czwartek, 13 marca 2008

Kartka z pamiętnika XXIV - Andrew Sheva

Jeszcze nigdy nie myślałem, że widok domu ucieszy mnie aż tak bardzo. Zawsze byłem do niego przywiązany, ale wydawało mi się to normalne. Teraz miałem świadomość, że przechodząc przez próg poza stęsknioną matką ujrzę także Fabiena. Zastanawiałem się czy od dnia mojego wyjazdu do szkoły zmienił się, choć trochę. Było mi przyjemnie na samą myśl o tym, jak mógłby mnie przywitać. Ojciec spiesząc się na trening teleportował mnie tylko w pobliże domu i szybko zniknął. Obiecał mi na odchodnym, że jutro weźmie sobie dzień wolny i zabierze matkę do kina, dając mi czas na odrobienie zaległości z kochankiem. Czasami sam nie wiedziałem skąd u niego takie zaufanie do mnie, czy też Fabiena. Dobrze pamiętałem czasy, kiedy moja jedyną miłością i wzorem cnót był tata. Wspominałem je z niechęcią, ponieważ Trezeguet różnił się od niego znacznie zarówno pod względem urody, jak i zachowania. Fab był bardziej rozsądny i przystojniejszy, podczas gdy mój ojciec, choć piękny raczej bardziej używał życia.
Zdenerwowany stanąłem na wycieraczce i zacisnąłem dłoń na klamce. Czułem, że zaczynam wariować. Obawiałem się i równocześnie nie mogłem doczekać wejścia do własnego domu. Zamknąłem oczy, odetchnąłem kilka razy głośno i głęboko robiąc krok równocześnie z chwilą uchylenia drzwi. Uniosłem powieki. Wszystko było tak jak dawniej. Matka nie wprowadziła żadnych zmian. Usłyszałem jej kroki, a po chwili pojawiła się zaraz przy mnie tuląc się i piskliwym głosem zapewniając, że tęskniła, nudziła się beze mnie, a nawet, że urosłem i zmężniałem, co było jawną fikcją.
Popatrzyłem nad jej ramieniem z głąb domu. Z kuchni wyjrzała głowa Fabiena, a po chwili wyszedł z pomieszczenia rzucając ścierkę gdzieś w jego głąb. Był taki jak zawsze, chociaż teraz włosy miał obcięte nierówno i finezyjnie. Wyglądał jeszcze młodziej niż wcześniej i bardziej zadziornie. Na jego widok naprawdę się podnieciłem. Odsunąłem od siebie mamę uśmiechając się grzecznie.
- Rozpakuję się, a ty skończ obiad, bo zgłodniałem! – specjalnie postarałem się by mój głos brzmiał jak u dziecka, które po całym dniu nauki liczy na smakołyki rodzica. – Fabien mi pomoże wtedy będzie szybciej – zrzuciłem z siebie kurtkę i cała resztę opakowania wbiegając po schodach z klatką. Byłem napalony i nie chciałem czekać. Moje spodnie naprężone w czułym miejscu potwierdzały to, jak nic innego. Zostawiłem puchacza przed drzwiami, by nie przeszkadzał i wszedłem do pokoju. Na schodach dudniły spokojne kroki mężczyzny. Drzwi trzasnęły, a kufer opadł na ziemię daleko od nas. Przywarłem do kochanka, który objął mnie z całych sił podnosząc za pośladki. Czułem, że jest tak samo pobudzony jak ja. Oplatając go nogami zamruczałem w jego wargi, na co zareagował momentalnie. Zmienił naszą pozycję opierając mnie o ścianę i mocno przyciskając do niej własnym ciałem. Wsunąłem dłoń w jego włosy jeszcze mocniej przysuwając jego usta do moich. Język mężczyzny niemalże boleśnie łączył się z moimi. Otarłem się o niego całym sobą i z trudem odsunąłem łapiąc powietrze. Wargi Trezeguet były lekko czerwone, zaś moje z całą pewnością opuchnięte od mocniej pieszczoty. Odchyliłem głowę, kiedy lizał mnie po szyi i obojczyku. Było mi mało, stanowczo za mało.
- Zrób to mocno, a później delikatnie. – wydyszałem z trudem. Musiałem pozbyć się uczucia drażniącego pożądania, które kotłowało się we mnie od września.
- Później porozmawiamy – głos Fabiena był zachrypnięty bardziej niż zawsze. Moje spodnie przemokły, kiedy tylko usłyszałem pierwsze jego słowa. Podniecał mnie dosłownie wszystkim. Opuściłem nogi pozwalając by zdjął ze mnie spodnie i bieliznę. Ponownie wskoczyłem na niego zaplatając nogi na jego pasie. Ocierałem pośladkami o twardy członek mężczyzny. Miałem dosyć. Odchyliłem się w bok i z trudem sięgnąłem jego spodni. Rozsunąłem zamek i uporałem się z guzikiem. Udało mi się wydobyć jego męskość, więc potarłem o nią dłonią by pokazać jak bardzo chcę jej teraz. Zamiast tego otrzymałem dwa palce równie upragnione jak cała reszta. Niemal zapomniałem, że mój kochanek był zbyt duży w stosunku do mojego ciała i bezpośrednie wejście mogłoby mnie poważnie zranić. Zacząłem jęczeć do jego ucha by każdy pisk nagradzany był niespokojnym ruchem jego bioder. Było mi niewygodnie, więc rozpiąłem ciemną koszulę mężczyzny pozbywając się jej z niektórych partii dosyć dużej, opalonej klatki piersiowej. Nie mogłem pohamować wycia, kiedy mój penis zatknął się z gorącą, wilgotną skórą na brzuchu Fabiena. Równie mocno pragnąłem by wziął mnie w usta i ssał do samego końca. Moje nasienie spływało po jego skórze, jak i moim członku po jądra, zaś z nich ułatwiało pracę palcom.
- Wystarczy! – syknąłem gryząc delikatną muszelkę ucha – Włóż już! – wypiąłem się i rozluźniłem czekając. Palce powoli opuściły moje wnętrze i niespodziewanie Fab pchnął mocno zagłębiając się w połowie. Doszedłbym gdyby nie zdziwienie, jakie mną zawładnęło. Moje paznokcie wbiły się w ramiona Francuza zaś pośladki chłonęły każde precyzyjne, spragnione pchnięcie. Ocierałem łopatkami ścianę, zaś członkiem brzuch Fabiena. Wysiliłem się by nie krzyczeć, a jedynie cicho szeptać do jego uszu. Chciałem być perwersyjny, by później z tym większą rozkoszą absorbować kolejny raz, tym razem delikatny.
- Czujesz to? – zapytałem – Jesteś mokry, ale ja jeszcze bardziej. Jesteś we mnie tak głęboko, a jeszcze nie sięgnąłeś końca. Zdajesz sobie sprawę z tego, że jesteś we mnie? Łączysz się ze mną w jedno. – zajęczałem głośniej samemu doprowadzając tym siebie do obłędu. Tak niesamowicie dokładnie zdawałem sobie sprawę w tego, że jego członek w moim odbycie czyni nas jedynym ciałem. Dopiero mając tę świadomość rozumiałem idealnie znaczenie tego stwierdzenia. Nie wytrzymałem i wylałem się zamykając mocno oczy, a tym samym przywarłem do mężczyzny jak jeszcze nigdy dotąd. Sam Fab nie dał rady dłużej. Jego nasienie wytrysnęło we mnie wypełniając chyba po żołądek. Podniosłem lekko głowę kochanka z mojego ramienia i popatrzyłem na zamknięte powieki. Ucałowałem je delikatnie tak, jakbym muskał bezpośrednio jego zdrowe i niewidome oko.
- Tęskniłem – westchnąłem uśmiechnięty i rozbawiony, kiedy jego członek sam wysunął się ze mnie miękki, ale po chwili stwardniał na nowo uwierając mnie lekko w pośladek. Moje ciało podobnie jak jego szybko zareagowało. Członek podniósł się i zaczął rosnąc tak samo jak jądra. Znowu byłem spragniony tej bliskości.
- Teraz delikatnie – teraz wyraźnie dosłyszałem, że Fab mówił już bez tak mocnego francuskiego akcentu, jak dawniej. Zaniósł mnie na łóżko i posadził na nim. Był słodki i gdybym zobaczył, że rozmawia z jakąkolwiek obcą kobietą ukarałbym go za to by zatrzymać tylko dla siebie.
- Teraz delikatnie... – powtórzyłem za nim rozkładając szeroko nogi. Uklęknął między nimi jak wierny, posłuszny niewolnik. Jakby tego było mało, cholernie pociągający i przystojny. Czułem się przy nim jak księżniczka, chociaż nigdy tego nie lubiłem, to teraz bynajmniej nie przeszkadzało mi to w najmniejszym stopniu. Dla niego mogłem być wszystkim.
- Tu masz plamkę – z lekkim rozbawieniem Francuz wskazał na wewnętrzną część mojej nogi, gdzie nic nie było. Chciałem mu o tym powiedzieć, ale słysząc jak nabieram powietrza przysunął w tamto miejsce usta i zaczął ssać skórę zostawiając śliczny ślad. Byłem rozanielony, więc chichot sam mi się wyrwał.
- I tutaj też – westchnął tym razem jakby zawiedziony, a jego palec powędrował wyżej, za czym podążyły wargi. Zajęczałem przerywanie, gdy moje serce waliło znowu mocno, a ciało reagowało z każdą chwilą, kiedy mój ukochany był coraz wyżej. Chciałem na niego patrzeć, ale nie mogłem. Zamknąłem oczy czekając na to, co mi da. Ciepłe a nawet gorące usta zamknęły się na całości mojego członka. Pisnąłem urzeczony kunsztem, jakim wykazał się Fab w tej chwili. Sprawnie wodził po mnie samym językiem, jakby głaskał moje ciało w nagrodę za coś. Był dla mnie bogiem seksu. Znał pozycje, o jakich mi się nie śniło i sposoby na pobudzenie dosłownie każdej partii mojego organizmu. Ufałem mu bez względu na to, co planował i jakie uczucia miało to wywołać. Tak samo w tej chwili powierzyłem jego opiece najczulsze części mojego ciała. W jego ustach czułem się bezpiecznie, nawet, jeśli brzmiało to dziwacznie. Wyciągnąłem ręce lekko przed siebie. Większe i o wiele silniejsze dłonie mężczyzny splotły nasze palce ze sobą. Fabien był mój i czułem to wyraźnie. Ssał mnie, lizał i pieścił ustami na kilkanaście sposobów, z czego każdy był perfekcyjnie dobrany. Miałem zamiar całować go do rana, kiedy już obaj opadniemy z sił. Przy nim byłem dorosły mimo wieku i kochany w dojrzały sposób. Z uśmiechem, jękiem, westchnieniem przyjmowałem wszystko i miałem zamiar powiedzieć mężczyźnie, co czuję, kiedy tylko przełknie pozostałości po tej pieszczocie będąc w stanie obdarzyć mnie słodkim, mocnym pocałunkiem.

15 komentarzy:

  1. KOCHAM CIĘ ZA TO KIR-CHAAAN XD :przytula cholernie mocno: =^^=

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lily luna potter13 marca 2008 23:07

    Kocham cie wrecz za to opowiadanie..Cud miód i orzeszki.

    OdpowiedzUsuń
  3. ~AintAfraidToDie13 marca 2008 23:22

    Ahh...jak ja kocham coś takiego xD piękne, cudowne, boskie, tak jak ty ;**

    OdpowiedzUsuń
  4. Sexi i sweet pelna klasa Kirhan jak zawsze^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Kłaniam się przed Tobą Kirhan-hime!! Dzięki Tobie mogę zapomnieć o swoim smutku. Wspaniały rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Kunoichi_Chan14 marca 2008 15:50

    Jejciu to takie słodkie... jak ja kocham te opowiadanko i tego bloga... JA nawet przy najszczęśliwszej notce się rozczulam... Nie umiem żyć bez tego bloga... Uzależniłam się od niego w 100% ... Nie wiem jak Ty to robisz ale na to pismo jakiegoś narkotyk chyba wsypujesz... Uwielbiam go pisz jak najczęściej ... bo ja już bym czytała go od nowa... Błagam ja jestem znów na głodzie ... Ślicznie Pozdrawiam...

    OdpowiedzUsuń
  7. marzenia się spełniająXD a tak BARDZO chciałam zobaczyć jak będą wyglądały święta Shevy:) rozpłynęłam się, toteż więcej nie napiszę:P mogę tylko zdradzić, że do niedzieli postradam już zmysły z tęskonoty za kolejnym rozdziałem. pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  8. Kya!! uwielbiem ta parkę. są tacy słodcy i... perwersyjni ;))

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Chyiaki-chan14 marca 2008 22:14

    OMG!!! KIRHAN-SAN AI SHITERU!!! To było poprostu boooskie!!! Kocham twoją perwersję XD

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Takai no Tenshi15 marca 2008 01:03

    to było... ojej... normalnie, po prostu i zywczajnie zaniemówiłabym, ale za bardzo chce wyrazić swe uczucia po przeczytaniu tego wpisu.Kir jeśli napiszę, że jesteś nieziemska i Twój talent też to nie przegnę, no nie?;> poza tym wiedz, że jesteś moim Mistrzem i mam ogromną ochotę dać Ci buziaka za całą Twoją twórczość... Ten wpis mnie po prostu rozwalił... poczułam się jakbym zatapiała się w ogromniastej i niewyobrażalnie miekkiej poduszce wśród cudownych dźwięków muzyki... nie powiem, że istny Raj, bo nie wiem jak tam jest... ale to jest mistrzostwo...ojej :) Kochana pisz dalej, ucz się pilnie ;) i kochaj ==

    OdpowiedzUsuń
  11. ~Mimmi Dennis15 marca 2008 14:23

    Kyaa~!! Ja też tak chce XD A napiszesz jak Andrew przebierze się za konserwę :p POZDAWIAM :*

    OdpowiedzUsuń
  12. Pewnie już do Ciebie dzwonili Kirhan-sama... Tak to ja, Twoja czcicielka xP

    OdpowiedzUsuń
  13. aaa Kirhan.;* notka - cód miód i landrynki. Kocham.!

    OdpowiedzUsuń
  14. Mrrrr ... ^^ To było bossskie xD Aż się totalnie rozmarzyłam xD

    OdpowiedzUsuń
  15. Hej,
    cudownie, słodziutko, czule widać, że Fabien też tęsknił za Andrew...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń