piątek, 27 lutego 2009

Upss

Syri był nabzdyczony, jednak szedł wytrwale spode łba patrząc na wysoką sylwetkę mężczyzny. Niemal wbijał mu wzrokiem niezliczone sztyleciki w plecy, byleby tylko pozbyć się go i uwolnić od wpływu, jaki miał na wszystko w koło z racji pozycji, jaką sprawował. Ja raczej nie odnajdywałem w profesorze nic niebezpiecznego, czy też chociażby najmniejszych przejawów zainteresowania moją osobą. Byłem zwyczajnym, dobrze uczącym się chłopcem docenianym przez nauczycieli.
Wavele wprowadził nas do swojego gabinetu. Zupełnie zwyczajnego, jak większość, pełnego szafek z książkami, wykresów wiszących na ścianach, artefaktów. Przy półkach stała drabinka, niezbyt wysoka, ale idealnie dopasowana wielkością do rzędów regałów.
Oczy zalśniły mi na widok czegoś tak wspaniałego. Książki stały poukładane w wieżyczki nawet w kątach, nie mieszcząc się na półkach. Istny raj, w którym mógłbym się zagrzebać i nie wychodzić przez całe miesiące. Gdy patrzyłem na to wszystko pragnąłem zostać nauczycielem i wydawać góry pieniędzy właśnie na tysiące tomików, które pochłaniałbym, co dzień.
- Więc co mamy robić? – Black za to był rzeczowy i bynajmniej nie robiło to na nim wrażenia. Wątpiłem czy cokolwiek poza quidditch’em byłoby w stanie zainteresować go w jakimś większym stopniu.
- Chciałbym żebyście sprawdzili, czy wszystkie te książki – nauczyciel wskazał na półki – zgadzają się z tymi, które mam na liście. – podał nam po długim pergaminie pełnym tytułów. – Jeden odpowiada rzędom na górze inny na dole. Tutaj jest drabina, więc możecie z niej skorzystać. Bardzo dziękuję wam za pomoc. Sam nie wyrobiłbym się z tym i testami.
- To żaden problem – uśmiechnąłem się – Z przyjemnością pomożemy. – uśmiechnąłem się szeroko, zaś profesor oddał ten miły gest. Usiadł przy biurku i zajął się swoją papierkową robotą. Syriusz jeszcze chwilę mierzył go wzrokiem, a ja w tym czasie dopadłem drabinkę wspinając się na pierwsze szczeble. To właśnie otrzeźwiło kruczowłosego, który ściągnął mnie z niej i wręczył swój pergamin.
- Ty będziesz w bezpieczniejszym miejscu – mruknął i sam wdrapał się do góry. Usiadł na atrapie stołka na szczycie i wtedy właśnie uświadomiłem sobie, że nie jest wcale wysoko, a półki są niskie, chociaż ja byłem przy nich niesamowicie mały.
Z westchnieniem odszedłem na swoją stronę i zatopiłem się w tej niesamowicie przyjemnej pracy, jaką dostałem na to południe. Podziwiałem skórzane oprawy, złocone tytuły, finezyjną czcionkę, wielkość, rozmach i tematykę wszystkich tych dzieł. Czas płynął inaczej, a ja nie mogłem przestać, kiedy raz zacząłem rozkoszować się tak bliskim kontaktem z książkami, jakie tutaj były.
Chwile zamieniały się niemal w drobne wieczności, te zaś nadal były chwilami. Wskazówki zegara przesuwały się niezauważenie do przodu. Nie zauważyłem nawet, iż profesor zdążył poprawić wszystkie testy i przyglądał się naszej pracy. Dotarło to do mnie dopiero, kiedy odezwał się swoim spokojnym głosem.
- Jak wam idzie? – pytanie pełne było melodyjności.
- Myślę, że dobrze – odpowiedziałem przeciągając się.
- Więcej tego nie było? Niektóre są bardzo stare! – Syriusz wskazał palcem kilka egzemplarzy.
- Te są najcenniejsze – pouczył go Victor. Z miną niedowiarka Black wrócił do poprzedniego zajęcia.
Usłyszałem w pewnej chwili jak gwałtownie nabiera powietrza i kicha. Całe jego ciało zadrżało na tyle mocno, że drabina zaczęła się chwiać. Lekko zaskoczony tym chłopak, dodatkowo poruszył się, przez co niemal wylądował na ziemi. Wavele objął go szybko w pasie utrzymując tym samym w równowadze drabinę. Kruczowłosy siedział bez ruchu oddychając głośno i gwałtownie. Musiał się przestraszyć, tego, co się stało. Ramie profesora spoczywało w obrębie jego talii jeszcze dłuższą chwilę. Siedzący wysoko chłopak sięgał mężczyźnie piersi, więc nie musiał wysilać się specjalnie by mu pomóc. Syri nawet nie podziękował, a jedynie skinął głową. Było mu z pewnością głupio, iż to właśnie ten profesor pomógł mu w takiej chwili. Znając go, mogłem jednak stwierdzić, iż obwinia za to właśnie nauczyciela run, jednak to wpisane było chyba w naturę Syriusza i nikt nie miał na to wpływu.
Swoją część skończyłem przed Blackiem. Oddałem listę i naniosłem na nią kilka poprawek. Nauczyciel podziękował mi ciepło i poprosił bym zaniósł do biblioteki kilka książek do niego. Zajęty kruczowłosy uśmiechnął się ucieszony.
- Idź, idź – ponaglił mnie zapewne chcąc bym jak najszybciej znalazł się daleko od profesora. Nie miałem wyjścia jak tylko posłuchać. Zabrałem trzy woluminy i trzymając je pod pachą niemal tanecznym krokiem ruszyłem swoją drogą.
Mijałem korytarze, liczne drzwi, znajome duchy i nielicznych uczniów, którzy wałęsali się jeszcze w tamtych rejonach zamku. Wydawało mi się, że wszyscy będą przygotowywać się do podwieczorku, jednak była to mylna teoria. Nie mniej jednak miło było zobaczyć kogoś w drodze.
Na miejscu zaskoczył mnie jednak fakt obecności Jamesa. Nie spodziewałbym się, że sam z własnej woli zawita do biblioteki i otoczy się książkami. Może właśnie ze względu na jego nieczęste zachowanie typowe dla ucznia czułem niepokój. Nie odrywał wzroku od licznych tomików, więc nie chcąc mu przeszkadzać w nauce nawet nie podchodziłem. Oddałem tylko bibliotekarce woluminy i uciekłem stamtąd by wrócić jak najszybciej do Syriusza. Byłem ciekaw czy skończył już swoją część pracy.
Byłem już pod drzwiami, kiedy usłyszałem cichy krzyk i głośne uderzenie. Wszedłem szybko do środka nie wiedząc już dokładnie czy w kilka sekund po tych dziwnych dźwiękach, czy też w ich trakcie. Drabina kiwała się jeszcze leżąc na ziemi, zaś Black klęczał na czworaka nad leżącym na ziemi profesorem. Jakaś książka leżała upuszczona na podłodze, zaś Syri wpatrywał się w nauczyciela. Ich twarze były bardzo blisko siebie i dla kruczowłosego było to chyba nie lada kłopotliwe i męczące. Zawisł nad profesorem, który jego zdaniem był mu rywalem i wyglądali niemalże jak para kochanków. To rozbawiło mnie niesamowicie.
Victor uniósł brew i nieznacznym ruchem bioder uderzył nimi w pośladki Syriusza.
- Czekasz na coś? – zapytał nawet nie siląc się na nadanie swojej twarzy zwyczajnego wyrazu. Widać było od razu, że mimo niewinnego pytania kpił z nastolatka.
Na twarzy Blacka pojawiły się rumieńce. Podniósł się szybko i otrzepał spodnie.
- Poradzi pan sobie z resztą? Tak? To wspaniale, do widzenia! – złapał mnie za rękę i uciekł szybko z pokoju. Szedł ciężko zdenerwowany nie zwracając uwagi na to, że ciągnie mnie za sobą. Uszy miał lekko różowe od poprzedniego wstydu i zaciskał mocno szczęki.
- To zboczeniec! – warknął – I nie musiał przechodzić koło tej głupiej drabiny, kiedy straciłem równowagę, nie musiał też mnie łapać. Ble! To było okropne! Zabraniam ci przebywać z nim sam na sam. Jeśli trzeba zacznę się uczyć tych głupich run, tylko nie dawaj się wykorzystywać!
- Tak, wiem... – roześmiałem się wyobrażając sobie jak Black musiał się czuć lądując miękko na ciele profesora, który był mu wrogiem. Z jednaj strony Wavele przypominał mi wtedy Cornela, chociaż z pewnością o wiele bardziej stonowanego i rozsądnego. Kpił z Syriusza w tamtym momencie i może to wzmogło wściekłość Blacka. Nie mogłem uwierzyć w pech, jaki dorwał kruczowłosego ostatnimi czasy. Nie cierpiał Corneliusa i niestety musiał przeżyć jakoś tę niemiłą dla niego przygodę, teraz biedak wpadł na swojego bezpodstawnego rywala musząc przyznać, że właśnie dzięki niemu nie potłukł się zbytnio.
- Syriuszu, musisz spojrzeć na to w inny sposób – starałem się zachować powagę – Widocznie tak właśnie miało być i powinieneś martwić się bardziej o siebie, niż o mnie – nie wytrzymałem i roześmiałem się naprawdę głośno. Syri wydął wargi bocząc się na mnie za te krótkie stwierdzenie, a jednak nie potrafił ukryć całkiem tego, iż ostatnio miał nie tyle pecha, co ciążyło nad nim jakieś fatum, którego chciałby się jak najszybciej pozbyć.
Puścił mnie i westchnął kilka razy głośno.
- Zapomnijmy o tym. Los się ze mną drażni, ale to już z pewnością koniec tego pecha! Nie ma więcej nikogo, kto byłby dla mnie wrogiem, więc nie mogę pogrążyć się jeszcze bardziej. Koniec tematu idziemy na podwieczorek! – nadal z uśmiechem na twarzy zrównałem się z nim i zamruczałem by dąć mu do zrozumienia, że marzę o czymś słodkim.

7 komentarzy:

  1. Zabójcze XD Zalożę się, że Syri na pewno o kimś zapomniał i niedługo się o tym dowie XD Czekam na next'a :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Myślę, że jak Syri ma takiego pecha, to wydarzy się jeszcze coś ciekawszego xDŚwietna notka:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Kurcze Kirhan xD Boskie, no boskie po prostu xD Znając Syriusza i jego niezdarność, to z pewnością coś jeszcze dla niego szykujesz.. XD Ale żeby aż taki pech? xDD *spadła z krzesła* U mnie nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  4. Biedny Syri^^ Mi te,ż się wydaję że coś jeszcze na niego czeka^^A i tak przy okazji, to jestem ciekawa jak tam ich zespół...? Przydało by się coś o nim przeczytać^^'

    OdpowiedzUsuń
  5. heheXD Syri to ma pecha, i donosze wrażenie, że to jeszcze nie będzie koniec:P Czekam na kolejne notki;3

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Lunitari~~Luni-chan28 lutego 2009 16:44

    Ojj Syriusz kracze :P:P Zobaczy jeszcze coś się stanie czuje to w kościach :D:D:D Notka obłędna i pełna humoru xDxDxD Tak trzymaj Kirhan_san i dużo weny ci życzę :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejka,
    fantastyczny rozdział, och no pieknie, jak nasz profesor drażni się z Syriuszem
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń