piątek, 20 marca 2009

Zmiana płci vol. 2

Kirhan na próbę założyła blog o młodzieńczych latach Marcela i Fabiena. Jeśli chcielibyście przeczytać mpreg'a z Fillipem, to wierzcie mi kiedyś zamieszczę go tam xP

http://le-miroir.blog.onet.pl

 

 

Profesorowie zaczęli przepychać się przez pianę, jaką wydawały się teraz myśli uczniów. Mieli z tym spory problem, jako że część z nas była dosłownie zachwycona tym, co się stało. Nie mogli wyjść z podziwu, że coś podobnego było możliwe.
- A miało być tak cudownie! Mój słodki Niholas nie będzie już dziewczynką... – zaczął płakać okularnik, a niemożliwie wielkie fale jego łez płynęły na boki mocząc podłogę. Olbrzymia łezka spłynęła po głowie Syriusza.

Mieliśmy kłopoty, chociaż nauczyciele znacznie większe. Z tego, co zdołałem zauważyć wybierali właśnie najbardziej niebezpieczne osoby, których fantazje mogły zakłócić spokój ogółu. Miałem tylko nadzieję, iż nie wiedzą, jaki związek z tym wszystkim miała nasza grupka, co biorąc pod uwagę wcześniejsze krzyki Syriusza było mało prawdopodobne.
- Sheva, idziesz do odstrzału – mruknął Black i podparł się ręką. Zaczął liczyć na głos, a nad głową pojawiały mu się owieczki przeskakujące przez ładny niski drewniany płotek. Wystarczyło, że się im przyjrzałem, a zauważyłem wyraźną sprzeczność z rzeczywistością. Każda z owieczek była przebranym mną, zaś kruczowłosy uśmiechał się szeroko. Wcale mi się to nie podobało i pomyślałem wtedy o groźnym Remusie w stroju wilka. Mój Remi, a poniekąd może i ja sam, przeskoczył do fantazji Blacka i wypłoszył wszystkie Remusowe owieczki.
- Andrew, chodź ze mną – McGonagall, będąca opiekunką naszego domu wyraźnie dała gestem znać, ze chłopak nie ma możliwości ucieczki. Jego fantazje uznano za niebezpieczne dla innych uczniów, więc był na przegranej pozycji.
- Spotkamy się, kiedy znajdą antidotum – rzuciłem niepewnie uśmiechając się do przyjaciela.
- Idę uczyć się od starszych – posłał nam szeroki uśmiech. Miał rację. Z boku czekała już całkiem spora liczba chłopaków, a nawet kilka dziewczyn. Nie potrafili zapanować nad swoimi myślami, więc zapewne czekała ich izolacja w Skrzydle Szpitalnym. Nic innego nie przychodziło mi do głowy.

- Moje, moje, moje... – rozmarzony głos Pottera sprawił, że skupiłem na nim uwagę. Wpatrywał się chwilowo w wystraszonego Kinna, który wydawał się chwilowo najnormalniejszy. Okulary Jamesa leżały na stole, a oczy, podobnie jak wcześniej u Pettigrew, stały się sercami.

- Jeśli znudzą mi się zajęcia zadbam o odesłanie mnie do Najgorszych Przypadków Najgorszych Marzeń – zmyślił na poczekaniu Syriusz, zaś nauczycielka transmutacji rzuciła mu specyficzne spojrzenie.
- Zabraniam!

Władczymi gestami i całą gamą ostrych słów McGonagall ponagliła zebraną grupę. Wyprowadziła ich z sali, dzięki czemu zrobiło się trochę luźniej i spokojniej. Niestety dla Jamesa było to zapowiedzią powolnej śmierci w męczarniach. Sprout była wściekła, sypała gromami na wszystkie strony, a jednak wszystkie one zmierzały właśnie w Pottera. Chłopak zaczynał już szczękać zębami i szeptać cicho modlitwy. Za nauczycielką spokojnym krokiem szedł dyrektor. Jego niebieskie oczy błyszczały wesoło zza okularów, zaś siwe włosy falowały subtelnie, gdy się poruszał. Miał w sobie niesamowicie wiele gracji i klasycznej elegancji. Nie dostrzegałem w nim ani złych intencji, ani złości. Kiedy o nim myślałem nie potrafiłem przypomnieć sobie ani jednego momentu, kiedy byłby wściekły, bądź zmartwiony.

- Co to miało być, Potter?! I nie wykręcaj się, bo dobrze wiem, że to twoja sprawka! – pulchna kobieta potrząsnęła okularnikiem – Masz mi natychmiast powiedzieć, co tam było! – w dymku nad głową Pottera pojawił się wściekły nosorożec, który taranuje samochód skacząc po nim, z boku widać było potłuczone okulary i czyjąś rękę, nie trzeba było się domyślać czyją, był to aż nazbyt oczywisty fakt. Niestety tym razem to J. nie potrafił się kontrolować. Podskakiwał daremnie machając rękoma by dymek rozwiał się jak najszybciej, naturalnie było to daremne, zaś nauczycielka była jeszcze bardziej zdenerwowana.
- Ależ nie ma potrzeby tak męczyć chłopaka, Pomono – dyrektor położył dłoń na ramieniu Pottera i ścisnął je lekko. – Wydaje mi się, że wiem, co to było. – na jego twarzy pojawił się szeroki uśmiech. To chyba właśnie on przemógł Jamesa do wyjawienia prawdy, lub przenikliwe spojrzenie błękitnych oczu mężczyzny, ciężko to stwierdzić.
Razem z kolegami staliśmy wpatrując się w to wszystko. Z początku spodziewałem się nie małej awantury, a jednak wszystko wydawało się tak niesamowicie spokojne.
- To miał być napar zmieniający płeć... – mruknął pod nosem chłopak wpatrując się w guziki szaty Dumbledore’a. A jednak ten westchnął głośno, zaś uśmiech na jego twarzy poszerzył się – Znalazłem przepis w jednej z książek w bibliotece... Myślałem, że zadziała, a zaczął się palić przez przypadek!
- Znalazłeś go? – dyrektor klasnął w dłonie – Wspaniale! Zastanawiałem się gdzie mogłem go posiać. Dodałeś skrzydełka motyla? – nie mogłem uwierzyć i z uchylonymi ustami wpatrywałem się w profesora, zaś nie mniej zaskoczony J. przytaknął – Ach, tak... Właśnie, dlatego szukałem tego starego przepisu. Skrzydełka ważki. Powinieneś dodać skrzydełka ważki. – tym razem nawet Sprout wytrzeszczając oczy wlepiła spojrzenie w dyrektora, który z kolei wydawał się być naturalny jak zawsze. Nie wiedziałem, jakim cudem tak dobrze potrafił panować nad sobą, bądź być szczerym do bólu, a jednak miał w sobie to coś niesamowitego. Jakąś nadnaturalną zdolność nie tylko pozyskiwania ludzi, ale i łagodzenia konfliktów, lub też własnych wybryków z młodości. A jednak odważył się na podobne eksperymenty i wcale się tego nie wstydził. Podziwiałem go, chociaż z całą pewnością chwilowo byłem na tyle zaskoczony, iż ciężko było mówić tu o jakichkolwiek innych uczuciach.
- Więc to pan to napisał? – Potter poczuł chyba nagły przypływ odwagi i zwęszył nadzieję dla siebie.
- Tak, ale to było tak dawno temu... – na bladych policzkach mężczyzny zakwitły rumieńce – W końcu udało mi się udoskonalić miksturę i naprawdę zadziałała. W prawdzie nie do końca tak jak było przewidziane, jednak w osiemdziesięciu procentach... Niestety działanie jest bardzo krótkotrwałe i po roku napar traci swoje właściwości, zaś ciało wraca do dawnych kształtów.
Mogłem wyobrażać sobie różne rzeczy, jednak nigdy, ale to przenigdy, nie uwierzyłbym, iż sam Dumbledore mógłby mieć w przyszłości takie pomysły i tworzyłby podobne specyfiki. To wydawało mi się całkowicie absurdalne i niemożliwe. Wręcz zbliżone do halucynacji, lub nawet choroby.
- Yym... – nauczycielka przypomniała nam, że nadal stoi obok, a wątpiłem, czy któreś z nas dostrzegało ją, od kiedy to dyrektor wyjawił swoje powiązanie z przepisem Jamesa. – Rozumiem, że mam go nie karać? – po jej minie widać było, że wcale nie odpowiada jej taka opcja. Wydawała się usilnie zachowywać spokój i nie komentować tego wybryku, a przynajmniej jak na razie w obecności mężczyzny.
- Ależ oczywiście, że zostanie ukarany, jednak wezmę na siebie jego szlaban, jeśli pozwolisz – kobieta skinęła, zaś on ciągnął dalej, chociaż tym razem już do Jamesa – Kiedy tylko ustalę termin dam ci znać, a teraz wybaczcie mi chłopcy, jednak obowiązki wzywają. Zajęć nie będzie, idźcie do dormitoriów – rzucił jeszcze głośno na całą Wielką Salę – Kiedy sporządzimy antidotum wszystko szybko wróci do normy i zdążymy jeszcze na podwieczorek! – klasnął w dłonie, a ze stołów poznikało wszystko, co jeszcze na nich zostało przez całe to zamieszanie. Mężczyzna spojrzał na nas, a kąciki jego warg sięgały naprawdę wysoko. Wyszedł raźnym krokiem wraz ze Sprout nucąc coś pod nosem. Rumieńce na jego policzkach znikły tak szybko, jak szybko się pojawiły i już niemal nie pamiętałem, że w ogóle tam były. Zastanawiałem się tylko, na kim dyrektor mógł testować coś podobnego i po co w ogóle był mu potrzebny taki napar. W tej szkole nie było chyba nikogo, kto nie kryłby czegoś przed innymi.
Stałem jak wmurowany w posadzkę Wielkiej Sali, uczniowie wychodzili, a James odżył dzięki pokrzepiającemu podejściu Dumbledora do sprawy, lub informacją o odwołanych zajęciach. Dłoń Syriusza uściskała moje palce i zostałem szarpnięty lekko by się ruszyć. A jednak mimo prowadzącego mnie Blacka ciągle nie mogłem zrozumieć jak to wszystko było możliwe. Chyba zbyt wiele wydarzyło się jak na jeden raz, a przecież przede mną była jeszcze połowa dnia. Mogłem się załamywać, lub poddać kruczowłosemu, któremu ptaszki nad głową zaplatały drobne warkoczyki z włosów.

 

  

10 komentarzy:

  1. Pierwsza! Notka jak zawsze cudo;) Jeams'owi chyba pierwszy raz się nie oberwało. Jestem strasznie ciekawa na kim Dumbledore to wypróbował:D xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Notka po prostu wspaniała ... ten Dumbledore to miał pomysły xDA co do twojego nowego bloga, to już go przeczytałam, skomciowałam i stwierdzam że jest cudowny xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Domyślałam się, że tylko Dumbuś może mieć takie pomysły :) Notka świetna.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hogwart na mangowo xD Przy tej "łezce" u Syriusza, wylewałam łzy ze śmiechu xDD Eliksir trwał rok...hmmm..w 80%? Albo dziewczyna była delikatnym chłopcem, albo chłopiec, niezbyt ładną dziewczynką xDD Super! xD Taki maluśki błąd przy końcu: "podobny napar" = potrzebny ;PP Ale co tam.Nowego bloga, zdążyłam już przewertować ;PA! U mnie nowa notka xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Mam jeszcze tylko pytanko.... co to za postacie tam na obrazku? xD Dyrcio i ta 2 osoba? xDD

    OdpowiedzUsuń
  6. ~Lunitari~~Luni-chan20 marca 2009 15:47

    Ha, ha, ha nie mogę szczerze można się było tego spodziewać że Dumbledore nie był aniołkiem ale o coś takiego nigdy bym go nie podejrzewała xD Notka kosmiczna xDxD nic dodać nic ując. Już odczuwam mały niedosyt tak bardzo bym chciała już przeczytać kolejną notkę :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie no nie wierze ten przepis stworzył Dumbledore?! Nocia oczywiście świetna.

    OdpowiedzUsuń
  8. Dzisiaj jestem nieprzytomna i zapomniałam poprawić tego z dzwonkami...pisałam to... ponad rok temu i szczerze powiedziawszy, nie miałam pojęcia jak sprawa dzwonków wygląda na studiach ^^""" Gomene ;PParing złośnicy już mam zrobiony...yuri mi z niego wyszło, tak na marginesie xD Hmm....może wplotę mały romansik? xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Piękna notka^^ Kto by pomyślał, że Dumbledore to wymyślił xD

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    świetnie, ciekawe to na kim dyrektor testował ten eliksir...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń