wtorek, 27 stycznia 2009

Zły Remi

Notka dziś, ponieważ jutro będę mieć kłopoty z netem ==


Byłem naprawdę wściekły. Nie wiem, co Syriusz sobiewyobrażał insynuując, że nauczyciel run może żywić do mnie jakieś dziwneuczucia. Teraz nie chodziło już nawet o zażenowanie, lub głupi pomysł, za jakito uważałem. Black nie miał prawa kogokolwiek oskarżać o takie rzeczy, a tymbardziej, jeśli chodziło o profesora. Może bardziej mnie to zabolało, iżdotyczyło mojej osoby i zamiast zapytać o zdanie uznał, coś takiego zaoczywiste tym samym ignorując moje własne odczucia.
Nie miałem zamiaru odzywać się do niego na zajęciach, ani też poza nimi.Całkowicie go ignorowałem i nawet, jeśli miałem być owieczką, mogłem być niątakże zły na Blacka. Nawet nie mogłem myśleć o jakimś sposobie zrekompensowaniasię. Moje zachowanie musiało uświadomić mu, że pozwolił sobie na zbyt wiele.Wystarczyło zostawić go wtedy pod klasą zaskoczonego, a uzmysłowił sobie własnybłąd. Niestety było już zbyt późno na odkręcenie tego, co zrobił. Zdenerwowałmnie, a zły Remi, to straszny Remi!
Nie zwracałem uwagi na chłopaka ani w trakcie obiadu, ani tym bardziej po nim.Nawet nie pojawiłem się w Pokoju Wspólnym, nie mówiąc o sypialni. Potrzebowałemchwili by ochłonąć, a nawet biblioteka nie nadawała się do tego. Chłodnekorytarze były w tym wypadku cudownie kuszące, więc z rozkoszą skorzystałem zich kojącej atmosfery. Obserwowałem osoby wchodzące i wychodzące zpomieszczenia z książkami, czasem bez, ale zawsze spieszące się, nie zwracająceuwagi na otaczające wszystko mury, które przecież miały oczy, chociaż w tymwypadku moje. Cornel drażnił jakiegoś chłopaka, którego mętnie kojarzyłem ztamtego roku, Severus kończąc czytać jakąś książkę zniknął za drzwiamibiblioteki, jakiś Puchon ustąpił miejsca Regulusowi w drzwiach. Przed oczymamignęły mi tysiące osób, niezliczone twarze, których nawet nie kojarzyłem,kilkoro znajomych, których widok wyraźnie mnie uspokoił. Przyłapałem się nawetna tym, że zaczynam się tym naprawdę interesować. Sposób chodzenia, ubiór,wrażenie, jakie sprawiała ta specyficzna szkolna społeczność, wszystko towydawało się odzwierciedlać charakter tej szkoły. Każdy był inny. Jedniwydawali się nie myśleć o niczym innym jak tylko o celu swojej krótkiejwędrówki, inni widać było, iż skupili się na wiedzy, jaką mogli stamtądwynieść, leserzy uchylali drzwi bardzo niepewnie, a trafiali się nawet tacy,którzy przed wejściem czynili znak krzyża, lub dotykali ziemi, widocznie po razpierwszy w ogóle odwiedzając to miejsce.
Na chwilę zapomniałem nawet, dlaczego się tam znalazłem i co właściwie chodziłomi po głowie do tej pory. Żałowałem, że nie potrafiłem całkiem wymazać zpamięci tego powodu złego samopoczucia, które powróciło wraz ze wspomnieniemSyriusza i zajęć tego dnia. Nie miałem nawet ochoty na słodycze, co w tymwypadku oznaczało poważny problem. Wpatrywałem się pustym wzrokiem w zamkniętedrzwi biblioteki, myśli krążyły mi w koło, ale nie docierały do podświadomości.I wtedy właśnie stało się coś, co zakłóciło moją chwilową pustą egzystencję.Słyszałem kroki i nie stanowiło to dla mnie żadnego elementu zaskoczenia, dopiero,kiedy dłoń zacisnęła się mocno na moich ustach i zostałem pociągnięty do tyłudotarło do mnie, że wcale nie wyczułem tej osoby na tyle blisko mnie. Ponowniejuż pozwoliłem by moje zmysły przestały mnie chronić, a teraz z szybko bijącymsercem nie wiedziałem, co zrobić. Nie mogłem gryźć w obawie przedrozprzestrzenieniem mojej dolegliwości, nie mogłem kopać ani wierzgać, ponieważmoje ciało wygięło się do tyłu w łuk, co całkiem uniemożliwiło mi ruchy.Wystraszony chciałem coś dostrzec, ale nie potrafiłem także tego. Pociemniałomi przed oczyma, gdy jakiś materiał nakrył mnie od samej głowy.
- To ja... To tylko ja... – nie rozpoznałem z początku cichego głosu, którywyszeptał mi do ucha te kilka słów. Kilku chłopaków przeszło niedaleko, ale niezwrócili na nas najmniejszej uwagi, jakby nie widzieli ani mnie, aninapastnika. Bezradny szarpałem się nadal, chociaż nie było w tym większegosensu. Nagle dłoń zwolniła uścisk, ręka obejmująca mnie w pasie także zsunęłasię swobodnie z mojej talii. Chciałem odskoczyć, ale zamiast tego zostałemodwrócony w koło własnej osi i pociągnięty tak, że świat zawirował mi przedoczyma. Uderzyłem plecami o ścianę, chociaż ramiona, które objęły mnie kilkasekund wcześniej zamortyzowały to. Znowu wystraszony popatrzyłem przed siebiena twarz, która wydała mi się z początku zupełnie obca.
- S... Syriusz... – wydukałem, chociaż ze słyszalną ulgą. Naprawdę się bałem,kiedy to robił, a teraz, kiedy chwilowy strach opuścił mnie poczułem sięlżejszy i spokojniejszy. Wielki głaz, jaki nagle urósł w moim wnętrzu rozpłynąłsię pozostawiając po sobie pustkę.
- Porywam cię! – powiedział ostrzegawczo, a kiedy jacyś uczniowie opuszczalibibliotekę zakrył mi usta. Dopiero pojąłem, że obaj jesteśmy pod PelerynąNiewidką Pottera i tłumaczyło to, dlaczego nikt nie widział, że potrzebujępomocy. Dopiero, kiedy na korytarzu zrobiło się znowu spokojnie Black dał miodetchnąć. – Porywam cię – powtórzył – Obraziłeś się, więc cię teraz kradnę!Będziesz zmuszony do przebywania ze mną póki mi nie wybaczysz. Późniejpotrzymam cię jeszcze jakiś czas by upewnić się czy naprawdę mi wybaczyłeś. To,co mówił wydawało mi się odległe i nieaktualne. Przez to, że tak mnie przeraziłcała złość przestała się liczyć i umknęła ze mnie razem z tym nieznośnieciężkim głazem, który wtedy mnie wypełniał.
- Następnym razem ostrzegaj, że porywasz zanim to zrobisz – skarciłem goopierając głowę na jego piersi – Naprawdę się wystraszyłem. Nie wiedziałemnawet, co myśleć. Omal mi serce nie stanęło! – przytuliłem się do niego w akciedesperacji, która już w prawdzie minęła, ale pragnąłem jego bliskości. Byłzaskoczony, co poznałem po jego spiętych mięśniach. Mimo to nie odsunąłem się,a tylko mocniej przywarłem do jego ciała. Nie chciałem się odsuwać, ani nieczułem więcej złości. – A najlepiej więcej mnie nie porywaj i nie dawaj mipowodów bym cię zmuszał do takich porwań. – z uśmiechem ocierałem siępoliczkiem o jego tors. Odsunąłem się na raz i zadzierając głowę do górypopatrzyłem na niego poważnie – Ale teraz musisz mnie ładnie przeprosić –wskazałem palcem na usta.
- Przeproszę – zapewnił, a jego wargi musnęły lekko moje. Odsunęły się zaledwiena milimetry i ucałowały dolną, górną wargę i ich kąciki. – Będę zazdrosny, alewięcej nie będę mówił nic takiego, jak wcześniej. Będę grzeczny, a jeśli kiedyśjeszcze zrobię coś nie tak możesz mnie ukarać i wymieniać się ze mną miejscamijako moja dominująca połowa. – rozluźnił się i objął mnie delikatnie. Widziałemjak bardzo cieszy się z naszego rozejmu i miałem pewność, że jego skrucha jestszczera. Było mi cudownie przez te kilka chwil, które teraz ze sobąspędziliśmy.
- Za karę masz mi dać trzy opakowania tej słodkiej żurawiny! – rzuciłemściskając jego rękę i tuląc się do ramienia – Muszę przejść na zdrowszesłodycze, jeśli mam pełnić rolę pana domu, kiedy zawinisz. Wtedy będę miałwięcej energii i siły.
- Nie bierz tego tak dosłownie... – zawahał się, co uznałem za bardzo słodkie iukryty pod Peleryną wsunąłem dłoń w tylną kieszeń jego spodni. – Naprawdę niemusisz się tak starać...
- Wiem, ale teraz to ja chcę cię dotykać i żebyś ty mi to robił – wyznałem ichociaż moje słowa peszyły mnie samego, nie rozważałem nawet odwrotu. Kryła nasniewidzialność, a korytarze były puste. Nie mniej jednak pragnąłem zrobić to wjasnym, ciepłym pokoju. Odesłać chłopaków pod byle pretekstem do PokojuWspólnego, lub wysłać gdziekolwiek i po cokolwiek, położyć się na łóżku Blackai zaznać rozkoszy, której sam mnie nauczył.
Syriusz, chociaż z pewnością nie czytał mi w myślach wiedział jak bardzopotrzebuję jego ciepła, dłoni i tej intymnej bliskości.
- Później wykąpiemy się razem i będę spał z tobą na twoim łóżku – powiedziałemstwierdzając już fakty. Nie chodziło mi nawet o przejmowanie inicjatywy, alewyrażałem swoje prośby i pragnienia na swój specyficzny sposób. Moja potrzebaobecności ukochanej osoby została wzmożona przez tą dziwną kłótnię, przerażeniei samego Syriusza. Nie przypuszczałem, że mogę i potrafię tak reagować, ajednak teraz stało się to faktem. Słodkim i przyjemnym, ale tym samym zawstydzającym.Nie powiedziałbym, iż dorastałem, raczej moja dziecięca część naturypotrzebowała dać upust swoim uczuciom w taki, lub inny sposób. Nie mogąc myślećo nauce oddałem się pod władanie Blacka. Podniecenie powoli sunęło po moimkręgosłupie na myśl o tym, jak bardzo potrzebuję kruczowłosego. Nie musiałempojmować każdego szczegółu moich zachowań. Wystarczyło, że potrafiłem jeprecyzować, tak jak w tej jednej rozkosznej chwili.


  

11 komentarzy:

  1. Uwielbiam! Mam nadzieię, że niedługo pojawi się równie wspaniała część :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Tak se wchodzę na tego bloga, i se myślę, że już jutro przeczytam nowy rozdział... i tak patrze, patrze i coś mi nie pasuje... mija jedna minuta, druga, trzecia, aż w końcu zdaję sobie sprawę, że nowy rozdział mamy już dzisiaj^^ A więc czytam... i tak se czytam jeden raz, drugi raz, trzeci i cały czas nie mogę się nadziwić jak wspaniałą notkę dodałaś... A teraz będę musiała czekać jeden dzień, drugi, trzeci, żeby w końcu przeczytać to co stało się później.... no i będę czekać i się doczekać nie będę mogła, za to jak szczęśliwa będę gdy następny rozdział się pojawi... Dlatego życzę ci duuuużo wenki i żadnych problemów z netem (chociaż notki i tak możesz dodawać we wtorki^^"..., ale w środy i tak mają być!) Pozdro:

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozpłynęłam się gdy to czytałam.................Trochę zajmie zanim ktoś mnie zeskrobie z podłogi^^"~~30 minut później~~OK^^Sama sobie poradziłam*otrzepuje się*Notka fantastyczna!^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Hihihi, fajna notka xD Podoba mi się wcielenie "Złego Remiego" *^^*

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowna nota! Remi sie rozkreca :) Swietnie! Pozdro

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Właścicielka_grupy_kotów28 stycznia 2009 14:47

    Fajna notka... bardzo fajna, wręcz wspaniała, poprawiła mi humor ^^I poproszę więcej Cornela, Michaela, Gabriela, Alena i Denny'ego *^^*

    OdpowiedzUsuń
  7. justyna0077@poczta.onet.pl28 stycznia 2009 18:47

    http://harry-potter-i-ja.xx.pl/ zapraszam do mnie

    OdpowiedzUsuń
  8. Nawet w świecie czarodziei, najlepszy sposób na wybaczanie jest jeden *perwersyjny uśmiech* xD Mioodzio~o *-* Remus potrafi być zły xD Syriusz biedaczek, musi się czasem postarać, a co! Uke też ma uczucia! xD(PS:dziękuję za komentarz ^^)

    OdpowiedzUsuń
  9. Mam nadzieję że kłopoty z netem już minęły i jutro będzie nowa nocia^^ Ja chcę już ciąg daaaaalszyyyyy !!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Nesta Nessy Riddle30 stycznia 2009 19:50

    Mrrrr... Mniam :)Aż mi się cieplutko zrobiło ;pJakie śliczne zakończenie :DNaprawdę, to jest to ! Słooodko

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka,
    wspaniały rozdział, uchu zły Remus bardzo mi się podobał... a Syriusz zabrał pelerynę niewidkę Jamesowi...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń