niedziela, 27 kwietnia 2008

Ważka

Inu, Karin i całej reszcie życzę powodzenia na maturach!

 

12 luty

Pomysł z uwodzeniem Syriusza był jednak mało przyjemny. Przez kilka dni po prostu trzymałem się z daleka od niego zastanawiając się jak do niego podchodzić i dopiero Andrew pomógł mi opracować jakiś plan. W pierwszym jego etapie miałem udawać niedobrego chłopca, a po kilku dniach dopiero przeistoczyć się w słodkiego, by na sam koniec postawić na naturalny flirt. Niewiele mi to mówiło, ale on został moim przewodnikiem, więc musiałem mu zaufać. Stałem z przyjaciółmi przed salą czekając na Transmutację. Sheva wieszał się na mnie tuląc policzek do mojej szyi i uśmiechał się zadziornie. Kruczowłosy nie odbierał tego pozytywnie, jednak musiał dać sobie z tym radę i udawać, że wszystko jest w porządku. Położyłem dłoń na ręce blondyna, którą trzymał na moim ramieniu i z pewnym siebie uśmiechem rozmawiałem z kolegami. Czasami, kiedy Black nie zwracał uwagi patrzyłem za nim tęsknie marząc o tym by znowu się do niego przytulić i z każdym pocałunkiem zgadywać, co tym razem jadł.
McGonagall otworzyła przed nami drzwi klasy i sama wchodząc do środka usiadła przy biurku. Patrzyła na nas z powagą, co wskazywało na to, że planuje przepytać, chociaż jedną osobę z naszego grona. Nie tylko ja to zauważyłem, ponieważ połowa osób siedziała już jak na szpilkach. Nie uczyłem się na zajęcia, jednak pamiętałem trochę z poprzednich lekcji, więc nie przejmowałem się tym zbytnio, za to Potter modlił się do wszystkich znanych sobie bóstw byleby ominęło go pytanie. Groźba kolejnej słabej oceny wisiała w powietrzu, jak zapowiedź końca świata. W sali wydawało się ciemnieć, a głuche odgłosy oddechów i nerwowych ruchów drażniły w grobowej ciszy. Czułem się wyjątkowo dziwnie, ale nie mogłem nic na to poradzić. Miny większości osób sprawiały, ze chciałem się roześmiać, a błagalne spojrzenia rzucane w stronę blatu ławki przypominały mi pierwsze zajęcia tamtego roku, kiedy nikt nie był pewien, co się wydarzy.
- Black, chodź tu do mnie i przypomnij, co robiliśmy ostatnio – słońce zaświeciło jasno, napięcie opadło, a klasa zrobiła się większa, przestronniejsza i o wiele żywsza niż przed chwilą. Sam byłem zaskoczony tym, jak szybko zmienia się atmosfera, kiedy tylko zostanie wymienione jedno nazwisko. Jedynym niezadowolonym był Syriusz. Chciałem mu pomóc, ale nie miałem możliwości, biorąc pod uwagę grę, jaką sobie zażyczył. Ostry wzrok Shevy zapewniał mnie, że chwilowe zawieszenie zabawy nie wchodzi w grę. Kiedy Syri podchodził do biurka, jak skazaniec idący na ścięcie poczułem jak Andrew kładzie dłoń na mojej, a drugą na kolanie. Mrugnął do mnie, co wskazywało na to, że planuje jeszcze bardziej zdenerwować Blacka. Nie stawiałem oporu, chcąc nauczyć się dzięki temu jakiś nowych sposobów na życie.
- Słucham, Syriuszu –nauczycielka ponagliła kruczowłosego chłodnym komentarzem – Powinno pójść szybko skoro to tylko jeden temat.
- Więccc... – chłopak poprawił się i podciągnął rękawy szaty, które szybko opadły na dół – Ostatnio... Była... Transmutacja. – zmarszczyłem czoło patrząc na chłopaka, jednak dłoń Andrew, która szybko powędrowała na moje udo była bardziej drażniąca, niż sama odpowiedź Syriusza.. Nie było możliwości, by szarooki patrząc po klasie w poszukiwaniu pomocy nie dostrzegł tego. – Sheva, gdzie z łapskami?! – warknął głośno, a nauczycielka aż usiadła prosto na krześle uspokajając chichoty wściekłym spojrzeniem. Ręce Ukraińca szybko ustąpiły tak, iż kobieta nie dostrzegła zupełnie nic.
- Panie, Black! Nie wiem, czy uważał pan na ostatnich zajęciach, ale zapewniam, że Sheva nie brał w tym udziału udając obłożnie chorego u jęczącego z bólu! – uniosła głos, co szybko sprowadziło na ziemię chłopaka.
- Przepraszam, przepraszam! – Syriusz zamachał rękoma. – Chodziło mi o to, że ostatnio była transmutacja batalistyczna. Zamienialiśmy owady w niewielkie przedmioty codziennego użytku, dzięki czemu można...
- Ja ci zaraz pokażę transmutację batalistyczną, Black – nic nie wskazywało na to, że skończy się na samych upomnieniach. Tym bardziej, że chłopak pomieszał nazwy tworząc własne, dosyć niecodzienne. – Belistyczna! Mów dalej! – czułem się jak ostatni zdrajca, ale musiałem podążać za podpowiedziami Andrew. Syriusz patrzył na mnie z mieszanką błagania i wściekłości. Założyłem powoli włosy za ucho i przesunąłem palcami po swoim policzku. Uchyliłem usta i wsunąłem w nie palec polizałem go i przeciągnąłem po brodzie po szyję.
- Więc jak mówiłem można... – kruczowłosy jak zahipnotyzowany wpatrywał się we mnie - ...zyskać... taka śliczna łabędzia szyjka do pieszczenia... – McGonagall zakaszlała wytrzeszczając oczy.
- Co proszę, Black?!
- A... A to pani?! A, tak, tak... Można zyskać pośrednika między miejscem, w którym się znajdujemy, a zupełnie innym, na tyle niedostrzegalnego, że w każdej chwili posiadamy możliwość wysłania... – poluzowałem krawat próbując nie roześmiać się, kiedy nauczycielka mierzyła chłopaka chłodnym wzrokiem, a on tępo wpatrywał się we mnie urzeczony – Jasna, delikatna skórka, pod palcami wydaje się aksamitem najwyższej jakości...
- Black!
- Wysłania wiadomości nawet na dużą odległość bez zwracania niczyjej uwagi! – znowu wrócił do tematu. – Większość kobiet używa to jako subtelny i delikatny sposób przesyłania liścików miłosnych... A, nie. To mówiła Zardi! – myślałem, że spadnę razem z krzesłem, jednak byłem ciekaw, co jeszcze wymyśli. Przesunąłem dłonią po swoim udzie zatrzymując ją w miarę wysoko. Przymrużyłem oczy i uchyliłem usta, po czym uśmiechnąłem się wyzywająco. Tym razem Syriusz wydawał się padać na kolana. Popatrzył na profesorkę i łamiącym się głosem wyjęczał.
- Ja już nie mogę. Zaraz się rozpłaczę. Dawniej były to najbardziej dyskretne listy miłosne, zaś później także służyły jako sposób przekazywania sobie wiadomości w czasie wojen, ponieważ nikt nie mógł mieć pewności, czy dany owad jest zwyczajny, czy też pełni rolę przewoźnika. – kobieta wpatrywała się w Syriego jakby właśnie wyznał jej niespodziewanie miłość przed cała klasą.
- Zaklęcie, Black... – wydusiła odsuwając się od niego, jakby mógł zarażać swoim dziwnym zachowaniem.
- Ale kiedy on się dotyka! – nauczycielka poczerwieniała ze złości – Drakonifilitus! – powiedział szybko chłopak zataczając dłonią młynek w powietrzu i kończąc to gestem przypominającym ukłon, który stanowił ruch nadgarstka przy rzucaniu tego czaru. Mogę już siadać?! Bardzo proszę, jeśli on jeszcze raz coś zrobi to ja dostanę krwotoku! Albo gorączki, albo nawet zacznę śpiewać hymn pochwalny Merlina!
- Black... – profesorka wskazała mu krzesło – Usiądź, albo lepiej idź do Skrzydła Szpitalnego i niech dadzą ci coś na uspokojenie. Jeśli trzeba wezwie się kogoś ze Świętego Munga, ale błagam... Nie przychodź na moje zajęcia póki ci nie przejdzie, bo zaraz nie wytrzymam i dyrektor porozmawia z tobą osobiście! – kruczowłosy chyba nadal nie wiedział, o co chodziło. Patrzył na nią czekając nadal, na nie wiadomo, co – NATYCHMIAST, BLACK! – wrzasnęła wskazując palcem drzwi. – A kiedy wyzdrowiejesz przygotujesz zajęcia i napiszesz mi referat na temat transmutacji belistycznej! – Syri odrzucił ruchem głowy włosy do tyłu i podszedł dumnie do swojej ławki. Zabrał rzeczy i stanął przy drzwiach.
- I tak jeszcze tu wrócę! – powiedział urażony i wyszedł zamaszyście zarzucając torbę na ramię. Nauczycielka miała chyba ochotę go rozszarpać, a mi było jeszcze bardziej głupio niż wtedy, gdy zaczynałem się drażnić z chłopakiem. Zachowywał się naprawdę dziwnie i nawet Sheva uznał, że nie było to dobrym pomysłem, by wyzywać go na pojedynek do tego stopnia zacięty. Teraz miałem tylko nadzieję, że jakoś zdołam to naprawić, a Syri dojdzie do siebie i ubłaga McGonagall by zapomniała o tym dziwnym zachowaniu. Gorzej mogło być z roześmianymi i zwiniętymi w pół chłopakami. Dziewczyny płakały ze śmiechu nie mogąc powstrzymać dzikich napadów. Tylko profesorka była tak wściekła, że od razu wstała chodząc nerwowo po klasie. Chłodnym, ostrym głosem zaczęła wykładać temat, a sądząc z jej zachowania można było spodziewać się testu już na następnych zajęciach. Sam przed sobą zaklinałem się, iż więcej nie użyję tak głupich metod flirtu na odległość w przypadku kruczowłosego, jak i nikogo innego.

12 komentarzy:

  1. Looooool XD Boedny Syri ale kazdy pomysl jest dobry bo iminela cie kapa prawda? XD

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lily luna Potter27 kwietnia 2008 16:07

    Biedny syri..A te teksty miażdące...supcio

    OdpowiedzUsuń
  3. *płacze ze śmiechu* proszę państwa. Mnie zaraz będzie trzeba dotleniać, bo tutaj ze śmiechu płakam xD Jak Remi może się tak nad nim znęcać xD Ja na miejscu Syriusza już dawno bym się na niego rzuciła xD A notka świetna xDpozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Bosko! Ale mam nadzieje ze sie pogodza...i to szybko :d Z tak blahego powodu nie moga sie klucic nie?pzdr

    OdpowiedzUsuń
  5. To było cudowne i wspaniałe!! Jestem ciekawa reakcji Syriusza. Co zrobi Remiemu?

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Syri >DD Popieram Rin, rzuciłabym sie na Remiego >D Swoją drogą ciekawe ile jeszcze Black wytrzyma xDPozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  7. O ja cię krece... notka jest poprostu zabójcza... Normalnei bark słów... jest taka super ekstra i wogóle... Fajnie ze już jest i do tego Taka fajna... Czekam na następną prosze niech pojawi sie szybko... Buziale:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  8. mój brzuch!!! XD Powaliło mnie. Dosłownie XD

    OdpowiedzUsuń
  9. Czytam twoje opowiadanko regularnie :)) Dzisiejszy rozdzial sprawil ze zwijalam sie ze smiechu na podlodze :)) Nie wiem dlaczego wczesniej nie komentowalam,ale postanowilam ze w tej kwestii sie poprawie i bede to robic kiedz tzlko bedzie wolnz czas:)) Mam fiola na punktcie Remiego i Syriusza heh Pewnie wszyscy mnie rozumieja dlaczego :))Trzymaj sie i zycze Milego Dnia Pozdrawiamps. za wszytkie bledz przepraszam (klawiatura mi szwankuje)

    OdpowiedzUsuń
  10. ~kraina-chichow.blog.onet.pl28 kwietnia 2008 23:05

    Genialne opowiadanie. Uwielbiam przedstawione przez Ciebie zawiłości fabuły, oryginalne postacie i ich związki, szczególnie Olivera i Rejiela. Nie zapominając oczywiście o Marcelu i Filipie (: Przy dzisiejszej notce myślałam, że uduszę się ze śmiechu. xd Z niecierpliwością oczekuje kolejnej notki i dodaje do linków ^w^.

    OdpowiedzUsuń
  11. To było genialne xD dosłownie zwijałam się ze śmiechu, aż szkoda mi się zrobiło Syriusza xD

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej,
    to było boskie, miał rozkochać i pielęknie kusi, Mcgonagall wściekła, ale co na to poradzić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń