piątek, 20 czerwca 2008

Pszczółka

24 marzec

Kolejny z ciepłych wiosennych dni rozpieszczał zalane słońcem błonia i tych, którzy odpoczywali na nich przed po ciężkim tygodniu. Ja sam byłem jedną z tych osób. Spotkanie z tamtą dziewczyną i późniejsze usilne ukrywanie się przed nią, jakie zarządził Syriusz wymęczyło mnie znacznie. Gdybym mógł tego uniknąć z całą pewnością wolałbym spędzać dni codzienne na nudzie niż wzbogacać je o takie atrakcje. Razem z przyjaciółmi czerpałem ile mogłem z tych chwil swobody. Oni relaksowali się nie robiąc nic, ja zaś starałem się czytać książkę. Utrudniał mi to Syriusz beztrosko rozłożony na trawie z głową na moich udach, który zamiast znaleźć sobie inny obiekt zainteresowania, nie spuszczał ze mnie wzroku, jakby znalazł coś nadzwyczajnie interesującego dokładnie na środku mojej twarzy. Nie mogłem skupić się przez to ani na czytanych słowach, ani obrazie, jaki one przedstawiały. Usilnie starałem się nie rumienić, a było to trudne, kiedy miało się świadomość, że wystarczy lekko zmarszczyć brwi by Black zaczynał się uśmiechać. Cieszyło mnie to, że jestem w centrum jego zainteresowania światem, jednak czasami było to niesamowicie irytujące. Im dłużej musiałem to znosić tym bardziej mnie to krępowało. W końcu dałem sobie spokój z czytaniem, kiedy po kolejnym akapicie, nie miałem pojęcia, co się wydarzyło.
- Chciałeś coś, Syriuszu? – rzuciłem z przekąsem spuszczając głowę i patrząc w jego roześmiane oczy. Był dumny z tego, iż zdołał zwrócić na siebie moją uwagę. Nie widziałem w tym powodów do chluby, ale on zdecydowanie myślał inaczej niż większość społeczeństwa.
- Nie... Tylko patrzę, jakie śliczne kochanie mi się trafiło. Te twoje złote oczka, śliczna, delikatna buzia i jasne włoski. Wyglądasz jak plasterek miodu! – wyszczerzył się, co mieszało we mnie wstyd i lekką złość na niego. Skoro już na mnie patrzył, mógł, chociaż podarować sobie te dziwne, bądź, co bądź, stwierdzenia. Chciałem coś powiedzieć, on także otwierał usta by to pociągnąć jednak Potter był szybszy.
- Nie za słodkie to? – przekręcił się na bok i wypluł trawkę, którą żuł przez ostatnie kilkanaście minut. – Jesteście już niemal dorośli, a zachowujecie się jak dzieci. Nie myślisz, że kiedyś się wam to znudzi? Ciągła słodycz i delikatność... – skrzywił się lekko. Jego powaga była trochę nienormalna w tej chwili, ale może nawet rozsądna. Nie do końca zgadzałem się z tym, co mówił, ale nie dało się ukryć, że coś z prawdy się w tym kryło. Nawet, jeśli nie w moim przypadku to biorąc pod uwagę zdanie ogółu, na pewno.
- Nie rozumiesz, J. – Syri wstał i usiadł mi na kolanach patrząc z uśmiechem w oczy – W przyszłości kupimy wille gdzieś na odludziu. Remus będzie miał piękny ogród, którym będzie się zajmował w wolnym czasie, a ja zadbam o to by się nie przemęczał. Później, kiedy się zestarzejemy i on będzie siedział wieczorem przy biurku odkładając na bok kolejną źle napisaną klasówkę obejmę go i nie zwracając uwagi na jego protesty odwrócę do siebie. Będzie stawiał opór, ale mimo wszystko go pocałuję. Poczekam aż zacznie opornie o odwzajemniać – jakby na potwierdzenie skradł mi szybkiego buziaka, by nikt go nie widział i kontynuował – Odciągnę go od tych głupich testów, posadzę na sofie, położę głowę na jego kolanach i będę wspominał to, co było dawniej...
- Niewiele się zmieni – ironia Pottera aż raziła. – Będziecie starymi dzieciakami cieszącymi się słodyczą swojego związku. Ehh... Jak wielkie dzieciaki...
- Nie ważne czy wielkie czy nie. Ja nadal będę wtedy z nim i nie pozwolę by się nudził, czy smucił. Na starość ludzie zaczynają tracić ochotę do życia, a my będziemy korzystać z naszego uczucia. Z resztą mogę być wiecznym dzieckiem, jeśli to pozwoli mi cieszyć się Remim zawsze – Black znowu wylądował na trawie wtulony w mój brzuch. Okularnik skomentował to jedynie głośnym westchnieniem. Rozejrzał się w koło i usiadł.
- Idę do ubikacji, nie śledzić mnie, jeśli wam życie miłe, bo odezwał się chyba dzisiejszy śledzik w musztardzie... Peter nie zaśnij z otwartymi ustami, bo nie wiadomo, co ci do niech wpadnie. – uśmiechnął się zarozumiale do blondynka i masując sobie brzuch zniknął za drzewem. Nawet nie chciało mi się za nim patrzyć, w końcu nie było, po co, a skoro przedstawił tak jasne argumenty, dla których lepiej zostawić go samego, to nie planowałem protestować, podobnie z resztą jak reszta chłopaków. Położyłem dłoń na głowie kruczowłosego głaszcząc go jak małe dziecko. Był czasami aż nadto słodki jak na samego siebie. Przesunąłem palcem po jego nosie i czole. Marszczył brwi za każdym razem, kiedy się go tam dotknęło. Wyglądał wtedy poważniej i co za tym szło, zabawnie. Peter wykręcił się do nas tyłem, zapewne nie mogąc dłużej znieść przyglądania się naszemu związkowi, którego nadal nie pojmował.
- Dobra, koniec z tym! Ja mam pomysł! – niemal padłem przestraszony, kiedy Sheva uklęknął entuzjastycznie. Pettigrew pisnął i oddychał szybko. Jego serce pewnie biło równie szybko jak moje i Syriusza. Swoją drogą to pomysły Ukraińca przerażały mnie chyba bardziej niż Pottera, czy Blacka. Przy nich wiedziałem, czego się spodziewać, za to przy blondynie ani trochę. On był wyjątkowy.

- Nie strasz ludzi! Gdybym nie był tak odważny mógłbym dostać zawału! Pomyśl o moim kochanie! Wiesz jak się wystraszył?! Aż mu udeczka podskoczyły! – Syriusz przyłożył ucho do mojej piersi – Serdeńko też bije mu jak po godzinnej bitwie na poduszki. A te małe serdelki... – złapał mnie za palce – nadal drżą. – pocałował je, kiedy ja prychałem. Od kiedy to moje palce przypominały małe parówki, nie wiedziałem, ale wcale nie podobało mi się to porównanie.
- Ja ci zaraz dam serdelki! – warknąłem zabierając rękę i chowając obie pod pośladkami – Nie ma ich!
- Później zajmiecie się jadłospisem Syriusza na Remusie – Andrew poprawił się na trawie i wyprostował – Otóż, panie i panowie, skoro już temat słodyczy poruszamy... Zrobimy konkurs! Na największą słodycz! Jeśli to ty jesteś kreatorem scenariusza to ma być to słodycz zależna od ciebie. Nagrodę wymyślę później. Tylko to ma być słodycz możliwa do zrealizowania. Nie koniecznie teraz, ale nawet w przyszłości, kiedy będziemy mieli większe umiejętności – nie wiem, dlaczego, ale pomysł mi się podobał, chociaż wiedziałem, że ich pomysły bardziej niż słodkie będą erotyczne. Zawsze mogłem się mylić i taką miałem nadzieję. Uśmiech kruczowłosego już sam z siebie planował chyba zwyciężyć w tym dziwnym konkursie. Peter nie chciał się tym nawet interesować. Nie był entuzjastą związków, w jakich się znajdowaliśmy, więc i nie chciał później wysłuchiwać tego, co wymyślą chłopcy. Zakładałem za to, że James miał zostać sędzią i wybrać najlepszy pomysł. To było równie przerażające, tym bardziej, iż ostatnio miewał dziwne humorki. Jego oceny na to nie wskazywały, ale mogłem spodziewać się wszystkiego. Z westchnieniem opierając się o pień drzewa zamknąłem oczy. Syri ustalał ostatnie zasady z Andrew i miałem dzięki temu chwilę odpoczynku. Nie była długa. Zaledwie po dwóch minutach ciężar głowy chłopaka spoczął na mnie.
- Myślisz kochanie, że jeśli przebiorę cię za pszczółkę to będzie to wystarczająco słodkie? – zakaszlałem. Żartował, wiedziałem to w jego rozbawionych oczach, które tylko czekały na moją reakcję. Z resztą nigdy nie przebrałbym się za pszczołę. Dla Syriusza musiałaby mieć wielki brzuch i pucatą buzię, a ja nadal miałem do niego żal o ‘serdelki’. Przecież nie byłem gruby, a przynajmniej tego nie dostrzegłem. Jadłem dużo słodyczy, ale nie aż tak wiele. Popatrzyłem na swój brzuch. Syri często się do niego tulił, a teraz chyba nieświadomie nawet dzióbnął w niego palcem. Może rzeczywiście był zbyt wielki i przypominał poduszkę. Nie chciałem wyglądać jak pączek, czy szynka, kiedy ubrania zaczną być przyciasne. Zaczynałem się tym naprawdę martwić. W domu mama zawsze mnie rozpieszczała, ale tutaj jadłem więcej niż tam. Poza tym miałem zawsze pod dostatkiem słodyczy. W marzeniach Syriusza nie byłem raczej pączkiem o chomiczych policzkach, a najwyraźniej właśnie się w niego zamieniałem. O wiele bardziej wolałem zajmować się ogródkiem, o którym mówił, jako normalny mężczyzna. Nie podobała mi się wizja, gdzie skończyłbym, jak Slughorn. Mogłem się założyć, że gdy nauczyciel wychodził spod prysznica to nogi miał suche, bo brzuch tworzył mu fontannę w wody. Nawet nie chciałem o tym myśleć. Musiałem działać póki nie było za późno!

 

  

9 komentarzy:

  1. "Z westchnieniem zamknąłem oczy i opierając się o pień drzewa zamknąłem oczy." <-- co to ma być, co? Ale ogółem było suuuper! Poprzednie notki również^_^

    OdpowiedzUsuń
  2. Remusek chce się odchudzać? Przecież on wcale nie jest gruby! Niech on sobie to z głowy wybije:P A Syri co sobie myśli mówiąc tak na jego paluszki? Coś tak czuję, że z tego wszystkiego niezłe nieporozumienie wyjdzie... Czekam na następny rozdział;] Pisz szybko;D

    OdpowiedzUsuń
  3. *^^* dawno mnie tu nie było (i zaległości miałam ==") ^^ nie no... Remik odchudzać się chce... ^^ POZDRAWIAM ^^"

    OdpowiedzUsuń
  4. Kompleksy się pojawiają? Coś czuje, że Remi się wpakuje w coś niemiłego... Byleby nie anoreksja:) A Syriusz przesadził z tymi serdelkami... Określenia mu się kończą czy co?

    OdpowiedzUsuń
  5. Łaadnee... Ciekawy konkurs. ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. Na początku pisałaś wypaśnie ale z czasem zaczęłaś przynudzać. Zbytnio przedłużyłaś ten sen, usunęłaś w ogóle z opowiadań Lucjusza i innych uczniów i zrobiłaś kącik miłosny Lupina i Blacka. Na początku miałaś ciekawe pomysły zwłaszcza dla niedopieszczonych ;P lecz teraz już całkowicie przynudzasz. Zero akcji! Może i oni posuwają się z latami ale w takim razie stają się coraz to nudniejsi! Wcześniej potrafiłam płakać ze śmiechu i niemal piszczeć czytając zachłannie twoje jakże śliczne wypociny. Pamiętaj, to nie jest "ai no tenshi"! Zyczę weny i nowych pomysłów.

    OdpowiedzUsuń
  7. Łojoj !! xD Jak co rano kurturalnie* piłam sobie herbatke i spojrzałam czy napisałaś nową notke. Mile zaskoczona zaczęłam czytać. Gdy doszłam do Slughorna zawartość szklanki z której wtedy piłam spoczęła na mnie robiąc przy tym potop na około mnie... xD To było straszne przeżycie ! xD Ten tekst był wybitny! xD *rżęęę* czekam na kolejną nocie! x3

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Blogusiowe-ocenki22 czerwca 2008 12:00

    Cześć !!Zapraszam cię do ocenienia twojego bloga na www.blogusiowe-ocenki.blog.onet.pl .. Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    wspaniale, co Potter taki drażliwy, jak śmiał tak nazwać paluszki Remusa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń