niedziela, 11 maja 2008

Za nic...

Dowie się naturalnie w trzeciej klasie!

 

24 luty
Zaciskałem mocno palce zarówno z podniecenia, jak i lekkiej obawy. Ciepła dłoń pilnująca mojej prowadziła mnie w kierunku znanym tylko jej właścicielowi. Przyjaciele nie zwracali na nas szczególnej uwagi, chociaż Pet z początku miał sporo obiekcji. Wszystko wróciło do normy, a sam fakt tego, że Syriusz znowu wpadł na jakiś głupi pomysł podnosił mnie na duchu, w niezrozumiały dla mnie sposób. Prowadził nas między półkami w bibliotece licząc je i kalkulując coś w myślach. Jeśli szukał książki, to miał dziwny sposób na zapamiętywanie drogi, czy tytułów. Jak zawsze nie powiedział, o co mu chodzi i jakoś nie byłem pewien czy on sam miał o tym chociażby znikome pojęcie. Wydawał się raczej zdesperowany chwilowym postojem w swojej karierze Szkolnego Pogromcy Regulaminu, a to wykluczało racjonalne myślenie i konkrety. Mogłem się rozpływać widząc tą jego zaciętą minę pełną chęci do zabaw i  wyzwań. Sobotnie popołudnie musiało go nudzić, a i ja przysypiałem zastanawiając się nad celowością kolejnego dnia na kanapie, póki Syri nie uznał się za geniusza, i nie wyciągnął nas z Pokoju Wspólnego. James z pasją godną każdego poszukiwacza dziur w regulaminie planował pod nosem kolejne wyprawy, w które miął zamiar już wkręcić swojego chłopaka, byleby tylko zdobić go całkowicie. Ciężko było wytrzymać jego bezustanne mruki i żale, kiedy opowiadał o randkach, na których Kinn nie dał się nawet dotknąć, a co dopiero marzyć o pocałunkach.
- James, po raz sam-nie-wiem-który proszę... Przymknij się wreszcie, bo to bardzo tajna misja, a twoje gderanie powali nawet baby na Pokątnej przed wystawą ziół i badyli pani Gader. – fakt faktem, Syriusz miał rację. Pani Gader była starszą czarownicą znaną z tego, że godzinami opowiadała swoje przygody związane ze zbieraniem ziół, a wszelkie jej znajome lgnęły do niej niczym muchy do padliny. Większość z nich i tak przypominała owady z wielkimi, dziwnymi okularami, specyficznymi szatami i zapachem stęchlizny. Nawet nie chciałem myśleć o tym, co trzymały w swoich domach i czym się zajmowały skoro nie raz dało się słyszeć skrawki ich rozmów o tajnikach eliksiru młodości, czy nawet mieszankach rozkochujących bez pamięci. Gdybym o tym nie słyszał przypuszczałbym, że dziewczyną przechodzi z wiekiem gderanie i miłosne przygody, niestety miało się to nijak do rzeczywistości.
Dosłyszałem chrzęst półek przed nami, a zaraz potem głosy. Kiedy byliśmy wystarczająco blisko nawet chłopcy mogli z powodzeniem słyszeć rozmowę, od której dzieliła nas zaledwie jednak półka. To raczej nie było częścią planu Blacka, ale oczy zalśniły mu podejrzanie.
- Nie bądź taki... Nie ugryzę cię przecież...
- Ale ja tak! – kolejny chrobot – Odwal się i daj mi oddychać! – szafka zachwiała się, a deski skrzypnęły. Kruczowłosy ukrył się za regałami nasłuchując. Widać było, że znalazł sobie nowe zajęcie i nawet nie wiedząc, kto się sprzecza chciał wiedzieć cokolwiek.
- To może być ciekawe... – Potter jako kolejny geniusz przylgnął do półki, jak ćma do ściany dniem i zagryzł kciuk skupiony jak nigdy. Z całą pewnością brakowało mi tylko tego. Zamiast zająć się swoimi sprawami wtykaliśmy nos w czyjąś prywatność. Nie mając większego wyboru zamknąłem oczy skupiając uwagę na tym, co działo się w niewidocznej dla nas sieni z ostatnią szafką. Dzieliły nas jakieś trzy metry, ale wielkość pomieszczenia sprawiała, że głos ginął ledwie opuściwszy usta. Nawet nie używając wilczych zdolności wiedziałem, że są tam dwie osoby. Jedna z nich napierała na regały, które uginały się z cichym skrzypieniem desek oraz szelestem ugniatanych w okładkach kartek. Dwie szaty ocierały się o siebie niespójnie. Dźwięki przypominały szamotaninę, ale kryły w sobie także coś, czego nie mogłem zidentyfikować. Nie miało to ani kształtu ani też wyuczonych ruchów. Było jak dziwna, fikcyjna opowieść ze starych bajek.
- Odczep się i daj mi spokój. Powiedziałem żebyś o tym zapomniał. Odlep się modliszkooo... – kolejna szamotanina i niebezpieczny głos niestabilnego drewna. To wydawało się ciekawsze także i dla mnie. Mogłem wyobrazić sobie, co miało miejsce po drugiej stronie, chociaż niewiele wiedziałem o właścicielkach głosów. Jeden z nich należał do chłopaka, drugi był delikatny, jednak także zawierał w sobie coś męskiego. Sam byłem zaskoczony, tym iż potrafimy trafiać zawsze na takie pary. Z drugiej strony normalne, na pewno nie ukrywałyby się po kątach.
- Obiecałeś, że jeśli dam spokój misiowi, pocałujesz mnie. Łamiesz dane słowo. – dziecięcy bunt i płaczliwy głos przypominały mi trochę Pottera, ale miał w sobie więcej tęsknoty. – Z resztą i tak już ze sobą byliśmy, to czemu się opierasz?
- Nic podobnego, nie pamiętam żebym się do ciebie zbliżał!
- Kłamczuch! – znowu coś zaczęło się dziać. Ostry ton przerodził się w jęk bezradności, ale towarzyszyło mu coś o wiele groźniejszego. Trzasnęły blaty, które opuściły swoje dotychczasowe miejsca, a cała konstrukcja szafki chwiejąc się spowodowała niesamowity huk. Byłem przekonany, że runęła na tylną ścianę, a wraz z nią tysiące książek zostało zmasakrowanych. Razem z chłopakami wystraszeni tym poderwaliśmy się i wychodząc zza naszego schronienia z lekkim strachem patrzyliśmy czy nic się nie stało dwóm rozmówcą. Pośród sterty woluminów i desek dało się dostrzec dwie postacie. Głowa jednego z chłopców ukryta była za dłonią drugiego, który najwidoczniej starał się ramionami uchronić całego ciemnowłosego leżącego na nim. Jasne włosy zsunęły się z ramienia chłopaka i dopiero wtedy zauważyłem, że kartki, które wydawały mi się przykrywać tych dwoje tak naprawdę były jasną czupryną blondyna. Kojarzyłem wyłącznie jedną osobę o tak białych włosach. O ile u Lucjusza biel mieszała się z żółcią, o tyle ten Ślizgon wydawał się posiadać niemalże srebrne pasma.
- P... Przepraszam... – wyższy z nich podniósł się delikatnie patrząc na kolegę pod spodem. – Tak jest nawet romantycznej – zamruczał chcąc sięgnąć warg Denny’ego. Ten odepchnął go patrząc z lekkim obrzydzeniem.
- Odwal się już! Narobiłeś kłopotów i jeszcze ci mało? Złaź ze mnie! – zepchnął z siebie kasztanowowłosego, który wypchnął wargę do przodu. Domyślałem się, że dwaj byli koledzy Syriusza mają ze sobą coś wspólnego, ale teraz nie dało się tego ukryć. Małą niejasnością było jednak to, iż Alen lgnął do Blooda, który z drugiej strony odtrącał chłopca, za to troszczył się o niego, co zauważyłem, kiedy leżeli w książkach. Mogłem się teraz tylko spodziewać awantury, jaką zrobi im bibliotekarka.
Nawet nie zdążyłem sobie jej wyobrazić, kiedy dotarł do nas jej krzyk. Była wściekła, chyba nawet bardziej niż w czasie, kiedy to my zrujnowaliśmy bibliotekę.
- Ile razy macie jeszcze zamiar niszczyć mi bibliotekę?! – kobieta stanęła między nami patrząc groźnie we wszystkie strony – Nie ma dnia by ktoś czegoś nie popsuł, a ja tracę już cierpliwość! Wiecie ile wysiłku włożyli w napisanie tego autorzy?! Ile lat zajęło zbieranie tak obszernego księgozbioru?! Wychodzę z siebie by was czegoś nauczyć, ale nie! Nie da się! Koniec! Koniec mojej dobroci! Od dziś każdy włoży w ukształtowanie tej biblioteki wiele własnego wysiłku! Wszyscy siedmioro napiszecie dla mnie... Specjalnie dla mnie! Książkę. Nie obchodzi mnie, co wy o tym sądzicie! – dodała byleby nie zachciało się nam protestować – To ma być spójne i układać się w całość. Nie interesuje mnie czy jesteście z Gryffindoru, czy Slytherinu! Potraficie niszczyć to zdołacie się pogodzić na tyle, by sklecić porządną historię! Posprzątać mi to zanim zacznę stosować kary cielesne! – Potter najpierw był załamany, nagle zaczął się uśmiechać, aż w końcu dumał. Podniósł rękę nieśmiało do góry. Kobieta łypnęła na niego groźnie.
- Mogę zaprosić kogoś gościnnie? Potrzebuję czasu żeby mi się oddał... – z trudem ustałem na nogach słysząc absurdalne pytanie. Chyba nawet opiekunka biblioteki nie spodziewała się napotkać tak wielkiej głupoty ucznia.
- Tak! – warknęła. Wyglądała jak wielki karaluch, kiedy wściekła wracała do swojego biurka na początku biblioteki. Dłonie zaciskała w pięści, oddychała szybko i głośno. Gdyby któreś z nas odważyło się odezwać i protestować chyba zabiłaby nas jednym zaklęciem. Inną sprawą było to, że my o dziwo nic nie zrobiliśmy, ale oberwało nam się tak samo. Teraz z czystym sumieniem mogłem stwierdzić, że po raz pierwszy dostało się nam za nic. Dwaj Ślizgoni popatrzyli na Blacka dosyć zwyczajnie za to na całą naszą resztę jakby trafiły im się podziemne trole.
- Nie włożę w to ani odrobiny wysiłku – Blood udawał, że nawet nas tu nie ma. Patrzył chłodno na kolegę i wyglądał jakby miał szczerą ochotę zabić nas wszystkich w brutalny, ale szybki sposób – Ty mnie w to wrobiłeś i ty mnie z tego wyciągniesz. Do tego czasu nawet się nie odzywaj! Nie chcę cię znać i tyle! – wstał, otrzepał się i szybkim krokiem oddalił. Niebieskooki nastolatek chciał się chyba rozpłakać. Niedbale rzucił zaklęcie, które przywróciło wszystko do porządku i pobiegł za przyjacielem.
- Pierwszy raz jestem wdzięczny za to, że pisaliśmy sobie opowiadanie na nudnych zajęciach... – bąknął Sheva patrząc na przejście między półkami. Dla mnie nie było to wielkim problemem, chociaż i tak nie uśmiechało mi się tracenie czasu z powodu dziwnego wybryku starszych Ślizgonów. Oberwało nam się za istnienie, a to nie było sprawiedliwe. Także współpracę z tamtymi dwoma widziałem w ciemnych barwach.
Syriusz objął mnie ramieniem chyba wyczuwając lekki niepokój, jaki przesuwał się przez moje myśli i wizje przyszłości. Pocałował mnie w skroń i uśmiechnął się lekko.
- Ja was tu ściągnąłem, więc teraz także uchronię. Zaufaj mi, kochanie. Będzie dobrze. – nawet chcąc nie mógłbym mu nie wierzyć.

  

13 komentarzy:

  1. A ta bibliotekarka cały czas im tylko kary daje (ale jakie fajne:)... Notka jak zwykle CUDNA!

    OdpowiedzUsuń
  2. Super notka! Czekam na nspepna! Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  3. loveless@op.pl11 maja 2008 19:25

    Oberwalo nam sie pierwszy raz za nic O.O' trzeba to nadrobic XD

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahah xD Taa. Za nic. A kto się szwenda po bibliotece i Bóg jedyny wie co robi? xD Nie no, świetne to było.Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. jestem mile zaskoczona^^ pierwsza "spokojna" notka od bardzo dawna... jak ja kocham takie chwile^^ aż się przyjemnie robi:):):) ale oczywiście moim uzależnieniem są "hardy" oczywiście^^ pisz dalej, bo masz talent^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam. Dawno nie komentowałam, bo znudziło mi się pisanie tego samego w różnych formach...^_^' ... ale dziś już nie wytrzymałam... CO TO ZA BŁĘDY JA SIĘ PYTAM!?!?!? Kirhan-san, weź się i sprawdzaj dokładniej swoje opowiadania! Od trzech not ich stan się pogorszył, no ale TAK źle jeszcze nie było:- czy nikt tego nie zauważył wcześniej? Tak proste, że aż śmieszne:( ... sorki ale taka prawda z mojej strony... jak chcesz to mogę wypisać je w następnym komencie, bo teraz nie chce mi się szczerze mówiąc -.-' ... fabuła trzyma poziom^_^ tylko te literówki, no...

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka super. Pierwszy raz dostali kare za nic. xdd Jestem ciekawa o czym napiszą tą książkę. ?Czekam na kolejny wpis ;]]

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja zauważyłam i sądze, że wiele innych osób też. Ale..ale dla mnie to opowiadanie jest tak dobre, że nie zwracam na takie "drobnostki" uwagi. ;3

    OdpowiedzUsuń
  9. Dopiero w trzeciej klasie? Bu. :3 Kurde..zawsze wiedziałam, że biblioteka to dziwne miejsce >D

    OdpowiedzUsuń
  10. Potter chce z Kinnem pisać tą książkę?? No to nie mogę się doczekać co wymyślą, choć znając kreatywność Kirhan i jej bohaterów to będzie musiało być coś fenomenalnego :) Nocia super

    OdpowiedzUsuń
  11. heej. Kiedy będzie notka.? xd

    OdpowiedzUsuń
  12. Hej.Świetne opowiadanko :) Kocham opka;*Mam prośbę założyłam bloga "Świat Yaoi. Zbiór blogów o tematyce Yaoi" - na tym blogu chce umieścić wszystki blogi o tej tematyce z onetu. Pomyślała, że to dobry pomysł. Jeśli była byś zainteresowana, to proszę wpadnij i zapisz się bym mogła dodać Twój blog;* [http://swiat-yaoi.blog.onet.pl] Pozdrawiam.p.s. komek często kopiowany z powodu braku czasu, bardzo przepraszam za to.

    OdpowiedzUsuń
  13. Hej,
    cudownie, choć w jakim celu Syriusz ich tam ściągnął i jak teraz zamierza ochronić...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń