piątek, 20 lutego 2009

Ups!

I znowu Remi XP

 

Cały dzień w ciepłym, a czasami nawet zbyt ciepłym, stroju owieczki chociaż zaczął się od mojego marudzenia, kończył całkiem przyjemnie. Całkiem przywykłem do tego ubrania i inni wydawali się uznawać chodzącego między nimi baranka za coś normalnego. Chodząc machałem rękoma by szybciej się poruszać, a torba obijała mi się o nogę. Zapewne wyglądałem nadzwyczajnie dziwnie, jednak cieszyłem się w głębi, chociaż sam nie byłem pewny, z czego.
Stojąc pod salą i czekając na Blacka, który wyjątkowo powoli zbierał swoje rzeczy przeciągnąłem się. Przechyliłem głowę do tyłu ziewając i zamruczałem nie potrafiąc się powstrzymać. Poczułem uścisk w pasie i gwałtownie unosząc powieki zajrzałem w pełne figlarnych błysków oczy Cornela.
- Niewinne owieczki powinny jak najszybciej stracić swoją niewinność – rzucił fachowo – Ja chętnie zajmę się edukacją takiej miękkiej kuleczki póki nie okaże się, że wydobędę z niej nawet mleczko... – zamruczał mi do ucha. Kręciłem się w jego uścisku, by wyzwolić się jednak traktowałem to raczej jako przyjacielskie klejenie się z nudy niż poważne zagrożenie, jakie chłopak stanowił dawniej. A jednak przytulił się kładąc głowę na moim ramieniu, chociaż wymagało to od niego całkiem sporego gimnastykowania. Był ode mnie już o wiele większy, więc musiał zginać się by chociażby sięgnąć mojej twarzy, a co dopiero stać w tak niewygodnej pozycji
- A wiesz skąd wysysa się mleczko z takich słodkich chłopców jak ty? – szeptał mi do ucha. Nie wiedziałem, o czym mówi, ale ton jego głosu sprawiał, że na mojej twarzy kwitły czerwone róże policzków, które były jak wielkie litery opisujące moje zażenowanie. Tym czasem duża dłoń pogłaskała mój brzuch, a oddech niczym dłoń muskał zaczerwienioną skórę.
Nie zdołałem nawet protestować, czy bronić się przed jego dotykiem. Przed oczyma mignął mi ciemny kształt, a później tylko stęknięcie i ciężkie uderzenie jakiegoś przedmiotu o ziemię. Byłem wolny w tej samej chwili. Syriusz z minął godną obrońcy cennego skarbu opierał się o framugę drzwi. Nie zdążył nawet przez nie przejść, a torbę miał otwartą. Uśmiechnąłem się widząc jego zazdrość, ale i spokój, chociaż dawniej bynajmniej bym się tego nie spodziewał. Popatrzyłem na książkę koło mojej nogi, średniej grubości podręcznik do opieki nad magicznymi stworzeniami. Dotarło do mnie, co zrobił Black i kiedy tylko odwróciłem się w stronę jeszcze niedawno łaszącego się do mnie chłopaka, ten trzymał dłoń przyłożoną do czoła i marszczył brwi. Kiedy na chwilę zabrał rękę wyjrzał spod niej spory zaczątek guza.

- Auć! – warknął na Syriusza – Mogłeś po prostu powiedzieć, że mam go zostawić! Po co od razu tak brutalnie. Tylko go obejmowałem...
- Dotykałeś! – kruczowłosy był pewny siebie i nastawiony buntowniczo. Widocznie musiał być moim psem pasterskim na czas przebieranek, zaś Cornelius był wilkiem, przed którym mnie bronił.
- Oszpeciłeś mnie! – udał załamanie i niemal płacz – Zrobiłeś ze mnie jednorożca! Pokazał zaczerwienienie na czole – Jak ja teraz będę podrywał mięso? A może wolisz bym podrywał ciebie? – postąpił kilka kroków w stronę Blacka, który nabrał głęboko w płuca powietrza i zaczął szukać kolejnego podręcznika. Wtedy Cor doskoczył do niego, złapał za brodę i podciągając do góry. Moje oczy były ogromne, gdy patrzyłem oniemiały, jak starszy chłopak całuje mojego Syriusza, a zaraz potem oblizuje się i ucieka. Kruczowłosy pozbierał się po tym o wiele szybciej niż ja. Wyjął z torby pierwszy lepszy przedmiot i pobiegł za płomiennowłosym, który rozbawiony oglądał się raz po raz za siebie. Trochę tępo wpatrywałem się w nich. Syri starał się usilnie trafić w nastolatka, jednak ten był chyba już wyćwiczony w tego typu unikach. Zbierając po drodze książki chłopaka szedłem za nimi. Nie planowałem biegać i nawet nie wiedziałem, co myśleć o tamtym całym pocałunku. Nie mogłem być zły na Blacka, a Cornelius był poza moim zasięgiem, z resztą pamiętałem, że i mnie całował, więc poniekąd nie miałbym prawda wypominać Syriemu, iż dał się tak zaskoczyć. A jednak czułem kłucie w środku na wspomnienie tego, czego byłem świadkiem. Mój chłopak całowany przez kogoś takiego na moich oczach... To było jednak bardziej znaczące niż z początku mi się wydawało. Wbrew swoim poprzednim planom pobiegłem za nimi. Mijali kilka schodów koło klasy zaklęć, kiedy Black źle stanął i jęknął tracąc równowagę. Przeskoczył szybko na drugą nogę, ale ześlizgnęła się ona z niewielkiego schodku i znowu wykrzywił ją boleśnie. Tym razem raczej poważniej niż z początku.
Wystraszyłem się i podbiegłem. Black krzywił się trzymając za kostkę.
- N... Nic ci nie jest?! – klęknąłem obok, jednak on trzymał się dzielnie. Chociaż w oczach miał łzy nie spłynęły po policzkach.
- Teraz czuję się o wiele lepiej. Mój baranek martwi się o mnie, więc jestem szczęśliwy, chociaż chyba skręciłem kostkę... Nie znam się na tym, ale strzelam.
- Wystraszyłem się – bąknąłem cicho spuszczając głowę w dół – Na pewno nic ci nie jest? – niepewnie popatrzyłem na niego. Skinął zadowolony i wstał, chociaż na usiłował utrzymać się na jednej tylko nodze. Podniosłem się szybko pomagając mu.
Niestety chłopak był strasznie powolny kuśtykając i skacząc, chociaż opierał się na mnie. Wbijał mi łokieć w plecy, co tylko denerwowało mnie, a było jedynym wyjściem. A przynajmniej z początku właśnie tak myślałem. Strój baranka trochę łagodził niewygodę, jaką czułem w tamtej chwili, jednak nadal uważałem to za najmniej komfortowe rozwiązanie.
Wtedy właśnie przyszedł mi do głowy inny pomysł. Masochistyczny, jeśli brać pod uwagę mój wysiłek, ale skuteczny i nie musiałbym męczyć się z kruczowłosym na tyle długo, by dowlekł się do Pokoju Wspólnego, czy sypialni.
Zostawiłem, Blacka i stając przed nim pochyliłem się.
- Wchodź. Męka, jednak o wiele krótsza. – westchnąłem – Nie jestem owieczką transportową, ale chyba dam sobie radę. – spojrzałem na siebie na Blacka. Uśmiechnął się jakby właśnie spełniały się jego marzenia.
- Kto by pomyślał, że to ty będziesz mnie nosić i to w dodatku w takim stroju. Nie martw się, ważę tyle, co piórko... – wszedł mi na plecy i wtedy dotarło do mnie jak ogromne piórko nam mnie usiadło.
- O taaak... – wydyszałem z trudem mogąc się wyprostować. Musiałem korzystać z zasobów mojej energii płynącej z wilkołactwa, co nie zmieniało jednak faktu, iż chłopak był ciężki, a ja z trudem mogłem go nieść będąc przecież w mojej zwyczajnej postaci. – Tak wielkiego pióra jeszcze nie widziałem... Ważysz tyle, co żelazne, o ile nie więcej! – zasapałem się, a przecież postawiłem dopiero kilkanaście kroków. Syri przytulił się i mruczał mi w ucho. Przymilał się i głaskał mnie po piersi. Łaskotał czasami i miałem wtedy ochotę upuścić go by nauczył się, chociaż jednego, że mojej dobroci nie należy nadużywać. Pamiętałem jednak, iż zrobił sobie krzywdę. Taszcząc go na plecach zastanawiałem się jak mu pomóc i zając się nim. Musiałem zaopiekować się kruczowłosym, tym bardziej, że stało się to przeze mnie. Gdybym nie był tak ufny wobec ludzi, których znam i darzę chociażby nikłą sympatią Syri nie musiałby mnie bronić, nie zostałby pocałowany i przede wszystkim nie skręciłby kostki. Chociaż z innej strony nie tuliłby się do moich pleców jak dziecko i nie nuciłby pod nosem jakiejś dziwnej pioseneczki.
- Wygodnie ci? – prychnąłem, choć rozbawiony.
- Idealnie, chociaż wolałbym jeszcze pieszczoty, niestety na plecach raczej nie mogę liczyć na czułości... – głośne westchnienie zabrzmiało jak cicha nadzieja, że jednak jest jakiś sposób.
- Kiedy zrzucę cię w pokoju na łóżko i zajmę się w miarę możliwości twoją nogą, będziesz mógł liczyć na pocałunek i masaż. W zamian za ratunek – uśmiechnąłem się do siebie, za to Black już zaczął ocierać się policzkiem o mój kark.
- Moja owieczka, słodki baranek... Ma śliczne oczka i miękką skórę, a teraz obiecuje, ze mnie rozpieści, kiedy wrócimy do dormitorium. – znowu uśmiechałem się do siebie. Teraz nie tylko on chciał tego, ale i ja. Miałem ochotę zajmować się nim póki całkiem nie odzyska możliwości chodzenia, póki noga będzie go boleć. Przyzwyczaiłem się do jego bliskości bardziej niż wcześniej. Jednak nigdy nie uwierzyłbym, że przyjdzie mi nosić go, zamiast pozwalać by to on trzymał mnie w ramionach i rozpieszczał tym. Może jednak to ja powinienem być dominującą częścią związku z nim?

10 komentarzy:

  1. ~Nesta Nessy Riddle20 lutego 2009 11:47

    Nie ma słów...I to bardzo dobrze ! :DCudne, Śliczne, Słodkie, Idealne... !Na prawdę, podziwiam cię Kirhan :)Chciałabym kiedyś przynajmniej w połowie umieć pisać tak jak ty !Już nie mogę doczekać się następnej notki !Ah ! Słodko, słodko i słodko :D I dobrze ! Ale coś hm... no przydałoby się coś co zburzyło by tą ich sielankę ;pWierzę, że coś wymyślisz !

    OdpowiedzUsuń
  2. Och uwielbiam to! xD Remi jako owieczka to w ogóle był genialny pomysł xD I uwielbiam tą zazdrość Syriego i ten jego wieczny zachwyt nad Remim xd Cudownie jest móc czytać coś tak słodkiego i pięknego, oderwać się od tego ponurego życia i wkroczyć w Twoją krainę pełną szczęścia i miłości xd Naprawdę to kocham i ogromnie podziwiam Cię za to, że umiesz stworzyć coś takiego :) Pozdrawiam xd

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słuchaj podszeptów, że coś powinno zniszczyć tą sielankę! A fe! Ja cały czas pamiętam ten sen Remiego po upadku ze schodów. Brr... Tak jest idealnie, słodko i uroczo. Można czytać, czytać i jeszcze raz czytać w kółko^^.

    OdpowiedzUsuń
  4. Śliczna notka, szczególnie sam fakt, że to Remi nosił Syriusza xD I ten pocałunek, mam nadzieję, że Remuś się podroczy o to z Syrim:)

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja się zgadzam z Aleą... niz nie powinno zepsuć ich sielanki... tak jak jest teraz jest cudoownie... A nocia piękna... Remi jako owieczka słodki... No i oczywiście nie mogę się doczekać następnej notki^^'Kirhan_sama Jesteś wielka!

    OdpowiedzUsuń
  6. Boszzz, jakie to śliczne:DDD Słodki-Remi-Strong-ee...Women? xD Mam nadzieję, że Lupin nie będzie seme, choć nie powiem, byłoby ciekawie^_^ Ale tak na dłuższą metę to już nieee...Czekam na następną część:D Pozdrowionka:***

    OdpowiedzUsuń
  7. Czy to ostatnie pytanie jest kierowane do czytelników? xD Cornel ma zadatki na masowego seksoholika xD Przynajmniej Remi wie, jak Black się czuł, gdy to Lupina obłapiano xP W sumie to tliła się we mnie nadzieja, że dasz coś takiego malutkiego, niewielkiego SyrixCornel xD Marzenia się spełniają xD A pod nim bierzy baranek, a nad nim latają podręczniki xDNowy rozdział u mnie ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. ~Lunitari~~Luni-chan21 lutego 2009 01:51

    Dołączam się do cichych marzeń Akemi xDxDxD Takie tyci, tyci coś między Syri i Corem :D:D:D:D Notka przesłodka Tak jak słodki jest Remi-->Baranek :P:P Idę o zakład że jak Syriusz wyzdrowieje to będzie udawać że nadal ma coś nie tak z kostką aby tylko bardziej po napastować Remuska xDxDxD

    OdpowiedzUsuń
  9. Może Remi jest kochany i słodki, ale swoją odpowiedzialnością i opiekuńczością przewyższa niejednego seme. Kocham takie mieszanki i to jak je opisujesz. Mam wrażenie, że Syriuszowi w ogóle nie będzie chciało się zdrowieć^^. A kłótnia czy zdrada jak dla mnie nie powinna się zdarzyć. Bądź, co bądź, ale parą są już od dłuższego czasu i trochę nieporozumień mają za sobą. Odrobina sielanki się przyda, szczególnie, że podobno w tym roku Remi ma wyznać Syriuszowi prawdę o swoim wilkołactwie;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    rozdział wspaniały, och tak Remus dominujący jestem za, a właśnie o Corneliusie myślałam...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń