niedziela, 23 marca 2008

Kartka z pamiętnika XXV - Reijel

Pojawiłem się bezpośrednio w holu mojego domu. Był cichy i wydawał się całkowicie pusty, podczas kiedy powinna tam przebywać jedna, wybrana przeze mnie osoba, Oliver. Przeniósł się niedługo po skończeniu szkoły i wątpiłem by nagle postanowił odejść. Zbyt mocno uzależniłem go od siebie i to wiedziałem na pewno. Nie podobało mi się to, jednak zaskoczył mnie. Spodziewałem się raczej gorącego powitania, namiętnego seksu i wyłącznie chwili odpoczynku, nie zaś ciszy, spokoju, podejrzanej melancholii, czy drażniącej pustki. Dawniej jakoś mi to nie przeszkadzało, jednak teraz zmieniłem się. Byłem na to przygotowany już, kiedy zdecydowałem się zamieszkać na cuchnącej ludźmi ziemi, jako jeden z nich, ale nie chciałem aż takich zmian. Gdyby nie pojawił się Ballack z tym swoim wiecznie smutnym wzrokiem, podkrążonymi oczyma i bladym obliczem, do tej pory spraszałbym do siebie najróżniejsze ofiary czy to dla przyjemności ciała, czy też duszy, którą o dziwo okazało się, iż posiadałem.
Przeszedłem przez lekko mroczny korytarz nie zapalając lamp. Na zewnątrz było widno, jednak przez zasłonięte okna nie wpadało światło. Planowałem ukarać Olivera za zaniedbanie mnie, kiedy wyposzczony wracam do siebie, jednak ten pomysł szybko opuścił mój umysł. Salon był wysprzątany, a stół starannie nakryty. Dwie, długie świeczki, ozdobna zastawa i kwiaty w wazonie jakoś nieodparcie nasuwały mi skojarzenia łzawych, romantycznych scen. Chłopak spał na sofie, najwyraźniej zmęczony czekaniem. Ponownie rzuciłem okiem na pokuj. Z jakiegoś powodu wydawało mi się, że blondyn marzył o odrobinie normalnego związku, ciepła i spokoju. Jak dotąd nasz związek opierał się na seksie i prawdziwie minimalnej ilości czułych gestów. Nie przeszkadzało mi to, wręcz przeciwnie, jednak, kiedy pomyślałem o tym dłużej zrozumiałem, że sam potrzebowałem jego uczucia, by być usatysfakcjonowanym. Nie podobało mi się to ani trochę, jednak prawdopodobnie nie było nic złego w tym by, choć raz być dla chłopca bardziej czułym. Nienawidziłem własnej słabości w stosunku do niego, ale zmienić jej także nie potrafiłem.
Przechyliłem się nad oparciem wypoczynku i odgarnąłem jedno pasmo falowanej czupryny z jego oczu. Nie przepadałem za tymi prostymi, wyświechtanymi gestami, jednak ten jeden raz postanowiłem zrobić wyjątek.
- Oliver? – szepnąłem nad jego uchem i pochyliłem się bardziej muskając go w kącik warg. Przewrócił się na plecy pozwalając tym samym na bardziej konkretną pieszczotę. Zgadzał się na to i odwzajemniał każdy nacisk moich warg. Nagle wystraszony zerwał się wyrywając spod pocałunku. Patrzył nieprzytomnie prosto w moje oczy, a jego pierś zachęcała mnie do zabawy, gdy unosiła się i opadała w szybkim tempie. Schlebiało mi, że aż tak boi się moich reakcji. Gdyby był to ktoś inny rozpłakałby się na myśl o karze, teraz bał się, iż to samo czeka go, gdy zapytam, kogo tak chętnie całował i nie uwierzę w prostą odpowiedź, jedyną, jakiej mógł udzielić. Miałem na to niesamowitą ochotę. Pognębić go, doprowadzić do płaczu i ukształtować jak tylko mi się spodobała. Aż żal było poświęcać coś tak wspaniałego na te kilka godzin spełniania marzeń Ballacka.
- Tęskniłeś? – zapytałem chłodno i beznamiętnie, uwielbiałem to brzmienie mojego głosu. Sprawiało, że rozmówca czuł się nikim, nic nie znaczącym robakiem, o którym nie warto pamiętać.
- Nie – powiedział cicho, bojąc się, że okazanie zainteresowanie wobec mnie sprawi, iż stanie się mniej atrakcyjny i w końcu go wyrzucę znudzony. Kiwnąłem głową w stronę zastawionego stołu. Blade policzki zapłonęły, a w oczach pojawił się wyraźny wstyd. Widać chęci na miłosne uniesienia przeszły mu wraz z moim przybyciem i chwilą odpoczynku.
Złapałem go mocno za brodę i pociągnąłem do góry ułatwiając sobie pocałunki. Wsunąłem język w jego wargi równocześnie prześlizgując się nad oparciem z gracją czarnej pantery. Zdziwiłbym się gdyby ktoś na moim stanowisku nie potrafił każdym ruchem pobudzać zmysłów i podniecać. Ja opanowałem to do perfekcji przez wszystkie te lata lubieżnych zabaw. Fakty mówiły same za siebie, więc nawet moja skromność, o ile ją miałem, musiała zawiesić działalność. Nie puszczając go wsunąłem dłoń w lekko opięte spodnie. Tak jak przypuszczałem zareagował gwałtownie i właściwie. Poruszył się, jęknął i twardniał. Kilka miesięcy bez kochanka zrobiło z nim swoje. Nie mogłem męczyć go psychicznie, więc zostałem przy fizycznym aspekcie tortury. Odsunąłem się jakbym miał zamiar kontynuować, jednak wstałem z niego i usiadłem przy stole. Był rozpalony, zdziwiony, pobudzony i co najważniejsze z trudem powstrzymywał się by samemu nie działać.
- Szykowałeś kolację, czyż nie? – nadałem moim słowom lekko zaciekawiony ton. Musiałem gnębić go w dalszym ciągu by niemal masturbował się pod stołem w połowie posiłku. Skoro ja mogłem się powstrzymywać, to i on musiał nauczyć się ogłady i pokory. Gdy wybiegł niemal do kuchni wiedziałem, że jestem bliski osiągnięcia celu. Cierpiał przy każdym ruchu, jednak po kilku chwilach przyniósł obiad. Widać było, że się starał. Zapalił świeczki i chyba nie mógł uwierzyć, że zgadzam się na coś takiego. Sam dziwiłem się sobie, ale tolerowałem to dziwactwo swojej duszy. Skosztowałem tego, co mi podał. Jego wyczekiwanie nagrodziłem krótkim ‘Pyszne’, zaś on zaczął się cieszyć jak dziecko.
Jadłem wszystko powoli starając się by i w tym zawrzeć jak najwięcej erotyzmu. Starał się odwracać wzrok i skupiać go na talerzu, jednak, kiedy odnosił naczynia idąc po deser widziałem, o ile bardziej opięte stały się jego jeansy.
Ostatni etap posiłku był dla niego chyba najgorszym. Gdyby nie słodkości na koniec nie miałbym ochoty go gnębić, za to teraz do woli mogłem wykazywać się umiejętnościami, jakie posiadałem. Oliver z trudem przełykał teraz nawet małe kęsy. Zostawił połowę starannie wykombinowanego budyniowego deseru nie mogąc go dłużej jeść. I dla mnie było już zbyt późno na dalsze zabawy. Bez słowa podszedłem do niego, rozpiąłem spodnie chłopaka i pozwoliłem by wilgotny materiał przestał go uwierać. Zaczynałem się nudzić tym wszystkim. Wziąłem Ballacka na ręce łamiąc kolejną z moich zasad. Znowu był zaskoczony i nawet nie chciałem widzieć, jego wzroku by nie irytował mnie bardziej niż sama świadomość jego obecności. Koniec końców chłopak został posadzony na łóżku. Zapominając o dumie Księcia Podziemia uklęknąłem przed nim. Drażniąc zębami jego członek wsadziłem go głęboko w usta. Język i wargi spełniały swoje zadanie idealnie. Wystarczyło naciskać lekko na podbrzusze chłopaka, a krzyczał wpuszczając mi w wargi coraz więcej nasienia. Jego czubek przesuwał się po moim podniebieniu od twardego po miękkie zostawiając na nim gorzkawo, słony smak. W końcu nacisnąłem językiem na miejsce gdzie główka jego penisa łączyła się z trzonem, a żyły zaczynały mocniej pulsować. Wyczuwałem na nich bicie jego serca. Wylał się, zmiękł i zawstydzony zacisnął uda. Możliwe, że znowu obawiał się mojej reakcji na to, że pozwolił sobie dochodzić między moimi wargami. Zacząłem wsuwać dłoń pod jego podkoszulek na brzuchu i wtedy to ja zostałem zaskoczony, jak nigdy dotąd. Odepchnął mnie i uciekł na drugi koniec pokoju. Wystraszony czekał na moją reakcję. Widać było, że niemal czekał na karę. Podnosząc się z podłogi usiadłem na pościeli. Chłopak nabrał gwałtownie powietrza i trzęsąc się zdjął ostatnią część odzieży. Spodnie już dawno całkowicie zsunęły się z jego nóg, a wilgotne uda lśniły w subtelnym świetle. Przyjrzałem się temu, co chciał przede mną ukryć. Na jasnej piersi przy delikatnym sutku błyszczały trzy brokatowe szósteczki, a przy pępku pentagram. Mimowolnie zacząłem się uśmiechać. Te akcenty w połączeniu z niemalże anielskim wyglądem Olivera doprowadzały mnie do szaleństwa. Potrafił być cudowny i cieszyłem się, że należy wyłącznie do mnie. Oblizałem wargi wyrażając tym swoje zadowolenie. Podszedł powoli chcąc tym samym dać mi okazję do napatrzenia się na wszystko. Pocałowałem jego pępek i tym razem to on uklęknął przede mną rozsuwając zamek moich spodni. Nie planowałem ponownie nadawać takiej chwili wyrazu czystej żądzy. Pochyliłem się nad jego ciepłym uchem.
- Kocham cię – wyszeptałem w nie, przez co zamarł nie robiąc nic więcej niż to, co dotychczas osiągnął. Wpatrywał się we mnie z mieszanką niedowierzania, zaskoczenia i radości. Teraz dostrzegłem, jak piękny stał się w moich ramionach. Znalazłem go, jako więdnący kwiat, sprawiłem, że obumarł i podarowałem kolejną wiosnę oraz nową porę rozkwitu. Jaśniał, niczym biała lilia pośród krwistoczerwonych róż. Pocałowałem go by w końcu trochę oprzytomniał, jednak nie reagował. Zrezygnowany z westchnieniem przeczesałem jego falowane włosy.
- To nie znaczy, że dam sobie wejść na głowę – tym razem o dziwo uśmiechnął się, wspiął na moje kolana i przycisnął swoim ciałem do materaca. Przewracając się na bok wtulił twarz w moją pierś.
- I tak już ci na nią wchodzę – takiej słodyczy jeszcze u niego nie słyszałem. Teraz byłem pewien, że raz na rok, bądź, co najwyżej dwa razy, mogłem pozwalać mu na coś więcej.
- Będę musiał cię ukarać. – rzuciłem poważnie, chociaż on raczej odbierał to jako żart – Włożę ci i nie wyciągnę do rana. Będę w tobie całą noc, biorąc cię raz po raz aż omdlejesz z wyczerpania, a na tyłku nie usiądziesz przez najbliższe dni, bo nadal będziesz miał wrażenie, że w nim jestem.
- Zawsze tak jest – zamruczał ignorując mnie i poświęcając się tylko swoim aktualnym zachcianką. Rozpieściłem go w przeciągu kilku chwil i z całą pewnością najbliższe dni musiałem spędzić na przywróceniu dawnej hierarchii w naszym związku.

17 komentarzy:

  1. Pierwsza?Super nota,ale napisz cos o remim i syrim co? juz sie ich doczekac nie moge! Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. marron_wolf@op.pl23 marca 2008 22:42

    A mnie sie bardzo podoba to,ze teraz jest trochę o innych bohaterach.Ciekawiło mnie bardzi,co dalej z Reijelem i Olivierem.Czytasz mi w myślach Kirhan-san !!! xDTo teraz jeszcze tylko co z Marcelem i Filipem oraz z nowo powstałym "związkiem" Cornela i Erica ??? No i jeszcze troszkę wiecej o Alenie i Dennym,plisss !! ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Ahhh........ oni są CUDOWNI! szkoda, żzzee opis skończył sie ww takim momencie... chlip, chliip....

    OdpowiedzUsuń
  4. Ciągle jeszcze istnieją wśród nas anioły. Dla mnie stałaś się jednym z tych, które poprzez twórczość darują ludziom coś na kształt szczęścia. Twoje kunsztownie wykonane dzieła mają duży potencjał uzależniający. Umiejętnie namalowane obrazy doprowadzają do ekstazy. Ich hipnotyczna siła oddziaływania każe zapomnieć o rzeczywistości wszechświata i właśnie te chwile są takie piękne. Dziękuję Ci za nie. Za to "spaczone łaknienie", które powodują i każde słowo, które jest w stanie zaspokoić apetyt.

    OdpowiedzUsuń
  5. Kir-chan... WYMIATASZ >XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej, ty imiona i nazwiska porzyczasz od piłkarzy, no nie? Sheva, Michael Ballack, Trezeguet... heh, nie ma to jak znać się na sporcie...Ale wiesz co, na początku opowiadanie było fajne. Teraz to się zrobił jeden pornol i tyle... beznadzieja. Syriusz traktuje Remusa jak dziewczynę, a nie jak chłopaka. To też jest głupie. Poza tym jest jeszcZe pedofilia. Do cholery te dzieciaki mają po 12/13 lat! Nie powinny robić takich rzeczy jak Andrew i Fabien! Marcela i Filipa rozumiem, ale Ryo i ten jak mu tam nauczyciel? Halo! To są dzieci przecież! Oliver tak samo... co to, zabawka Rijiela do pieprzenia?Zastanów się trochę nad tym... bo teraz piszesz z przymusu i wychodzi badziewie. Nie wiem czym się wszyscy zachwycają.

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Kunoichi_Chan24 marca 2008 19:12

    hehe fajnie... ANpisz teraz coś o Remim i Syriuszu... AJ to jestem już uzależniona sprawdzam milion razy dziennie czy jest już nowa notka... A jak mnie nie ma w domu i niemoge sprawdzić to rozpaczam... Pisz następną notke.... I wiecej prosze nie kończ w takim momeńcie Buziale :*

    OdpowiedzUsuń
  8. Więc na początek: notka jest świetna. Zwłaszcza, że Reijela lubię najbardziej (zaraz po Cornym ^^). A co do pana Oburzonego... wyrażając swoje zdanie: może i faktycznie Sheva jest taki trochę na za młody... ale ma swój charakter. Tak samo Reijel, on ma po prostu swój charakter i trzeba ci po prostu pogratulować stworzenia ciekawych postaci.No i czekam na następną notkę ^^pozdrawiam,

    OdpowiedzUsuń
  9. ~Ai-no Tenshi Fan24 marca 2008 19:49

    Popieram przedmówcę- Panie Oburzony,to są postaci Kirhan-san i ona nadała im charakter i nie tobie to oceniać.Ty to możesz tylko czytać i nie ma takeigo przymusu,więc jak ci sie nei podoba, to po prostu omin te notki.Proste i bezbolesne,nie ??Poza tym,jedynymi bohaterami ewentualnei za młodymi na te sprawy są Ryo ,Andrew i Potter.A reszta,to juz zależy..

    OdpowiedzUsuń
  10. :) Fajne opowiadanie ;)Ciekawie piszesz :Pzapraszam do siebie ;)http://przyjaciele-yaoi.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  11. Podoba mi się, że nawet taki zimny drań ma uczucia. Podoba mi się, że Oliver ma szansę na szczęście. Podoba mi się wszystko. Jak zawsze.

    OdpowiedzUsuń
  12. Powinieneś pisac książkę:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  13. ~Mimmi Dennis25 marca 2008 17:12

    Kyaa!! Ciekawa notka nom ^^ i co dalej ^^ pozdrawiam ^^

    OdpowiedzUsuń
  14. Nie noo..... Jestem pod big wrażeniem =). Notka jak zwykle boskaaaa

    OdpowiedzUsuń
  15. ~HaganeNoBlackRose3 września 2008 19:20

    Eh, nie lubię tego Reijela... T_T Ale notka super ^^

    OdpowiedzUsuń
  16. Może to teraz od czapy ale byłam zawiedziona kiedy Remus obudził się w szpitalu i okazało się że związek z Cornem to sen. Mam głęboką nadzieję że wilkołaczek okaże się być nie-tak-święty i zdradzi z nim Syriusza. : ))

    OdpowiedzUsuń
  17. Hej,
    wspaniale, o tak książe podziemia trochę zmiękł ;) było fantastycznie i jeszcze trochę to o nich poczytam...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń