piątek, 18 lipca 2008

Kartka z pamiętnika XXIX - Michael Nedved

Mój świat dzielił się na trzy różne rzeczywistości, przeszłą, teraźniejszą i przyszłą. Wiedziałem wiele o dwóch pierwszych, jednak ostatnia stanowiła zagadkę nie do odkrycia. Popełniłem błąd, naprawiałem go i naprawiać miałem nadal, tylko tyle potrafiłem odgadnąć na chwilę obecną z realizmu dni przyszłych. Zamykając oczy widziałem właśnie to, co było i całe szczęście dobiegło końca. Wielkie błędy, niespełniona marzenia i utracona osoba, którą odzyskałem tylko dzięki jej inicjatywie. Było mi wstyd, że uważając się za tego, który pełnił najwięcej funkcji w związku, zawiodłem na całej linii. Może i teraz wszystko wróciło na właściwy tor, jednak w dalszym ciągu czułem jak niepewnie podchodził do mnie Gabriel.
- Rozluźnij się w końcu, kochanie – mruknąłem mu do ucha, a moje palce z wyczuciem przesunęły się po jego ramionach ku szyi. Leżałem na sofie w Pokoju Wspólnym, zaś mój kochanek siedział z boku pozwalając mi masować, jego niesamowicie spięte mięśnie. Starałem się jak mogłem, by chociaż trochę mu ulżyć, ale wydawało mi się, że on sam nie wiedział czy tego chce. Raz po raz wodziłem opuszkami po ciepłej, delikatnej skórze na karku, łopatkach, ramionach i kręgosłupie, jednak nie dostrzegłem jak dotąd jakichkolwiek efektów. Szukałem rozwiązania nawet w pocałunkach składanych na jego ciele, jednak i to zostawało niedostrzeżone. Nie ważne jak mocno się starałem. Moja wina sprzed tygodni pozostawała taka sama nawet, jeśli już mi ją wybaczył. Poniekąd to on nauczył mnie wszystkiego, a teraz udzielał także bardzo istotnej lekcji na temat zbrodni i kary, grzechu i pokuty, winy i zapłaty za nią. Gdybym nie był tak zapatrzony w siebie, a dokładniej we własną miłość do zespołu, nigdy nie doszłoby do żadnej kłótni i rozpadu mojego związku. Byłem przekonany, że wszystko wróciło do normy, niestety nie tak łatwo było zaleczyć rany na poranionym sercu, a ja sam byłem nożem, który je zrobił. Głębokie, bolesne bruzdy, na które teraz musiałem znaleźć balsam. Zamknąłem oczy, pocałowałem najczulej jak mogłem kark chłopaka i oplotłem go ramionami. Ja byłem sobą, jednak on nadal dystansował się w stosunku do mnie.
- Rica... – szeptałem mu do ucha bardzo cicho by, chociaż trochę móc go naprowadzić na to, czym zrekompensować mu moje błędy – Ile razy mam jeszcze cię przepraszać? Jeśli chcesz zrobię to przy całej szkole, albo sam powiedz mi jak. – musiałem wiedzieć cokolwiek, ale on nigdy nie dawał mi konkretnej odpowiedzi.

- Bądź dzieckiem i zrób to tak bym ci uwierzył. – mruknął odchylając się w moją stronę. Jego oczy znowu błyszczały od łez, którym nie pozwolił spłynąć. Myślałem szybciej niż na egzaminach, obliczałem, kalkulowałem, proponowałem, uzasadniałem i szukałem rozwiązań. Zawsze byłem jak dziecko, więc, o co mogło chodzić mu teraz, nie miałem pojęcia. Dzieci kojarzyły mi się z niewinnością, słodyczą, kołysankami i bajkami czytanymi, gdy były chore, a przynajmniej tak robiła zawsze moja matka, kiedy zasmarkany leżałem w łóżku z wysoką gorączką nie mogąc zasnąć. Bajki, bajki, bajki... Coś mi to mówiło, jednak nie wiedziałem do końca, co. W końcu moje ciało, przyciśnięte całym moim ciężarem do materiału sofy drgnęło ostrzegawczo. Nie mogłem powiedzieć, że myślałem właśnie tą częścią organizmu, ale na pewno była dla mnie najlepszą podpowiedzią. Dawniej nie byłem tak pożądliwy i lubieżny. To Gabriel zrobił ze mnie wiecznie głodnego seksu demona, a ja tylko poddawałem się temu wszystkiemu.
- Chodź ze mną księżniczko, a twój książę zrobi ci coś przyjemnego, o czym nawet nie śniłaś. – zanim pokłóciłem się z Gabrielem miałem kilka głupich pomysłów, a teraz wydały mi się całkiem niezłe. Czując ucisk w klatce piersiowej podniosłem się i rozprostowałem ramiona. Podałem rękę kochankowi, który nie mając nawet większego wyboru uścisnął ją i podniósł się z ziemi. Zaprowadziłem go do pokoju, powiesiłem na klamce informacje dla kolegów, że jesteśmy zajęci i zamknąłem drzwi pokoju. Zdobywając królestwo musiałem zadbać by było odpowiednio rządzone. Wygrzebując z szafy kostiumy, które zamówiłem kiedyś z myślą o sprośnych zabawach, rzuciłem suknię Gabrielowi. Teraz musiałem znaleźć jeszcze własne ubrania.

- Ubierz się w łazience i wróć tu do mnie. – bąknąłem odnajdując buty na szpilce, które były w komplecie do ubrania. Chłopak zniknął za drzwiami, a ja z dumą stwierdziłem, że mój kostium księcia jest na miejscu. Zostawiając bałagan w koło szafy zdjąłem ubrania i wcisnąłem się w zupełnie nowy strój. Dominowały na nim czerń i błękit, a także kilka czerwonych akcentów. Wysokie buty i włosy związane jakąś dziwną kokardą, która miała imitować dawny styl średniowieczny, dopełniły metamorfozy. Ciężko było mi określić czy wyglądam jak książę, ale uciszając własną dumę i podnietę mogłem chyba wysilić się i wyczytać to z oczu Gabriela, kiedy w końcu wyjdzie z łazienki. Zajęło mu to sporo czasu, ale nie mogłem się dziwić. To on miał odgrywać księżniczkę.
W końcu drzwi otworzyły się szeroko, a on stanął w nich ze sceptyczną miną, która nie mogła niestety ukryć błysku w jego pełnych burzowych chmur oczętach. Nie musiał mieć makijażu. Delikatny diadem we włosach wystarczał. Jego suknia z wieloma falbanami mieszała w sobie odcień białych wykończeń z niebieskim materiałem kreacji. Gorset leżał idealnie, mimo że pierś chłopaka była całkiem płaska. Nie po to napastowałem wszystkie dziewczyny bym miał pomylić się w obliczeniach. Zabrałem buty i uklęknąłem przed kochankiem podnosząc trochę jego suknię. Założył nawet pończochy, więc nie mogłem się powstrzymać. Podniosłem głowę sunąć łapczywie wzrokiem po nodze do samego uda. Zapatrzony na coś tak cudownego na oślep ubrałem mu szpilki. Wykopał mnie spod siebie mało delikatnie.
- I co teraz? Czuję się jak idiota, więc może przejdź dalej, co? – nawet jako mężczyzna był pełen gracji, więc niezadowolona mina nie psuła cudnego efektu całości.
- Teraz się do ciebie dobiorę – oblizałem zęby pełznąc do niego na czworakach. Nie wiedział, o co mi dokładnie chodzi, więc pozwalał bym robił, na co tylko miałem ochotę. Po raz kolejny wsunąłem się pod jego suknię i przytuliłem do słodko pachnących ud. Zębami zsunąłem z niego bieliznę i językiem sięgnąłem tego, co przede mną skrywała. Żałowałem, że nie widzę twarzy chłopaka, kiedy jęknął po raz pierwszy i zaczął robić to o wiele częściej. Liznąłem jego członek od podstawy po dziurkę na końcu. Wziąłem go do ust i jak gdyby był to pocałunek zadbałem by jego ciało sunęło po moim podniebieniu, języku i dokładnie całym wnętrzu warg. Uwielbiałem się nim bawić, a teraz czułem też, że moja księżniczka jest taka jak dawniej, a nawet jeszcze bardziej rozluźniona. Zajęty słodkim nektarem, który powoli zdobywałem już nawet bez większego zastanowienie przygotowywałem go sobie palcami. Nie było sensu rozwodzić się nad tym krok po kroku. Zdyszany i czerwony na twarz od temperatury, jaka panowała pod suknią wydostałem się poza jej obręb. Rozpiąłem spodnie siadając na łóżku. Rica był już nauczony jak powinien reagować na moje zachowania. Poszedł za mną, jak wierna nałożnica i poddał się całkowicie nieświadom mojej władzy nad nim. Podwijając wszystkie falbany posadziłem go na moich udach. Rozwiązałem gorset powoli zdejmując przez głowę cały jego kostium. Zostały tylko pończochy i bielizna, która zatrzymała się mu w kolanach. Buty już dawno odrzucił dając sobie większą swobodę. Rozwiązałem włosy by samemu czuć się lepiej. Kiedy on rozchylał pośladki ja uniosłem biodra wchodząc w niego. Usiadł na mnie swobodnie, jakbym był zwyczajnym krzesłem. Wiele bym oddał by zawsze tak robił. Czy to podczas posiłków w Wielkiej Sali, czy na zajęciach. Unosił się i opadał dając mi pełnię przyjemności i sam zabierał to, czego pragnął. Zataczał biodrami małe kółeczka, opadał o wolniej, to znowu szybciej, głęboko i płytko, a wszystko to czułem w podbrzuszu, jakby dźgał mnie tam palcami. Całując go po plecach powiodłem dłońmi do jego sutków. Bawiłem się nimi, jak świeżymi, wczesnymi poziomkami, a on jęczał melodię pełną ekstazy, która pobudzała mnie jeszcze bardziej. Zostawiając palce jednej dłoni na posterunku, drugą powoli i spokojnie gładziłem jego ciepły i już wilgotny brzuch. Gorący członek objąłem tylko dwoma palcami, a ich reszta zajęła się jądrami. Wnętrzem dłoni mogłem spokojnie sięgnąć uda i masować je lekko równocześnie wykonując palcami ruchy, które doprowadzą go do obłędu. Nic więcej nie mogłem i nie musiałem robić. Niemal rzucał się w ekstazie na wszystkie strony przyjmując mnie głęboko i z krzykiem, nieskory do wyjmowania mojego ciała z siebie. Wił się, a ja widziałem to i tak niesamowicie dokładnie. Szczytował długo i niespokojnie, jakby karał mnie za coś. Nawet, gdy ja wylewałem się w niego nie uspokajał się. Był zmęczony, ale opadł dopiero kilkanaście minut później dając mi możliwość położenia go na pościeli.
- Podobało się? – zapytałem głupio z samczym zadowoleniem. Musiał być zachwycony, skoro nawet ja nie myślałem, że potrafi nam być tak cudownie w takiej pozycji.
- Wyjątkowo. – wydyszał przez zaschnięte gardło, gdy głaskałem jego żebra.
- To nie koniec. Przerobię z tobą wszystkie bajki po kolei i kilka dam innym żeby sami się bawili, a mi zdali relacje. Specjalnie dla ciebie, kochanie. – nie byłem genialny, ale miałem kilka asów, które mogłem wykorzystać. Dla Gabriela zrobiłbym teraz wszystko i planowałem posiąść całe jego serce ponownie. Był mój i tylko mój.

9 komentarzy:

  1. Pierwsza? Niemożliwe, no ale dobra. Słodka ta bajeczka xD Można prosić tytuł, chętnie poczytam xD Wiesz dobrze, że jestem wielką fanką Twojej twórczości Kirhan sama i najchętniej to bym Ci pomnik postawiła... Czekam na ciąg dalszy...

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Mrs. Sombrelly18 lipca 2008 16:26

    Super blog przeczytał go w dwa dni trzymaj tak dalej

    OdpowiedzUsuń
  3. Ła! Wróciłam i dostałam dwie świetne noty *.* Podziwiam Twój talent, Kirhan.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez jakiś czas czytałam wszystkie notki od początku. Zajęło mi to trochę, ale opłaciło się !! Piszesz po prostu cudownie xDZ niecierpliwością czekam na kolejną notkę ;))Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. obłedne...;> aż brak mi słów. uwielbiam tę parę! więcej ich:)!

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej :)Śliczny blog :DBardzo ciekawie piszesz :)Ja zapraszam do mnie :)www.aj-em-batterflaj.blog.onet.plNa blogu opisuję swoje życie i początki odchudzania :)Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wpadam na bloga a tu dla mnie DWIE notki xDDLudzie byłam w raju xDDŚwietne,genialne!!!!Brak słów xDD

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej ;) Zapraszam do KONKURSU! Zgłoś się! Do wygrania m.in.: 150 k. ! Zapraszam! www.zuzio.xx.pl Sorka, za spam;))

    OdpowiedzUsuń
  9. Hej,
    och niech to Michael postara się bardziej Gabriel został bardzo zraniony...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń