sobota, 7 czerwca 2008

Kartka z pamiętnika XXVIII - James Potter

EURO 2008! notka dziś zamiast jutro...

 

Od dawna wiele osób mówiło mi, że jestem upierdliwy i czasami chyba sam się z tym zgadzałem. Łatwo podejmowałem nowe wyzwania i z wielką niechęcią przyznawałem się do porażki, jeśli takowa miała miejsce. Nie byłem gorszy od innych, więc mogłem mieć to, co oni. Nie dało się zaprzeczyć, iż czasami sięgałem zbyt wysoko i nawet stając na palcach nie dosięgałem celu, ale zawsze mogłem znaleźć jakiś inny. Tak było z Andrew i teraz nie miałem zamiaru pozwolić by Niholas wyślizgnął mi się z rąk. Unikał mnie ostatnim czasem, jak nikt inny, a ja nawet nie wiedziałem, o co chodzi. Mogłem przyznać, że często robiłem to, co nie trzeba i ludzie mieli mnie dosyć, ale nie przypominałem sobie by Kinn miał mnie, za co nie znosić. Skoro i tak nie miałem już więcej nic do stracenia mogłem narzucać mu się tak długo póki nie powiedziałby mi, o co chodzi.
Z tego, co obliczyłem musiał zjawiać się w Pokoju Wspólnym bezpośrednio po zajęciach, jeśli chciał ominąć mnie łukiem i nie spotkać. Specjalnie zignorowałem Historię Magii, byleby móc się z nim spotkać. Gryfoni z pierwszej klasy kończyli lekcje przed nami, więc nie miałem innego wyjścia. Łatwo było mnie znudzić, a czekanie na chłopaka przekraczało granicę nudy. Policzyłem już wszystkie kolorowe plamy na suficie, których nie dało się zlikwidować najlepszymi zaklęciami, po eksperymentach całych pokoleń Gryffindoru. Mucha, która latała od okna do stołu i szukała wyjścia, także przestała być dla mnie interesującą towarzyszką. Moje poirytowanie przekraczało już granice ludzkiej normy. Sam nie wiem skąd we mnie tyle poświęcenia by czekać godzinami na chłopaka, który nawet nie fatygował się by powiedzieć mi, co jest grane.
Aż drgnąłem wyrwany z transu ciszy i nudy, kiedy portret zaczął się uchylać. Zaczynałem się właśnie denerwować i nawet nie wiedziałem, czemu. Stanowczo zbyt wiele rzeczy stanowiło dla mnie zagadkę. Albo się cofałem, albo coś musiało być nie tak jak należy w moim życiu. Jak wspaniały Potter może mieć tremę przed głupią rozmową? Samotność z całą pewnością mi nie służyła. Podniosłem się klękając na sofie, a podpierając głowę rękoma patrzyłem, kogo mi los zesłał. Widok Kinna przechodzącego przez dziurę był zbawieniem. Czułem się jakbym nie widział go od miesięcy, a jednak już po tygodniu zmienił się odrobinę, lub to ja zaczynałem wariować.
- Są tacy, których nawet w piekle nie chcą i chyba jestem na przedzie tej listy... – bąknąłem głośno. Wystraszony chłopak, który podskoczył z piskiem pobladł. Skoro w żaden inny sposób nie mogłem go ukarać za to, że mnie zostawił, to wolałem napawać się tym chwilowym przerażeniem w jego oczach.
- J... James? – przewróciłem oczyma. Życie czasami za bardzo przypominało beznadziejne filmy. Może i nie chciał mnie spotkać, ale mógł wymyślić lepszą odpowiedź na moje wyzwanie. Powoli wszystko zaczynało mnie teraz irytować.
- Od kiedy pamiętam, tak, to ja. – zwlekłem się z tapczanu i stanąłem przed nim z wymuszoną wyższością na twarzy – A teraz pozwól, że pominę wstępy i od razu zapytam, co się dzieje? Nawet słowa nie powiesz tylko starasz się trzymać z daleka. Może, chociaż mi wytłumaczysz, co takiego znowu zrobiłem? Przepraszałem za to, że cię dotykałem. Wiem, że się kleję, ale tak już mam. Z resztą mogłeś powiedzieć, że cię do denerwuje... – pierwszoklasista wyglądał na lekko przypartego do muru. Przez dobre kilka minut ciszy musiał chyba myśleć nad jakąś odpowiedzią, ponieważ miałem sporo czasu by się na niego napatrzeć i walczyć z samym sobą. Znając mnie to jedna chwila wystarczyłaby by zrujnować nawet ten chwilowy spokój.
- Bo... – zaczął, co dla mnie było niemałym zdziwieniem, kiedy zamyśliłem się kontemplując jego obecność i sam dźwięk oddechu – To jest chore. – nie podniósł głowy, nie patrzył na mnie, ale jego głos był ostry i pewny – Ja myślałem, że się wygłupiasz, ale chyba się myliłem... – teraz właśnie się zająknął i przełknął ślinę, jakby z trudem potrafił to znieść. – Nikt normalny nie robi takich rzeczy z facetem. – albo mi się wydawało, albo wyczułem jasne obrzydzenie w jego głosie. Widać było, że robi się niebezpiecznie i musiałem z tego jakoś wybrnąć. Wyglądało na to, że po powrocie do domu powinienem wypomnieć rodzicom, że się nie postarali i mogli dać mi więcej oleju w głowie zamiast pustej głupoty.
- Wystarczyło powiedzieć. Przecież możemy być przyjaciółmi. Nadal będę pomagał ci w nauce i możemy czasami porozmawiać. To jak? Zgadzasz się na to? – wyciągnąłem przed siebie dłoń na zgodę – Nie mówiłem, że masz być moją panną młodą, więc przyjaźń to całkiem dobre określenie naszych relacji – uśmiechnąłem się kryjąc niezadowolenie. Nie na taką relację między nami liczyłem i nie o to mi chodziło. W przeciwieństwie do moich poprzednich wyczynów w to musiałem włożyć więcej dyplomacji. W końcu byłem od niego starszy i musiałem, chociaż udawać doroślejszego. Gdyby chłopacy widzieli moje starania z pewnością wyśmiewaliby się przez kilka najbliższych lat. Kto u licha chcąc dobierać się do jakiegoś chłopaka proponuje mu naiwną przyjaźń? Oczywiście, że wyłącznie Potter!
Kinn ociągając się uścisnął moją dłoń. Przypominało to raczej zwykłe muśnięcie. Nie podobało mi się to. Chłopak zachwiał się i stracił równowagę wpadając prosto w moje ramiona. Nie miałem nic przeciwko, tylko, że nie wydawało się to normalnym odruchem jedenastolatka. Teraz przynajmniej wiedziałem, że unikając mnie omijał także posiłki i teraz był tym wyczerpany. Moja nadzwyczajnie dobra metoda dedukcji była wprost znakomita. Sam z siebie byłem dumny, chociaż niewiele miałem na to czasu. Pomogłem mu stanąć prosto, jednak nadal trzymał się mnie kurczowo by nie paść tym razem na ziemię. Było to chyba zbyt wiele dla mojego nie dopieszczonego ciała. Patrzyłem na niego i miałem wyłącznie nadzieję, że nie czuł się jak owca prowadzona na rzeź. Niewiele myśląc, z resztą chyba jak zawsze, przysunąłem się do niego blisko i pocałowałem. Spokojnie i lekko, jednak dokładnie sięgając ust. O dziwo nie odepchnął mnie, a jedynie czekał na więcej, bądź miał nadzieję, że szybko skończę. Na oślep założyłem mu włosy za uszy by nie plątały się w koło mojego nosa, co było niesamowicie drażniące. Odstąpiłem od niego na krok. Oprzytomniał, jego oczy stały się jak deserowe talerzyki, a wargi, które chwilę przedtem całowałem uchyliły się. Z przerażeniem stwierdziłem, że pod jego powiekami zebrały się łzy. Kiedy tylko spłynęły chłopak pobiegł szybko do swojej sypialni. Zgłupiałem na te kilkanaście sekund. Coś musiało pójść nie tak, a ja zupełnie nie wiedziałem, co.
- Niholas! – intensywnie myśląc podbiegłem do drzwi, którymi trzasnął kilka chwil wcześniej – Co się dzieje? Wiem, że nie powinienem tego robić! Przepraszam, to był przypadek! – moja możliwość odróżnienia rzeczywistości od głupiej filmowej scenerii zaczynała się zacierać. Powoli chyba zaczynałem wszystko rozumieć. Przez cały ten czas wydawało mi się, że związki, o jakich mówię są normalne i naturalne. Niholas uświadamiał mi, że wcale tak nie jest. Wszystko to, co dotąd widziałem było tym, co działo się na uboczu. Tylko nieliczni wiedzieli o związkach, które odbiegały od normy. Otoczony tylko tymi uświadomionymi zapomniałem, jaka jest prawda. Kinn myślał, że się wygłupiam i nagle, kiedy dotarło do niego, że moja chęć chodzenia z nim była prawdziwa wystraszył się.
- Rozumiem... – bąknąłem przez zęby – To nie jest normalne, ale nie znaczy, że nie może istnieć. To, że większość jest inna nie znaczy wcale, że my jesteśmy gorsi. Ty mnie podziwiasz i dlatego się wtedy nie odsunąłeś, tak? – wiedziałem o tym od kolegów chłopaka, ale dopiero teraz zaczynałem łączyć fakty – Można być szczęśliwym nawet, kiedy jest się z chłopakiem, a nie dziewczyną. Mogę ci to udowodnić, jeśli dasz mi szansę. Wystarczy, że pozwolisz mi trzymać się za rękę, a więcej zrobimy, kiedy sam będziesz chciał. Może twój podziw względem mnie zamieni się w coś więcej. Zawsze jest taka szansa... Zmienię się i będę poważniejszy. Dorosnę do tego by z tobą być. – chyba naprawdę mi na nim zależało bardziej niż na innych. Nie myślałem nawet o tym, co mówię, tylko improwizowałem.
- Tak jak Black i Lupin? – jego płaczliwy głos wydawał się spokojniejszy niż się z początku spodziewałem. Nie podobało mi się za to, że wie o tym, co łączy moich przyjaciół. W naszym gronie nie kryli tego, ale cała reszta nie miała prawa wiedzieć, że są razem.
- Taa... – mruknąłem – Oni też są razem i jakoś nie przejmują się niczym. Sam widzisz, że są razem szczęśliwi. Nie musisz ze mną od razu chodzić w taki sposób. Daj mi tylko szansę żebym mógł ci pokazać jak to jest. Jeśli uznasz, że to głupie i obrzydliwe dam ci spokój. Sam jeszcze nie chodziłem z nikim poza tobą, więc tym bardziej będę się starał. Obaj sprawdzimy jak to jest. – usłyszałem szuranie po drugiej stronie drzwi.
- Zastanowię się – ton głosu chłopaka mówił mi, że już mu niemal przeszło. Widać coś jednak do mnie czuł, lub uwierzył, że to wszystko jest normalne wśród nienormalności. Miałem ochotę wejść do jego pokoju, ale nie wypadało mi tego robić. Zachowałbym się jak skończony idiota, gdybym sobie na to pozwolił, więc dałem sobie spokój z takimi pomysłami. Musiałem teraz tylko ustalić, co zmienić muszę, a czego nie. Z całą pewnością opowiadanie znajomym o podbojach miłosnych odpadało. Zaczynałem żałować tej słabości względem pierwszoklasisty.

10 komentarzy:

  1. ~Lily luna Potter7 czerwca 2008 19:25

    Niesamowite...Czy aby James Potter sie zakochał ???? Tak na poważnie

    OdpowiedzUsuń
  2. Potter zakochany? To takie... nieprawdopodobne. No, ale podoba mi się. Mam nadzieję, że Kinn mu zaufa i, że będą szczęśliwi, o.

    OdpowiedzUsuń
  3. O Merlinie !! Czyżby James zaczynał normalnieć?Czyżby sie zakochał? Jestem w szoku...

    OdpowiedzUsuń
  4. realistka94@amorki.pl7 czerwca 2008 21:25

    Czekam na newsik i dodaję do linków ^^ www.milosc-boli-narusasu.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  5. iwona94033@buziaczek.pl7 czerwca 2008 22:42

    Cudne;];] Mam nadzieję, że James zmieni się tylko w stosunkiu do Kinn'a, bo głupio by było gdyby zabrakło tego szurnietego roztrzepańca...:P Ach ta miłość... w końcu i na niego musiała kiedyś wpaść;];] Czekam na następną notkę papapa-Kaiko-san-

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Kunoichi_Chan8 czerwca 2008 12:54

    Ahhh ten James ... Zawsze robi cos pochopnie a potem żałóje... Ale taki już jego charkter trzeba się przyzwyczaić... Ale czy to możliwe żeby się zmienił dla Nicolasa.... Czas ... trzeba poczekac... No a ty pisz szybko nową notke... Buziale:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  7. Zakochany Potter? Hm... może być ciekawie:) Zresztą miłość zmienia i może James stanie się choć trochę taktowny i przestanie przeszkadzać w najlepszych momentach^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. O. Dawno nie było kartki z pamiętnika. xdCuudo. x33 Świetnie piszesz, zakochałam się w twoim blogu.!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jamesowi naprawdę musi zależeć, skoro chce wydorośleć. To będzie dla niego prawdziwe wyzwanie... Nie mogę się doczekać...

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej,
    och w końcu Jsmes upolował Nicholasa, czyżby tak naprawdę się zakochał...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń