piątek, 7 listopada 2008

I po

26 czerwiec

Kolejna chwila rozstania, miejsce to samo, co przed rokiem. Szkoła, pociąg, stacja King’s Cross, raz do roku stanowiły początek, a po zaledwie dziesięciu miesiącach koniec. Syriusz przeżywał to chyba najmocniej. Musiał wrócić do domu gdzie nie czekało na niego nic poza męką wakacji spędzanych z rodziną. Już od tygodnia chodził niezadowolony, a teraz jego markotny humorek tylko się potęgował. Dla własnego pokrzepienia przez cały czas siedzenia w pociągu trzymał mnie mocno za rękę. Nie miałem nic przeciwko temu, chociaż było to trochę zbyt gorące doświadczenie dla mojej dłoni, która zapociła się, co wcale nie zraziło kruczowłosego.

J. uchylił okno w przedziale i dalej siedział zapatrzony w mijane krajobrazy. Atmosfera była gęsta i niemal utrudniała oddychanie.
- Dobra, bo później mogę nie mieć okazji. Zamknijcie oczy, musze pożegnać się z Remim już teraz. – Black usiadł bokiem na swoim miejscu i dokładnie sprawdził czy nikt nie ma zamiaru podglądać. Chłopcy przewrócili oczyma i zasłonili twarze. Peter ubrał na głowę papierową torbę, w której trzymał swoje przekąski na drogę. To zadowoliło Syriusza wystarczająco. Przymknął oczy i musnął moje wargi mocno, chociaż krótko i całkowicie niewinnie. Zupełnie jakby chciał pozostawić po sobie niedosyt na całe dwa miesiące. Nie przeszkadzało mi to i nie zdołałem ukryć uśmiechu.
- Możecie już patrzeć – rzucił siadając normalnie. – W tym roku zmienia się Minister – zaczął by narzucić jakiś temat do rozmowy. – Podobno mają zmieniać coś w systemie edukacyjnym, czy jak to się nazywało. To oznacza, że wrócimy albo na lepszy, albo gorszy grunt.
- Dla ciebie wszystko jest większym złem póki musisz się uczyć – stwierdziłem spokojnie.
Syri puścił szybko moją dłoń i przeczesał palcami włosy. Zrobił to w takim tempie, iż zdążyłem się wystraszyć zanim zrozumiałem, o co chodzi. Drzwi przedziału uchyliły się i pojawiła się w nich głowa Regulusa.
- Przepraszam... Mogę porozmawiać z Remusem? – zapytał cicho, co wywołało niezadowolenie Blacka. Mimo miny świadczącej o jego złości nie wzruszył ramionami dając mi całkowitą możliwość wyboru. Zostawiłem przyjaciół i wyszedłem z przedziału. Regulus wręczył mu spory stosik Czekoladowych Żab.
- Słyszałem, że lubisz słodycze, więc w ramach podziękowania za pomoc w nauce i opiekę chciałem coś ci podarować. To niewiele, ale więcej nie było w wózeczku... – speszył się trochę. Niemal nieprzytomny patrzyłem na kilkadziesiąt pudełeczek z czekoladowymi płazami. Nie spodziewałem się niczego, a on mówił, że to niewiele. Nawet nie wiedziałem, czy wypada mi odmówić przyjęcia takiej góry słodyczy. Oczy mi zalśniły na myśl o kartach i Czekoladowych Żabach. Gimnastykując się jak tylko mogłem wziąłem do ręki jedno pudełeczko i wręczyłem je chłopakowi.
- W takim razie musisz się poczęstować – powiedziałem z uśmiechem i tym razem to on stał zdziwiony. – Życzę ci miłych wakacji i uważaj na siebie!
- Będę! – zapewnił entuzjastycznie – Do zobaczenia po wakacjach! – odwrócił się i ruszył na początek pociągu gdzie z pewnością siedział ze znajomymi Ślizgonami. Ja musiałem teraz jakoś wejść do przedziału. Nogą, z trudem otworzyłem sobie drzwi i obładowany rzuciłem czekoladki na siedzenie. Syriusz był teraz jeszcze bardziej niezadowolony.
- Co to ma być? – mruknął biorąc do rąk jedno pudełeczko.
- Podziękowanie – odpowiedziałem i rzuciłem po Czekoladowej Żabie reszcie kolegów. Dla Blacka było to za wiele.
- Czy już każdy w szkole wie, że Remusa Lupina najlepiej wabić słodyczami?! Niedługo nawet dziewczyny będą ustawiać się w wielkich kolejkach do ciebie obładowane łakociami. Będą się ścigać w kształcie, smaku i nadzieniu czekolady byleby cię zdobyć. Czy ja wyglądam na takiego, co to w kuchni z nimi wygra?! Nie samym słodkim żyje człowiek! – westchnął poważnie – Nawet TY na samej czekoladzie nie pociągniesz! – zaakcentował – Skończysz jako ukochany nauczyciel dzieciaków, którego będą poklepywać po plecach tylko, dlatego, że za każdym razem będziesz wtedy gubił słodycze. Garściami będą wypadać ci z kieszeni!
- Phi! – naburmuszyłem się. Wcale nie miałem być nauczycielem i nie uzależniłem się od słodyczy! Syriusz jak zawsze przesadzał.
- Tak właśnie będzie. Przecież wiem, ze najchętniej na śniadanie jadłbyś czekoladę, na drugie śniadanie batonik, obiad to placki, podwieczorek muffinka i w ramach kolacji, wyjątkowo tort orzechowy! – skrzyżowałem ręce na piersi urażony, lub świadomy prawdy. Nie myślałem, że moja słabość do słodkiego przerodziła się już w obsesję Syriusza, który chciał być chyba jedynym, który może obdarować mnie czymś słodkim.
- Jesteś zazdrosny o czekoladę i tyle!
- I tu masz rację – przyznał się od razu. – Pakuj swoje łakocie, dojeżdżamy do Londynu. – klapnął ciężko na siedzenie, z którego wstał na kilkanaście sekund wyglądając za okno. Miał rację, bo mijaliśmy właśnie znajome miejsca. Reszta chłopaków podniosła się od razu i zaczęła zdejmować kufry. Kruczowłosy pomógł mi z moim i jako pierwsi opuściliśmy przedział by nie musieć wychodzić z pociągu w tłumie innych uczniaków.
Pociąg zatrzymał się na pełnej rodziców stacji. Ledwie wyszedłem na peron, kiedy dorwała mnie matka i ścisnęła jak pluszowego misia. Puchacz chwiał się w klatce, gdy kobieta ściskała mnie, tuliła i maltretowała. Ojciec patrzył na to ze współczuciem, ale chyba sam nie mógł nic zrobić. Nie mogłem uwolnić się z ciasnego uścisku rodzicielki. Jakimś cudem przekręciłem tylko głowę szukając w tłumie przyjaciół. Potter nadal nie w humorze osłaniał twarz przed pocałunkami matki i wciskał jej do rąk swoje rzeczy byleby nie poniżała go przy ludziach. Pet zajadał się jakimś batonikiem, który wręczyła mu rozczulona matka. Tylko Syriusz stał z boku nie zwracając uwagi na nic. Miał na ramieniu dłoń ojca, a jego mama głaskała czule Regulusa nawet nie zwracając uwagi na starszego syna. Miałem nadzieję, że jakoś sobie poradzi. Shevę zauważyłem dopiero po jakimś czasie. Jego rzeczy leżały niedbale rzucone na ziemię, a on siedział na Fabie, który przyszedł po niego zamiast rodziców. Oplatał go nogami i nie bacząc na wzrok i szepty innych ludzi całował się z nim namiętnie. Widocznie zaznaczał swój teren, ponieważ kilka kobiet i dziewczyn ze zmieszaniem na twarzy odsunęło się do mężczyzny. Żal mi było opuszczać przyjaciół nawet, jeśli mogłem teraz odpocząć i nabrać sił na kolejny rok nauki.
- Jak minęła ci podróż? Dobrze się czujesz? Może pójdziemy coś zjeść na mieście? Tata stawia. – przytaknąłem. I tak nie miałem możliwości pożegnać się normalnie z kolegami. Nauczyłem się, że kiedy raz wpadniesz w żelazny uścisk stęsknionej matki, to już z niego nie wyjdziesz póki znowu nie zacznie się szkoła.
- Dostaliśmy list ze szkoły – zaczął ojciec zamykając jedno oko, gdy przechodziliśmy przez barierkę. Nigdy nie był pewny czy nie zawiedzie – Podobno masz najlepsze wyniki ze wszystkich drugich klas. Dyrektor chciał nam pogratulować takiego zdolnego syna. – wspomnienie tego sprawiło, że mama znowu zaczęła mnie ściskać i tłamsić. Już nawet nie musiałem wstydzić się tego, co wymyślił Dumbledore. Ludzie na stacji patrzyli na nas dziwnie, kiedy starałem się jakoś iść przed siebie mimo matki, która nie chciała mnie wypuścić.
- Kochanie, chyba widzę specjalny numer Czarownicy w kiosku – ojciec z przekonywującą miną wskazał na niewielki sklepik. Mama puściła mnie i szybko podeszła do witryny przeszukując wzrokiem tytuły.
- Dzięki, tato... – mrucząc poprawiłem włosy, które kobieta rozczochrała mi jak wielka trąba powietrzna. – To chyba jedyne, co potrafi ją okiełznać. – rzeczywiście. Matka była wielką fanką Czarownicy i nie potrafiła odpuścić sobie żadnego numeru. Nie znalazła wydania specjalnego, które na szybkiego wymyślił ojciec, za to kupiła nową część Zielnika Księżycowego, którym się zajęła. Dało mi to chwilę na odpoczynku, a tata z powodzeniem mógł zaprowadzić nas do jakiejś restauracji na porządny obiad. Stęskniłem się za nimi i teraz mogłem nadrobić długie miesiące szkoły i nauki.

8 komentarzy:

  1. Ależ ten rok szkolny szybko się skończył! Nawet nie zauważyłam, że już czerwiec. I znowu Remi będzie tęsknił za Syriuszem... Mam nadzieję, że jakoś się spotkają^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Taak, ja też mam nadzieję że Remi i Syriusz się spotkają... no i czekam na jakąś wzmiankę o Shevie i Fabienie^^ Pozdro:

    OdpowiedzUsuń
  3. Biedny SyriuszT^T................Będzie teraz przeżywał katusze o nazwie: TĘSKNOTA.........Ja także mam nadzieję, że się spotkają.................A ten rozdział jest super^^..............

    OdpowiedzUsuń
  4. Szkoda mi Syriuszka :D Biedny..... no jak juz wspomnialam internet mialam zepsuty i nie moglam nawet poczytac :(Ja jeszcze czekam na Filliapa i Marcela .... :Ppozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Ehh . . . Ja chcę więcej xD . . . No i żal mi Syriusza, biedaczek jak on bez Remiego wytrzyma . . . Notka SUPER !!!! jak zawsze :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Heh i znowu wakacje... Ja tez chceeee T^T Mam nadzieje ze opiszesz jakos ciekawie co sie blizej dzieje w domu J. i Petera, wiem ze to nie zupelnie zgodne z tematm bloga i inne takie, ale chcialabym zobaczyc jak ty to widzisz XD A i jeszcze jedno... Sliicznie prosze o lemonka z Fabianem i Andrew ^_________^ *usmiech zbola* XDDPozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Ech... Koniec roku znów taki rozczulający i wogóle*___* Ciekawa jestem jak to będzie na wakacjach^^ Pozdrawiam:*

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka,
    Syriusz taki zazdrosny, i och brakowało mi Regulasa, to było miło...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń