niedziela, 20 lipca 2008

Niom!

18 kwiecień

Rozumiałem, że Syriusz może czuć się dziwnie za każdym razem, kiedy spotykałem się z Regulusem w bibliotece i tłumaczyłem mu niektóre tematy, które sprawiały mu trudność od początku roku. To było poniekąd normalne, jednak granica między rzeczywistym stanem rzeczy, a czystą przesadą była bardzo niewielka. Mogłem znieść uwagi, jego niezadowolenie, czy ciągłe bąkanie czegoś do siebie i równocześnie do mnie, jednak mógł sobie podarować Straż Remika, jak nazwał swoje Syriuszowe Zgromadzenie Wiernych Przyjaciół. Za całą tą szopką kryła się najczystsza i największa przesada, jaką dotąd widziałem. Siedziałem przy jednym ze stolików w bibliotece, naprzeciwko mnie rozsiadł się młody Black słuchając pilnie moich słów i w tym samym czasie rozpraszając się tym, co działo się za moimi plecami. Tu właśnie główną rolę odgrywał Syri. Siedział za nami, podpierając rękoma głowę i wpatrując się tępo w moje plecy i twarz brata. Kiedy się odwracałem by, chociaż tym go upomnieć widziałem, jak siedział czujnie i starał się wyłapać wszystko, o czym rozmawiałem z Regulusem, chociaż i tak nie był w stanie. Czułem na sobie jego spojrzenie i sprawiało to, że włoski na karku zaczynały mi się jeżyć z niepokoju. Gdybym był zwyczajnym człowiekiem pewnie nie reagowałbym w tak intensywny sposób, jednak moja wilcza część zaczynała mieć dosyć tego wszystkiego. Para szarych oczy wydawała się z każdą chwilą przybliżać Syriusza do mnie i momentami wydawało mi się, że stoi tuż za moimi plecami. To rozpraszało nie tylko Ślizgona, ale i mnie, lub przede wszystkim mnie.
Zacisnąłem dłonie na szacie i starałem się zachowywać naturalnie, jednak chyba tylko młody Black wiedział, jak ciężko było mi to osiągnąć.
- Czy on zawsze chodzi za tobą krok w krok? – zmienił niepewnie temat dając sobie chwilę na wytchnienie, przez co Kotani Kito i jego rewolucja w XVIII wieku musieli poczekać.
- Zazwyczaj tylko, kiedy wybieramy się gdzieś całą grupą lub we dwoje. Ostatnio przeżywa chyba jakieś załamanie osobowości i musi odreagować – bąknąłem z westchnieniem. Sam miałem go już dosyć. Odwróciłem się i przywołałem do siebie dłonią. Uśmiechnął się szeroko i nie wiem, czy mógł jeszcze szerzej. Podszedł jak gdyby tylko na to czekał i wpatrywał się we mnie ignorując obecność brata. Miałem nadzieję, że młody Black był daleki od wykrycia relacji, jakie łączyły mnie z Syriuszem.
- Skoro już tu jesteś i nie masz zupełnie, co robić – wyjąłem z kieszeni długą listę książek – Znajdź mi te podkreślone na zielono i sprawdź czy są te czerwone. – wcisnąłem mu w dłoń karteczkę. Nie wydawał się zadowolony. Najwyraźniej nie tego się spodziewał.
- To oznacza, że muszę się ruszyć z miejsca. – przekalkulował coś w myślach – A wy zostaniecie tu sami. Nie może iść James? Albo Andrew?
- Ty już stoisz i jesteś bliżej. Swoją drogą przynajmniej nie będziesz nas rozpraszał. To, że tobie wystarczają takie oceny, jakie masz nie oznacza, że Regulus musi mierzyć tak samo wysoko jak ty. – pokazałem mu palcem regały, w których miał szukać woluminów dla mnie. Poszedł włócząc nogami i mamrocząc cicho. Wolałem to wykorzystać i przewróciłem stronę podręcznika kontynuując wykład sprzed chwili. Ślizgon wydawał mi się spokojniejszy, kiedy kruczowłosego nie było w pobliżu. Zaczął się nawet uśmiechać i entuzjastycznej podchodzić do naszych lekcji.
Niestety nic nie trwa wiecznie, a tym bardziej, kiedy w pobliżu krąży ostrożny, uważny i zazdrosny Black. Nawet to, na co zdecydowaliśmy się kilka dni temu nie zmieniło jego podejrzliwości względem brata, a teraz po zaledwie dziesięciu minutach wrócił z dwoma książkami w rękach.
- Przepraszam, że przeszkadzam. – zaczął uroczyście, jednak z widocznym zadowoleniem – O te książki chodziło w tych pierwszych dwóch punkcikach? – jego czarujący uśmieszek był jak tabliczka z ostrzeżeniem.
- O ile pamiętam potrafisz czytać... – wskazałem mu palcem tytuł jednego woluminu, i ten zapisany na pergaminie. Czy twoim zdaniem to jest to samo? – wyglądał jakby zastanawiał się nad tym poważnie, aż w końcu pokręcił głową.
- Musiałem coś pomylić. Zaraz wrócę! – odszedł i nie wydawało mi się by miał zająć się czymś na dłużej. Położyłem się na otwartych podręcznikach.
- Policzę do jedenastu i będzie z powrotem... Jeden, dwa, trzy... – tak jak myślałem. Wrócił po dziewięciu niosąc właściwą książkę. Wyglądał na dumnego i powoli miałem dosyć nie tylko jego zachowania, ale i całego Syriusza. Odwróciłem się do Jamesa, kiedy Regulus starał się jakoś nie denerwować obecnością brata i jego dziwnym zachowaniem.
- J., ratuj przyjaciół i zabierz mi stąd Black siłą, jeśli trzeba. – chłodne stwierdzenie sprawiło, że Syriusz podskoczył. Wyzywającym wzrokiem patrzył to na mnie to na podchodzącego, ucieszonego z życie Pottera.
- Nie zrobicie mi tego. Zabraniam! Remi, przecież wiem, że mu nie pozwolisz. No dalej. Powiedz mu żeby się nie zbliżał. On tak dziwnie na mnie patrzy... – wzruszyłem tylko ramionami. Okularnik stanął za kruczowłosym i pchnął go do przodu. Syriusz zaparł się i siłował z nim z całych sił. W końcu na pomoc Jamesowi przyszedł Andrew i Peter z ustami pełnymi przemyconych cichcem cukierków. Z bólem wepchał kilka Blackowi by nie mógł krzyczeć i mniej się wyrywał zajęty przełykaniem śliny, by się nie udławić. Zignorowałem rumor, jaki robili. Regulus patrzył zaskoczony na walczących ze sobą chłopaków, a później obdarzył mnie zainteresowaniem. Wyglądał słodko, kiedy się peszył, ale jeszcze lepiej prezentował się ze zdziwioną miną. Jego oczy błyszczały poważniej, a ruchy wydawały się bardziej opanowane i skoordynowane niż u Syriego. Z każdą chwilą dostrzegałem bardziej znaczne różnice i widać było, że z czasem Regulus stanie się może i nadal niższym i słodszym, jednak bardziej zdecydowanym z rodzeństwa Blacków.
- Wiesz... – Ślizgon chyba stracił właśnie całą chęć do nauki, jaką miał na początku – W domu Syriusz jest inny – zaczął bawić się niezręcznie piórem obracając je w palcach i głaszcząc nimi strony książki – Tutaj wydaje się bardziej rozluźniony, chociaż mało poważny.
- Pamiętam, jaki był pierwszego dnia – rzuciłem z uśmiechem zamykając podręcznik, ponieważ sam wolałem zrobić sobie chwilę przerwy i dokończyć temat później. W końcu zaczęły się Święta Wielkanocne, więc na naukę mieliśmy o wiele więcej czasu. – Rzeczywiście wtedy był sztywny i mało uprzejmy, ale szybko mu przeszło. Jeśli taki sam jest w domu, to musisz mieć z nim sporo kłopotów.
- Zazwyczaj jest wtedy opryskliwy w stosunku niemal do wszystkich, chociaż mnie traktuje dobrze. Nadal myjąc zęby robi latające bąbelki z pasty? – młodzian zaczerwienił się śmiejąc cicho, jakby właśnie przypomniał sobie jeden z lepszych dowcipów. Przytaknąłem, a on odchylił się lekko do tyłu. Wydawał się starszy, kiedy światło padało na jego twarz pod zupełnie innym kątem. Miał w sobie te same akcenty urody Blacków, co Syri, chociaż moje serce było przy nim zupełnie spokojne, jak gdyby był moim bratem, nie zaś wyłącznie kolegą.
- W domu, kiedy zamykał się w łazience i kąpał zawsze wychodził dopiero po ponad godzinie, a wszystko pływało w wodzie. Rodzice zawsze krzyczą, kiedy zalewa łazienkę. – przez chwilę odniosłem wrażenie, że chłopak skrycie podziwiał brata i tylko, dlatego chciał, chociaż trochę o nim porozmawiać. Zupełnie nie rozumiałem, dlaczego Syriusz ciągle miał jakieś wątpliwości, co do moich układów z Regulusem. O siebie zazdrosny nie był z całą pewnością, chociaż przy nim można było oczekiwać nawet huraganu w pokoju, kiedy zacznie ćwiczyć zaklęcia. Zrobiło mi się trochę głupio, że kazałem go siłą wyciągnąć z biblioteki. Nie chciałem od razu mu tego wynagradzać, ale musiałem to zrobić. Ostatnio chyba w ogóle nie miałem dla niego czasu by trochę go odciągnąć od jego dziwnych pomysłów i zazdrości, która wydawała się jego jedyną stałą rozrywką.
- Co Syriusz lubi najbardziej, kiedy jest z wami, w domu? – przygryzłem delikatnie wargę by chłopak nie zauważył, że krępuje mnie zadawanie takich pytań – Tutaj poza jedzeniem i realizowaniem głupich pomysłów nie robi nic więcej.
- Dużo czyta, chociaż nie wiem do końca, co. Ostatnio powiesił sobie na ścianie mapę świata i zaznaczył na niej flagami kilkanaście miejsc. Wiszą tam jakieś zwitki papieru, ale zawsze, kiedy chciałem sprawdzić, co to, zaczynały gryźć. – Regulus podrapał się po nosie i narysował na pergaminie parę ostrych kłów, najwyraźniej nieświadomie. – Kiedy mama chciała to zobaczyć zaczęły wybuchać. O! Jedno wiem na pewno. Syriusz uwielbia, kiedy się nim zajmują.
- No tak... – bynajmniej mnie to nie zdziwiło, a tylko upewniło w przekonaniu, że muszę się wysilić i poświęcić mu więcej czasu. W końcu byłem mu to winny, za wszystkie te przesadne akcje chronienia mnie, chociaż ja ich nie rozumiałem w najmniejszym stopniu.

 

  

5 komentarzy:

  1. znowu pierwsza? fajnie xD ciekawe czemu Syri jest taki zazdrosny? przecież wie że Remusek go kocha. ale kto tam trafi za Blackiem?! fajniutki rozdzialik i czekam na kolejny.

    OdpowiedzUsuń
  2. druga?AH ten Syri xDDchyba niezbyt nie jest przekonany o wiernosci Remiego :))Choziaz wedlug mnie ma byc o co zazdrowsny... Regulus jest jak cicha woda...xDDRozdział Piekny :))Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha! Szopka w wykonaniu Syriusza i spółki. Świetne!

    OdpowiedzUsuń
  4. SUUUUPER! Syri zazdrosny :D Ciekawe jak Remi mu to wynagrodzi ( wywalenia z biblioteki ) :D nie moge sie doczekac nastepnej noty. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    haha straż strzegąca Remusa, Syriusz przesadzasz, dobrze że wywalili bo nie nauka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń