piątek, 19 grudnia 2008

Kartka z pamiętnika XXXVI - James Potter

14 sierpień

Pobyt u Shevy wpływał na mnie zaskakująco dobrze. Rzadziej myślałem o Kinnie i rozstaniu z nim. Nawet nie wiedziałem czy byliśmy jeszcze razem, a jednak ciągle sobie wypominałem, że posunąłem się tak daleko. Był ode mnie młodszy wyłącznie o rok, a jednak różnica ta wydawała mi się znacznie większa. Gdy ja dorastałem szybciej w towarzystwie, jakie miałem on nadal był dzieckiem, które jeśli chciałem nakłonić do odważniejszych czynów musiałem oswoić. Trochę zbyt późno to do mnie dotarło i musiałem dokładać wszelkich starań by wakacje nie upłynęły mi całkowicie pod znakiem klęski i załamania. Korzystałem z chwil spędzonych ze znajomymi u Andrew i pozwalałem sobie na zachowanie całkowicie naturalne, nawet, jeśli czasami nie miałem na to ochoty. Musiałem się pozbierać w miarę szybko by nie tracić, a zyskiwać mimo ciężkich dla mnie dni, lub nawet miesięcy. Czasami zastanawiałem się czy nie przesadzam patrząc na ojca Shevy, jednak szybko dochodziłem do wniosku, iż bynajmniej nie. Andrew mnie nie chciał, Kinn uciekł i skończę jako stary kawaler bez przyszłości w miłości. Ta wizja mnie przerażała.
Poprawiłem się na krześle w jadalni i zanurzyłem łyżkę w rosole. Z chłopakami tego dnia tylko rozmawialiśmy i nabijaliśmy się z siebie wzajemnie, więc obiad w towarzystwie państwa Sheva był drobna odmianą. Ku mojej uciesze udało mi się zdobyć miejsce przy Serhij’u. Rozkoszowałem się tą krótką chwilą mogąc obserwować go kątem oka, czy patrzyć jak je. Pełne, kuszące usta obejmowały łyżkę i sunęły po niej powoli, niemal pieszczotliwie. Zatracałem się w marzeniach obserwując jego ruchy i ważąc każdy najmniejszy nawet gest. Musiałem oderwać się od głupich problemów i poddać dawnym nawykom, a w tym także miłością.
- Jedzcie, jedzcie – ponagliła matka przyjaciela, która właśnie wstawała od stołu i odnosiła swój pusty talerz do zlewu. Zajęła się kończeniem i nakładaniem drugiego dania, więc odwrócona tyłem nie zwracała uwagi na nic poza swoim zajęciem. Dostrzegłem błysk w oku siedzącego nieopodal, naprzeciwko mnie Andrew. Chłopak poruszył się, zaś Fabien drgnął. Nawet głupi domyśliłby się, o co chodziło. Schyliłem się i popatrzyłem przelotem na ich kolana pod stołem. Dłoń blondyna zaciskała się lekko na kroczu mężczyzny. Znowu skupiłem wzrok na tej dwójce. Wyraźnie zaskoczony tym Fabien przez nieuwagę pozwolił by kropelki rosołu spłynęły mu po brodzie z kącika ust. Tworzyły lśniący ślad, którego chciał pozbyć się chusteczką. Andrew Rzucił okiem na matkę, która najwyraźniej nadal zajmowała się przygotowaniami. Złapał gwałtownie za koszulę Fabiena i przyciągnął go do siebie. Całą powierzchnią języka przeciągnął od niemal skapującej kropelki na brodzie do samych ust. Oblizał je i uśmiechnął się niby to niewinnie. Jego ojciec drgnął niemalże piorunując syna wzrokiem. Chociaż Andrew nic sobie z tego nie robił, mężczyzna odchrząknął znacząco. Nie był zachwycony, że syn pozwala sobie na tak wiele, gdy matka jest w pobliżu. Tyle mogłem powiedzieć nie czytając w niczyich myślach, czego i tak nie potrafiłem.
Zapatrzony na to wszystko zapomniałem się na kilka krótkich chwil. Były one jednak wystarczające bym zdołał zjeść kilka łyżek zupy i ubrudzić się przy tym na twarzy. Nie czułem wszystkiego, co się na niej znajdowało, jednak uświadomił mi to dopiero Serhij. Jego dłoń sięgnęła mojego policzka, a kciuk delikatnie otarł kącik warg. Zaczerwieniłem się zmieszany. Rok wcześniej chciałem z nim spać, a teraz czułem jak ciepła skóra muska moją. Przeniosłem wzrok na jego palec. Miał na nim kawałek makaronu. Dostępny i jakby czekający na to bym wziął go na nowo do ust. Kierowany pragnieniem właśnie to zrobiłem. Końcem języka zgarnąłem makaron i musnąłem ustami kciuk mężczyzny. Czułem na sobie wściekłe spojrzenie Andrew, które wywoływało ciarki, chociaż mieszały się one niewątpliwie z tymi wywołanymi przez gest, jaki sam uczyniłem.
Zupełnie nie czujący zmieszania mężczyzna powrócił do jedzenia. Fabien skończył swoją zupę i zabrał naczynie zabierając się za pomoc pani domu w prostych czynnościach. Odwracając wzrok od tego, co interesowało mnie najbardziej, a tym samym dziwnie cieszyło, peszyło i potęgowało szaleńcze bicie serca zająłem się łyżką i próbowałem usilnie zastanawiać się nad kątem, z jakim nabieram zupę i ile rosołu mogę zjeść na jeden raz. Jakimś cudem pozwoliło mi to odrobinę się uspokoić i opanować. Znowu mogłem spojrzeć na innych przy stole. Remus starał się nie myśleć o niczym poza posiłkiem i ukradkiem zerkał na boki na ciastka czekające na zakończenie posiłku. Syriusz uważnie śledził zachowanie nas wszystkich przy stole. Nie odzywał się ani nie robił nic.
- Przesiądź się – rzucił w końcu Serhij do Andrew, który zmarszczył brwi patrząc na wskazane miejsce o krzesło dalej niż Fabien, a zaraz u boku ojca. Specyficznie uniesione brwi dały mu chyba do zrozumienia, że ma się nie sprzeciwiać. Blondyn wstał i niezadowolony zmienił miejsce. Zaczął bawić się nerwowo widelcem uderzając nim o stół, czy obracając w palcach. Mężczyzna nie pozwolił mu na to dłużej niż przez pierwsza minutę. Później złapał jego palce w swoje i przytrzymał. Andrew spojrzał na niego, gdy ten posyłał mu przyjazny uśmiech. Byli do siebie bardzo podobni. Tak samo przystojni, o podobnych rysach twarzy i ciepłych oczach. Chłopak wydawał się lekko zarumienić, jednak nie byłem pewien czy wierzyć oczom. Przez chwilę miałem nawet wrażenie, iż chłopak spogląda na ojca niemal nieśmiało, z zalotnym błyskiem nieśmiałości w oczach. Nagłe ukłucie wewnątrz ciała uzmysłowiło mi, iż taka scena, chociaż nie powinna mieć żadnego wydźwięku, jednak go miała.
- Proszę bardzo, możecie kończyć obiad – kobieta rozłożyła przygotowane już i ozdobione drugie danie. Serhij mógł puścić syna, który, co tym razem nie mogło być złudzeniem naprawdę się zaczerwienił. Teraz już byłem pewien, iż pierwszą miłością przyjaciela musiał być jego ojciec. Zastanawiało mnie tylko, kiedy postanowił jednak oddać go matce. Po plecach przeszedł mi dreszcz podniecenia, gdy wyobraziłem sobie jak mały Andrew musiał uwielbiać Serhij’a w dzieciństwie. Jak chłonął widok ciała, tak zbliżonego do jego własnego, jak w nocy śnił o ojcu zachwycając się głosem czytającym bajki, lub opowiadającym o meczach. Uśmiechnąłem się do udka kaczki w miodzie i pomidorach wyobrażając sobie tysiące wspaniałych scen.
- Za kilka dni wracacie do siebie? – podjął po chwili, gdy kobieta także siadła do stołu. – Dobrze, że przyjechaliście i myślę, ze w razie, czego możecie zostać dłużej. Fabien zająłby się wami. – sekretne spojrzenie rzucone Andrew miało chyba upewniać w przekonaniu, iż mówi to by go zdenerwować. – Jeśli macie tylko ochotę...
- Dziękujemy – Remus skinął głową robiąc za głos rozsądku, który u nas był dosyć spaczony – Chcielibyśmy, ale rodzice wiedzą, kiedy mamy wrócić i pewnie uznaliby, że się narzucamy, a i nam byłoby niezręcznie – słodki pupil Blacka zarumienił się wiedząc, że mówi prawdę>

- Cóż... Szkoda, jednak liczę na kolejną wizytę innym razem. Może nawet zdołam zapewnić wam jakąś dodatkową rozrywkę. Poproszę chłopaków z drużyny i coś wymyślimy. Bądźcie gotowi na przyjazd w następnym roku. – niezadowolona, iż mąż wspomina o grze matka Andrew niby to przypadkiem uderzyła w talerz.
- Przyjadą, o to się nie martw. I ja ich zabiorę na jakąś waszą imprezę – Sheva wcale się tym nie przejmował. Przypadkiem zobaczyłem, iż specjalnie robiąc na złość ojcu trzymał dłoń na jego udzie. Widocznie został urażony nie mogąc dotykać Fabiena. Przez chwilę naprawdę chciałem wiedzieć jak wiele prawdy jest w moich domysłach. Postanowiłem zostawić je na chwile, gdy wykorzystam każdy z tych szczegółów przeciwko chłopakowi w odwecie, lub dla zabawy. Usilnie myślałem nad tym jak znaleźć ku temu sposobność i jak wykorzystać nabytą wiedzę.
- Jeśli jesteśmy już w temacie zbliżonym do quidditcha... – nawet nie wiedziałem, że o to pytam. Słodki jak miód temat sam wpełzł mi na usta. Odwróciłem się w stronę mężczyzny, który obdarzył mnie swoim zainteresowaniem wyraźnie ucieszony, iż podjąłem rozmowę. W końcu podziwiałem go przez wiele lat, więc musiałem skorzystać z jakiś porad bądź chociażby możliwości dowiedzenia się czegoś więcej o strategii, czy samej grze. Odpłynąłem w rozkoszy, jaką był quidditch, a którą dzieliłem z jedną z moich pasji. Skupiony wyłącznie na rozmowie o meczach i taktyce odciąłem się od świata, mimo iż przyjaciele właśnie się ożywiali i rozmawiali między sobą, a także zachęcając do tego matkę Andrew.

8 komentarzy:

  1. Grrr... Niepowiadamiasz mnie, xD Musze strzelac czy notka jest i zazwyczaj trafiam na dwie nowe. xPRemi jaki waleczny tak w ogole xD Za ciasto mozna wszystko xD Wygral z Syrim? xP Tak mnie to ciekawi... Potter i Syri... Jakie wyobrazenie? xD Lol... Nie pojete. xDPoter jest zbocozny xD Potter jest zbocozny xD Nie to ze zlizal kluska z palca ojca Andrewa xD To insuuje ze On z ojcem.. O jaaaaa xD Hiehie a juz myslalm,z e bedzie lemon xD Ale ciekawe, Potter zakochany, w przyszlym roku cos czuje ze przespi sie z kolejnym czlonkiem druzyny xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Ksenia(Kotori)19 grudnia 2008 19:51

    Cud, miód i orzeszki... czekoladowe? xD Uwielbiam po męczącym tygodniu wpaść na Twojego bloga i zostając 2 notki, po prostu odpłynąć xD Słodycze są dobre, popieram Remiego! Z tym, że ząbki nam wypadną XDNiech się na pomarańcze przerzuci xDSzkoda mi tego Pottera.. taki samotny, zero miłości, biedne stworzonko ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super fajna była ta kartka z pamiętnika, oby więcej takich:D Od niedawna zaczęłąm czytać Twojego bloga i muszę przyznać, że jest po postu boski, a Ty Kirhan_san masz niesamowity talent^^ Pozdrowionka:* Czekam na następny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Pierwszy raz chyba widzę, żeby James nie zrobił z siebie idioty, no może pomijając akcję z kluskąxD Znajdź mu w końcu kogoś, bo on jeden tak szczęścia w miłości nie ma...^^ Tylko nie Lily!xD xD

    OdpowiedzUsuń
  5. ja sie zgadzam z Kaiko-san, James musi kogoś mieć... tylko nie Lily^^ Sądzę że mógłby być dalej jest z Kinn'em, bo tworzą razem taką słodką parę^^ heh... pozdro;**

    OdpowiedzUsuń
  6. Ehh ta notka z tortem ... ale mi apetytu narobiłaś :P:P:P Zgadzam się z resztą niech James w końcu sobie kogoś znajdzie tak na dłużej xDxD Nie mogę się doczekać kto wygra pojedynek xD

    OdpowiedzUsuń
  7. ~kara123@poczta.onet.pl21 grudnia 2008 11:56

    Ocenę?www.błyskawiczne-oceny.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejka,
    fantastycznie, taki spokojny obiadek, a Sheva nie może się jak zwykle to odkleić od Fabiena...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń