sobota, 27 września 2008

Lodowisko

24 maj

Budząc się spojrzałem za okno, a to momentalnie nastawiło mnie pozytywnie do wszystkiego. Miałem wspaniały humor, czułem się dziwnie rozluźniony i chciałem robić więcej niż, na co dzień. Nawet przyjaciele zwrócili uwagę na mój dziwny nastrój. Sam nie miałem pojęcia jak to możliwe, ale słońce i ciepło sprawiły, że byłem nie do poznania. Ciągle się uśmiechałem i chociaż zawsze chętnie chodziłem na zajęcia tego dnia wyjątkowo pragnąłem spędzić w książkach calusieńki dzień. Tylko ja, nauczyciele i podręczniki. Było już po śniadaniu, więc teraz zbieraliśmy się z chłopakami do wyjścia.
Przeciągnąłem się zakładając szatę.
- Chciałbym nauczyć się jeździć na łyżwach – rzuciłem dosyć bezceremonialnie i nie na temat. Przyszło mi to do głowy dopiero w tej chwili. Była wiosna, a ja zacząłem tęsknić za lodowiskami, które zawsze omijałem wielkim łukiem by nie ośmieszyć się w razie upadku. Teraz nabrałem na to ogromnej ochoty. Jak dotąd nigdy nie miałem nawet na nogach łyżew, a co dopiero mówić o jeździe. Chłopacy popatrzyli po sobie, a później znowu na mnie.
- Trochę nie w porę, Remi – J. założył okulary i przeglądał się w lustrze stawiając włosy do góry tak by odstawały w jak najbardziej wyrafinowanym, ale luzackim stylu.
- Remi, poczekaj tu chwilkę. Ja zaraz wracam – Syriusz uśmiechnął się, ale jego nerwowe ruchy wskazywały na to, że się spieszy – Odwróćcie się! – rzucił do chłopaków pospiesznie, a kiedy ci przewracając oczyma wypatrywali się w okno pocałował mnie szybko i wybiegł z pokoju.
- Już lepiej było, kiedy się do ciebie dobierał jawnie. Teraz musimy unikać patrzenia na was i udawać głupich – mnie to nie dotyczyło, więc nie wiedziałem dokładnie, co czują, ale musiało to być uciążliwe. Sheva nie narzekał, a Peterowi było to na rękę. Tylko James jawnie i głośno wygłaszał swoje racje, z resztą jak zawsze.
O ile pamiętałem Syriusz nigdy nie miał żadnych spraw z samego rana. Raczej ograniczał się do leniwego załatwiania wszystkiego w czasie lekcji, bądź przerw między nimi. Ranne wstawanie, pośpiech i adrenalina wcale go nie interesowały. W prawdzie mógł się zmienić, ale z pewnością zauważyłbym to wcześniej. Mógł wpaść na jakiś walnięty pomysł, lub wpakować się w kłopoty, a to wcale nie zachęcało do wychodzenia gdziekolwiek.
Ubrany już siedziałem czekając, aż łaskawie się zjawi. Przyszedł zasapany po kilkunastu minutach trzymając w rękach moje zimowe buty. Wyciągnął rękę trzymając je za sznurówki. Z przerażeniem stwierdziłem, że przerobił je na łyżwy. Kruczowłosy uśmiechał się rozradowany i zachęcił mnie gestem.
- Zakładaj i nie pytaj o nic. Odzyskasz buty, kiedy zdejmę zaklęcie, ale teraz ubierz. – nie wiedziałem, po co mi to było, ale chłopcy wyglądali na równie zaskoczonych. Trochę mnie to pocieszyło, gdyż przynajmniej oni nie maczali palców w jakimś pomylonym planie Syriusza. Jeśli wcześniej nie byłem pewny, tak teraz zdałem sobie sprawę z tego, że chłopak wpakował się w zarówno we własną głupotę, jak i większy problem. Ciężko było nazwać to nawet normalnym. Niepewny i niemal zły na Blacka założyłem łyżwy. Syri przerzucił sobie przez ramię moją i swoją torbę, po czym wziął mnie na ręce. Zaskoczeni tym przyjaciele na szybkiego zabrali swoje rzeczy i poszli za nami. Tłum Gryfonów cisnął się przy przejściu na korytarz. Niektórzy byli zaskoczeni inni z ucieszonymi minami zbierali się szybko do wyjścia. Tłumik zrobił nam miejsce i wtedy dotarło do mnie za całym swoim chłodem, co się dzieje. Cały korytarz pokryty był lodem tworząc wielkie lodowisko. Syri postawił mnie na lodzie. Dziwne ciarki strachu przeszły mi po stopach, kiedy łyżwy poruszyły się sprawiając, że drgnąłem nerwowo na lodzie. Black wyjątkowo szybko przemienił swoje trampki w łyżwy i stanął przede mną. Złapał mnie za ręce i uśmiechał się kojąco.
- Poruszał powoli nogami tak jakbyś chodził, ale nie odrywaj łyżew od lodu. – z płaczliwą miną zagryzłem wargę i ścisnąłem mocno dłonie chłopaka. Bałem się upadku, lodu, wszystkiego. Przerażało mnie to, ale sam się prosiłem. Nie mogłem nawet myśleć o czymkolwiek w koło. Syriusz z łatwością jechał tyłem i co jakiś czas oglądał się by wiedzieć czy w nic nie wpadnie. Ciągnął mnie, a ja starałem się utrzymać równowagę i robić to, co mi kazał. Nogi czasami przechylały mi się na boki i kilka razy myślałem już, że upadnę, ale wtedy Syri przybliżał się i obejmował mnie bym ustał na nogach. Nawet nie zauważyłem, że doprowadził mnie pod klasę. Zostawił mnie samego, zdjął torby z ramienia i położył pod drzwiami. Kilka osób już bawiło się w najlepsze, inni jęczeli starając się ustać na tym lodowisku.
- Może i Slughorn jest słoniem morskim, ale pewnie i tak nie zdoła szybko pokonać lodu, więc mam czas żeby nauczyć cię jeździć. – odsunął się ode mnie na około pięć metrów i wyciągnął ręce – Podjedź do mnie, tak jak ci mówiłem. To proste. Patrz jak ja jeżdżę i naśladuj ruchy. – zrobił kilka kółek i stanął w tym samym miejscu – Chodź tu do mnie. – miałem ochotę pokręcić głową i powiedzieć, że nie chcę, ale w końcu sam prosiłem się o coś takiego. Niesamowicie niezgrabnie i bojąc się wywrotki zbliżyłem się do chłopaka. Musiało to wyglądać niesamowicie żałośnie. Kruczowłosy kręcił głową, ale nie naśmiewał się. Ciągle robił wszystko delikatnie i czule. Kiedy niezgrabnie dojechałem do niego złapał mnie, a ja mocno się przytuliłem nie chcąc upaść. Pocałował mnie przelotnie w szyję i znowu odjechał pod drzwi sali. Chciałem zacisnąć pięści, zamknąć oczy, skupić się, ale na lodzie nie mogłem zrobić z tym nic. Znowu miałem minę jakbym miał się rozpłakać, ale Syriusz odsunął się na bok i pokazał mi zmierzających w naszą stronę znajomych.
- Masz do wyboru dwie opcje. Albo stłuczesz pupę, kiedy upadniesz, albo skończysz jak Peter. Popatrz na tego biedaka – Pettigrew sunął tyłkiem po lodzie odpychając się widelcami, które wbijał w lód. Obok niego powoli jechali J. i Sheva. Kiedy tylko stanęli koło drzwi klasy Peter zaczął wspinać się na nogi trzymając klamkę. Był pulchny, a teraz spodnie dodatkowo wypychała mu poduszka, przez co wyglądał jak małe słoniątko. Przez chwilę chciałem się śmiać, tak samo jak chichotali wszyscy w koło, ale kiedy pomyślałem o tym, że mogę skończyć podobnie przeszło mi. O wiele pewniej i już bez takiego strachu podjechałem do Syriusza. Uśmiechnął się szeroko łapiąc mnie i zatrzymując.
- Widzisz, nie było tak źle. Teraz mi zaufaj – stanął za mną i objął jedną ręką w pasie – Pochyl się i podnieść nogę do góry. Ugnij lekko kolano w nodze, na której stoisz, a drugą trzymaj prosto. Dzięki temu będziesz czuł się jeszcze pewniej. Trzymam cię, więc twoja dupcia jest bezpieczna. – może byłem głupi, lub po prostu nadal nie myślałem racjonalnie, ale wykonałem jego dziwne bądź, co bądź polecenie. Poczułem jak przechodzą mnie dreszcze, kiedy zaczął jeździć trzymając mnie w pasie i za nogę. Kiedy zakręcał podnosił mnie odrobinę i znowu kładł stabilnie na łyżwie bym czuł, że można utrzymać równowagę bez większych problemów nawet w takiej pozycji. Zaczynało mi się to coraz bardziej podobać.
- Już rozumiem – powiedziałem cicho, a chłopak z niechęcią na twarzy pozwolił mi stanąć pewnie na nogach. Wziąłem głęboki oddech i nadal niezgrabnie, ale już sam widziałem, że radzę sobie o wiele lepiej. Czasami nogi rozjeżdżały mi się zbyt szeroko, ale nie stanowiło to większego problemu.
Stanąłem przy chłopakach czując jak wszystko we mnie pulsuje i cieszy się z tego, co miało miejsce. Usłyszałem głośne:
- Z drogi! Z drogi! – i zobaczyłem wielki wypchnięty do przodu brzuch nauczyciela eliksirów. Stał na łyżwach, ale, mimo iż nie ruszał nogami brnął do przodu. Krzyczał głośno na wszystkich by tylko się rozeszli, a on mógł spokojnie przejechać. Minął nas i dopiero wtedy zrozumiałem, na czym polegała jego jazda. Czerwona z wysiłku i złości Lily pchała nauczyciela przez korytarz i odpoczęła, kiedy otwierał drzwi. Widząc jej minę nawet nie chciałem się roześmiać. Współczułem jej i cieszyłem się, że nie byłem pupilkiem profesora.
- Nie wiem, który z was to zrobił, ale kiedy się dowiem zabiję brutalnie i bez litości będę torturować! – syknęła do naszej piątki – Tylko tacy idioci mogli wymyślić coś tak absurdalnego!
- Oj, Evans. Myślisz, że wszystko, co złe to od razu nasza sprawka? Popatrz na swoją fryzurę. Żaden z nas nawet nie dotykał twoich włosów, a i tak są w krytycznym stanie – do Pottera nie pasowała mina spokojnego aniołka, ale mrugał zaciekle udając świętego. Dziewczyna zamachnęła się, ale szybko uniknął torby pełnej podręczników lądując tyłkiem na lodzie. Lily nie miała czasu by dokończyć. Zaczęła wpychać Slughorna do klasy ku ogólnej uciesze reszty. Popatrzyłem na zadowolonego z siebie Blacka, który obdarzył mnie spojrzeniem pełnym błysku i radości.
- Sam to wszystko zrobiłeś? – zapytałem cicho by nie wydało się, kto jest winny takiemu zamieszaniu.
- Chciałeś się nauczyć, więc dałem ci tylko możliwość. W prawdzie lekko przestawiłem zaklęcie i dodatkowo je umocniłem, ale kiedy dadzą sobie z nim radę. – złapał mnie za rękę i pomógł przejść przez drzwi i dotrzeć do ławki. Na tak małym obszarze ciężko było mi utrzymać pełną równowagę. Nie mogłem uwierzyć, że dla jednej mojej zachcianki chłopak w środku wiosny zamroził połowę zamku, ale widać było, że jakoś nie wywierało to na nim wrażenia. Bałem się, że to dopiero początek jego niezależności magicznej, ale zaimponował mi.

 

  

8 komentarzy:

  1. może chcesz przeczytać, coś ciekawego. może interesują cie sprawy mało poruszane na ogół na blogach. może wejdziesz na 13things.blog.onet.pl ?? Liczę na ciebie. Pozdrawiam, gorąco!

    OdpowiedzUsuń
  2. Lodowisko w maju? Ale Remi ma zachcianki^^ Najlepsze jest to, że Syriusz jest gotowy zrobić dla niego wszystko, może to jakoś wykorzystać?^^ Tylko, żeby się Remus w nauce nie opuścił, bo jak narazie cały czas się bawi:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super notka... ciekawe gdzie Syriusz nauczyła się takiego zaklęcia co pół zamku zamraża... Pisz szybciutko kolejną notkę bo już się doczekać nie mogę... Pozdro:

    OdpowiedzUsuń
  4. WOW! ^^Ja też tak chcę!!!............Syriusz naprawdę zrobi wszystko dla Remusiątka^^.......Notka naprawdę wspaniała.........Czekam na następną^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Jakie to bylo urocze :D:D:D Black rzadzi :)

    OdpowiedzUsuń
  6. nie nadążam za tobą XD.. najbardzije podobał mi się "dotyk"... wyczesany w kosmos normalnie <3 ... chyba zabiorę się też za moje artystyczne sprawy... kurcze... zazdroszczę ci Kir-chan |D

    OdpowiedzUsuń
  7. To ja też poproszę o chłopaka, który dla mnie spełni każdą moją dziwną zachciankę xD Jestem pełna podziwu dal Syriusza xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka,
    och jak wspaniale, jak widać Syriusz zrobi wszystko dla swojego Remusiątka... taka zachcianka i bach...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń