skrzywiłem się lekko.
- Nie każ mi tego powtarzać, bo wiesz, że tego nie zrobię. – bąknąłem mało entuzjastycznie, kiedy na jego twarzy pojawił się zadowolony uśmiech spowodowany zapewne tylko tym, że znowu zachowywałem się jak pięciolatek, który zauważył, że powiedział coś dziwnego, czym zainteresował wszystkich w około.
- W takim razie uznam, że wiesz, o co prosiłeś – Black stąpał po niepewnym gruncie, jednak był coraz bliżej ugięcia się i spełnienia mojej prośby. W końcu poddał się całkowicie. Splótł dłonie na moich plecach i z delikatnym uśmiechem pochylił się całując mnie w policzek. Przymknąłem oczy chcąc mieć pewność, co do jego poczynań. Kiedy nakrył moje usta swoimi zamknąłem powieki całkowicie. Różnicę między tym jak całował mnie dawniej, a jak robił to teraz mogłem wyczuć od razu. Chęć pieszczot została zastąpiona wyłącznie pragnieniem bliskości, a dziecięce muśnięcia ciepłem i delikatnością. Podobało mi się to równie mocno, chociaż musiałem powoli przywyknąć do wszystkiego po kolei. Jego usta były ciepłe, jednak lekko szorstkie i smakowały herbatą, którą pił w czasie podwieczorku. Ręce nie błądziły niespokojnie po moim ciele, a jedynie jedna z nich skupiła się na mojej nodze. Kruczowłosy objął dłonią moja kostkę i powoli wsunął palce w nogawkę głaszcząc opuszkami moją łydkę. Każdy pocałunek był głęboki, a jednak delikatny. Wargi Syriusza dokładnie zamykały moje, a język nie miał zamiaru niczego pogłębiać. Wyłącznie leniwie błądził po ustach chłopaka, co jakiś czas liżąc moje usta i pozbywając się nadmiaru śliny. Oddech Blacka był równy i tylko połowa każdego haustu powietrza wnikała także do moich płuc nadając wszystkiemu zupełnie innego smaku i wyrazu. Ten Syriusz był inny niż ten, którego znałem sprzed tygodni. Mój wypadek zmienił niesamowicie wiele i nie mogłem uwierzyć, że zaważył o tym, jaki ma być Syri, a jak będę ja. On szedł do przodu, ja stałem w miejscu i teraz już wiedziałem, że muszę to zmienić. Odsunąłem się nieznacznie, a Syriusz od razu pozwolił na przerwanie całusa. Patrzył na mnie czekając na jakąś uwagę, lub komentarz. Od razu było widać, że chce znać moje zdanie na temat tego jak jest teraz. Uśmiechnąłem się do niego i uklęknąłem siadając na stopach. Chciałem przetrzymać go trochę w tej słodkiej niepewności, której nie znosił. W końcu i ja musiałem ugiąć się, kiedy robił wielkie, maślane oczy przypominając szczenię.
- Pożyczysz mi tych twoich dziwnych gazet? Chcę się czegoś nauczyć, bo zostaję z tyłu, a nie chcę – na samo wspomnienie lektur, jakimi zajmował się Syri miałem na twarzy rumieńce, a i on nie powstrzymał swoich przed zabarwieniem jego twarzy. Położył się i odetchnął kilka razy.
- Mój kochany Remus, ma zamiar czytać takie rzeczy? Nie wierzę, ale jeśli chcesz to nie ma problemu, tylko później nie mów, że jestem zboczony!
- Nie powiem, bo to już fakt – pochyliłem się nad nim i przełożyłem jedno kolano nad jego piersią. Poczułem gorące dłonie na pośladkach, a chłopak posłał swój dawny, zawadiacki uśmiech. Najwidoczniej jego przemiana nie mogła trwać zbyt długo, bo później wracał do dawnych nawyków, ale trzeba było przyznać, że się zmienia. Wypiąłem lekko biodra, dzięki czemu pokazałem mu, że nie mam nic przeciwko. Pochyliłem się nad nim, zaś jego wargi zaczęły muskać każdy kawałek mojej twarzy omijając tylko usta.
- Chciałbym mieć z tobą dzieci – powstrzymałem się przed jakąś gwałtowniejszą reakcją słysząc wyznanie Blacka. – Byłyby mądre, jak ty, słodkie, jak ty, ale charakter miałyby mój. Cały świat należałby tylko do nich. Wyobrażasz sobie jak słodki byłbyś jako matka? – skrzywiłem się kładąc palec na jego czole.
- Zapomnij! – warknąłem – Nawet gdybym mógł nie miałbym zamiaru rodzić ci dzieci. Nie jestem kobietą! Małe Syriuszki, które biegając po rezydencji i biją się w odstępach kilkunasto minutowych? Odpada!
- Ale ja chcę! Trzech chłopców, w tym dwóch bliźniaków. Troszczyłbym się o ciebie, kiedy już miałbyś brzuszek i potrzebował więcej jedzenia. Byłbym przykładnym ojcem i mężem. – nie wiedziałem skąd przyszedł mu do głowy taki pomysł, ale było to ostatnie, na co miałbym zamiar się zgodzić. Gdyby było to możliwe pewnie mówiłbym o tym zupełnie inaczej, jednak póki mężczyźni nie mogli zachodzić w ciążę tak długo nawet nie chciałem poruszać tak absurdalnych tematów. Skrzyżowałem ręce siedząc na brzuchu chłopaka, który wydawał się rozmarzony i daleki od pozbycia się dziwnych wizji. Jeśli sądził, że mogę przywyknąć do takiej roli to mylił się znacznie.
- Ja i dzieci! – prychnąłem – Widzisz mnie w fartuszku karmiącego twoje miniaturki ciągnące się za włosy? Albo to ja jestem dziwny, albo ty masz nie tak z główką. – musnąłem go w czoło – Mogę, co najwyżej gotować tobie, ale to i tak wyjątkowo i rzadko. Z resztą, jak na razie nie skończyłeś szkoły, a kto wie, czy nie ja będę musiał utrzymywać nas oboje – to powiedziałem już powoli i wyraźnie by dać mu do zrozumienia, kto wtedy będzie dominującą stroną w związku. Zmarszczył nos i mruknął coś bardzo niewyraźnie. Nie widziałem u niego ani zachwytu, ani nawet aprobaty, czy obojętności. Był niesamowicie sceptycznie nastawiony do uległości i to sprawiało, że był jeszcze słodszy. Zupełnie niespodziewanie jego mina złagodniała, a dłoń pogładziła mnie po policzku.
- Nie martw się. Zadbam o ciebie i nie pozwolę ci na nic, czego byś nie chciał. – znowu stał się tym dojrzalszym Blackiem, który kilka chwil wcześniej wydawał się usnąć. – Będziesz moją rodziną, kochankiem, wszystkim. A tak w ogóle to zejdź ze mnie, bo stajesz się ciężki – roześmiał się, kiedy ja fuknąłem i usiadłem obrażony na swoim łóżku. Pozwoliłem Syriuszowi przytulić mnie i przepraszająco pocierać nosem o moją szyję. Zamknąłem oczy, ale nie dałem mu do zrozumienia, że już mi przeszło. Chciałem dłużej cieszyć się tą rozkoszą słodkich gestów. Podniosłem rękę wplatając palce w jego włosy i bawiąc się nimi. Teraz jeszcze bardziej przypominał psiaka, któremu potrzeba pieszczot i ciepła. On nie zmieniał się chyba nigdy i nie chciałem by się zmieniał. Wystarczało mi, że jest taki, jaki powinien, naturalny i nieobliczalny.
- Wiesz, że cię kocham? – bąknąłem nieśmiało czując jak drgnął i przytulił się mocno.
- Wiem i tez cię kocham, ale i tak chciałbym mieć z tobą dzieci – pociągnąłem go za włosy ucieszony słysząc jego syk. Poruszał niedorzeczny temat i musiał za to odpokutować. Był mój, a ja nie miałem zamiaru zostawiać go samemu sobie. Skoro tak często przypomniał psa, to mogłem go przynajmniej wytresować, jak należy.

15 komentarzy:

  1. no ja się chyba zakocham w Syrim:) notki nie komentuję, bo ciągle się powtarzam i lekko zaczynam mieć tego dość:D pozdrawiam serdecznie

    OdpowiedzUsuń
  2. Jakie uroooooooooocze <@.@> i nic dodac^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Suuuuuuuuuupeeeeeeeeerrrr!!!Nic dodac nic ując.

    OdpowiedzUsuń
  4. bossssssskie! Remusek staje sie zboczony :d to sie nam podoba :p,pozdro

    OdpowiedzUsuń
  5. O mamo!!! Mały Remusek będzie czytał gazetki dla dorosłych ?^^ Oj, nieładnie. Co by tu tak serio powiedzieć? Masz talent Kirhan i podoba mi się jak piszesz

    OdpowiedzUsuń
  6. Przez trzy dni czytałam twoje opowiadanie. W ciągu tych trzech dni ze sto razy słyszałam, że jestem niedobrą matką, a komputer nie jest mój. Czy wiesz jakie dźwięki potrafi wydawać z siebie wkurzony sześciolatek? Mimo wszystko uważam, że warto było to znieść. Piszesz CUDOWNIE, WSPANIALE I WCIĄGAJĄCO. Twoje opowiadanie jest przesłodkie i urocze. Chyba się zakochałam...

    OdpowiedzUsuń
  7. A ja to bym nawet chciała zobaczyć Remusa z takim okrąglutkim brzuszkiem i Syriusza opiekującego się takim... hmm jakby to nazwać... "mamo-tatą" ;)) Pozdro ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Yeeeeeeeeee!!! Boskie normalnie!!! Kocham twoje opowiadania!!! A tak wogule to kiedy oni się dowiedzą o Remim??

    OdpowiedzUsuń
  9. Dziś krótko. Byłam, przeczytałam i jest fajnie:)

    OdpowiedzUsuń
  10. o tak Remi: faceta trzeba sobie wychować! xDnawet jeśli to taki facet jak Syriusz :)

    OdpowiedzUsuń
  11. O, tak, Remi! To piesek ma słuchać pana, a nie pan pieska, nawet jeśli to Syriusz jest pieskiem. (Jak to zabrzmiało^^.) Ale na serio, jest świetnie, ale Remus ciągle jest zbyt delikatny. Bardzo mi się podobało, jak opisywałaś tydzień zamiany ról;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Ejjjjjjjjjjjj ja sie nie zgadzam by Syriusz byl uke XD to niemoze tak byc ja protestuje XD

    OdpowiedzUsuń
  13. A protestuj sobie, proszę bardzo^^ Mi się to i tak podoba=] Taki słodki poddańczy Syriuszek z obróżką na szyi trzymany przez Remuska na smyczy *maślane oczy*

    OdpowiedzUsuń
  14. Ja wiem ze slodziusie ale bez przesady XD on sie nienadaje na uke jeszcze z Remim O.O' Takie moje zdanie ale ta opcja tez jest ciekawa XD :P a Ogolnie to jakis lemon bylby mile widziany:)

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    fantastyczny rozdział, Remus chce te gazetki ;) aww niech się doedykuje i znów będzie jak kiedyś dominujący...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń