niedziela, 9 marca 2008

Lesson 2 - Ochota na...

19 grudzień

Zwinąłem się na sofie w Pokoju Wspólnym opierając plecami o ramię Syriusza i czytałem pożyczoną mi przez Shevę książkę. Nikt już nie myślał o szkole, a tylko o Świętach, na które większość wracała do domu. Z naszej paczki nikt nie zostawał w szkole, co bynajmniej nie odpowiadało kruczowłosemu, za to nie przeszkadzało w planowaniu niedawno rozpoczętej historii, na której kontynuacje nie miałem czasu. Miałem zamiar dopisać coś w czasie wolnym i po skończeniu czytanego tytułu, który naprawdę zaczął mnie wciągać. Nie myślałem, że coś potrafi aż tak zaciekawić, zwłaszcza, jeśli nie był to podręcznik, ani nic w tym rodzaju. Wyczuwałem, że Syriusz potwornie się nudzi, ale nie potrafiłem przestać czytać w połowie rozdziału. Zginałem palce u stóp sunąc nimi po jednej z krawędzi wypoczynku i rysowałem nimi małe szlaczki, które pozwalały mi jeszcze bardziej skoncentrować się na tekście.
Głośny, ciężki tupot zmusił mnie do oderwania wzroku od treści. Potter przeszedł przez dziurę za portretem skacząc na dwóch nogach, byleby narobić jak najwięcej hałasu. Wydawał się nad wyraz szczęśliwy i aż promieniał rozmarzeniem. Takie wejścia u niego były dosyć częste, jednak zazwyczaj nie planował zwracania na siebie uwagi całego Pokoju Wspólnego. Nucił pod nosem jakąś dziwną melodię o króliczkach, wiośnie, do której było daleko, i szczerzył się szeroko. Na te kilka chwil dałem sobie spokój z czytaniem.
- Wybacz, James, ale cieszysz się jakbyś wlazł w święte łajno i doznał olśnienia – Andrew nie mogąc skupić się na liście odłożył wszystko na bok krzyżując nogi, rozparty na podłodze.
- Zgodził się! – oświadczył z dumą okularnik, co nie miało większego sensu, ale najwyraźniej miało go w końcu nabrać – Niholas zgodził się ze mną chodzić. Złapałem króliczka i teraz będę go tulił, pieścił, ściskał... – przejście znowu się otworzyło, jednak tym razem przeszedł przez nie Kinn ze spuszczoną głową i z wielkimi rumieńcami. Szybko przeszedł przez pokój znikając na schodach do sypialni pierwszoklasistów. Potter odprowadzał go wzrokiem zaciskając pięści z podniecenia. Westchnąłem z zamiarem darowania sobie jego wstępów, ale literki raz po raz uciekały mi sprzed oczu. Z trudem przychodził mi powrót do czytania, po tym jak już raz mnie od tego odwiedziono.
- Skoro już masz ten swój upragniony związek, to najlepiej zasięgnij porady specjalisty do spraw rozpieszczania kochanka – Black dobijał mnie nawet, gdy byłem wyłącznie w połowie świadomy, zaś w drugiej nie – Nasza rola to dbanie o dobro takiej słodyczy, jak na przykład Remus – jego dłoń spoczęła na mojej głowie.
- Więc mnie naucz czegoś. Dogadujesz się z Remusem, więc raczej niewiele, ale wiesz...
- Po pierwsze musisz wiedzieć, kiedy i jak go rozpieszczać. Popatrz! Remi...?
- Hm? – mruknąłem usilnie chcąc wrócić do tekstu. Nie byłem w nastroju do żartów i pieszczot, co chłopak z pewnością zauważył. Pocałował mnie szybko w policzek, więc otarłem się i kontynuowałem w miarę możliwości. Pewnie nie tego oczekiwał.
- Dobra. Będzie inaczej.... – z jego tonu wywnioskowałem, że naprawdę nie to planował. O dziwo zdołałem się w końcu wyłączyć na ich rozmowę i znowu skupiłem wyłącznie na książce, w której akcja była coraz mniej jasna i coraz to bardziej zawikłana.
Mój spokój nie potrwał długo. Natarczywa dłoń Blacka sięgnęła moich warg i pogładziła je opuszkami palców. Mruknąłem niezadowolony, ale nie ustąpiła. Moje zmysły znowu sięgały głosu Syriego i jego próśb.
- Otwórz usteczka – pokręciłem głową nie zgadzając się i chcąc pozbyć się palców z ust – Proszę cię, otwórz. Dam ci coś dobrego, tylko uchyl je ładnie... – mruczał rozkosznie, jednak nie miałem zamiaru dać mu tej satysfakcji, kiedy przerywał mi dla swoich tylko zachcianek. Niespodziewanie ramię Syriusza uciekło mi spod pleców. Wystraszony runąłem plecami na jego uda. Książka uderzyła grzbietem o dywan i otworzyła się na jednej z późniejszych stron. Oddychając głęboko patrzyłem wielkimi, wystraszonymi oczyma na delikatnie uśmiechniętego Blacka. Moje serce waliło mocno, a on wydawał się dumny z siebie. Chciałem na niego nakrzyczeć, ale wsunął mi do warg jakąś kuleczkę, pochylił się i rozejrzał szybko na boki. Nie zdążyłem zareagować, bo kiedy tylko rozgryzłem to, co mi dał od razu zamknął mi usta swoimi. Poczułem słodki i rozgrzewający smak. Kulka z wafelka była pokryta czekoladą i pełna lekko gorzkawego, jednak niesamowicie smacznego płynu. Wyczułem w tym alkohol, chociaż więcej było tu domysłów niż faktu. Niesamowity smak łakocia sprawił, że chciałem więcej wszystkiego. Oddałem pocałunek Syriusza, chociaż z początku tylko po to by móc sprawniej zjeść czekoladkę, jaką mi dał. Słodycz i ciepło rozpłynęły się po moim ciele niesamowicie szybko i dokładnie. Mogłem przysiąc, że zakręciło mi się w głowie od tego pocałunku. Zignorowałem fakt obecności innych w Pokoju i kiedy Syri odsunął się oblizałem usta wpatrzony w niego.
- Wyglądasz jak szczeniak, który chce więcej – roześmiał się, a i on powiódł językiem po czekoladowych wargach. Wyjął zza siebie kolejną kuleczkę i przytrzymał między zębami. Wyciągnąłem po nią szyję. Kruczowłosy rozgryzł łakocia i w sekundę później karmił mnie nim w pocałunku. Jak pod wpływem jakiegoś afrodyzjaku objąłem go za szyję przyciągając bliżej i mocniej. Wysunąłem język szukając po jego ustach większej ilości tego niesamowitego smaku, jaki krył się w niepozornej czekoladce. Teraz już książka straciła na znaczeniu. Przypomniałem sobie, że od kilku dni nie miałem dostępu do słodyczy. Nie przyznałbym się, że to właśnie, dlatego nie miałem ochoty na zabawę, czy czułości. Uzależniony od czekolady teraz pozwalałem na wszystko, byleby dostać więcej.
Usatysfakcjonowany zamknąłem oczy wtulając się w brzuch chłopaka, który sam wydawał się zaskoczony moją nagłą zmianą.
- I tak właśnie, J., musisz wiedzieć jak wprowadzić ukochanego w odpowiedni nastrój z pomocą czegoś, czemu się nie oprze – zakończył wykład, którego tematu nawet nie znałem.
- Co to było? – zapytałem szybko, kiedy tylko chłopak na chwilę przestał mówić. Wolałem wiedzieć, czym mnie napychał.
- Nie powiem. Znam już twoja reakcję na to, więc zostawię sobie takie wiadomości na czas, kiedy będę chciał duużo słodkiej i intensywnej czułości – zarumieniłem się, kiedy dotarły do mnie szczegóły mojego zachowania. Dłoń Syriusza odgarnęła mi z policzka włosy, a usta przysunęły się do ucha. Zadrżałem, kiedy w nie dmuchnął pieszcząc w taki sposób. Znowu nastawiłem się na ciepłe i tym razem lekkie buziaki. Zadowolony w końcu kruczowłosy spełniał każde nieme błaganie o kolejne muśnięcie.
Coś skrzypnęło. Popatrzyłem szybko w stronę dźwięku. Długowłosa dziewczyna patrzyła na nas niemalże z paniką. Nie wiedziałem, jak wiele widziała. Podniosłem się szybko zawadzając czołem o szczękę Syriusza. Klapnęło, a Black zawył cicho. Andrew zareagował, kiedy my nie potrafiliśmy się zebrać. Trzynastoletnia Gryfonka zapewne planowała krzyczeć, kiedy zamiast słów z jej ust wylatywały bańki mydlane. Przestraszona jeszcze bardziej popatrzyła na Shevę, który z różdżką w ręce wydawał się dziwnie opanowany.
- Zamiast się wydzierać, pomóż mu wyjąc tą rzęsę, co? – bąknął do niej udając, że nie wie, o co chodzi nastolatce – Jesteś dziewczyną, więc na pewno to potrafisz. – pokręciła szybko głową, chociaż teraz raczej obawiała się kolejnych zaklęć chłopaka – Wspaniale! Black będzie dzióbał kumplom po oczach, bo czarownica nie potrafi wyjmować paprochów. – od niechcenia zdjął z niej czar. Długowłosa wypluła ostatnie bańki.
- Paproch? – wydukała krzywiąc się, kiedy w końcu zdołała cokolwiek powiedzieć. Ukrainiec robiąc wielkie oczy parsknął śmiechem.
- Black, ktoś właśnie zrobił z ciebie... napalonego na chłopców... zboczeńca – padł na kolana zwijając w pół. Biedna dziewczyna zmieszana pokryła się czerwienią bardziej intensywną niż ta na mojej twarzy. Spuściła głowę i uciekła zawstydzona. Moje serce znowu zaczęło bić tak mocno, że aż boleśnie. Gdyby nie pełna przekonania gra Andrew z pewnością nie wyszlibyśmy z tego cało. Widać było, że chłopak miał doświadczenie i jakoś mnie to nie dziwiło. Widziałem, jak pierś Syriusza unosi się i opada. On z całą pewnością także najadł się strachu. Od tej pory nie planowałem więcej czułości w pokoju pełnym innych. To jedno doświadczenie nauczyło mnie bardzo wiele. Podniosłem się z kolan chłopaka i usiadłem jak normalny nastolatek. Podniosłem książkę czując jak kruczowłosy lekko drży obok mnie. Po chwili zaczął się śmiać, a ja jedynie delikatnie się uśmiechałem.

 

  

10 komentarzy:

  1. Jestem pierwsza i w koncu ktos ich przyfilowal XD niech patrza z czego zyja nasi zakochani huncwoci XD kto by pomyslal ze bardziej dowsiadczony kolega moze tak uratowac sytuacje XD Dobre dobre :D

    OdpowiedzUsuń
  2. ech...rozplywam sie! To jest bombowe! Nie moge sie doczekac nastepnej noty.pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. Cieszę się, że już wróciłaś. Notka świetna, ale mam jedno zastrzeżenie: przez ciebie mam chęć na coś słodkiego, a w domu tylko mięcho!!

    OdpowiedzUsuń
  4. zajebiaszczt obrazek XD skąd ty je bierzesz?

    OdpowiedzUsuń
  5. Jej! Zdrowa już? :) Tęskniłam... i warto było czekać. Urocze... ^_^ A obrazek śliczny XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Z dnia na dzień jesteś coraz lepsza... ^^ Uwielbiam to opowiadanko^^ Skąd ty bierzesz te wszystkie pomysły??? Bu$$:*:*:* Pozdrawiam:):):)

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Kunoichi_Chan10 marca 2008 17:35

    Super, że już wyzdrowiłaś.... Czekałam z niecierpliwościa na ta notkę... Lecz wiem że ciężko jest pisać jak jest się chorym... Wiec czekam teraz na kolejną noterczke... bo uzależniłam się od tego bloga...

    OdpowiedzUsuń
  8. ~AintAfraidToDie10 marca 2008 21:30

    ahh...opowiadanie jest boskie!! *_*oni są tacy słodcy ^o^ i ciesze się że wyzdrowiałaś bo wiem że chorowanie jest straszne -.- ;**

    OdpowiedzUsuń
  9. gothic1_angel2@buziaczek.pl11 marca 2008 22:25

    No to nieźle (by) się wkopali. Nie ma to jak Sheva ^^~Ashi~

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    wspaniały rozdział, o tak Nicolas zgodził się zostać chłopakiem Jamesa, och Remi czekoladka i już Syriusz może to niecnie wykorzystać...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń