środa, 16 lipca 2008

TO...

Dodałam charakterystykę Zardi na prośbę Dracona Dezyderiusza Luciusa Syriusza Regulusa Malfoya-Blacka (wow) ^^

 

Było wyjątkowo późno, kiedy w końcu wracałem do Domu. Zasiedziałem się w bibliotece z młodym Blackiem i nawet nie zauważyłem jak szybko zaczął płynąć czas. Z chłopakiem mogłem porozmawiać o wszystkim, zarówno czymś lekkim i zabawnym, jak i poważniejszym, czy nawet związanym z nauką. W przeciwieństwie do przyjaciół Regulus chętnie chłonął wiedzę, a to ułatwiało mi kontakt z nim. Teraz próbując wybiegać w przyszłość zastanawiałem się, jaka bura czeka na mnie w Pokoju Wspólnym. Z pewnością bardziej oberwałoby mi się gdybym nie wrócił w ogóle, jednak nie było to wielkie pocieszenie. Wątpiłem, czy Syriusz przysnął sobie po pierwszej godzinie czekania, a to tylko potęgowało mój strach przed powrotem.
Gruba Dama pokręciła głową, kiedy stanąłem przed nią wymawiając hasło. Wydawała się lekko zdenerwowana i nawet nie będąc mistrzem w przepowiadaniu przyszłości wiedziałem, że jestem głównym źródłem jej niespokojnego wieczoru. Przeszedłem przez portret i tak jak myślałem Black podniósł się gwałtownie z sofy. Nie wyglądał na zadowolonego, a spięta twarz i zmarszczone, drgające nerwowo czoło wydawało mi się zapowiedzią wielkiej kłótni. Z drugiej strony nic przecież nie zrobiłem, ale chyba jednak czułem się winny. Przełknąłem głośno ślinę, a szybciej bijące serce wydawało mi się zagłuszać nawet ciche rozmowy innych uczniów z Pokoju Wspólnym. Zamknąłem oczy, zrobiłem kilka głębszych oddechów i postanowiłem poradzić sobie z tym wszystkim, jak przystało na Gryfona.
- Czemu tak długo? – głos Syriusza był obojętny, a to nie wróżyło najlepiej. Teraz przynajmniej wiedziałem, jaki przedmiot wybrać na trzecim roku.
- Spotkałem Regulusa... – sam zatrzymałem się już na początku zdania wiedząc, że Syri musi sobie poprychać zanim da mi skończyć – Uczyłem go eliksirów. Miał problemy z zadaniem, więc mu pomogłem. – sam nie wiem, dlaczego mój głos brzmiał aż do tego stopnia żałośnie, pełen ukrytych wyrzutów sumienia. Nic nie zrobiłem, a jednak było mi jakoś źle, z tym wszystkim.
- Ja chodzę, proszę, błagam nawet, a ty nic. Jakbym mówił do Pottera. – bądź, co bądź porównanie wydawało mi się dosyć ostre, a okularnik popatrzył na nas oburzony – Czy ja robię coś nie tak?
- Ja tylko go uczyłem... – spuściłem głowę jak grzeczne dziecko, które dostaje właśnie reprymendę od ojca za jakieś głupstwo.
- Wiem, ale... Chodź – kruczowłosy złapał mnie za rękę i pociągnął za sobą w stronę naszego pokoju – Sheva, pilnuj drzwi.
- Nie ma sprawy, wszystko zostawcie mi. – jasnowłosy przemierzał stopnie bardzo powoli sunąc za nami. James wydawał się spokojny i poniekąd czymś ucieszony, więc nie planował raczej robić wielkich problemów. Black zamknął drzwi, stanął w nich, jak strażnik i popatrzył na moje buty. Wyglądał jakby nad czymś myślał i równocześnie tym samym się zamartwiał. Nie wiedziałem, czym się tak smucił, a jednak nie raz już mi o tym wspominał.
- Teraz przynajmniej możemy na spokojnie... – usiadł na moim łóżku nadal nie podnosząc głowy. Wolałem stać, czując się dzięki temu bezpieczniej. – Wiem, że nie chciałeś źle i nigdy nie chcesz. Znam twoją słabość do nauki i nawet, jeśli jej nie rozumiem to całkowicie ją szanuję. Mój brat z pewnością potrzebował pomocy, ale czy ze wszystkich uczniów w Hogwarcie musiałeś sobie upatrzyć właśnie jego?! – buńczucznie zadarł głowę do góry, a w jego szarych oczach błysnęła pojedyncza, ostra iskra furii – Mogłeś udzielać korepetycji każdemu, a ty wybrałeś Regulusa. Nie wiem, o co jestem zazdrosny i dlaczego, ale czuję, że coś jest, lub będzie nie tak. Już nie chodzi tu nawet i to, że on jest młodszy, bo sam Andrew woli o wiele starszych, więc czemu nie ty? Po prostu tak mnie coś wygryza od środka i zawija mi kiszki na różdżkę. Czegoś się boję, ale nie mam pojęcie, czego. – niewiele rozumiałem i on sam także zapewne nie pojmował nic z własnych słów. Nie musiał, podobnie jak ja nie miałem takiego obowiązku. Wystarczyło mu popatrzeć na jego umęczoną tym wszystkim twarz i jej pusty wyraz bym wiedział, że coś go trapi, a on nie mógł nawet ubrać tego w słowa. Tym razem w przeciwieństwie do niego, ja nie miałem już żadnych przeczuć. Po prostu traktowałem to wszystko, jak coś najnormalniejszego w świecie, za to dla niego nie było to tak łatwe. Zdawałem sobie sprawę z tego, że muszę mu jakoś ulżyć, tylko nie przychodziło mi na myśl żadne rozwiązanie. On sam mi je podsunął.
- Remusie. – Wstał podchodząc o dwa kroki bliżej – Chciałbym abyś mnie zapewnił, że nic się nie stanie, że się nie zmieni, ale... nie słowne. – patrzył mi w oczy i to tylko spotęgowało mój chwilowy strach. Mimo wszystko jego umęczona mina wyznaczała mi wyraźnie drogę, która musiałem podążyć w tamtej właśnie chwili. Skinąłem, a on zdjął z siebie koszulę. Położył ją na mojej pościeli, a sam uklęknął na swoim łóżku. Nie do końca go rozumiałem. Pozbyłem się jedynie szaty i usiadłem przed nim. Objął mnie w pasie i przysunął. Przez ostatnie dni nawet się nie pocałowaliśmy. Jedynie niewinne muśnięcia w policzki wskazywały na to, że nadal jesteśmy razem. Nie potrafiłem znieść tych jego świecących smutkiem oczu. Objąłem dłońmi jego twarz i przysunąłem do swojej. Był zbyt wysoki żebym mógł dosięgnąć jej siedząc, nawet, jeśli on klęczał. Dla własnej satysfakcji pocałowałem go w czoło, policzek, brodę i nos.
- Wiesz, że się boję mimo to, że ci ufam? – odwróciłem wzrok, ale to nie uchroniło moich policzków przed lekkimi rumieńcami. Syriusz palcem odwrócił moja głowę do siebie.
- Ja też się boję, ale to będzie tylko chwila. Poza tym i tak jesteśmy ze sobą od dawna a nic nie zrobiliśmy. – pocałował mnie, a w jego ustach czułem słodki smak bananów. Od kiedy postanowiłem przejść na dietę nie jadł słodyczy, a smak wargą nadawał owocami. Dbał o mnie nawet tymi małymi szczegółami. Nie przepadał za brzoskwiniami, a czasami widziałem jak ukradkiem z małym zadowoleniem zjadał jedną, by umilić tym nasze buziaki między zajęciami.
Kruczowłosy położył dłoń na moim brzuchu i wsunął ją pod koszulkę. Wciągnąłem powietrze i spiąłem mięśnie, które cofnęły się uciekając przed ciepłym dotykiem. Black rozpiął mi spodnie i musiał wyczuć, jak bardzo bałem się czegokolwiek. Nosem puknął mój bym przestał zajmować się tym, co robią jego ręce.
- Mówiłeś, że mi ufasz, prawda? – przytaknąłem – Więc wiesz, że zrobimy tylko trochę – uśmiechnął się w końcu o wiele szczerzej niż na samym początku. – Jest jak zawsze, czyli możesz powiedzieć ‘nie’ i ja przestanę. – skinąłem. Włożył dłoń pod moją bieliznę, co sprawiło, że jęknąłem. Szarpnąłem się zaskoczony tym jak intensywne potrafi być takie doznanie. Nie myślałem o tym, w jakim miejscy chłopak trzyma dłoń. Zamiast tego zastanawiałem się, jak to możliwe, że kiedy robiłem to sam doznanie było o wiele słabsze niż teraz. Ręce Blacka wydawały mi się płonąć. Położył także moją rękę na swoim podbrzuszu kładąc się na boku. Leżąc naprzeciwko niego śmielej poszedłem za jego przykładem. Opuszkami badałem jego ciało w intymnym miejscu, kiedy on od razu zaczął mnie pieścić kciukiem. Sunął po moim ciele, jak zachłanne dziecko. Poprawiłem się by było mi wygodniej. Chociaż z wypiekami na twarzy to chętnie wziąłem go w dłoń. Pamiętałem mglisto rysunki, które znalazłem pod jego łóżkiem. Nawet, jeśli nie wiedziałem, co dzieje się z moim ciałem, to nie miałem do tego zastrzeżeń. Podobało mi się, kiedy to właśnie dłonie Syriusza sunęły po mnie z takim wyczuciem. Przygryzłem wargę, ale on zlitował się nad nią i zajął pocałunkiem. Słodki język dawał mi możliwość większej swobody, kiedy nie zajmowałem się już tylko pracą dłoni. Zacisnąłem mocniej palce na chłopaku i uśmiechnąłem się, kiedy on zawył mi w usta. Zamknąłem oczy, a on odsunął się. Pięć razy intensywniejszy dotyk kruczowłosego sprawił, że moje ciało zapłonęło podniecone. Nie pozwalałem sobie na jęki, ale każdy ruch jego palców był aż boleśnie przyjemny. Kiedy wysiliłem się i lekko odginając w jego stronę biodra uchyliłem powieki on zaczerwieniony i uśmiechnięty patrzył na moją twarz.
- Jesteś śliczny, kiedy się mi poddajesz – zakpił mrucząc. Zabrał rękę z mojego członka i przysunął się odciągając także moją. Pisnąłem, kiedy jego penis dotknął mojego. Sprawiał wrażenie sztywnego i gorącego. Black położył na nich moją dłoń i nakrył ją swoją większą. Dyktował prędkość ruchów i ich siłę. Oparłem głowę o jego pierś. Było mi naprawdę gorąco i teraz wiedziałem, dlaczego chłopak zdjął górną cześć ubrania. Nie rozgrzewał mnie wysiłek, ale podniecenie, jakie czułe. Nie zauważałem szybszych ruchów swojej dłoni, a tylko i wyłącznie rosnącą przyjemność. Znowu całowałem chłopaka by dać upust wszystkim swoim żądzą. Nie trwało to długo, lub po prostu minęła cała wieczność, a my tego nie dostrzegliśmy, kiedy poczułem, że coś we mnie pęka, a z moim nasieniem zmieszało się Syriusza. Dopiero teraz było mi wstyd.
Kruczowłosy podał mu chusteczkę bym się otarł i sam nucąc coś pod nosem czyścił siebie.
- Z tobą to jest o wiele przyjemniejsze niż samemu – stwierdził raźnie, jakby chciał tym samym pogrążyć mnie jeszcze bardziej. Złapałem jego dłoń nieśmiało, za to chłopak oddał mi silnym uściskiem palców na moich. Zamknąłem oczy stwierdzając, że jego ręce teraz nie są już tak gorące jak wtedy. To wszystko było dla mnie tak niesamowicie dziwne, a z drugiej strony przyjemne. Trwało krótko, choć równocześnie ciągnęło się w nieskończoność.
- Było mi dobrze – mruknąłem chowając twarz w zagłębieniu pachnącej cytryną szyi Syriusza.
- Oczywiście, że było dobrze. – zaczął się śmiać tuląc mnie niemiłosiernie mocno – Ponieważ jesteś mój i bardzo cię kocham. – byłem w stanie pozwolić sobie tylko na delikatny, spłoszony uśmiech.

8 komentarzy:

  1. Pierwsza? o.O Rozdział świetny, tak jak wszystkie inne. Bardzo szybko je dodajesz... Pozdrawiam i życzę weny.

    OdpowiedzUsuń
  2. notka wspaniała....nie wiem co powiedzieć :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam jak narazie kilka rozdziałów ale bardzo mi się podobają czytam od pocztątku świetnie piszesz bardzo mi się podoba ten pamiętnik...Będę twoim stałym goście mam nadzieje, że będzie jeszcze bardzo duuuuuuużo nowych rozdziałów bo szkoda by było abys przestała pisać, ponieważ masz do tego talent.Dobra zabieram sie do dalszego czytania pozdrawiam i licze na więcej tak wspaniałych notek...

    OdpowiedzUsuń
  4. WooooW! ale super:D ale kurczę, widać , że jakaś jesteś pozytywnie doładowana:Dniesamowicie mi się podobało- tylko co ten remi taki oziębły???

    OdpowiedzUsuń
  5. Sory za SPAM, ale początki są trudne..[ http://oboz-dramatyzmu.blog.onet.pl/ ] Serdecznie zapraszam na nasz adres !!Zapisz się i twórz z nami historię!!

    OdpowiedzUsuń
  6. o_O O_O eee WOW! To już tu jesteśmy?^-^ A poza tym to super ostatnio notki Ci wychodzą Kirhan-san:D

    OdpowiedzUsuń
  7. ~Takai no Tenshi21 lipca 2008 18:08

    Kiru! Normalnie aż mam wypieki na polikach i cieszę się, że nikt w domu nie zwraca na mnie uwagi. Przyznam się, że w oczku zagościła mi łezka, chyba ze szczęścia, a może z innego powodu? hmm...

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej,
    o jak wspaniale, Syriusz wspiera Remusa w jego diecie, och boi się że go zostawi, poszli już o krok dalej...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń