czwartek, 28 lutego 2008

Sposób na nudę

16 grudzień

Przyjemne ciepło, miękkość i kojący zapach. Coś łaskotało moją szyję, uciskało brzuch i pieściło ramię. Nie spodziewałem się, że budząc się i uchylając powieki zastanę w łóżku Syriusza. Wydawało mi się, że ten dzień zacznie się okropnie i okropnie skończy, a jednak myliłem się. Jeśli z samego rana miałem przy sobie kruczowłosego, to nic nie mogło tego zniszczyć. Był mi błogo i cudownie, a to podkreślało moje szczęście. Czułem je i mogłem dostrzec na twarzy, co dzień przed lustrem. Black z całą pewnością po raz kolejny przyszedł w środku nocy do mnie i korzystając z mojego mocnego, ostatnimi dniami, snu wślizgnął się pod pościel. Dla kilku takich chwil mogłem oddać wszystko.
Przekręciłem się i popatrzyłem na jego śpiące oblicze spokojne i pełne dziwnego blasku. Bez wątpienia był przystojny, a w jego rysach dało się dostrzec wyraźnie dumę arystokraty. Było w nim mniej z dziecka, niż w niejednym starszym Ślizgonie. Uśmiechając się do siebie sięgnąłem do szafki i wyjąłem tabliczkę czekolady. Po omacku podzieliłem ją na kawałki i biorąc do rąk jedna kostkę przyłożyłem ją do zamkniętych, kusząco rumianych ust Syriusza. Drgnął, więc pocałowałem delikatnie jego policzek. Rozchylił wargi i szybko otworzył oczy. Wyglądał jakby właśnie odkrył coś nowego w najzwyklejszej czekoladzie. Uśmiechnął się szeroko przełykając odrobinę słodkiej mazi.
- Przez chwilę myślałem, że to twój języczek – mrugnął – Jest tak samo słodki. – speszyłem się, a po jego minie wiedziałem, iż właśnie do tego dążył. Dopiero teraz usłyszałem, że poza nami ktoś jeszcze kręci się niespokojnie po łóżku. Uniosłem głowę, mimo iż Syri nie był z tego zadowolony. Zaskoczony, zdziwiony i całkowicie zbity w tropu zobaczyłem Jamesa, który klęcząc na materacu Andrew pochylał się nad nim, jakby miał go zaraz pocałować. Moje zachowanie musiało zwrócić także uwagę Blacka. Poruszył się gwałtownie i usiadł.
- Co ty u licha robisz, J.? – wyszeptał ciągnąc mnie w swoją stronę i kładąc na ciepłym brzuchu moją głowę, którą gładził. Potter nie zareagował inaczej, jak tylko przykładając palec do ust. Kilka milimetrów i niemal pocałowałby jasnowłosego, niestety oczy chłopaka otworzyły się gwałtownie, a w ich zieleni rozbłysło przerażenie.
- Aaaa! – wydarł się nadzwyczajnie głośno i szybkim, sprawnym ruchem zepchnął okularnika ze swojego łóżka. Dudniące uderzenie pośladków chłopaka o podłogę potwierdziła jego mina. Przewrócił oczyma i milcząc otworzył usta krzywiąc się i zwijając. Teraz już nie wiedziałem, który z nich wyglądał gorzej, biały Sheva, czy obolały Potter.
- Mogłeś delikatniej! – okularnik jakoś zdołał się pozbierać i na czworakach rozmasowywał pośladki – Chociażby ostrzec! – jego rozżalony ton szybko został zignorowany i sprowadzony do nic nie znaczącego dąsania się dziecka.
- Chciałeś mnie zabić?! To było niebezpieczne, zboczony kappo! Fuj! – chłopak zeskoczył z łóżka i pobiegł do łazienki. Dosłyszałem szum wody i odgłos plucia. Po chwili zza drzwi wyjrzała głowa Andrew, który szybko operował szczoteczką do zębów w ustach – Cło tło było?! – kilka bąbelków wyleciało mu z ust.
- Chciałem sprawdzić jak smakujesz zanim ograniczę się do Niholasa. Nic by ci się nie stało, gdybyś tak, choć raz mi pozwolił...
- Zapomnij! – drzwi trzasnęły, a chłopak znowu za nimi zniknął. Z jednej strony nie dziwiłem się ani jednemu, ani drugiemu, chociaż osobiście musiałem przyznać większą rację Andrew. Już na pierwszy rzut oka widać było, że przesadzają, ale Sheva będąc w stałym związku, tym bardziej przez rok odrzucając okularnika miał prawo się zdenerwować.
James dźwignął się ciężko na równe nogi, a po chwili klapnął na swoim materacu. Wydawał się podłamany, że jego plan nie wypalił. Wtuliłem się w Syriusza obejmując ramionami jego żebra. Cieszyło mnie to, iż ja nie miałem takich problemów jak okularnik, który widać nadal nie mógł oderwać się całkowicie od młodego Ukraińca.
Niedługo później Andrew ponownie pojawił się w pokoju z minął taką, jakby zjadł coś ciężkostrawnego. Usiadł na łóżku i owinął się pościelą. Widać było, że ma zamiar coś powiedzieć, ale nie jest w stanie, chociaż powód tego nie był do końca tak jasny. Wykrzywiał się przez dobre pięć minut zanim zdołał uchylić usta.
- Zanim zostało mi to brutalnie przerwane, a moje istnienie wystawione na niebezpieczeństwo... – rzucił szybkie, pogardliwe spojrzenie Potterowi – Miałem sen i wpadłem na niezłą myśl. Wiem, jak zorganizować sobie czas na nudnych zajęciach. Wyobraźcie sobie, że możecie być kimś zupełnie innym i przeżywacie własne przygody. Stwórzmy sobie postacie, które będą nam podlegać i po kolei, w zależności od okoliczności będziemy pisać jedno wielkie opowiadanie o nas, chociaż w innych wcieleniach. Ja będę młodym magiem, początkującym, który został wysłany przez nauczyciela na misję, w celu odzyskania zaginionego medalionu. Właśnie tak poznam w drodze was. – nie wiem dlaczego, ale spodobał mi się ten pomysł. Syriusz drgnął znacząco, więc wiedziałem, że i on jest po stronie chłopaka. Mimo, że byłaby to fikcja, w końcu miałbym okazję stać się kimś zupełnie normalnym. Kruczowłosy objął mnie mocno i pocałował w czoło, jak opiekuńczy ojciec.
- Więc ja chcę mieć mistrza miecza. Wojownika z całym arsenałem broni, żeby miał jak bronić przed potworami swoje kochanie – pogłaskał mnie po plecach – A James będzie wielookim stworem do zabicia. – mimo szczerych chęci okularnik wcale nie wydawał się szczęśliwy z dosyć dosadnego porównania go do jakiegoś brzydkiego potwora.
- Wolę być bohaterem – rzucił otwarcie – Pomyślę nad szczegółami i zobaczycie, że będę lepszy od was!
- Jaaasne – Andrew wyraźnie poweselał – A ty, Remi? – wzruszyłem ramionami.
- Chcę być kimś normalnym. Mogę być nawet przypadkowym przechodniem. Nie potrzeba mi więcej.
- Więc zostaniesz księżniczką! – Black znowu był w swoim żywiole, co bynajmniej mi się nie podobało i z całą powagą musiał to dostrzec w moich oczach. – Chcę żebyś był moją księżniczką! No dobrze, księciem. Najpierw będę myślał, że jesteś kobietą, a później się okaże, kim jesteś. Będę cię tam tulił, ściskał, całkował, pieścił i w ogóle. Petera można zrobić jakimś kapłanem, jeśli chce. – blondynek przytaknął, gdyż pełna jedzenia buzia nie przepuszczała powietrza, kiedy chciał cokolwiek powiedzieć. Chłopcy najwidoczniej zapomnieli o incydencie z Potterem i Andrew, bo podnieconymi głosami planowali jak będzie to wyglądać. Bycie kimś poważanym i szanowanym w tym całym opowiadaniu nie przeszkadzało mi ani trochę, ale jakoś nie miałem ochoty na utożsamianie się z kobietą. W zupełności wystarczało mi to, jak wyglądałem przed rokiem by znienawidzić żeńskie role.
- Chłopaki, jak zaczynam! – Syriusz nie chcąc wygramolić się z łóżka gimnastykował się by dosięgnąć jakiegokolwiek pergaminu i pióra. W końcu nie wytrzymałem podając mu wszystko, by przestał rzucać się po całej pościeli. Utulił mnie, ułożył się odpowiednio i wodząc piórem po ustach zaczął myśleć nad początkiem. Chyba po raz pierwszy widziałem go tak skupionego przed kartką papieru. Gdyby tak samo poświęcał się nauce mógłby z pewnością uchodzić za najlepszego z uczniów w szkole. W końcu zaczął pisać, a w powietrzu unosił się zapach atramentu i odgłos ocierającego się o pergamin końca pióra. Kilka poprawek i w końcu dumny z siebie kruczowłosy podał mi swoje działo. Wyraźne, arystokratyczne pismo chłopaka odznaczało się już teraz, a co dopiero, kiedy ja miałbym zacząć skrobać swoją połowę. Przeczytałem szybko zawartość domyślając się, że tym razem to ja będę musiał dopisać ciąg dalszy.
”Syriusz: Złote słońce kryło się nadzwyczajnie powoli za horyzontem, przybierając barwę czerwieni, jakby wstydząc się, że na tym samym niebie rozbłyśnie za kilka chwil jego kochanek, tak piękny i równocześnie niedostępny dla ciepłych promieni. Cała połączona w pary przyroda kryła się w swoim pięknie i spokoju. Ptaki wtulone w pióra partnerów zasypiały wraz z dniem, króliki ukryte w norach muskały nawzajem swoje nosy, podobnie jak cała reszta stworzeń istniejących tylko dla siebie wzajemnie. Ostatnie pożegnania sowich małżonków wyruszających na polowanie i kolejne istnienia budziły się witając upragnioną noc. Jedno tylko stworzenie, chociaż do ciemności przywykłe, rozkoszowało się nią w samotności, mijając ostatnie drzewa leśnej ścieżki wiodącej do zamku w północnych krainach. Zakapturzona postać dostrzeżona przez strażników uniosła głowę obserwując ruch na szczytach strażnicy. Wykrzyczała swoje imię do młodych żołnierzy i wpuszczona skierowała się bezpośrednio do pałacu, powoli niknącego pośród ciemności i zasypiającego, dzięki melodii śpiewanej przez gwiazdy, jakże podobne syreną wabiącym żeglarzy.
Przybyszowi wskazano kwatery. Wyraźnie odczuwał niechęć, jaką darzono tu tych, którzy przybywali z innych krain. Nawet nie musiał dziękować, gdyż sługa zniknął, a on został sam na sam z pusta komnatą mając zaczekać do rana na władcę i powierzone mu zadanie.”

10 komentarzy:

  1. Opowieść Huncwotów zapowiada się cudownie. Znając charakter Syriusza i James'a, można spodziewać się wszystkiego.Czy pisałam już, że jesteś wspaniała?

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawa opcja :D Podoba mi sie^^ Czekam na dalszy ciag^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ciekawie ciekawie. CO bedzie dalej? Uh..ju znie mog esie doczekac,pozdro

    OdpowiedzUsuń
  4. No to czym nas chłopaki uraczą? Zacieram łapki. Znając Twój talent Kirhan i charaktery wiadomo kogo zakładam, że będzie baaarrrdzoo ciekawie. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej! Andrew wpadł na świetny pomysł! ^^ No i nie wiedziałam, ze Syri ma taki talent pisarski ^^ już sie nie mogę doczekać ciągu dalszego ^^ POZDRAWIAM ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Opowiadanie w opowiadaniu? Super! I kto by pomyślał, że z Syriusza taki pisarz będzie, "jego" początek był niesamowity, interesujący i takie tam ^^. Nie myślałaś kiedyś aby pisać też opka ze świata miecza i magii? Byłoby ciekawie, z Twoim talentem czarowania słowem Kirhan-san nie mogłoby być nudno:D

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Kunoichi_Chan1 marca 2008 21:19

    Bomba pomysł eksplozja gwarantowana... Ale z nich słodziaki no super czekam na następną notke :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Od kiedy Syriusz tak poetycko pisze^^. Nie no, notka super i ten pomysł z opowiadaniem też. Czekam na dalszą część :D

    OdpowiedzUsuń
  9. Przyznaję, że to dość oryginalny pomysł z tym opowiadaniem ^^Ale nie dziwię się Andrew, że spanikował z rana, bo widząc nad sobą Pottera to też bym się przeraziła xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    o tak James nie odpuszcza Andrew, ta opowieść może być bardzo ciekawa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń