środa, 18 czerwca 2008

The number of meeting makes the same number of separation

21 marzec

Od czasu rozpoczęcia szkoły spotkałem już wiele osób. Jednych polubiłem od razu, innych po pewnym czasie, a niektórych nie potrafiłem obdarzyć sympatią. Pewne było tylko to, że żadna z tych osób nie znikała z mojego życia na stałe. Pojawiali się i odchodzili w miarę upływu czasu, jednak jak długo uczyłem się w Hogwarcie, nie mogłem całkowicie uniknąć spotkania z niektórymi z nich. Czasami byłem nawet w stanie zapomnieć o istnieniu kogoś, kto wszedł mi w drogę jakiś czas wcześniej, za to w mało oczekiwanych momentach nagle przypominałem sobie o jego istnieniu. Naturalnie byli i tacy, o których pamiętałem zawsze i nie mogłem wyrzucić ich z pamięci, niestety spotkana przed rokiem Puchonka, która odcisnęła się piętnem na mojej przeszłości, nie należała do tychże osób. Zaczepiała mnie dawniej i nie chciała dać spokoju, a nagle ulotniła się. Szczerze wierzyłem, że dała sobie spokój, najwidoczniej jednak postanowiła tylko ułożyć sobie lepszy plan działania, lub poczekać aż Syriusz się usamodzielni. Zmieniła się odrobinę. Twarz nadal miała tak samo dziecięcą, jednak włosy musiała zapewne zaklęciem przefarbować na czerń. Poprzednie zwyczajne kucyki zamieniły się w dwa wyżej podpięte i przyozdobione koronkową gumką, a także grzywka, całkowicie zmieniały jej poprzedni niewinny wizerunek. Teraz wydawała się jeszcze bardziej pewna siebie, a bynajmniej nie wróżyło to dobrze.
Miałem nadzieję, że nie ja jestem celem, w jakim zawędrowała na korytarz przed salę Zaklęć. Jak mogłem się spodziewać moje ciche prośby do losu na niewiele się zdały. Kiedy stała już przede mną nie mogłem wątpić w jej dalsze zainteresowanie moją osobą. Najgorsze wydawało mi się to, że powinienem się odsunąć lub cokolwiek powiedzieć. Moje zmysły i wszystkie szare komórki pracowały na wysokich obrotach, a krew szybciej krążyła. Niepokoiło mnie to, że dziewczyna stała tak blisko, jej wzrok, skrywany uśmieszek i wszystko inne, a jednak umysł pracował tak wytężenie, iż nie potrafiłem już zebrać sił na ruch, czy chociażby powiedzenie słowa. Czułem się jak niewielkie zwierzątko w potrzasku, które chociaż powinno się rzucać i siłą szukać drogi ucieczki wie już, że skazane jest na porażkę i śmierć. I pomyśleć, że to ja byłem łowcą, który w obawie przed konsekwencjami raz w miesiącu zamykany był w starym, opuszczonym domu. Teraz mogłem sobie wyobrazić, co czuliby ci, którzy natknęliby się na mnie po przemianie.
- Oj, wiem, że dawno się nie widzieliśmy i nie miałam okazji się odezwać, ale teraz to nadrobimy. Nie zmieniłeś się ani trochę, ale to dobrze. Tęskniłeś za mną? Teraz, kiedy już tu jestem zrobię z ciebie odpowiedniego chłopaka i dziewczyny padną na twój widok. Muszę się w końcu z kimś pokazywać na zabawach. – mówiła to tak naturalnie jakby była przyjaciółką, która wyjechała na dwu tygodniowe wakacje. To sprawiało, że chociaż tym bardziej nie wiedziałem, o co jej chodzi obawiałem się jej coraz bardziej. Podobnie jak przed miesiącami stanęła na palcach, jednak teraz rękoma objęła mnie za szyję wieszając się na mnie. Wiedziałem, że powinienem coś z tym zrobić, odepchnąć ją, odsunąć, samemu uciec lub chociażby odezwać się by jej przeszkodzić, ale nie potrafiłem zmusić ciała do najmniejszego ruchu. Sterczałem tam, jak idiota patrząc wielkimi oczyma na dziewczynę, której nie dzielił ode mnie nawet centymetr. Obawiałem się tego, co miałoby być dalej i słusznie. Zadarła głowę do góry pociągając mnie w dół. Uśmiechała się przy tym zwycięsko. Jej twarz od mojej oddzielały może nawet centymetry, a ja w dalszym ciągu nie potrafiłem się ruszyć. Nawet nie drżałem. Była coraz bliżej i chociaż wszystko to działo się zaskakująco szybko dla mnie było kwestią minut. Centymetr, pięć milimetrów i miało być za późno. Pachniała wyjątkowo ostrymi, słodkimi perfumami. Jej spokojny oddech na moich ustach już przemieniał się w pocałunek.
- HEJ! – głośny krzyk, który sprawił, że Puchonka drgnęła minimalnie przesuwając się w inną stronę był jak nierealny. Nawet nie wiedziałem, że można uniknąć pocałunku w takim momencie. – Ja głupi wracam się po zawszony podręcznik zaklęć, a co widzę wracając?! – to było już ponad moje siły. Jakim cudem Black był w stanie zjawić się w ostatniej chwili i o setne sekundy prześcignąć całe to wydarzenie pozostawało tajemnicą. Niemal siłą wydarł mnie z objąć dziewczyny raczącej go spojrzeniem typowej wiedźmy. Jego kciuk przesunął się po moich wargach, jakby sprawdzając czy aby na pewno zdążył. Wydawał się spokojniejszy, gdy miał pewność, iż zapobiegł najgorszemu.
- Bądź łaskaw i puść mojego chłopaka – dziewczyna zadarła brodę dumnie do góry, a jej rozkaz zatrzymał bicie mojego serca na pewien czas. Syriusz prychnął pogardliwie.
- Od kiedy to Remus chodzi z tobą? Pierwsze słyszę chimero!
- Nie jesteśmy dziećmi. – wzruszyła ramionami z politowaniem nad niedouczeniem kruczowłosego – Nie muszę zadawać głupich pytań czy chce ze mną być. Z resztą pocałowaliśmy się a to wszystko wyjaśnia...
- Nie pocałowałaś go! – Black złapał mnie bardzo mocno za ramię – Sprawdzałem i nie tknęłaś jego ust! Trzymaj się z daleka, w przeciwnym razie nie puszczę ci płazem tego, że napastujesz mi przyjaciela! – kłótnia skończyła się właśnie na tym, ponieważ Syri zamiast poczekać na ripostę pociągnął mnie brutalnie do tyłu byleby stracić z oczu nastolatkę. Mruczał coś pod nosem i klął głośno nie martwiąc się tym, że ktoś może usłyszeć. Było mi wstyd. Tak wiele wydarzyło się w przeciągu kilku chwil, a ja nadal nie umiałem się odezwać ani samemu ruszyć. Palce chłopaka wbijające się w moją rękę wydawały się palić mi skórę, a nie potrafiłem nawet uniknąć czegoś takiego. Byłem jak kukiełka sterowana przez ludzką rękę i nawet nie wiedziałem, dlaczego. Syriusz musiał to zauważyć. Był wściekły, ale jakoś się opanowywał. Nie zdziwiłbym się gdyby chciał mnie za to uderzyć, a przynajmniej takie były moje odczucia.
- Co to miało być? – zatrzymał się, odwrócił i patrzył na mnie niemalże kipiąc gniewem. Patrzyłem na niego podobnie jak wtedy na tamtą Puchonkę. Nie mówiłem nic, nie wykonywałem żadnych ruchów. On aż za dobrze wiedział, że coś jest nie tak. Złapał mnie za policzki i przyciągnął całując. Nie było to tak delikatne jak zazwyczaj, ale niezmienne pod względem uczucia. Czułem, że poprzednie dziwne zachowania nagle stają się dalekie, coś pęka i nagle jest jak być powinno. Wsunąłem dłonie w jego włosy czerpiąc z pocałunku ile tylko mogłem, odwzajemniałem go, chociaż wstydziłem się tego na jak wiele pozwoliłem tamtej dziewczynie. Niestety wszystko to trwało stanowczo zbyt krótko. Syriusz odsunął mnie, kiedy tylko poznał, że można będzie ze mną porozmawiać.
- No, więc teraz słucham, i nie wymigasz się. – skrzyżował ramiona i uniósł brwi. Sam nie wiedziałem, co mam mówić, ale musiałem. Zasłużył na to.
- Nie wiem, co się stało – spuściłem głowę – Ona podeszła, a ja nie mogłem się ruszyć. Nie chodzi o to, że ktoś mnie zaczarował – dodałem dla pewności, że mnie zrozumie – Po prostu nie wiedziałem, co mam robić. Zupełnie...
- Gdybym nie przyszedł ta wiedźma by cię całowała. Wiesz, co to oznacza? Fuj! Dziewczyna całowałaby moje Remiątko! Jaki chłopak poza Peterem w naszym wieku interesuje się babami, co? Żaden! To genetycznie uwarunkowane, że chłopak nie lubi dziewczyny, jak pies kota, lub McGonagall Jamesa. – porównanie było bardzo obrazowe i jak najbardziej właściwe. Sam zauważyłem, że starsi chłopcy interesują się dziewczynami, ale młodsi trzymają tylko z kolegami. Tylko dziewczyny miały inny styl bycia i na okrągło uganiały się za płcią przeciwną nie dając za wygraną.
- Aha – kiwnąłem głową obwiniając się za to, co miało miejsce. Było mi naprawdę wstyd.
- Czy ty się boisz dziewczyn? – to pytanie wywołało u mnie dreszcz. Nie mogłem się ich bać, a jednak do tej jednej czułem dziwną niechęć i coś na styl obawy. Nie zdarzyło mi się bym miał unikać jakiejkolwiek z koleżanek, ale kiedy o tym myślałem to z coraz większą pewnością zdawałem sobie sprawę z tego, że nie chciałem by się zbliżały. Zaczerwieniłem się i chciałem z tego jakoś wybrnąć, ale nie miałem pojęcia jak.
- Nasze dwie słodkie, niewinne ptaszyny... – obaj z Blackiem odwróciliśmy się patrząc na roześmianych bliźniaków. Karel wystawił język rozbawiony. – Kiedy w końcu skonsumujecie ten słodki związek od razu będzie można to dostrzec i tylko na to czekam. Syriuszu, nie wierzę, że nie chcesz zobaczyć tak słodkiego widoczku jak Remus w chwilach uniesienia. – z pewnością widzieli, że nie tylko ja poczerwieniałem, ale i Syri. Uciekli równie szybko jak się pojawili nie chcąc narażać się na wściekłość kruczowłosego, który jak miałem nadzieję, zbuntowałby się, co do ich wyobrażeń o mnie. Jedynym plusem było to, iż wybili chłopaka z głupich pytań o mój strach względem dziewczyn, który przecież nie miał prawa zaistnieć. 

  

8 komentarzy:

  1. Um....kocham twoje opo...a bylo swietne! Syri tak dzielny...broni swojego Remiatka....pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdzialik [niegługo zabraknie mi epitetów :]! Tylko czy Remi jest aż tak strachliwy? Może czas go czegoś nauczyć:) No i miło wiedzieć że Syri też potrafi się rumienić i nie zamienił się całkowicie w jakiegoś napaleńca:)

    OdpowiedzUsuń
  3. To było takie... kawaii;];] Syriusz kochany broni swojego Remuska^^ Ale jak można się dziewczyn bać... Takiej piczy jak ta puchonka to kopa wysadzić niech w kosmos poleci i się więcej czepiać nie będzie:P Syri już dawno powinien to zrobić:P Czekam na następną note;] Pozdrowionka:*:*:*

    OdpowiedzUsuń
  4. ~Lily luna Potter18 czerwca 2008 19:28

    Cudny odcinek a mnie ciekawi kiedy skonsumuja ten związek

    OdpowiedzUsuń
  5. Remus ma zapedy na seme a boi sie baby?No bez przesady bardzo prosze XD

    OdpowiedzUsuń
  6. Masz wrażenie, że Twój blog jest niedOCENIONY? Zgłoś się do oceny na www.Opinion-Land.blog.onet.pl i zobacz, co na temat Twojego bloga sądzą inni. Za ten spam serdecznie przepraszam. PS. autorki ocenialnii nie są za niego odpowiedzialne. Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przeczytałam twój cały blog w...*patrzy na zegarek* hmm...3 dni! Jest Bosssski!! po prostu ubóstwiam go!! Nie mogę wytrzymać xD piszesz często i sensownie czyli cud miód i orzeszki!! Czekam na następną nocie!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    ej no Remus do cholerci czemu nic nie  zrobiłeś, gdyby syriusz się nie pojawił...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń