niedziela, 13 kwietnia 2008

Lesson 3 - Gdzie...

29 styczeń

W sypialni było przyjemnie ciepło, mimo że słońce zachodziło i nie dawało zbyt wiele. Byłem jednak zachwycony całą atmosferą, jaka wtedy panowała w pokoju. W towarzystwie Syriusza wszystko miało ogromne znaczenie. Nie liczyło się to czy rzeczy Pottera leżały porozrzucane po całym pomieszczeniu, czy spod jego łóżka wystawały zabrane Pettigrew słodycze, czy nie, a jednak każdy z tych szczegółów stanowił ten niesamowity urok tego miejsca, w którym spędzaliśmy wiele wolnych chwil na beztroskich pieszczotach. Przytulałem się do swojej poduszki, która przesiąkła już zapachem Syriusza. Chłopak obiecał mi, lekcję ‘anatomii przy pieszczotach-wstęp do poznania techniki kochania’. Jakkolwiek głupio to brzmiało to obiecywało wiele słodyczy i bliskości kruczowłosego. Rozmarzonym wzrokiem spojrzałem na Blacka, który właśnie wszedł do pokoju po zapewnieniu jakiegoś zajęcia chłopakom. Zamruczał przyglądając mi się, a ja nawet nie zdołałem zwrócić na to uwagi przewracając się z boku na plecy. Roześmiałem się tylko, kiedy tupot Syriego był coraz bliżej, a po chwili materac podskoczył zabawnie. Chłopak wskoczył na łóżko i zamiauczał, jak duża kicia otrzepując się. Na czworaka udawał drapieżnika, aż w końcu dobrał się do mojej szyi całując ją tak by jak najbardziej łaskotało. Zacząłem się wiercić i piszczeć roześmiany, aż w końcu przestał. Usiadł normalnie i odchrząknął poważnie.
- Punkt pierwszy naszych zajęć to czułe miejsca. Jak zdążyłeś zauważyć jednym z nich jest szyja. Innym ucho – pokiwał palcem przywołując mnie, jak niegrzecznego ucznia. Podniosłem się przybliżając z ciągłym uśmiechem – Coś pana bawi, panie Lupin? – przedrzeźniał profesor McGonagall, po czym wyciągnął dłoń i pogładził muszelkę mojego ucha i czułe punkty za nią. Zacząłem mruczeć i przymrużając oczy wtuliłem twarz w powoli poruszającą się dłoń, która nie była już w stanie dłużej tego demonstrować.
- Ile jest tych punktów? – przygryzłem wargę wpatrując się w dumnego Blacka.
- Nieskończenie wiele, ale ja wybrałem kilka. Kolejny jest na tym twoim słodkim obojczyku... – naciągając mu koszulę musnął miejsce, które wskazał. Znowu zachichotałem. – Uwielbiam, kiedy reagujesz na mnie tak słodko... Może będę cię uczył tego częściej?
- Nie reaguję na ciebie tylko na łaskotki – Syriusz prychnął i odwrócił się tyłem.
- Później zrobię ci z tego test! Praktyczny – przytuliłem się do jego pleców. Nosem wodziłem po szyi, zaś palcami gładziłem jego ucho. Drugą dłonią sunąłem po obojczyku. Reakcje kruczowłosego mówiły mi, że właśnie zaliczyłem test, który planował zrobić.
- A gdzie lubisz najbardziej? – zapytałem szeptem. Skoro ja czułem się dziwnie zadowolony, kiedy on stosował takie metody, to tym bardziej i ja mogłem to robić. Czułem jak Black zadrżał, kiedy najwidoczniej ciarki przeszły mu po plecach. Chciałem znać odpowiedź na moje pytanie, więc czekałem cierpliwie, aż sobie o nim przypomni. W końcu chyba zrezygnował z chwili milczenia, bo wziął głęboki oddech.
- Na brzuchu. Twoje paluszki są tam jak pocałunki. – zaczerwieniłem się, ale położyłem rękę na piersi chłopaka i przesunąłem nią w dół. Teraz to ja miałem nad nim władzę, a on był malutkim Syriuszem do rozpieszczania. Nawet gdybym mu to powiedział nie zdołałby się wściekać. Był mi całkowicie oddany i postanowiłem, chociaż trochę to wykorzystać. Rozpiąłem jeden guzik białej koszuli i wsunąłem między jej poły dłoń. Syri z pewnością miał ochotę wyszeptać moje imię, ale zasłoniłem mu usta. Dawniej byłby w stanie stawiać opór, jednak teraz stał na przegranej pozycji.
- Syriuszu może znowu będę dominował, co ty na to? Zgodzisz się? – zajęczał i skinął głową będąc gotowym na wszystko. Miałem go w garści, a on potrafiący zlokalizować wyłącznie ruchy mojej ręki na swoich spiętych mięśniach nie potrafił jeszcze zrozumieć, co właściwie się stało. Chciałem pobawić się jeszcze trochę, niestety Potter wpadł do pokoju z miną, jakby wybierał się na wojnę z najgorszym wrogiem.
- U... u... u... – wydusił nieskładnie, jednak powstrzymał się od komentarza. – Jeśli wolno mi przerwać wasze miłosne myzianie... – mój wzrok uświadomił mu chyba, że już je przerwał – W każdym bądź razie Oddziale Specjalny Wielkiego, Wspaniałego, Silnego, Przystojnego, Inteligentnego, Skromnego, Utalentowanego, Wielkodusznego, Napalonego, Natchnionego, Boskiego, Walecznego, Czułego, Dostojnego, Szlachetnego Jamesa Pottera! Idziemy! – Syriusz oszołomiony tym, co usłyszał przestał nawet reagować na mój dotyk. Nawet ja nie czułem ciepła kruczowłosego sparaliżowany słowami okularnika, który chyba dostrzegł, że coś jest nie tak, ponieważ jego energia szybko uleciała.
- No, co? – bąknął obdarzając nas spojrzeniem równie zdziwionym jak nasze. Pokręciłem głową nawet nie wiedząc, co powiedzieć. – To nie zawracajcie mi głowy! Zbierać się! Misja specjalna na nas czeka. Moje kochanie...
- Które? – Syri zapiął się i zaczął poprawiać.
- Jak to, które?! Oczywiście, że Niholas! Chociaż nie powiem, bo jest jeszcze kilku niezłych nawet na trzecim roku... Ale nie o tym mowa! Kinn zniknął! Podobno wyszedł z jakąś dziewczyną i jeszcze nie wrócił. Rozumiecie, co to oznacza? Ona mogła go wykorzystać! – gdybym mógł waliłbym głową o jakiś blat prosząc o litość.
- Nie ma innego wyjścia... – Syriusz podniósł się i wziął mnie na ręce stawiając obok siebie. – Prowadź, J. – westchnął i łapiąc mnie za rękę kiwnął na chłopaka, który ucieszony defiladowym krokiem zakręcił i szybko opuścił pokój. Byłem rozbawiony idąc za nim na korytarze poza Pokojem Wspólnym. Nie wiedzieliśmy nawet gdzie szukać pierwszoklasisty i ile prawdy było w słowach innych osób. Mimo wszystko okularnik wyglądał na przejętego i przeglądał nawet najmniejsze zakamarki.
W końcu została doszliśmy do trzeciego piętra i z radością stwierdziłem, że Potter powoli zaczyna się poddawać, chociaż on sam był prawdziwie załamany. Gdybyśmy w końcu znaleźli Niholasa byłoby łatwiej namówić go do powrotu, niestety nie zapowiadało się to najlepiej. Korytarz był długi i nie chciało mi się po nim błądzić, jednak mając przy sobie Syriusza wydawało się to przyjemniejsze i mniej nużące. Zamknąłem na chwilę oczy skupiając zmysły. Ktoś rozmawiał, z czego podniesiony głos należał bez wątpienia do dziewczyny. Drugi, cichszy był dla mnie jak dotąd niezidentyfikowany. Po pewnym czasie doszło to także do uszu chłopaków. Miałem nadzieję, że w końcu skończy się ta męczarnia z poszukiwaniami i zdołam wrócić do siebie, do miękkiego, ciepłego łóżka i objęć kruczowłosego.
Przyspieszyliśmy. Potter już z daleka rozpoznał ubranie swojego chłopaka, a ja rudą czuprynę Lily. Dziewczyna wpatrywała się z jakimś dziwnym zawzięciem w pierwszoklasistę, a jej dłoń oparta została o ścianę. Już z daleka mogłem zauważyć, że była w bojowym nastroju. Kiedy tylko James podbiegł wystarczająco blisko odsunęła się lekko zmieszana i uśmiechnęła sztucznie, co w jej przypadku dało się zauważyć momentalnie. Coś mi się w tym wszystkim nie podobało, ale zignorowałem chwilowe niepokoje. Okularnik porwał Kinna pod ramię i odsunął od dziewczyny jak najdalej. Mierzył ją wzrokiem matki strzegącej dziecka.
- Co tu robicie? – warknął łypiąc spode łba na rudowłosą, która jednak nie zrażona przybrała minę świętego oburzenia.
- Jak to, co?! Rozmawiamy! Nie powiesz mi chyba, że mi nie wolno?! Pytanie, co ty to robisz i co cię łączy z pierwszoklasistą! – wydawała się dumna, kiedy J. myślał nad odpowiedzią. Nie wtrącałem się i Syriusz również wolał zostać biernym słuchaczem.
- Ja go... uczę! – Potter znowu był dumny z siebie – To oczywiste! Udzielam mu korepetycji, więc chyba muszę się martwić, jeśli nie pojawia się na lekcjach. – mina dziewczyny mówiła sama za siebie.
- Ty go uczysz? Przecież ty nie potrafisz nawet liczyć do dziesięciu...
- Potrafię! – zaczęło się – Jeden, dwa, trzy, cztery, pięć, szeeeeść... – zwolnił – siedem, oooosieeeem... dziewięć i dziesięć! Ha! – znowu miałem ochotę zrobić sobie krzywdę z załamania. Niholas patrzył na niego z mieszaniną podziwu i zaskoczenia, biedak z pewnością nie przypuszczał, że James nie kpił w tej chwili z dziewczyny, ale rzeczywiście udowadniał, że potrafi liczyć. Czasami sam chciałem wiedzieć o nim na tyle mało, by później nie przeżywać chwil wielkiego wstydu za inteligencję przyjaciela.
- Twoja kolej, Evans! Pokaż, że wiesz jak się liczy! – omal nie prychnąłem śmiechem widząc minę prymuski nieprzywykłej do wyskoków okularnika. Odwróciła się na pięcie zdenerwowana.
- Zobaczymy się innym razem, Nihi i pamiętaj, że nie skończyliśmy rozmawiać... – brzmiało to jak groźba, co w tym przypadku było dziwniejsze niż sam fakt całego incydentu. James starał się wyczekać, aż dziewczyna zniknie mu z oczu, jednak o wiele wcześniej zaczął wypytywać swojego aktualnego chłopaka o szczegóły. Koniec końców, nie dowiedział się nic, poza tym, że rozmawiali o kilku sprawach związanych z nauką, przez co Potter postanowił wzmocnić swoją straż przy młodym Gryfonie, czując się zagrożony.

11 komentarzy:

  1. UU pierwsza :D Swietna nota :D Remi dominuje. Swietnie! Jak zaykle bylo slodko.

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lily luna Potter13 kwietnia 2008 16:44

    szkoda ze im przerwał a tak z ciekawosci o co chodzi z lilka

    OdpowiedzUsuń
  3. Długo nie dawałam komentarzy, (ale pewnie i tak nikt nie zauważył T.T) co nie znaczy, że nie jestem na bieżąco ^_^ , zaczyna się robić coraz ciekawiej [hihi... dojdzie do wojny między Lily i Niholasem o Jamesa?(raczej między nią a Jamesem...^^)]. Rozwój akcji głównej pary ma się znakomicie, chwali Ci się to i to bardzo, bo większość pewnie by ich od razu do wyrka wrzuciła, ale nie nasza kochana Kirhan-san ^_^. ...No to odciążyłam sumienie i wracam do Morrowind przemierzać Popielne Ziemie z moim ukochanym Guarem... ehhhhh, nie ma to jak dobra popielna burza z Czerwonej Góry na pustkowiu, gdy wody zaczyna brakować i o prowiant coraz trudniej... :) witam w moim świecie! :D A w ogóle to oglądaliście anime Basilisk? Piękne... nawet mój Nii-san się popłakał na końcu ostatniego odcinka, a TO fenomen na miarę UFO!!!! Gorąco polecam:) a i to żadne reklamy są, no... ^-^"

    OdpowiedzUsuń
  4. No świetna notka... Czekam na następną z iećerpliwością... Słaby koment bo jestem śpiaca.... Ale notka i tak super.... Buziale:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Na początku chciałam mruczeć z zadowolenia, a później byłam zła. Czy J nie może zniknąć na miesiąc? Harry jest biedny.

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Takai no Tenshi14 kwietnia 2008 18:36

    no a początek zapowiadał się taaaaak obiecująco... ech.. ten Potter... swoją drogą ciekawy wątek... Evans i jej mały nosek w sprawie, o której nie powinna nic a nic widzieć, może być ciekawie xD

    OdpowiedzUsuń
  7. A Potter jak zwykle ma niezawodnie wspaniałe wyczucie chwili. *hahaha* bomb Kirhan_san, spadłam z krzesła, kiedy wpadł do pokoju. Nocia jak zwykle super.

    OdpowiedzUsuń
  8. Cudnie. ;3 I humor mi się od razu poprawił. :3

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetniee! Przeczytałam wszystko i jestem dumna z siebie i autorki bloga, że tak świetnie pisze ^^Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja normalnie mam wielką i nieodpartą ochotę zabić Pottera xD czy on zawsze musi wpadać kiedy to nie jest potrzebne...

    OdpowiedzUsuń
  11. Hej,
    o tak chce Remusa dominującego, a Potter to musiał akurat w takim momencie i czego chciała...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń