piątek, 30 maja 2008

'Valentine Kiss'

8 marzec

James chodził z kąta w kąt przemierzając cały pokój kilkanaście razy w ciągu jednej minuty. Wystarczyło przyglądać mu się uważnie, by cierpieć na zawroty głowy i marzyć o tym by przestał. Co chwilę poprawiał okulary, włosy lub drapał się po brodzie mamrocząc bez sensu. Aż żal było słuchać bezsensownych wywodów chłopaka na temat wszystkiego w koło, co mogło źle wpłynąć na Kinna, który unikał okularnika jak ognia i diabeł krucyfiksu. Wielkie sińce w koło ciemnych oczu Pottera teraz były zielonkawe miejscami, a skóra, która z początku miała tylko lekko błękitny kolor, teraz wydawała się wściekle żółta. Kiedy z początku można było porównać go do niedźwiadka pandy, tak teraz nic nie pasowało.
Zrobił kolejne kółko do znudzenia przemierzając tę samą trasę, stając na chwile przy swoim łóżku, po czym szybko się odwracając i ponownie maszerując w stronę drzwi.
- Zacznijmy od początku... Wszystko było w porządku i niemal go miałem... Tak wiem, póki nie zacząłem go obmacywać! – machnął ręką by uświadomić nam, że pamięta o tym szkopule. – Tylko, że mimo wszystko był dosięgalny, a teraz już nawet w Pokoju Wspólnym go nie widuje. Jakby w ogóle nie chciał się ze mną spotykać. Przecież z nim chodzę! – stanął przede mną i siedzącym obok Syriuszem gestykulując przesadnie – Musimy się spotykać, jeśli mamy być razem! – odchrząknąłem patrząc niepewnie na Blacka. J. nie wiedział nic o tym, co widział Kinn, gdy schował się w naszej sypialni, nie wiedział nawet, że w ogóle tam był. Gdyby się dowiedział zapewne do końca szóstej klasy nie odezwałby się do nas nawet słowem, a teraz trzeba było jakoś z tego wybrnąć.
- James, może on nawet nie wiedział, czego od niego chcesz. Przecież wiesz, że każdy brał twoje zaloty za dowcip... – jedyne, co mnie usprawiedliwiało to, to, że było w tym wiele prawdy i chłopak rzeczywiście mógł uznawać ich związek za żart, póki nie natknął się na mój pocałunek z Syrim.
- Odpada. – Potter był za to bardzo pewny siebie – Chciałem z nim chodzić i zapraszałem na randki, więc jak mógłby myśleć, że to głupie dowcipy? Poza tym zgodził się wic twoja teoria odpada. – nie chciałem już udowadniać mu swoich racji. Przypominanie mu w tej chwili, jak bardzo był natrętny raczej nie było nazbyt odpowiednie, a nawet wręcz przeciwnie. Bezpieczniej było utrzymywać go w słodkiej nieświadomości jego własnych czynów. Jako ‘totalne zielsko’ był mniej groźny dla środowiska i otaczających go osób.
Peter obrócił się z boku na plecy i zachrapał, co wybiło Jamesa z rytmu, w jaki wszedł. Prychnął na śpiącego blondynka, który najwyraźniej nie zniósł jego ciągłego zrzędzenia i hipnotyzującego chodu. To było niesamowite, że gdy my byliśmy dręczeni przez Pottera, Pettigrew potrafił rozluźniony odpłynąć daleko marzeniami chrapiąc i mlaskając we śnie.
- Ja tego tak nie zostawię! Złapię Niholasa i dowiem się, co się stało! Na pewno coś się stało i on tez bardzo za mną tęskni. Dosyć tego lamentu! Ja, James Potter, nie zdradzając nikomu swojego drugiego imienia, które jest okropne i rodzice nadali mi je chyba tylko po to by mnie ukarać, rozwiążę tę sprawę! Panowie...
- Siemka! – Sheva nawet się nie przejął tym, że wszedł mu w słowo tylko wkroczył rozpromieniony do pokoju – Co się dzieje? James, czy mi się wydaje, czy ci siniec powoli schodzi?! O widzisz? Tu, tu, zaraz przy nosie... Jakby był tylko lekko kremowy! – wstrzymywałem ogromną chęć wybuchnięcia śmiechem, słysząc to niesamowite przekonanie w głosie chłopaka, który robił sobie żarty z prychającego głośno okularnika.
- A mnie się wydaje, czy...
- Nie, niestety, James. Nie znalazłem twoich szarych komórek. – biedny J. nie mógł nawet się odegrać. – Ale jeśli cię to interesuje to rzeczywiście jestem rozanielony. Byłem u Reijela. Pomęczyłem go trochę... – krótka przerwa była znakiem, że Andrew dał mężczyźnie popalić – I zgodził się zabezpieczyć sieć fiuu, dzięki czemu nikt nie widział jak Fabien z niej korzysta. Z resztą i Reijel na tym skorzystał, bo wpadł do Olivera żeby utrzymać równowagę przejścia. I tak, powiem uprzedzając od razu wasze pytania. Widziałem się z nim i naładowałem się na najbliższy czas. Jestem dopieszczony i marzę o tym by położyć się na łóżku i opowiedzieć wam ze szczegółami, co mi robił i jak... – skrywany uśmieszek błądził po jego ustach, jednak Potter nie potrafił go dostrzec.
- Remus, zostajesz z nim i słuchasz, a reszta ze mną na poszukiwanie Niholasa! – okularnik wydał polecenia stając za Syriuszem i spychając go z łóżka. – Peter! Podnoś tyłek, mamy misję! – niestety pulchny chłopak przetoczył się tylko, jak beczka na inną stronę i zwinął w kłębek z pomrukiem ‘Tak, tak, Narcyziu...” – Peter! Ostatni raz to mówię! Dupsko w górę i jazda!
- Podwieczorek? – padłem na łóżko Syriusza rozkładając ramiona podłamany.
- Tak, Pet. Podwieczorek. Idziemy, bo zaraz zjedzą cię wszystko, co jest na stole... – po minie Jamesa wyprowadzającego dwóch chłopaków z pokoju dało się zauważyć, że nie tylko ja byłem zszokowany bystrością blondynka. Drzwi zamknęły się za nimi z cichym skrzypnięciem zostawiając mnie w pokoju z Shevą, który usiadł rozbawiony na swojej pościeli.
- Tak naprawdę to chciałem zostać z tobą sam. – wyznał przeciągając się – Mam dziś niesamowity humor i chciałbym nauczyć cię kilku sztuczek o tym, jak najlepiej pieścić Syriusza by nie potrafił się nawet podnieść z przyjemności. To bonus do mojej radości. Skupimy się tylko na piersi, więc nie przekroczę bariery pomiędzy naszą przyjaźnią, a czymś więcej. – byłem tym tak zdziwiony, że nie potrafiłem nawet spokojnie pozbierać myśli w jedną, spójną całość. – Mam ochotę pokazać ci to wszystko, a ty później możesz tym zdobywać Syriusza... – czekał na moją odpowiedź, a ja nadal nie byłem pewien, czego chcę i co ma się dziać. Samo wspomnienie o kruczowłosym sprawiało, że miałem ochotę potrząsać głową w nieskończoność.
- Ale to nie będzie złe? – upewniłem się pragnąc tylko wiedzieć, jak zniewalać Syriusza w przyszłości.
- Nie. Jasne, że nie. Tylko szybko ci zademonstruję, co masz mu robić. To będzie przyjacielska przysługa. Zdejmij koszulkę i połóż się – niepewny tego, co robię zdjąłem górną część ubrania i rozłożyłem się na łóżku. Andrew podszedł do mnie klękając, a po chwili siadając mi na biodrach. Czułem się głupio, ale nawet nie potrafiłem myśleć o tym w zrozumiały dla mnie samego sposób. Chłopak pogłaskał palcami mój sutek i z uśmiechem ścisnął go w dwóch opuszkach. – lekko speszony zamknąłem oczy. Mimo wszystko było w tym coś przyjemnego, co, przy Blacku pewnie miało przemienić się w niewysłowioną rozkosz.
- Kiedy zrobisz tak Syriuszowi będzie jęczał z przyjemności – zapewnił – A teraz patrz i ucz się, co dalej i jak. – mocniej pocierał moją brodawkę, która reagowała na to, przez co mocny dotyk stawał się lekko bolesny, ale tym samym pobudzał mnie. Kiedy Sheva dostrzegł, że jego efekty jego starań są już widoczne, a ja pojmuję, co chciał mi tym przekazać, pochylił się bardzo nisko i ściskał mój sutek wargami. Dalej przeszedł do skubania go zębami i potrącania językiem. Nie było to tym samym, co przy Blacku, ale miało w sobie odrobinę przyjemności, chociaż czystko koleżeńskiej. Nie czułem się tak, jakbym robił coś złego, a i Andrew zapewne uważał to za przyjacielską przysługę. Dłońmi pokazał mi, w jakich miejscach i jak powinienem dotykać kruczowłosego nie pomijając pępka. W końcu wstał siadając i zakładając na mnie podkoszulek. Nie mogłem powiedzieć, że byłem zawiedziony tak krótkim staraniem, ale mimo wszystko gdyby blondyn starał się bardziej nie wiadomo, jaki wydźwięk miałoby to, co robiliśmy.
- Nauczyłeś się tego na Fabienie, prawda? – mimo wszystko znałem już odpowiedź, więc gdy potrząsnął głową tylko się uśmiechnąłem.
- I na Gabrielu i Michaelu. Oni byli wcześniej, ale nie zaszli tak daleko jak Fab. To było tak jak z tobą. Takie przyjacielskie, przyjemne pieszczoty dla nabrania wprawy. Zresztą później powiem Syriuszowi, jakie są twoje najczulsze punkty, których dotyk wprawia cię w drżenie. Zarobię na tym majątek – pokazał mi język. Jakimś cudem początkowe zażenowanie odpłynęło zostawiając tylko cichy śmiech. Andrew wydał mi się w tamtej chwili dzieckiem, które próbuje zdobyć cukierki za kilka cennych informacji, jakich od niego wymagają.
- Następnym razem to ja przećwiczę to na tobie – odwróciłem się w stronę ściany i oparłem o nią nogi palcami wystukując o nią jakiś rytm. Już zaczynałem tęsknić za Syriuszem, więc postanowiłem wypytać Andrew o bezpieczne szczegóły jego spotkania z ukochanym w, jak przypuszczałem, gabinecie nauczyciela Latania.

8 komentarzy:

  1. pierwsza:) notka super- mam nadzieję, że Remi szybko przetestuje na Syriuszu swoje nowe umiejętności:) już nie mogę się doczekać. pozdrawiam. p.s. jak ja lubię tego Shevę - to taki pomocny chłopiec!

    OdpowiedzUsuń
  2. CUDO !! Już nie mogę sie doczekać,kiedy Remi prztestuje to na Syriuszku ... Do następnej...

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Kunoichi_Chan30 maja 2008 23:50

    Ślicznie ahhh ten Shewa... jest nauczycielem... specjalizacja : praktyka... Ma pomysły... Supcio notka... czekam na następną ... Buziale:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. No, no, no nasze Remiątko zaczyna praktyki jeśli tak to można nazwac:) czakam na nexta buziole i pisz szybko!

    OdpowiedzUsuń
  5. Super:) Teraz tylko czas na sprawdzian w praktyce na Syrim... *nie mogę się doczekać*^.^

    OdpowiedzUsuń
  6. Biedny Kinn. Postaram się wspierać go duchowo przy nadpobudliwym J. xD Mmm... Ciekawa jestem reakcji Syriusza. No, ale tego się dowiemy w przyszłych notach.A. Zapomniałabym. Kiedy nowa nota na ai-no-tenshi?

    OdpowiedzUsuń
  7. będzie dziś notka.? ;))

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    o tak Andrew w dobrym humorze jak nie wiele jest mu potrzeba, no i Potter już zauważył, że Kinn unika go teraz, ciekawe jak to dalej się rozwinie...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń