niedziela, 15 lutego 2009

FavChara II - Teraźniejszość (Denny 'Blood' Zachir)

We don’t have wings but it’s only because we think we can’t fly

 

Wiele się zmieniło, od kiedy trafiłem do Hogwartu, ale czy ja sam także byłem teraz inny? Z całą pewnością, tak. Na samym początku byłem zimny i nieczuły, chociaż to specjalnie nie uległo zmianie, za to zyskałem znajomych i zwierzaczka, który nie chciał odstąpić mnie na krok. Musiałem uważać by nie zdeptać go przez przypadek, mimo iż liczył sobie kilka centymetrów więcej niż ja. Czasami wydawał się być pucatym pączkiem o różanym uśmiechu, a zaraz potem perwersyjnym i wyzywającym chłopakiem o całej gamie kuszących iskierek w oczach, lub zagubionym, niepewnym szczenięciem, które bało się mnie, a równocześnie nie potrafiło uciec. Zazwyczaj każdą z tych postaci dało się jakoś uspokoić, czy poskromić, jednak minęło sporo czasu zanim doszedłem do tego jak to zrobić. Zrozumiałem także, że Alen zrobi wszystko, co mu każę pod warunkiem, że nie zagrozi to mojemu życiu. Był zbyt niezgrabny na służącego, jednak gdyby ktoś docenił jego starania i potrafił go nagrodzić wtedy właściciel tego uciążliwego zwierzaka byłby prawdziwym szczęściarzem. Niestety chłopak był pechowcem i miał straszny gust. Ja byłem tego idealnym przykładem. Z całej gamy przeróżnych osób, on wybrał akurat mnie. Kogoś, kto nie był w stanie go pochwalić, ani powiedzieć miłego słowa. Było mi go żal, jednak musiałem przyznać, że Neren był właśnie tym, który mnie zmienił. Uratował już kilka razy i nie zrażony moją osobowością brnął dalej przez te kolczaste zarośla, za którymi planował znaleźć moje serce.
Przysypiałem na sofie w Pokoju Wspólnym, a pod zamkniętymi powiekami widziałem płaczącego w kącie chłopca, samotnego i poobijanego. Otaczał go mrok i przerażające cienie. Musiałbym być głupcem by nie rozpoznać w nim siebie samego. A jednak ta, krótka wizja w półśnie różniła się od wszystkich poprzednich. Dziwny kształt stanął przede mną sprzed lat i przysłonił cały świat, a kiedy unosiłem wzrok zobaczyłem wielkiego, pluszowego niedźwiadka. Uśmiechnął się i porwał mnie w objęcia przyduszając. Nagle znalazłem się na miejscu swojej własnej postaci z przeszłości. Szamotałem się chcąc wyrwać, jednak miś ciągle powtarzał, że mnie nie puści, że kocha i nie odda nikomu.
Otworzyłem oczy gwałtownie, ale uścisk wcale nie zelżał. Patrząc w dół na swój pas dostrzegłem wtulającą się we mnie głowę o kasztanowych włosach i miażdżące mnie ramiona Alena.
- Neren! – syknąłem i odpychałem go od siebie, jednak on wczepił się mocniej z zawziętą miną nie pozwalając mi na odsunięcie jego ciała. Miałem wtedy ochotę go rozerwać, niestety gdybym to zrobił nie obyłoby się bez światków. – Znowu ci się zaczyna? Powinieneś się leczyć! – nie zraziły go moje słowa, ani ostry ton. Palcem pokazał mi, że chce bym się pochylił, po czym szepnął cicho:
- Chodź do pokoju i zadbamy o rozrywkę dla siebie – jego figlarny uśmiech wskazywał, że może mu chodzić tylko o jedno – Postaram się jak mogę najlepiej!
- Zapomnij, zboczeńcu. Odczep się i to już! – wstałem gwałtownie, więc chłopak musiał mnie puścić, jeśli nie chciał spaść na ziemię. – Powinni cię zamknąć, jesteś niebezpieczny! – z pogardliwym prychnięciem wyszedłem z Pokoju na korytarz. Prawdę mówiąc robiłem to nieświadomie i nawet nie miałem wybranego miejsce, w które mógłbym się udać. Usiadłem pod wejściem opierając się o ścianę. Dobrze wiedziałem, że znowu to zrobiłem. Uraziłem go i sprawiłem przykrość, a jednak nie mogłem postąpić inaczej. To było niezależne od mojej woli.
Nie wiem nawet czy byłbym szczęśliwy, gdyby Alen dał sobie ze mną spokój i znalazł kogoś innego. Gdybym znowu był sam, a to uciążliwe Istnienie, które wydawało się ciągle mnie prześladować, nagle znikło i więcej się nie pojawiło. Czułem pustkę, gdzieś we własnym wnętrzu na myśl o tym, a jednak nie potrafiłem zmienić się całkowicie. Byłem samolubny, nie mogłem temu zaprzeczyć i nawet nie chciałem. Raniłem chłopaka i dalej miałem to robić, a jednak nie chciałem by zniknął z mojego nędznego życia. Jakkolwiek banalnie to brzmiało, to takie właśnie było. Pozbawione głębszych uczuć, pragnień, czy nawet chęci umierania, która karmiła mnie wcześniej słodką nadzieją na zakończenie udręki życia.
Uświadomiłem sobie wtedy, że cały ten smutek, pragnienie śmierci prowadziły mnie właśnie w to miejsce, do upartego chłopca o niebieskich oczach, który był mi oddany nawet, gdy go odrzucałem. I poczułem tę dziwną chęć powrotu do Pokoju Wspólnego, spędzenia czasu przy nim i poddania się jego niemoralnym propozycją.
Westchnąłem wstając z miejsca i wsunąłem do pomieszczenia. Nerena już tam nie było, więc musiał zamknąć się w sypialni. Nie zdobyłbym się nigdy na przeprosiny, ale znając go nie były mu potrzebne. Wystarczało, że się pojawiałem, a on nie pamiętał już ani słowa z tego, co mówiłem, lub po prostu udawał, że zapomniał. Wspiąłem się po tych kilku schodach i przechodząc przez korytarz dotarłem pod nasze drzwi. Nie spodziewałem się tylko, że lepiej było w ogóle nie wracać.
Stanąłem w drzwiach patrząc jak Alen leży na swoim łóżku z opuszczonymi do połowy ud spodniami. Trzymał w rękach misia, którego ucharakteryzował pode mnie i jego łapkami sunął po swoim członku. W półprzymkniętych oczach lśniło niezaspokojenie, a usta łapały gwałtownie powietrze.
- Blood... Ach! – jęknął głośno i rzucił głową w bok. Przez przypadek chyba zobaczył, że tam jestem.

Zatrzasnąłem drzwi by nikt nie słyszał, a tym bardziej nie widział tego, co ja.

Rumiana twarz chłopaka stała się purpurowa. Porwał poduchę i zakrył nią głowę.
- Co tu robisz? – wymamrotał spod niej.
- Przyszedłem zobaczyć jak się zabawiasz z tą biedną zabawką, idioto! – warknąłem zbity z tropu. – Jesteś popieprzony! – podszedłem i wyrwałem mu z rąk poduchę. Znowu był przestraszonym szczeniakiem tyle, że z dumnie sterczącą męskością i malinową skórą na policzkach. Zabrałem także misia, na co zareagował gwałtowniej. Zerwał się na klęczki i sięgnął po niego rękoma.
- Oddaj! Proszę, oddaj! Już nie będę, ale nic mu nie rób! – chyba miał zamiar się rozpłakać, chociaż nie miałem pojęcia, o co właściwie.
- Uspokój się. Nic mu nie będzie. Daj mu spokój, przecież tu jestem! Tylko... – położyłem się obok niego – Nie licz na to, że cię dotknę. Baw się sam, ja tylko tu będę. – rumieńce nagle znikły z jego twarzy. Uśmiechnął się szeroko i wpatrywał we mnie przez jakiś czas. W końcu, zapewne widząc moje ostrzegawcze spojrzenie położył się i oparł głowę o mój tors.
- Jaki ty jesteś głupi... – rzuciłem głośno wypuszczając powietrze z płuc – Doprawdy, nie widziałem jak dotąd większego idioty...
Przytaknął energicznie godząc się na wszystko, zajęty wyłącznie pieszczeniem własnego ciała. Uniósł głowę i na oślep odnalazł moje wargi.
Patrzyłem na jego skupioną twarz, długie rzęsy, zmarszczone brwi i lekko pociemniałe policzki. Dobrze pamiętałem jak miękkie i ciepłe było jego ciało, gdy obaj oddawaliśmy się ekstazie, gdy przesadziłem z lekami. Jego skóra na pewno była bardziej szorstka niż kobieca, jednak dla kogoś, kto tak jak ja nigdy nie czuł pod palcami żadnej innej, wydawała się delikatna i gładka.
Nie pragnąłem go, ani też nie chciałem odtrącać. Wiedział, że nie dostanie ode mnie nic poza tą chwilową obecnością i wydawał się to akceptować. Oddawałem jego pocałunek leniwie i bez zaangażowania, ale także to wydawało się nie mieć dla niego większego znaczenia.
- Blood... – znowu zajęczał tuż przy moim uchu dysząc mi w nie.
- Czego chcesz? Przecież tu jestem!
Uśmiechnął się, a jego powieki nie uniosły się ani na chwilę. Sunął dłońmi po swoim ciele. Niespodziewanie podniósł się i usiadł mi na biodrach. Pieścił swoje ciało i dopiero wtedy otworzył oczy wpatrując się we mnie.
- Jesteś. – powiedział, jakby było to niesamowitym odkryciem.
- I nigdzie się nie wybieram, ale jeśli mnie ubrudzisz...
Złapał za swoją koszulę od piżamy i zasłonił nią swój członek. Widziałem jak rusza jeszcze dłonią zadowolony, a później wzdychał głośno wyginając się i pozwalając by nasienie wnikało w materiał. Ponownie uśmiechnął się rozbrajająco, przez co miałem ochotę zapewnić go, że nigdzie nie ruszę się bez niego, ale milczałem. Nie potrafiłem tego powiedzieć, jednak on może o tym wiedział, może tylko chciał wiedzieć. Nie miałem pojęcia, jednak przecież byłem z nim, a to kosztowało mnie naprawdę wiele, tylko na jak długo?

11 komentarzy:

  1. ~Nesta Nessy Riddle15 lutego 2009 11:54

    Jaaaa... Ah, genialne to było ! Ale kiedy Blood przyszedł do pokoju i Alen tam... Aż musiałam się odwrócić ;p Szkoda mi Nerena, tego, że Denny jest taki oziębły... Widać, że go kocha, inaczej dawno by już zrezygnował...Śliczna notka, zresztą wiesz ;pPisz, pisz ;p Mam ferie więc bd potrzebować Duuuużo Yaoi ;p Chyba przeczytam jeszcze raz Kartki z Pamiętnika ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lunitari~~Luni-chan15 lutego 2009 13:47

    To było mocne :P Ten pluszak nie mam lekko xD Ehh . . . Obaj tworzą taką piękną parę. Mimo tej obojętności Blood'a. Ciekawa jestem jaka będzie przyszłość :P:P:P:P

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten Alen to mały zboczuszek jest, tak tego misia molestować xD Nieładnie^^

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Alen ... Blood tak go męczy... No ale niedługo notka o przyszłości i mam nadzieję, że Denny będzie bardziej... otwarty [? o.O] na propozycje Alena ^^" i w ogóle chociaż trochę weselszy^^

    OdpowiedzUsuń
  5. Małe buciki z różową kokardką osadzone na pulchnych nóżkach z wolna niosły swą właścicielkę, a cukierkowa sukienka z każdym krokiem falowała coraz mocniej. Czerwone wargi młodej pannicy wygięte w dziwnym grymasie ukazywały cztery białe ząbki, a okrągłe policzki coraz bardziej zakrywały niebieskie tęczówki. Jej rączki uniesione wysoko ponad główkę, trzymały palce kruczowłosej kobiety, która była oparciem dla swojej pociechy. Śliczny obraz jednak zamazuje się, a jasność spowija czerń. Ktoś podchodzi i z ciemnego odtwarzacza DVD wyjmuje płytę, cicho przy tym przeklinając.Perfekcyjny obrazek rodzinny pokrywają ciepłe kolory do momentu, w którym młode pokolenie zaczyna wyfruwać z familijnego gniazda. Ten przełomowy moment przynosi wiele głupoty i gorzkich słów rzuconych od strony rodzicieli. W rezultacie idealna konstrukcja zbudowana na zaufaniu zaczyna się sypać, niczym domek z kart na wietrze. Rodzina ulega przeterminowaniu.Nowojorski klan Tucci to jeden z tych przypadków, którym możemy doczepić plakietkę 'wyjątkowi'. Walcząc z kryzysem, przesuwają kolejne terminy przydatności i tym samym stanowią ród idealny. Czy nie jest to jednak tuszowanie niewygodnej prawdy? By odpowiedzieć na to pytanie musimy przeanalizować piętnaście części składających się na wielką historię wyżej wspomnianej rodziny. Tylko to pozwoli Nam zrozumieć ich losy i ocenić, czy oprócz więzów krwi łączy ich coś więcej...Zapraszamy serdecznie:http://folks.bb4u.pl_______________________________________Jeżeli chcesz tworzyć z nami serię, zapraszamy do zapisu i kreowania swojej postaci. Jeśli jednak nie masz pomysłu na nową postać, a mimo wszystko bardzo zależy Ci na współpracy z nami - może zainteresujesz się kontynuuowaniem postaci Debry Tucci? Została ona wykreowana przez pisarkę, która zrezygnowała z dalszej współpracy. Debra pozostała z fabułą, opisem - można ją przejąć.

    OdpowiedzUsuń
  6. Misiaczek xD Zarówno we śnie jak i na jawie, równie zboczony xD Świetny dałaś opis tego "zwierzaka" na początku. Bomba xD Pokopało mi się aż i myślałam, że chodzi o to małe zwierzątko, które buszowało po Hogwarcie, ale ono nie należało do Blooda xD Haah Alen ma niebiańską cierpliwość.... druga co do dojrzalszych i wspaniałych miłości Hogwartu.. Kirhan błagam twórz te notki do końca świata i jeden dzień dłużej *_*

    OdpowiedzUsuń
  7. Kirhan xD *pomijając, że nie mogę się doczekać kolejnej notki* to ja mam nowy rozdzialik ^^ ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! Może zacznę od tego, że niedawno trafiłam na Twojego bloga i wprost nie mogłam się oderwać. Nie wiem jak udało mi się to zrobić xD W każdym razie muszę Ci powiedzieć, że chyba nie czytałam jeszcze opka, w którym ktoś opisywałby miłość tak jak Ty. Czyli po prostu pięknie. Jesteś niesamowita, naprawdę. Fillip i Marcel to po prostu arcydzieło. A Remus i Syri? Cudo! To jest tak strasznie śliczne, że najchętniej czytałabym to wciąż i wciąż od nowa i chyba nigdy nie miałabym dość. Mam wielką nadzieję, że nigdy nie zrezygnujesz z pisania i będziesz nas zaszczycała opkami do końca naszych dni xD A i naprawdę nie przesadzam! Po prostu jestem masakrycznie uzależniona i zakochana xD Co do tej notki to rozbroiłaś mnie tym misiem xD Po prostu padłam jak to przeczytałam xD Już wcześniej o nim wspominałaś, ale teraz to po prostu..aż brak mi słów xD Genialne! xDChciałabym Cię zaprosić do siebie - http://in-a-daze.blog.onet.pl/ jak będziesz miała chwilkę to wpadnij i napisz co sądzisz o moim pisaniu. Wszystkie słowa krytyki mile widziane xDPozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ~poprostu kamila17 lutego 2009 22:51

    czemu ten Blood jest taki niemily? ;/ wpadnij na www.draco-bez-tajemnic.blog.onet.pl to tez opowiadanie Yaoi

    OdpowiedzUsuń
  10. ~Poprostu kamila17 lutego 2009 22:58

    a i informuj mnie o nowych notkach fajnie bybylo gdybys umiescila mnie w linkach bo jestem nowa w pisaniu blogow ja cie umieszcze napewno

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejka,
    och wspaniały rozdział, biedny Alen naprawdę musi bardzo kochać bo raczej już by odpuścił całą sprawę...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń