niedziela, 15 marca 2009

Wróżbiarstwo

10 październik

Sala wróżbiarstwa znajdowała się na szczycie jednej z wież. Chociaż była niewielka nie panował w niej zaduch. W powietrzu unosił się przyjemny zapach pomarańczy. Zasłony były zaciągnięte, jednak okna otwarte byśmy nie podusili się siedząc w środku wszyscy razem. Mimo półmroku, jaki panował przytłumione światło lampy rzucało spokojne, nieruchome cienie, dzięki czemu skupienie się, nawet na tekście, nie sprawiało problemów. Jak zapowiedział nauczyciel dziś mieliśmy uczyć się wróżenia ze szklanej kuli i właśnie to było powodem, dla którego nie mogliśmy siedzieć przy jasnym świetle dnia. Refleksy promieni słonecznych odbijając się w gładkiej powierzchni magicznego przedmiotu mogłoby nam przeszkadzać i zakłócać odbiór przekazu.
Namida chodził spokojnie między naszymi stolikami, okrągłymi, wykonanymi z jasnego drewna o zawsze wypolerowanych blatach. Tym razem by sobie nie przeszkadzać siedzieliśmy dwójkami po przeciwnych stronach.

Nie byłem przekonany, co do tego sposobu wróżenia, jednak z powodu własnej ciekawości i chęci nauczenia się czegoś ciekawego wybrałem wróżbiarstwo, jako dodatkowy przedmiot. Syriusz raczej z przekory uznał, że może pobawić się w wieszczkę, za to Potter wystrzegał się nie tyle przedmiotu, co samego nauczyciela, jakby mógł zginąć od samego spotkania z Japończykiem. Zupełnie tego nie pojmowałem, jako że mężczyzna był wspaniałym profesorem, zajęcia prowadził ciekawie i był nad wyraz wyrozumiały. Może z racji młodego wieku, może po prostu takie miał usposobienie, jednak zdobywał sympatię uczniów szybko, podobnie jak serca dziewczyn.

- Kochani – zaczął cichym, opanowanym i przyjemnym dla uch głosem – Wróżenie za pomocą szklanej kuli jest jedną z trudniejszych praktyk, a tym samym nie dla każdego przeznaczoną. Jeśli mogę wyrazić swoją opinię na ten temat, to najchętniej zostawiłbym to starym wiedźmą z kotami na kolanach, niestety program obejmuje także tę lekcję, a nie chciałbym marnować talentów, które przecież mogą odnaleźć się właśnie w tej grupie. – usiadł na niewielkim stopniu podestu, na którym stało jego biurko. – Cała magia w tym wypadku polega na zaglądaniu w głąb kuli. Postarajcie się dostrzec w niej cokolwiek, kształt, zdarzenie. Skupcie się na niej i do dzieła. Nie będę wam na razie przeszkadzać – podparł głowę dłonią i błądził po nas wzrokiem.
Zmarszczyłem nos wpatrując się intensywnie w przezroczystą kulę. Czułem się jakbym usilnie próbował przepchnąć ją wzrokiem, a jednak bynajmniej nie to miałem przecież robić. Przysunąłem twarz bliżej szklanej powierzchni, niemalże dotykając jej nosem. Moje brwi zbiegły się jeszcze bardziej. Niestety nadal nie widziałem nic poza blatem po drugiej jej stronie. Nawet głowa rozbolała mnie od ciągłego mrużenia oczu i wpatrywania się w jeden punkt. Niestety nadal nie działo się zupełnie nic. Zmęczony tym westchnąłem i usiadłem w bardziej komfortowej pozycji. Trochę od niechcenia spojrzałem w kulę Syriusza mając nadzieję, że jemu poszło lepiej. Nie wydawało mi się, by chłopak widział cokolwiek, ale dostrzegłem jego uśmiechniętą twarz. Mrugnął do mnie, jego oczy były lekko skośne, zaś nos większy. Wyglądał zabawnie, kiedy tak patrzyłem na niego przez kulę. Posłał mi buziaka i uśmiechnął się, zaś szkło sprawiło, że ten prostu gest był niesamowicie rozciągnięty.
Idąc za jego przykładem oparłem brodę na blacie i tym razem spoglądaliśmy na siebie poprzez dwie kule. Pokazałem mu język, ten zrobił minę zbitego szczenięcia mrugając zalotnie.
Na chwilę znowu spojrzałem w swoją kulę. Wydawało mi się, iż przez kilka sekund widziałem w niej mgiełkę, bądź rzadkie chmury, jednak mogło mi się to wydawać. Z resztą z wróżeniem chyba nigdy nic nie było całkowicie pewne, a już z pewnością na samym początku.
- No dobrze – nauczyciel wstał – Widzę, że niektórym nic się nie udało, innym chyba jednak tak – podszedł do pierwszego stolika, przy którym siedziała Lily wraz z koleżanką – Powiedźcie mi dokładnie, bez kłamstw czy coś widzieliście, a jeśli tak, to, co to było.
- Ja widziałam żabę! – rzuciła ruda z zadowolonym uśmiechem dumy. – W koronie! – dodała szybko, jakby spodziewała się jakiejś niesamowitej niespodzianki. Tym czasem Namida skinął głową z łagodnym uśmiechem.
- Korona oznacza miłość – kładąc jej dłoń na głowie pogłaskał delikatnie. Dziewczyny zapiszczały, a sama Evans zarumieniła się mocno – Zaś żaba to pierwotna postać tego właśnie chłopca – tym razem dziewczyna wyraźnie pobladła jakby skojarzyła ten opis z kimś szczególnym, zaś jej zapał szybko opadł. Jej towarzyszka widziała tylko mętną mgłę wewnątrz kuli, inne osoby nie dostrzegły nic. Kiedy podszedł do nas pokręciłem głową kątem oka widząc, jak Syriusz robi to samo. Agnes, kuzynka Zardi jak się okazało dostrzegła otwierająca się grubą książkę, co wróżyło jej powodzenie w nauce. Zardi mruknęła niewyraźnie, że poza mgłą nie dostrzegła nic więcej. Kolejne osoby także nie zrobiły wiele.
Przy ostatnim stoliku siedział Peter. Sam, jako że jego parą musiałby być Potter, a ten nie chciał nawet słyszeć o wróżbiarstwie.
- Co mamy tutaj? – nauczyciel stanął niemal przed nim przyglądając się nadal skupionemu chłopakowi.
- Widzę... – zaczął Peter jakby właśnie wpadł w trans – Kaktusa... Dużego kaktusa... – mężczyzna uniósł brwi zdziwiony. Szybko zmarszczył czoło i odwrócił się za siebie. Oblizał wargi i odchrząknął.
- W brązowo żółtej doniczce? – zapytał robiąc przy tym niesamowicie zabawną minę. Krzywił się i zaciskał palce u nasady nosa.
- Tak! – Peter aż wstał z miejsca wyraźnie ucieszony, że mu się naprawdę udało, a sam Namida widzi to samo.
- Tego kaktusa? – nauczyciel wskazał palcem na roślinę przy drzwiach, przed Pettigrew, który wyraźnie utracił poprzedni entuzjazm i tylko kiwnął głową zawstydzony. – To chyba byłoby na tyle z wróżbiarskim talentem przy kulach – głośnemu westchnieniu towarzyszyły ciche chichoty. Blondynek usiadł zakłopotany na miejscu. – Mam nadzieję, że pani Sprout szybko weźmie ten kaktus, bo już mi przeszkadza. Nie ważne! – pokręcił głową – Prawda, kochani, jest taka, że nie każdy musi mieć smykałkę do kryształowych kul, by być dobrym z wróżbiarstwa. Ci, którzy dostrzegają jakieś zmiany, mgiełki, lub kłęby dymu są na dobrej drodze do późniejszego zapanowania nad tym, cała reszta może spokojnie dać sobie z tym spokój i szukać swojego daru w innych dziedzinach przepowiadania przyszłości. Ja sam osobiście nie widzę w niej nic! – przyznał się, co wywołało zaskoczenie o niektórych osób, w głównej mierze u tych, którzy widzieli wyraźnie jakieś kształty. – To nie znaczy jednak, że niczego was nie zdołam nauczyć. – jego spokojny uśmiech załagodził chyba wszelkie bunty nasuwające pytania. – Podczas wróżenia z kuli odpowiedzi są jasne. Symbol odpowiada jego tłumaczeniu bez względu na wszystko. To jak sny, chociaż o ile z nimi bywać może różnie, o tyle kula nie kłamie. W waszym podręczniku macie wszystkie standardowe znaki, które możecie dostrzec na tym etapie nauki. Przeczytajcie, proszę, ten rozdział na następny raz dla uzupełnienia wiedzy. – mężczyzna ponownie usiadł na stopniu i przywołał nas wszystkich gestem. Usiedliśmy na krzesłach przed nim. Długi warkocz przerzucił przez ramię na plecy i złożył palce dłoni w piramidkę.
- Moim zadaniem nie jest jedynie nauka, ale i przestrzeganie was przed zgubnym czasami interpretowaniem znaków przyszłości. W rzeczywistości postanowiłem ostatnie minuty zajęć poświęcać na opowiadanie wam zabawnych przygód moich znajomych związanych właśnie z tematem lekcji. – to sprawiło, że większość wbiła się niemalże w oparcie krzesełka czekając na to, co mężczyzna ma nam do powiedzenia. Sam nie potrafiłem wymyślić lepszego zakończenia lekcji, zaś nauczyciel był bardzo otwarty i widać było, iż z przyjemnością dzieli się z nami swoimi spostrzeżeniami. Najbardziej jednak podobało mi się chyba to, iż podchodził do swojego przedmiotu z dystansem. Nie musieliśmy być dobrzy we wszystkim, ale jak tu ujmował w dziedzinie, której poznanie zostało nam dane. Możliwość dostrzegania tajemnic przyszłości była dla niego darem, nie zaś czymś, co musiało objawiać się w całym życiu. Wyjaśnił nam, iż czasami spoglądanie w przestrzeń czasową jest niebezpieczne, że są zdarzenia zbyt dobrze ukryte i nawet osoby z ogromnym talentem nie mają do tych właśnie tajemnic dostępu. Chyba właśnie, dlatego tak bardzo cieszyłem się z tych zajęć. Były wyjątkowe i przyjemne, a na profesora mogliśmy z pewnością liczyć w każdej chwili.

9 komentarzy:

  1. świetna notka pisz szybko następną

    OdpowiedzUsuń
  2. Kirhan, błagam zostań nauczycielką! Ostatni akapit bardzo mnie do tego przekonał....gdyby było więcej ludzi, mówiących w ten sposób, to by był raj na Ziemi. Biedny Peter xDCzekam na nexta xD

    OdpowiedzUsuń
  3. ~Lunitari~~Luni-chan15 marca 2009 21:41

    Uch, uch ja chcę jeszcze !! Ta notka była cudowna. Zgadzam się z Akemi zostań nauczycielką :D:D:D. Czekam niecierpliwię na ciąg dalszy :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo ładnie napisane, jak zwykle z resztą;) ale muszę ci powiedzieć że to było... Nudne. Bez obrazy oczywiscie, ale ostatnio w twoich notkach nic się nie dzieje...Pozdrawiam i czekam na następna część:*

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetna notka :) Czekam na kolejną...

    OdpowiedzUsuń
  6. Notka piękna...Taka zwyczajna... chociaż mogłabyś wprowadzić trochę akcji xDCzekam na nexta^^

    OdpowiedzUsuń
  7. U mnie nowa notka z nowym opowiadaniem ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Tam jest ,przyjemny dla uch, powinno być uszu. ale ogolnie to mi sie podoba.

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka,
    cudownie, biedny Peter z taką zawziętością próbował coś dostrzec...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń