niedziela, 6 kwietnia 2008

Earth in the dark

Ja łączę się w bólu z Michaelem, ponieważ jego ból, jest w tej chwili także moim!

 

  

 

20 styczeń
Śniadanie smakowało mi o wiele bardziej niż zazwyczaj. Syriusz ściskał moją dłoń na swoim kolanie i uśmiechał się do zapiekanek, jakby miały odpowiedzieć mu tym samym. Sam z trudem powstrzymywałem się przed tym i miałem ochotę przesunąć dłoń wyżej by sprawić mu przyjemność samym tym prostym ruchem. Nie odważyłem się jednak, jak i na wiele innych rzeczy. Pewniejsze posunięcia krępowały mnie, ale musiałem przyznać, że także sprawiały przyjemność, kiedy to Syriusz posuwał wszystko do przodu. Każdy kęs przechodził mi w prawdzie z trudem, kiedy myślałem o nim i czułem jak spina mięśnie, ale bynajmniej nie było to dla mnie czymś dziwnym. W jakiś sposób przywykłem do tego dotyku i planowałem w najbliższym czasie pokazać mu jak wiele już się dla niego nauczyłem.
Os stołu Ślizgonów wstali właśnie Gabriel i Michael. Nie wyglądali na zachwyconych. Ricardo wydawał się przykładać wszelkich starań, by nadal być spokojnym, jednak najwidoczniej wykładał w to naprawdę wiele energii. Mówili bez skrępowania, więc kiedy zatrzymali się przy naszym stole mogliśmy dosłyszeć każde słowo nawet, jeśli nie planowaliśmy. Nie przecząc byłem ciekaw, co się dzieje i dlaczego atmosfera między nimi aż tak iskrzyła.
- Ned, błagam cię. Daj już spokój! Nie okradniesz babci z renty, więc zapomnij o tym. Następnym razem może będą bliżej. Wtedy pojedziemy razem. – krótkowłosy zacisnął palce u nasady nosa zamykając oczy.
- Nie, i jeszcze raz, nie! Skoro już ma pieniądze to, dlaczego nie może ten jeden raz wydać ich na moją przyszłość?! Na koncert! Nie wiesz, co się stanie! A jeśli więcej nie przyjadą? Czekałem na to dziesięć lat!
- Tylko mi znowu nie rycz! – Michael naprawdę wyglądał jakby zaraz miał to zrobić. Pod powiekami już lśniły mu łzy. – Powiedziała, że da ci pieniądze, jeśli będą bliżej, więc czekaj cierpliwie...
- Ale im tu nie po drodze! – Ned krzyknął na tyle głośno, że cała Wielka Sala patrzyła tylko w ich stronę – Nie rozumiesz, co to dla mnie znaczy?! – wybiegł stamtąd nie oglądając się na nic i zostawił teraz już naprawdę wściekłego chłopaka samego pośrodku jadalni.
Byłem naprawdę zaskoczony tym, co słyszałem i czego świadkiem się stałem. W ich przypadku powiedziałbym, że mogliby pokłócić się o jakiś dziwny pomysł Neda, czy dobieranie się do innych chłopaków, ale nigdy, że problemem byłby jakiś koncert. Byłem zbity z tropu i nawet nie chciałem tego roztrząsać. Gabriel przeczesał palcami włosy i nie bacząc na to, że wszyscy patrzyli właśnie w jego stronę opuścił Salę z udawanym spokojem. W takim stanie nie widziałem go jak dotąd nigdy i raczej oglądać nie chciałem, na co było za późno. Straciłem nawet apetyt i z tego, co zauważyłem nie tylko na mnie kłótnia odbiła się w taki sposób. Nauczyciele będący w sali mieli miny równie zszokowane, co cała reszta.
Wysuwając dłoń z uścisku Blacka wstałem od stołu. Wrzawa w Wielkiej Sali powoli stawała się głośniejsza. Kruczowłosy również podniósł się szybko i razem wyszliśmy na korytarz. Chciałem odpocząć w bibliotece i poniekąd miałem nadzieję, iż Syri podaruje sobie towarzyszenie mi nawet tam. Ostatnio unikał nauki, jak ognia, twierdząc, że jest w trakcje wielkiego projektu i zbędne informacje tylko by mu zawadzały.
- Idę się pouczyć – wyjaśniłem tuląc się do niego i całując delikatnie. Skrzywił się na samą myśl o tym i tak jak myślałem nie protestował. Zamiast tego objął mnie mocno tuląc, a jego usta, jakby z tęsknotą mocno zwarły się z moimi. Teraz to zapewne ja reagowałem, tak jak przypuszczał. Poddałem się na te kilka chwil, a gdy się odsuwał w moich oczach lśniła prośba o więcej, a język oblizał usta.
Zrobiłem kilka kroków w tył by chłopak nie kusił mnie całym sobą. Powoli przestałem na niego patrzeć tylko po to, by móc skupić się na innych rzeczach niż tylko pieszczoty. Raz po raz stawiałem kroki odchodząc od Syriusza i tęskniąc za nim coraz bardziej. Uzależniłem się od niego, każdego czułego, słodkiego gestu i ciepłych dłoni. Nie miałem pojęcia jak to możliwe, ale nie dało się zaprzeczyć, że pragnąłem go coraz bardziej. Intensywnie myśląc o tematach do nadrobienia, chciałem wyplenić z podświadomości przyjemne dreszczyki na plecach, które łączyły się z każdym wspomnieniem kruczowłosego. Udało mi się to, chociaż nie tak jak planowałem. Zamiast zwykłej chęci nauki moim organizmem targała ciekawość, kiedy to dostrzegłem pod ścianą siedzącego Michaela. Z pewnością chciał ukryć się gdzieś, gdzie nikt by go nie szukał. W końcu droga do biblioteki była ostatnią, którą sprawdzano by z myślą o Nedved’zie. Podszedłem bliżej, chociaż wiedziałem, że mogłoby być rozsądniejszym zostawić go samego. Kiedy podniósł głowę dostrzegłem jego lekko czerwone oczy i nadal lśniące od łez policzki. Nie potrafiłem uwierzyć, że on mógł płakać, a jednak nie ulegało to wątpliwości.
- Cześć – powiedziałem dziarsko byleby jakoś zaczął rozmowę. Czułem, że dzięki temu mam możliwość dowiedzieć się więcej nawet i o moim związku z Syriuszem. Uklęknąłem przy jego nogach i wpatrywałem się w chłopaka póki nie wymusił uśmiechu. – Słyszałem twoją kłótnię z Gabrielem – nie potrafiłem wymyślić nic lepszego, ale może nie miało być najgorzej – Z resztą słyszała ją większość szkoły – wgramoliłem się nachalnie na jego kolana i przekrzywiłem głowę.
- Nie wiesz, o co chodzi, tak? – westchnął, a ja przytaknąłem – Chcę jechać na koncert – wyglądało na to, że zaraz znowu się rozpłacze – Ale jest zbyt daleko, a przynajmniej dla babci, a Rica tylko podziela jej zdanie. Nie rozumieją, co czuje i nawet nie chcą. Dobrze wiem, że zachowuję się dziecinnie, ale jakoś mnie to nie obchodzi. Gdyby ktoś powiedział mi z głębi serca, co o tym myśli i czuł się podobnie jak ja, dałbym sobie spokój, ale tak to tylko bardziej boli. Czekałem wiele lat by móc jechać i nagle, kiedy oni są tak blisko, ja mam ograniczone możliwości! Oddam wszystko byleby tam być i widzieć ich na żywo. – prawdę mówiąc i ja go nie rozumiałem, ale mogłem wysłuchać.
- Chcesz jechać tak bardzo, że poświęcisz nawet swój związek z Gabrielem? – było to chyba pytanie podstawowe. Ślizgon zastanawiał się chwilę, po czym popatrzył mi w oczy i odpowiedział szczerze.
- Tak. – gdyby coś takiego wydarzyło się między mną a Syriuszem byłem przekonany, że nie zdołalibyśmy sobie z tym poradzić, jednak to jak wiele Ned planował poświęcić byleby zobaczyć koncert ukochanego zespołu napawało mnie przerażeniem i większym szacunkiem do grupy, którą tak kochał.
- Jesteś głupi... – objąłem go ramionami za szyję tuląc. Długowłosy wtulił się chętnie, ale było widać, że jest podłamany. Jego dłonie nie błądziły tam gdzie nie trzeba, a on wydawał się powoli uspokajać. Popatrzyłem na jego twarz wtuloną w moja pierś. Mimo kolejnych łez wypływających spod powiek uśmiechał się lekko. Naprawdę był głupi i chyba zdawał sobie z tego sprawę. Moje plany nauki odeszły w niepamięć. Zamiast tego uczyłem się zupełnie innych rzeczy ściśle związanych z moją przyszłością i życiem przy Syriuszu. Cos mi podpowiadało, że druga część ‘jabłka’, które tuliło się podłamane starała się teraz usilnie powstrzymywać łzy w sypialni i udawało mu się to idealnie. Byli zupełnie inni i chyba to ich łączyło i różniło.
- Umrę płacząc, że nigdy nie widziałem ich na własne oczy i nie byłem na ich koncercie... – głos mu się łamał i wychodziło na to, że długa droga dzieliła go od opanowania bólu, jaki czuł – Będą tak blisko, a ja nie zdołam zrobić nawet jednego kroczku w tamtą stronę... Masz już mnie dosyć, tak samo jak Gabriel, prawda? – udawał, że żartuje, jednak, kiedy popatrzyłem mu w oczy widziałem, jak pełne są głębokiego smutku. Był prawdziwym, zagubionym dzieckiem, które widziało tylko jeden cel w życiu, a teraz musiało z niego rezygnować. Nie nadawał się na bohatera, ani starszego brata. Był na to zbyt samolubny i nieporadny. Chciał oddać wszystko za spełnienie jednego marzenia nie myśląc o konsekwencjach. Na swój sposób był w tym słodki. Niestety wychodziło na to, że nie pojedzie na upragniony koncert, a dodatkowo straci także kochanka. Jeden taki problem był dla niego końcem całego świata. Kiedy pomyślałem o mojej likantropii i ukrywaniu jej przed przyjaciółmi wydawało mi się, że jednak jestem do niego podobny. Sam omal nie zaprzepaściłem wszystkiego w pierwszej klasie, kiedy nie chciałem przyznać się przed Syriuszem do tego, czemu jestem osłabiony. Wtedy to on wyciągnął rękę i zaakceptował to wszystko nie zadając więcej pytań. Z zewnątrz mogło się wydawać, że mój problem, a kłopoty Michaela były czymś zupełnie innym. Tylko, że nie dało się ich porównać. W końcu każde z nas było inne i miało swój własny świat, który się rozpadał. Nikt nie mógł osądzać życiowych katastrof, jeśli nie należały do niego samego. Skoro dla Ślizgona całym życiem był ukochany zespół, a dla mnie Black to nie ważne, jakie było tło. Zarówno w moim jak i w jego przypadku utrata tego znaczyłaby tyle samo, co śmierć.
Przylgnąłem do niego mocniej zamykając oczy.
- Chyba już coś rozumiem – szepnąłem nie chcąc by płakał, ponieważ teraz i ja miałem na to ochotę współczując mu tego, co przeżywał.

 

9 komentarzy:

  1. Znowu pierwsza to chyba przeznaczenie XD. Nota bardzo ciekawa...Remik zaczyna myslec o Syrim w TEN sposob O.O coooooooooooooooooooooooooooooool :D. pozatym to uwazam ze ten panikarz od koncertu przesadza z lekka ale to moje zdanie:PP.S.Na Ai no Tenshi beda jeszcze jakies noty czy to juz koniec opowiesci? Bo ja tu czekam borok biedny :<

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zwykle - świetnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oczywiście cud,miód i orzeszek xD

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Kunoichi_Chan6 kwietnia 2008 18:39

    Ciesze sie ze notk aisę pojawiła... czekam z niecierpliwością na następną... Notka jak zawsze cud malina... Buziale:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Swietne! Czekam na next! Juz nie moge sie doczekac kiedy wkoncy wyjasni sie tajemnca Remusa....pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. Jeśli Michale rzuci Gabriela to go sama osboiscie spiorę xDMogli by poprosic Dumbledora o sprowadzenie grupy xD A za tą notką na Ai-no Tenshi,to ice ubóstwiam normalnie !! Powiedz,gdzie stawiać pomnik ^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Nigdy nie pragnęłam czegoś aż tak bardzo, żeby rzucić wszystko inne, ale mogę zrozumieć M. I współczuję Kirhan, która się smuci.

    OdpowiedzUsuń
  8. Tak czytam i czytam i dotąd jakoś okazji nie było, coby skomentować. No to tak, droga autorko :PŚwietnie piszesz, po prostu miut cud i ożeszki :D Wychwalam także to, że notki pojawią się tak często - mogę się dołączyć do budowania pomnika. Jak ktoś przede mną wspomniał ^^Ale, powstrzymam swoją naturę i nie rozpiszę się na pół strony x] Albo żem ślepa, albo wątek wilkołactwa Remiego został pominięty na przestrzeni kilku tygodni - tak, że już nawet nie pamiętam (przyznaję się bez bicia) czy cała gromadka o tym wie.Możnaby jakoś do tego wrócić? Ładnie proszęę... ^^.I, nie marudzę więcej - weny i czasu wolnego, coby ją spożytkować w pełni życzę.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    cudownie, Remus już to myśli poważnie o Syriuszu, ale wydaje mi się że Michael to trochę przesadza...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń