czwartek, 27 marca 2008

Pyton, a kijanka

Byliśmy już zgrzani i zmęczeni, kiedy w końcu daliśmy sobie spokój. Bitwa na poduchy na zakończenie dnia była dobrym pomysłem, ale chyba tylko zaraz przed snem. Teraz byliśmy do niczego. Każde leżało rozłożone na łóżku i tylko Potter nie potrafił podnieść się z podłogi. Otulony ramieniem Syriusza trzymałem głowę na jego barku. Jego włosy wyglądały tak jakby właśnie wrócił z błoni po długim pościgu za wiatrem, a ja zapewne nie prezentowałem się lepiej. Było mi dobrze, jak zawsze, kiedy chłopak znajdował się gdzieś blisko mnie. Nawet nie czułem, że dopiero, co wróciłem do szkoły po dłuższej nieobecności. Zamknąłem na chwilę oczy, kiedy Sheva przerwał nasze sapanie, dyszenie i stękanie Petera.
- Wiem, że nie jest to najlepsza pora, ale póki jesteśmy razem... –jego powaga mogła zwiastować tylko coś katastrofalnego w skutkach – No, bo wiecie... Ja od dłuższego czasu myślałem nad tym, czy nie przenieść się do zupełnie innej szkoły. – ślina zatrzymała mi się w połowie drogi do żołądka – Mieszkałbym tylko z Fabienem i nie martwił się o rodziców. W prawdzie teraz nie jest źle, ale wtedy byłoby jeszcze lepiej... – James poderwał się odzyskując pełnię sił.
- Najpierw mnie rozkochujesz, dajesz kosza, a teraz chcesz wiać z kochankiem?! Zapomnij, że cię puszczę gdziekolwiek z tym starym zboczeńcem! – odchrząknąłem dobrze wiedząc, że to raczej Sheva jest głównodowodzącym, jeśli chodzi o jego przeżycia seksualne z ukochanym.
- Potter! On nie jest zboczeńcem!
- Ha, ha! Ale stary jest! – tym razem okularnik ugodził w czuły punkt.
- Jest w sam raz! – zielone oczy Andrew rozbłysły żądzą mordu – To ty jesteś zbyt młody! Fabien przynajmniej jest w stanie zapewnić mi bezpieczeństwo i przyjemne doznania, a ty masz tylko rower na nosie i próżnię we łbie! – uwalił się z westchnieniem na materac i próbował uspokoić – Jest idealny i ma wszystko na swoim miejscu. W porównaniu z tobą w spodniach ma pytona, a nie kijankę! – J. poczerwieniał i już nawet nie wiedział jak ripostować. Na jego miejscu sam poddałbym się od razu. Takie stwierdzenie musiało ugodzić prosto w jego męską dumę. Syriusz chyba łączył się w bólu z okularnikiem, ponieważ nawet nie wyglądał na rozbawionego. Wziął mnie za to za rękę i zaciągnął do łóżka Shevy. Nie miałem pojęcia, o co mu chodzi dopóki nie położył się przy chłopaku i nie zaczął gładzić jego brzucha dłonią. Ja raczej nie odważyłbym się sam na tak bezpośrednie gesty. Mimo wszystko, nie chciałem jednak stracić przyjaciela. Gdyby nie on moje układy z Blackiem byłyby zupełnie inne i nie wiadomo, jak by się to potoczyło. Jeśli to byłby jedyny sposób by jakkolwiek, choć odrobinę zmusić blondyna do zmiany decyzji, to planowałem podjąć nawet tak radykalne kroki. Było mi głupio i nie chciałem się ośmieszyć, ale i musiałem w końcu przełamać wstyd. Z szybko bijącym sercem i drżącym ciałem położyłem się po drugiej stronie chłopaka. Splotłem kilka palców swojej dłoni z palcami Syriusza i wsunęliśmy dłonie pod koszulę Andrew. Chłopak wydawał się tym zadowolony. Zamruczał z uśmiechem i aprobatą.
- Może jednak zmienię zdanie... – jęknął, co James skwitował prychnięciem. Zupełnie niespodziewanie Black uśmiechnął się wymownie i mrugnął. Pochylając się nad jasnowłosym polizał jego wargi. Nie mogłem uwierzyć w to, co planował zrobić. Z wielkimi wypiekami na twarzy zrobiłem cos podobnego, chociaż nie byłem, aż tak pewny siebie. Zawisłem nad chłopakiem i nieśmiało wyjąłem język. Andrew uchylił usta zapraszając do zabawy, która na dobrą sprawę dla mnie była dosyć krępująca. Nawet świadomość tego, że kilka razy całowałem się już z Shevą niewiele pomagała. Mój nos zetknął się z nosem Syriusza i Szamana. Odchyliłem głowę podobnie jak oni, dzięki czemu łatwiej było nam połączyć, choć trochę trzy pary warg. W większym stopniu była to praca językiem niż czymkolwiek innym, by móc dzięki temu utrzymać kontakt. Oddychanie sprawiało niesamowitą trudność i było bardzo gorąco. Poczułem dłoń na pośladku i sądząc po tym, jak zaraz za nią pojawiła się kolejna odciągając tamtą kruczowłosy właśnie pokazywał Ukraińcowi, że na wszystko nie ma prawa sobie pozwalać. W takiej sytuacji moja pozycja była chyba najgorsza. Nie mogąc znieść dłużej tego gorąca odsunąłem się dysząc ciężko. Pet ukrył się pod kołdrą zwijając w kłębek, zaś Potter rzucał wściekle oczyma na boki.
- Teraz Fabiena będzie musiał się naprawdę postarać by to przebić – zachichotał, a do mnie nagle dotarło, że moja ręka w dalszym ciągu spoczywa na piersi chłopaka. Zabrałem ją szybko, jednak wiedząc, że to raczej nie koniec sięgnąłem wargami jasnej szyi przyjaciela. Syriusz zajął się jej drugą stroną i w taki właśnie sposób muskaliśmy delikatnie gładką, pachnąca balsamem skórę. Widać było, że Andrew dbał o siebie specjalnie by samym sobą sprawiać już przyjemność kochankowi. Szybko miałem już tego dosyć i uznałem, że nie nadaję się do takiej roli. Położyłem się na piersi chłopaka czując jak głaszcze mnie po plecach. Black usiadł patrząc na to z mieszanką zazdrości i zrozumienia. Sam nie wiedziałem, co może o tym myśleć.
- Więc teraz powiedz, że z nami jeszcze zostaniesz i ja zabiorę sobie mojego Remusa – wycedził po kilku chwilach zastanowienia.
- Nie wiem czy zostanę, ale to był tylko pomysł, jak na razie. W prawdzie Fabien uznał, że to nie jest zły pomysł, jednak mimo wszystko sam nie wiem, co robić. Tutaj mam was, a tam będę sam... – widać było, że kłóci się sam ze sobą w duchu o to, co powinien zrobić. Na jego miejscu pewnie także byłbym w rozterce. Wybieranie między przyjaciółmi, a ukochanym nie było na pewno łatwe. Myślałem o tym intensywnie, aż w końcu uznałem, że najlepiej byłoby postawić na łut szczęścia. Przynajmniej by pozbyć się pierwszych niepewności, co do wyboru.
- Przypasuj nam jakieś odpowiedzi na pytanie o wyjazd. Zasłonimy ci oczy i pokręcisz się w koło. Wszystko będzie zależało od tego, które z nas dostanie zaklęciem zmieniającym kolor włosów na... różowy! – pomysł nie był genialny, ale zawsze jakiś. Andrew wydawał się być nim zachwycony. Od razu zmierzył nas wzrokiem.
- Może lepiej zmieniającym płeć? – wyszczerzył się do Pottera i było widać, że okularnik przełknął ciężko ślinę. – No dobra, nie ryzykujmy. J., będzie wyjazdem. I bez dyskusji! – doprowadził do porządku chłopaka, który wyraźnie planował protestować – Remus, pozostaniem, Syriusz, plusami przy pozostaniu, zaś Peter, minusami pozostania. – skinąłem głową przystając na taki układ. Zdjąłem krawat i zawiązałem nim oczy jasnowłosego. Black obrócił go kilka razy w kółko i puścił odskakując w bok. Zamknęliśmy powieki czekając na rozstrzygnięcie. Słyszałem wyraźnie świst i aż zrobiło mi się gorąco po raz kolejny tego popołudnia. Niepewnie popatrzyłem przed siebie na zdejmującego krawat chłopaka i na przyjaciół. Żaden nie miał różowych włosów, a i moje kosmyki z tego, co widziałem były normalnego koloru. Dopiero, kiedy przyjrzałem się uważniej dostrzegłem wyraźną zmianę koloru u Syriusza. Prawdopodobnie ze względu na czystą czerń jego czupryny zamiast różu grube pasma stały się granatowe, zaś miejscami przebijał się przez nie fiolet. Wyglądał niesamowicie słodko i pociągająco, chociaż miało to i swoje minusy.
- Brwi nie musiałeś mi zabarwiać! – Syri patrzył w górę krzywiąc się by mieć tym samym lepszą możliwość dostrzeżenia niesamowitego kolorku. Rzeczywiście z bliska wszystko stawało się jasne. Black zaczął usilnie rzucać zaklęcia na swoje brwi by, choć im przywrócić poprzedni stan. Udało mu się bardzo szybko, jednak najwyraźniej włosy stanowiły zupełnie inny rodzaj problemu. Przydługie końcówki rozdwoiły się, co przerażało Syriusza jeszcze bardziej. Zrezygnowałem z przyglądania się jego staraniom. Sam zająłem się odwróceniem skutków jednego z łatwiejszych zaklęć. Black był zadowolony. Położył dłonie na moich biodrach oddając się pod moje władanie. Ufał mi i to mnie trochę przerażało, gdyż przez chwilę miałem ochotę na nim poeksperymentować. Koniec końców po prostu odwróciłem czar, a kruczoczarne kłaczki znowu otulały jasne policzki chłopaka.
- A właśnie... – Syri oblizał wargi i przywarł do moich bioder swoimi – Dzień dobry, mój złoty promyczku – uśmiechnięty pocałował mnie lekko, ale z każdą chwilą słodkie wargi o smaku malinowej herbaty obdarzały mnie coraz to namiętniejszą pieszczotą. Pet znowu zaczął jęczeć, a szelest pościeli wskazywał na to, ze ukrył się podobnie jak poprzednio. Stałem jak słup, chociaż ustami odwzajemniałem każdy jego ruch i ciepłe liźnięcie. Nie chciałem w takiej chwili być jak zimna ryba, jednak dzięki temu Syriusz starał się jeszcze bardziej. Sam zabiegał o coraz większą bliskość i dużo ciepła. Odszedł na krok nie opuszczając dłoni, a tylko mocniej zaciskając je na moich bokach.
- Uwielbiam cię – westchnął ignorując całą resztę pokoju.
- Z wzajemności – zachichotałem, wyrwałem się z ciepłych objęć i rzuciłem uradowany na łóżko.

 

  

11 komentarzy:

  1. Uuuuuu slodkie to bylo! Czekam na next.Pozdroi

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Kunoichi_Chan27 marca 2008 22:45

    Niemyślałam ze Remus będzie zdolny tak poeksperymentować w mini trójkońciku... He he ale słodkie było.... Czekam na następną notke.... Buziale :*

    OdpowiedzUsuń
  3. <@.@> mrrrrrr :D

    OdpowiedzUsuń
  4. ładnie ładnie tylko mam ale co do tej kijanki w spodniach Pottera .... ale nota swietna mrrrrrrrrr <@.@>

    OdpowiedzUsuń
  5. To musi być straszne mieć kijankę w spodniach. Biedny J.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Ai-no Tenshi Fan28 marca 2008 16:24

    Ja chem Syriuszka w fioletowych włoskach ^^ Sama też mam fioletowe ( efekt eksperymntów wakacyjnych) wiec łączę sie z nim w bólu.Tylkgo gdzie remi,zęby m ito zaklęcie zdjąc ? xP

    OdpowiedzUsuń
  7. Super :D. Ale Sheva ma zostać, musi! Bo to nie będzie to samo!PS. Skoro był już fiolet to ja chcę zielony xD.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Jestem Incognito i dzisiaj chciałam zaprosić cię na bloga www.r-k.gtw.pl Mam nadzieje że klikniesz. Może kiedyś zareklamuje twojego bloga?

    OdpowiedzUsuń
  9. I gdzie nasz notka nowa? :<

    OdpowiedzUsuń
  10. No ja popieam przedmówcę...Gdzie nowa notka?!

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    wspaniały rozdział, ochi ten tekst Andrev i Jamesie że ma rower na nosie i pusto we łbie był boski... niech zostanie, a Peter jaki wstydliwy...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń