wtorek, 26 lutego 2008

Zazdrość

12 grudzień

Po lekcjach spodziewałem się tylko chwili spokoju w Pokoju Wspólnym. Otrzymałem to, czego pragnąłem, chociaż raczej liczyłem na chwile ciszy i zadumy nad książkami. Było trochę inaczej. Black pochował moje podręczniki i mimo półgodzinnego szukania nie znalazłem żadnego, więc o nauce mogłem zapomnieć. Jeden szkopuł nie pasował mi do reszty, jednak nie miałem czasu na zwracanie uwagi na uczącego się Pottera. Bardziej interesował mnie fakt zaginionych książek i wypracowania na Historię Magii, a został mi wyłącznie tydzień na dopieszczenie go w wystarczającym stopniu.
Po raz kolejny przetrząsnąłem każdy zakamarek pomieszczenia i wypytałem, co drugiej osoby, czy przypadkiem nic nie widział. Niestety, albo nikt nie chciał się przyznać, albo rzeczywiście Syriusz niesamowicie się postarał. Jego zarozumiały uśmieszek niemal krzyczał ‘A nie mówiłem?’ i właśnie, dlatego mimo braku nadziei nie planowałem ustąpić. Podnosiłem się z kolan wzdychając zrezygnowany, kiedy pod fotelem nadal nie dostrzegłem nawet jednej karteczki z moimi notatkami. Evans stała nade mną z poważnym, i mimo wiecznego chłodu, lekko ciepłym wyrazem twarzy. Zazwyczaj rzadko się uśmiechała chyba, że do koleżanek, czy Snape’a. Wydawało mi się, że ze wszystkich Gryfonów byłem jedynym, który miał u niej jakiekolwiek względy biorąc pod uwagę brak zainteresowania, niechęć w pomaganiu, czy sam fakt rozpoczęcia z nią rozmowy. Płomienne włosy w połączeniu z intensywnie zielonymi oczyma i ładną twarzą stanowiły ostrzeżenie przed bliskością dziewczyny. Z początku wydawało mi się, że patrzy przychylnie na Pottera, jednak ciężko było podtrzymać takie twierdzenie, kiedy ignorowała go, lub unikała tematu. Przy moich zmysłach nie ciężko było wyłapać nawet to, co bynajmniej mnie nie interesowało. Nie raz, kiedy jej koleżanki nabijały się z nowych wyskoków chłopaka, ona prychała uznając to za dziecinadę.
- Remusie, daj to Potterowi. Nie poniżę się na tyle, bym miała sama mu to wręczyć, a i tak ktoś ma czelność się mną wysługiwać. – z obawą wziąłem od niej czarną kopertę. Uśmiechnąłem się niepewnie odgarniając rozczochrane włosy z oczu. W jej oczach z pewnością wyglądałem na nie zadbanego chłoptasia z ubogiej rodziny, jednak wydawała się na to nie zważać. O dziwo odwzajemniła ten gest, zarzuciła włosami na bok i robiąc zgrabny piruet odeszła do swoich przyjaciółek. Patrzyłem na nią, na to jak się porusza i z dumą mija zainteresowanych nią starszych chłopaków. Podziwiałem ją za to, że potrafi zachowywać się zawsze odpowiednio do sytuacji i nigdy nie wpada w panikę. Nie wiedziałem tylko, dlaczego nie potrafiła przekonać się do Jamesa, co trochę dziwiło.
Popatrzyłem na kopertę gdzie na czarnym papierze złotym atramentem wypisano dane okularnika i narysowano czaszkę z boku. Najwyraźniej jego listy miłosne zamieniły się w o wiele ostrzejsze. Ciepła dłoń zacisnęła się na moim ramieniu, a serce podskoczyło mi do gardła. Wystraszyłem się, ale szare oczy Syriusza od razu zmieniły gwałtowne uderzenia, w delikatną prośbę o więcej bliskości.
- Co tam masz? – zapytał podejrzanie, a jego wzrok świdrował list na wszelkie możliwe sposoby. Pokazałem mu dane adresata, jednak to nie wydawało się go zadowalać. – Nie rozmawiaj z dziewczynami i nie bądź dla nich aż tak miły. – zaskoczył mnie tym i zaniepokoił – Chcę byś patrzył tylko na mnie i nikogo innego – szepnął pochylając się nad moim uchem i ocierając dłonią o moją zabrał mi z niej przesyłkę uśmiechając niemrawo.
- Przecież patrzę na ciebie – bąknąłem urażony.
- Wiesz, o co mi chodziło, Remi. Jestem zazdrosny, kiedy one są tak blisko ciebie. Pożerają cię wzrokiem, a ty nawet o tym nie wiesz. Dziewczyny lubią takich miłych, inteligentnych dżentelmenów, jak ty. – prychnąłem i naśladując Lily odszedłem od chłopaka siadając na sofie przy czytającym jakieś poradniki seksualne Andrew. Kruczowłosy wydawał się być tym ruszony. Rzucił przed Jamesa kartkę i wspiął się na wypoczynek wsuwając za mnie. Westchnąłem, co zlało się z głośnym prychaniem i syczeniem okularnika, który odłożył głośno kopertę na bok.
- Jeśli łaska, to przyklej na drzwiach pudło na listy do siebie, bo mi tu zaczepiają kochanie, przez ciebie! – Syriusz przytulił się przymilnie głaszcząc mnie po brzuchu. – I czego ty się uczysz? Ja wiem, że niebo może runąć na łeb w każdej chwili, ale ty przed książkami, to już koniec ludzkiego istnienia. – musiałem się z nim zgodzić. Niecodzienny widok i dziwne zachowanie.
- Jutro daje korepetycje Niholasowi z transmutacji wstępnej, więc musze się przygotować. – jego zdawkowy ton sprawił, że aż ciarki przeszły mi po plecach.
- J., ale ty przecież nie znasz się na transmutacji wstępnej! Zdałeś test tylko, dlatego, że zdesperowany odpisałeś od Petera nie to, co trzeba! – Potter popatrzył na niego, jakby właśnie został zapytany o to czy wie, do czego służy znicz i jak wygląda.
- A ty myślisz, że gdybym to umiał to siedziałbym teraz nad podręcznikiem? – ironia i ton głosu świadczyły o niskim poziome inteligencji Syriusza, jako że zamysły okularnika były oczywiste, a przynajmniej dla niego. – Przynajmniej mam okazje zabłysnąć i mu zaimponować. Ty nie musisz się uczyć, bo chociażbyś chciał, to Remusa nie pokonasz. – zakpił.
- Tyle, że wiesz, James. – już wiedziałem, że chłopak ma zamiar się odciąć – Mi Remus będzie wszystko tłumaczył, a ja rozkojarzony patrzył na jego szyjkę zastanawiając się czy jest równie słodka, kiedy się uczy, a ty cały czas skupiony musisz męczyć się ze szczegółami wykładów sprzed roku. – teraz przynajmniej wiedziałem, dlaczego Syri zawsze mruczał, kiedy starałem się wbić mu do głowy najprostsze regułki. Jakby tego było mało czułem się zawstydzony jakby właśnie miał to robić i przechwalać się czymś takim przed całą szkołą. Zadrżałem, gdyż moja twarz płonęła rumieńcem, za to reszta ciała prosiła o ciepło lekko zziębnięta. Syriusz porwał z kolan Andrew koc i otulił mnie nim kładąc pierś na moich plecach oraz splatając ramiona tak, iż tworzyły wokół mnie małe sanktuarium, jego ciepłego ciała.
- James, moim zdaniem łatwiej byłoby gdybyś przyznał mu się, że nie masz o tym zielonego pojęcia. Trol w środku nocy wiedziałby więcej niż ty po godzinach nauki. – bardziej odprężony wtuliłem się w Blacka podejmując próbę uzmysłowienia chłopakowi jak bardo absurdalny jest jego pomysł. Niestety przyniosło to odwrotny efekt.
- Więc żeby udowodnić jak bardzo chcę być z nim nauczę się i przygotuję Niholasa do testu tak dobrze, że dostanie najlepszy stopień, a ja w końcu buziaka wdzięczności! – spokojny wieczór zmieniał się właśnie w kółko wielkich nadziei miłosnych Pottera
- Poddaję się – Syriusz uniósł ręce na kilka chwil i ponownie je splótł – Trzymam kciuki za twoje możliwości i powodzenie tego jawnego samobójstwa. Peter, daj kostkę! – Black spostrzegł, że Pettigrew właśnie cichcem ładował do buzi pół tabliczki czekolady. Niechętnie blondynek połamał resztę na części i jedną, jedyną podał kruczowłosemu. Bawiło mnie to, ale znałem już blondynka na tyle, że z pewnością nie łudziłbym się, iż z własnej woli poczęstowałby kogokolwiek.
- Otwórz pyszczek – słodka, czekoladowa kostka pogładziła moje wargi. Oblizałem je uchyliłem usta wyciągając język. Syri położył na nim część łakocia i przytrzymał, kiedy chciałem go wziąć. Ugryzłem część tuż przy palcach chłopaka, a ten ucieszony sam zjadł drugą połowę. Wytarł czekoladę z palców w moje wargi, więc ponownie zlizałem smaczne ślady. Kilka dziewczyn patrzyło na nas dziwnie przechodząc przez wejście za portretem. Moje policzki same zarumieniły się, zaś dłonie Blacka mocno uchwyciły moje boki, jakby chciał tym udowodnić, że mnie nie odda. Zacząłem się zastanawiać nad tym, w jaki sposób to ja mógłbym okazywać mu swoje uczucie. Niestety przy moim charakterze stanowiło to niemały problem. Nie mogłem go strzec, jako że to ja byłem strzeżony, nie mogłem go tulić, gdyż wzrostem mnie przewyższał i niewiele by to dało. Moje zamiłowanie do czekolady u niego było równe uwielbieniu mnie, z tego, co już nie raz tłumaczył, a chęć wypytania o cokolwiek kończyła się krótkim stwierdzeniem, iż poza mną świata nie widzi. Uniosłem głowę i przechyliłem ją tak, by widzieć lekko uśmiechniętą twarz kruczowłosego. Był zazdrosny, co w jakiś sposób mnie cieszyło i chciałem wiedzieć czy w przyszłości na przystojnym obliczu chłopaka również pojawiać będzie się maleńka zmarszczka między oczyma zawsze, gdy tylko ktoś się do mnie zbliży.

 

  

7 komentarzy:

  1. Czy wiesz co lubię najbardziej w twoim opowiadaniu? Nie to, że stworzyłaś fantastyczną fabułę. Nie to, że już przy pierwszej notce się uzależniłam. I nie to, że Remi jest przesłodki. Uwielbiam je za to, że piszesz tak często. Masz swoje prywatne życie i obowiązki( kto ich nie ma), a zawsze znajdujesz czas na pisanie dla swoich fanów.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego ci, którzy komentują jako pierwsi, zawsze to podkreślają?

    OdpowiedzUsuń
  3. jaki słooodziuuutki rozdiał :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Mrrrrrrrrrrrrrrr <@.@>

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z powyższymi komentarzami? ^^ Szczególnie z pierwszym... :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Niholas. Prędzej sam się tej transmutacji nauczy, niż mu w niej J. pomoże ^^ A Remi jak zwykle słoodki *mrau*

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej,
    wspaniały rozdział,  zastanawiam się gdzie to Syriusz schował książki Remusa... i och jaki to zazdrosny...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń