środa, 9 lipca 2008

Dance!

4 kwiecień

Jak na chłodny dzień, gdzie chmury przysłaniały słońce cienką warstwą białych obłoczków, większość uczniów była bardzo entuzjastyczna. Młodsi biegali i krzyczeli do siebie na odległość przepychając się między starszymi kolegami, którzy znowu uciszali ich sprawnie. Szkoła tętniła życiem, czemu sprzyjała właśnie wiosna. Budzące się do nowego życia kwiaty, zwierzęta, jeż, który rano wtargnął do Wielkiej Sali i zajęcia, chociaż tutaj zawsze znalazło się kilkanaście wyjątków. Na całkowite rozpoczęcie dnia trafiła nam się transmutacja, zaraz po eliksirach. Nauczyciele mając dużo pracy przy zbliżających się egzaminach, zamieniali się godzinami zajęć, by opracować materiał nie tracąc cennych godzin lekcyjnych. Jakimś cudem wcale mi to nie przeszkadzało. Miło było do codziennej rutyny dorzucić trochę zróżnicowania w podziale godzin. O trzech niezadowolonych z tego Gryfonach nikt nie musiał nawet wspominać. Na drugim roku każdy wiedział, że wszelakie jęki mogą należeć wyłącznie do Blacka, Pottera i Pettigrew. Nie wiem, w jaki sposób mogli aż tak przeżywać kolejną w tym tygodniu transmutacje, jednak jeszcze niedawno mówili, iż dadzą radę i pokażą McGonagall na ile ich stać. Wychodziło im to mizernie, ale zawsze było to lepsze od ucieczek z wybranych przedmiotów.

Zardi kopała w ścianę wystukując jakiś rytm mrucząc coś pod nosem, co zwróciło uwagę większości grupy i Puchonów, z którymi mieliśmy zajęcia. Wyglądała niesamowicie zabawnie. Marszczyła brwi, syczała i zachowywała się tak jakby cały świat nie istniał. Tylko ona, ściana i trampek. Nie tylko mnie bawiło jej zachowanie. Nawet Wielka Jęcząca Trójka uciszyła się na chwilę i zaczęła się jej przyglądać. Chyba tylko Agnes miała już serdecznie dosyć wyczynów kuzynki. Przewracała oczyma załamana powtarzając w kółko, że wcale nie jest z nią spokrewniona i, że to tylko jedno takie dziwne dziecko w rodzinie. Dziewczyny, które miały prawdopodobnie zamiar podrywać chłopaków z czystej nudy, teraz wściekały się, ponieważ, co fajniejsze mięso, jak nas nazywały, było zajęte obserwowaniem krótkowłosej.
Zupełnie niespodziewanie serca większej połowy zainteresowanych, w tym naturalnie moje, podskoczyły do gardeł. Nawet Agnes złapała się za serce, kiedy ucieszona Zardi z wielkim uśmiechem i niezwykłym krzykiem oświadczyła:

- Już wiem!- i zaczęła nucić, a zaraz potem śpiewać jakiś wpadający w ucho kawałek Nie słyszałem go nigdy wcześniej, ale zaczynał mi się podobać. Znając upodobania dziewczyny musiał być jednym singli jakiegoś męskiego zespołu, jako że młoda czarownica przejawiała dziwną niechęć do kobiet, za wyjątkiem przyjaciółek.
Najpierw zaczęła ruszać ramionami, a zaraz później lekko głową i biodrami. Na twarzach wszystkich, bez wyjątku pojawiły się uśmiechy. Nawet przechodzący obok uczniowie zatrzymywali się na kilka chwil. Kiedy tylko dziewczyna śmielej zaczęła śpiewać, a jej kuzynka rozpoznała kawałek, obie w duecie urządziły nam koncert. Równie niespodziewanie krzyczała, tak teraz Zardi zaczęła tańczyć w rytm piosenki, która pamiętała, nawet nie mając muzyki. Ciemnowłosej spodobało się to i idąc za jej przykładem powtarzała jej kroki jako echo. Widać było, że rozumiały się bez zbędnych słów, ponieważ wychodziło im to całkiem sprawnie. Jeden ze starszych Puchonów, który właśnie rozmawiał z bratem uśmiechnął się pod nosem. Jak cień stanął pół roku za Agnes i ruszał się tak samo jak ona. O dziwo Ślizgon, właśnie zmierzający na zajęcia w towarzystwie koleżanki dołączył się jako czwarty. Jego znajoma niemal prychnęła, widząc, z kim spoufala się chłopak. Momentalnie na korytarzu zrobiło się sporo miejsca. Zardi prowadziła, a trójka innych w tempie powtarzała kroki. Jak na improwizacje zahaczali o profesjonalizm. Dwaj chłopcy, od razu można było zauważyć, że taniec mieli we krwi. Wysoki Ślizgon, o kasztanowych włosach, delikatnie opadających na szyję, poważnym spojrzeniem czekoladowych oczu badał ruchy dziewczyny, by móc je skopiować. Drugi z nich, był niższy i stanowczo inny. Może i kolor pasemek opadających na ciemne oczy był bardziej intensywnie kakaowy, jednak wielkie tęczówki odróżniały go od Ślizgona. Pełne ciepła i wyrozumienia cieszyły się każdym gestem, jaki wykonywał tańcząc. Całość była niesamowita. Przypominała mi stare wideoklipy oglądane kiedyś z ojcem w telewizji. Teraz wiedziałem, kto tworzyłby choreografię na moich koncertach z chłopakami.
- Co tu się znowu dzieje? – McGonagall pojawiła się w dosyć nieodpowiednim momencie. Cała czwórka przysunęła się do ścian, jednak krótkowłosa nadal śpiewała i ruszała się w specyficzny sposób, zaś trójka innych szła za jej przykładem. Kobieta przewróciła oczyma, zapewne nawet nie wiedząc, co powiedzieć. Otworzyła drzwi klasy i to zakończyło wcześniejsze wygłupy. Zardi pomachała chłopakom, którzy pomogli jej zapewnić jakąś rozrywkę czekającym uczniom, a ci uśmiechnęli się i pognali na swoje zajęcia.
Syriusz ścisnął moja dłoń i puścił ją by nikt przypadkiem niczego nie zauważył. Niemal zapomniałem, o tym, jak dziwnie spędziłem te kilkanaście minut przerwy przed zajęciami. Po tamtej chwili relaksu teraz mogłem z powodzeniem oddać się nauce i płynącej z tego przyjemności. Widać było, że nauczycielka chciała jak najszybciej skończyć omawiać temat. Nie owijając, kiedy tylko każdy siedział jak należy zaczęła rozrysowywać na tablicy skomplikowane wzory i tłumaczyć każdy z nich. Odpłynąłem wsłuchany w to, co mówiła, rysowała i tłumaczyła dosadnie. Nie chciałem by umknęła mi nawet odrobina tej wiedzy. W końcu zawsze mogła się przydać, a obecność Syriusza za plecami wcale nic nie ułatwiała. Szybko rzuciłem okiem na grupę. Znajomi już się nudzili i szukali sposobu by jakoś się rozerwać. Nie rozumiałem ich, więc wróciłem do notowania i obserwowania wzorów, które powoli zaczynały robić się jeszcze bardziej zagmatwane.
Nie wiem ile minęło zanim zostałem dźgnięty w plecy przez Blacka. Niechętnie i z opóźnieniem odwróciłem się do niego. Widać było, że zdaje sobie sprawę z mojego niezadowolenia. Podał mi jakąś karteczkę złożoną w małego żurawia i wzruszył ramionami. Marszcząc czoło wziąłem ją od chłopaka i rozłożyłem na ławce. Nie było to pismo kruczowłosego. Syri pisał bardziej pochyło i staranniej. Z trudem rozczytałem się, równocześnie słuchając uwag nauczycielki. Karteczka nie wnosiła nic, a wiadomość „Przekaż dalej, niech się świat nie nudzi” chyba naprawdę miała być tylko jakąś rozrywką. Westchnąłem i podałem karteczkę Andrew. Znowu oddałem się chłonięciu wiedzy, jaką mogłem zdobywać, chociaż tym razem świadom, że niemal każdy szuka sposobu na przetrwanie transmutacji. Już wcześniej zauważyłem, iż z całego roku tylko niektórzy, w tym ja, zwracają szczególną uwagę na wszystkie przedmioty i osiągają wysokie wyniki. Cała reszta była zadowolona utrzymując się na granicy zaliczenia. Potter jak najbardziej starał się ile mógł, by później móc chwalić się Kinnowi ze swoich osiągnięć i proponować korepetycje, niestety jego umiejętność skupienia się była ograniczona do pierwszych siedmiu minut. Później odlatywał w marzeniach.
Tym razem to Sheva uderzył mnie lekko w ramię i podał mi tego samego żurawia. Rozwinąłem go i przeczytałem dodatkową informację, którą zapisała ostatnia z osób, którym przypadło otrzymanie notatki, „Kiedyś i tak musimy zasnąć”. Złożyłem kartkę tak jak uprzednio i dmuchnąłem w skrzydełka papierowego ptaka, który pofrunął do Syriusza. Nie minęło pięć minut, kiedy McGonagall odwróciła się gwałtownie i różdżką wycelowała w tył sali. Mały płomień poszybował przez nią, a kiedy szybko odwróciłem głowę widziałem, jak ptaszek płonie opadając na podłogę. Potter zerwał się na równe nogi, kiedy tylko żurawik został zestrzelony. Patrzył płaczliwie na nauczycielkę i wyjąkał pociągając nosem:
- Ja będę już grzeczny i będę uważał i nigdy więcej nie będę przekazywał żadnych informacji na lekcjach, ale niech pani nie zabija więcej tych papierowych ptaszków! – Większość z trudem powstrzymywała śmiech, zaś kącik ust Pottera drżał minimalnie powstrzymywany przed wysokim uniesieniem się. Zaszklone oczy chłopaka zza okularów wyglądały na jeszcze większe.
- Potter... – McGonagall miała podłamany głos i nawet nie mogła nadać mu ostrego brzmienia – Jest jeden powód, dla którego nie powiem o tym twoim rodzicom. Ja muszę znosić cię tylko przez siedem lat, a oni całe życie. – rzuciła szczerze – Biedni ludzie. – wróciła do swoich zapisów, kiedy to okularnik usiadł zastanawiając się nad znaczeniem jej słów. Widać było, że jak dotąd nic do niego nie dotarło.
- Aha! Już wiem, o co chodziło! – jego dumny głos i odkrywczy krzyk sprawiły, że kobieta zachwiała się, jednak wróciła szybko do zajęć.

 

  

6 komentarzy:

  1. Pierwsza? Notka super! Zardi tanczaca..hehe to musialo byc swietne. Jak ja sie stesknilam za tym blogiem....pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Kirhan wróciłaaa! ^^ Niezmiernie się cieszę ^^ Notka zabawna xD I nareszcie wzmianka o zespole ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Jeszcze przed wyjazdem załapałam się na notkę:) Całe szczęście, bo jest super:) Szczególnie ta słodka animacja pod rozdziałem:)

    OdpowiedzUsuń
  4. No nareszcie, Kirhan !! Już się doczekać nie mogłam, a tu taka fajna, optymistyczna noteczka xD Animacja pod notką jest po prostu zabójcza... Czekam niecierpliwie na kolejną notkę xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wiem co mnie napadło żeby tak późno cię odwiedzić, ale jak miałam wyłączyć komputer to coś mi w głowie zaświtało żeby zajrzeć na twojego bloga:D Nawet nie wiesz jaką miałam radochę kiedy zobaczyłam że w końcu jest notka:D Co do treści to była powalająca:D Znam ten ból kiedy to siedzi się na lekcji i każde głupie zajęcie wydaje się lepsze od słuchania nauczyciela... Wtedy nawet takie idiotyczne podawanie karteczek staje się świetną zabawą;D Ale Mc'Gonagall(nie wiem jak to się pisze...) jak zwykle wszystko popsuła:/ Nie mogłam z Pottera: "Już wiem!" szybko się skapnął... tempak:P Czekamy wszyscy na jakąś większą akcję, bo nie wiem czy wiesz ale niedługo pobijesz Modę na Sukces:P:P:P:P:P:P Ta... Tylko żeby moda na sukces była taka ciekawa jak twoje opko to na pewno obejrzałabym wszystkie odcinki;D;D;D;D;D;D;D:D:D:D:D:D:D:D Pozdrawiam:*:*:*:* P.S: Tego z modą na sukces nie bierz na serio.Buziaaaaaaaaki:*:*:*:* Czekam na następą notę:D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej,
    ciekawe i cudownie, chociaż Potter prawidłowo zrozumiał te słowa...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń