niedziela, 28 grudnia 2008

Miotełki

16 sierpień
Od dziesięciu minut sterczałem z chłopakami przed wystawą sklepu na Pokątnej. J. dosłownie zaczął się ślinić na widok coraz to nowszego sprzętu, więc trzymaliśmy się w bezpiecznej odległości.
Perspektywa czyszczenia butów, gdyby ślina okularnika na nie pociekła, nie uśmiechała się nikomu. Wybierając bezpieczniejszą z opcji w prawdzie nie widzieliśmy wszystkiego na tyle dokładnie, nie mniej jednak życie było dla nas o wiele ważniejsze. Dodatkowym utrudnieniem było słońce. Świeciło mocno i jasno, odbijając się od szyby nie mogliśmy dostrzec wnętrza sklepu. Chciałem jak najszybciej wejść do środka i rozejrzeć się po pomieszczeniu z całą pewnością pełnym wspaniałych mioteł, sprzętu, a znając życie i ceny nie należałyby do niskich. Całe szczęście nie tylko ja się niepokoiłem i nie potrafiłem doczekać tego momentu. Sheva zaczął tupać nogą wymownie patrząc na pochłoniętego bez reszty oglądaniem okularnika.

- Gnom by go kopnął! – warknął i złapał Pottera za koszulkę. Pociągnął mocno, przez co podkoszulek werżnął się chłopakowi w szyję. Nie stawiał oporu jęcząc i posłusznie ciągnął się za Andrew licząc na chwile wytchnienia. Dostał ją jednak dopiero w środku.
Przyjemny dźwięk dzwoneczka towarzyszył nam, gdy przekraczaliśmy próg. Wchodząc za Shevą i
Potterem zamarłem patrząc na całe wnętrze. Nie zwróciłem uwagi na cuda, jakie tam były, nawet na wystrój, czy inne szczegóły, mniej lub bardziej istotne. Moje zainteresowanie przykuły miniaturki mioteł, które witkami podrzucały sobie kafla, maciupeńki znicz latał wokół nich niestrudzenie wymachując skrzydełkami. Chłopcy zareagowali na to podobnie.

Kilkanaście miotełek wielkości kilku centymetrów przecinało powietrze szybując nad naszymi głowami. Niespodziewanie wszystkie zawróciły w jednym kierunku, zniżyły lot i widziałem już tylko jak znikają w pudełeczku pod zamykanym wieczkiem. Męskie dłonie schowały pakunek pod ladę, a ja sunąc wzrokiem po ramionach dotarłem do znajomej twarzy, której nie widziałem od roku. Camus nie zmienił się w ogóle. Był może bardziej promienny, a jego usta wydawały się bez przerwy wyginać w uśmiechu. Obok niego druga postać trzymała na rękach śpiące dziecko. Zza małego ramionka wyjrzał Fillip.

- Miło was w końcu widzieć – rzucił entuzjastycznie i odwrócił się bokiem by lepiej nas widzieć. Dotarło do mnie, iż miotełki były sposobem na uśpienie chłopczyka, który całkowicie cichutko drzemał w ramionach, bądź, co bądź, jednego z ojców. Nie potrafiłem przypomnieć sobie, czy Fillip opowiadał mi o tym sklepie podczas naszego spotkania w szkole. Było mi wstyd, iż nie słuchałem go na tyle uważnie, a jednak nie miałem czasu na usilne wspominanie tamtej chwili. Uśmiechnąłem się do niego, zaś on wydawał się odpowiadać mi tym samym.

- Proszę go położyć – Fillip odwrócił się tyłem do nas i niemal zniknął za ladą. Podszedłem szybko, podobnie jak reszta. Stając na palcach zauważyłem niziutką kobietę, chochlika, która zabrała chłopczyka znikając powoli na schodach wiodących w górę. Nastolatek stanął obok mężczyzny i prawdopodobnie wtulił się w niego subtelnie, gdy ten objął go w pasie ramieniem. Dłoń Fillipa spoczęła na głaszczącej go dłoni nauczyciela.

- Zapraszam na górę. Porozmawiamy, w końcu na wszystko jest czas – chłopak z czułością spojrzał na kochanka i wskazał nam schody. Syriusz ruszył pierwszy, przodem. Nieśmiało podążyłem za nim. Piętro nad sklepem przechodziło w mieszkanie. Wysprzątane, z dużą ilością wolnej przestrzeni, przystosowane do obcowania z małym dzieckiem. Od razu znaleźliśmy się w salonie. Zostawiłem buty przy balustradzie nie chcąc nanieść piachu do środka. J. poczuł się jak w domu. Rozwalił się na całej kanapie, co profesor skwitował uśmiechem, za to Black i Sheva używając siły przepchali chłopaka na sam skraj. Nawet dla mnie znalazło się wtedy miejsce. Camus usiadł w fotelu. Obitym ciemnym materiałem, wyglądał jakby można było się w niego zapadać. Fillip zjawił się po chwili niosąc szklanki i sok. Sam usiadł na oparciu fotela po raz kolejny objęty przez mężczyznę. Nie przeszkadzali mi, a nawet lubiłem na nich patrzeć. To sprawiało, że czułem się szczęśliwy i miałem wiarę w przyszłość.

- Niedługo zaczyna się wam szkoła – zaczął powoli chłopak i wydawało mi się, że rzucił przelotne, szybkie i smutne spojrzenie na ukochanego. Uświadomiło mi to, iż Camus wraca do szkoły i ponownie będzie nas uczył, ale tym samym zmuszony jest zostawić rodzinę. Black nie dał nikomu czasu na dłuższe myślenie nad tym wszystkim. Roześmiał się niemal szaleńczo.

- Ha! W tym roku damy popalić. W tym byłem spokojny, aż za spokojny, więc teraz musze nadrobić – na chwile zatrzymał wzrok na nauczycielu – Oczywiście nie będę przeszkadzał nikomu i ograniczę się do swojego... pokoju... – chyba zwątpił – No, ale z pewnością nikt nie będzie musiał się niczym przejmować. – nie brnął dalej udając zainteresowanego wystrojem.
- Będę miał na ciebie oko, Syriuszu. – Camus rzucił mu bardzo wymowne spojrzenie – Nie chcę później zupełnie przypadkowo natknąć się na jakieś nieprzewidziane skutki twoich pomysłów. Takie
przeczucie – zaznaczył. – Zmieniając temat... Minister obciął godziny latania. Wam się jeszcze udało i dopiero teraz będzie to wasz ostatni rok, jednak nowi zakończa edukację na pierwszym roku. – mężczyzna zepchnął Fillipa z oparcia na swoje kolana sprawiając, iż chłopak usiadł na nich prostopadle do ud nauczyciela. Tylko przez chwile wydawał się tym zmieszany, ale już w chwilę później całkowicie swobodnie ułożył się w takiej pozycji.

- A właśnie! I to jest niesprawiedliwe! – Potter wstał wymachując palcem w powietrzu – Kto pozwolił nowemu Ministrowi robić coś podobnego?! Mieliśmy mieć latanie do siódmego roku, a tu, co?! Na trzecim się skończy! To niesprawiedliwe. – zgadzałem się z nim, ponieważ lekcje latania należały do najmilszych. Można było wtedy odreagować wszystko. Tym samym zapewne był to ostatni rok, kiedy to Camus miał nas czegokolwiek uczyć.
- Jeśli dzięki temu miałyby podnieść się kwalifikacje zawodników profesjonalnych, popieram tę ustawę, jednak, jeśli quidditch miałby ucierpieć... – nie musiał dopowiadać. Jego mina zdradzała już
zupełnie wystarczająco.

- Dobrze, że nie wpadli na tak absurdalny pomysł wcześniej. Musiałbym wymyślać jakieś dziwne wymówki byleby usprawiedliwić swoją ciągłą obecność na zajęciach młodszych grup. Nie dałbym sobie tak łatwo odebrać Marcela – zarumienił się kończąc to zdanie ciszej i delikatniej. Umknął wzrokiem gdzieś w bok kryjąc twarz w szyi mężczyzny.

Usłyszałem za plecami ciche plask, plask, plask, przypominające uderzenia niewielkich, bosych stóp o podłogę. Wyjrzałem za sofę i rzeczywiście nie myliłem się, co do tego. Maleństwo z wpół przymkniętymi oczkami i opadającą na nie grzywką kasztanowych włosów dreptało jakby na wyczucie podążając jak podejrzewałem za głosami rodziców. Plusowy miś był ciągnięty przez niego za łapkę po podłodze. Zgubiony został na środku dywanu. Chłopczyk zamknął oczka stając przed fotelem i wyciągając jeszcze dziecięco pulchne łapki do góry. Fillip nie zmienił pozycji, ale wziął malca na ramiona. Wyglądali naprawdę zachwycająco. Malec wtulił się w tors chłopaka obejmując go ramionkami i zasnął natychmiast. Oddech mu się wyrównał i przestał się ruszać.

- My... powinniśmy iść – odezwałem się nieśmiało, jednak Fillip od razu to obalił, podczas gdy Camus z miłością i spokojem palcem odgarnęła kosmyk włosków malucha za niewielkie uszko.
- Nathaniel, jeśli śpi w czyichś ramionach nie budzi się, przez co najmniej dwie godziny. Tylko w łóżeczku jest tak wyczulony na wszystko. Teraz nawet gdybyś krzyczał nie zdoła mruknąć i
zmarszczyć noska. Jest odseparowany do świata zewnętrznego. – zaczął masować brzuch malucha, w którym cichutko coś burknęło. Chłopiec zaczął wkładać do ust palca, jednak nauczyciel odsunął łapkę od jego twarzyczki. Zanurzył palec w soku podał małemu swój. Kiedy go zabrał Nathaniel znowu się nie poruszał. Niesamowicie chciałem zobaczyć miny dziewcząt gdyby tylko miały okazję być świadkami tak czułych scen. Zapewne złość na Fillipa, lub profesora mieszałaby się z niezrozumieniem i rozmarzeniem względem tej dwójki. Przebywanie w towarzystwie nauczyciela latania w tym roku z cała pewnością miało być bardzo wartościowym przeżyciem. Z całą pewnością zmienił się pod pewnymi względami, a ja chciałem wiedzieć, jakimi. Chciałem uczyć się od niego wszystkiego marząc by i mój związek z Blackiem był równie udany i obfitował w ciepło.

Nie potrafiłem ukryć uśmiechu, ani szklistych oczu. Scena była cudowna, a oni wyglądali zniewalająco. Marcel wydawał się poważniejszy, Fillip kobiecy, zaś dzieciątko chyba było po prostu nieporadnym dzieciątkiem. Nie mniej jednak nigdy nie widziałem nic piękniejszego niż ta trójka razem.

11 komentarzy:

  1. *przeciera łapką załzawione oczy* Marcel i Filip to najfajniejsza para o jakiej kiedykolwiek miałam przyjemność czytać *zaczyna siąkać*. W dodatku gdy jest to obrane w tak piękne słowa, to po prostu klękajcie narody i składajcie hołd Kirhan *beczy na nowo i chowa się po łóżko* ;) Świetne ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się w 100% z Akemi^^Marcel i Filip są przecuuuuuuuudowną parą^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozpływam się i rozklejam . . . Jestem za Filip i Marcel są najsłodszą parą :D:D:D To taka piękna, słodka, wspaniała, przepełniona miłością notka xDxDxD Pragnę takich więcej :P

    OdpowiedzUsuń
  4. Scena z dzieckiem była piekna xD Taki mały dreptajacy chłopiec z... misiem xD Genialne xD I to ich sklep? Wow..... Fajnie, cos czuje ze nasi 3 klasisci beda tam czesto jesli beda miec okazje xDPiekna sielnka w rodzinnym gronie xDA btw: Aj wyjezdzam wiec, jak wróce to przeczytam dodane notki^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Zgadzam się z poprzednikiem xDKirhan san, nowa notka pojawiła się na moim blogu ^^ fantazje-skrzata.blog.onet.pl). Zrobię seppuku mojemu gg >.>

    OdpowiedzUsuń
  6. Śliiiczne:D Jak ja kocham Fillipa i Marcela^^ :D Ta notka była cudna:)

    OdpowiedzUsuń
  7. Notka piękna... Jak Fillip, Marcel i Nathaniel musieli razem słodko wyglądać... Oni są cudowni... Czekam na newsa z nadzieja jekiejś... przygody[?]... miedzy Syrim i Remim ^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Niestety nie będę miała okazji, więc składam teraz :PWszystkiego naj, naj, naj lepszego w nadchodzącym nowym roku !!!!Jeszcze więcej Yaoi dla fanów i dużo dużo weny dla ciebie Kirhan-san !!!!Buziaczki :* :* :* :* :* :* :* :* :* :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Ajćć.... Słodko było :DSzczególnie 'scena' z małym i misiakiem ;p I oczywiście koniec ;pAh, gdyby tak Remus z Syriuszem... Ale przed nimi dłuuuga droga...

    OdpowiedzUsuń
  10. To było strasznie słodkie i rozkoszne, aż w oczach łezki się pojawiły od czułości ^^

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka,
    o tak Marcel i Filip naprawdę wspaniale razem wyglądają, uwielbiam ich parkę...
    Wszystkiego dobrego w Nowym Roku
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń