piątek, 10 kwietnia 2009

Brak zainteresowania

  

 

31 październik

Syriusz ziewnął przeciągle siedząc na łóżku i przeglądając kolejną ze stosu książek, które pożyczył z biblioteki jakiś czas temu. Z jednej strony byłem tym zdziwiony, z innej uznawałem, że chłopak w końcu mógł zabrać się za naukę. Niestety książki, które studiował nie nawiązywały do tematu naszych zajęć, a przynajmniej nie wszystkie. Kilka pozycji z astronomii, kilkanaście z opieki nad magicznymi stworzeniami i sam nie chciałem nawet patrzeć, co jeszcze tam miał. Czytał i notował coś na papierze w każdej wolnej chwili. Siedział nad ty do późnej nocy i wstawał z samego rana. Wyglądał marnie niewyspany, ale nieustannie robił swoje. Kiedy pytałem go, czego szuka, lub, co takiego interesującego znalazł, że teraz jest tak zajęty odpowiadał jedynie:
- Dowiesz się, kochanie, w swoim czasie. Szykuje się coś niesamowicie interesującego i nie ma już czasu na czekanie. Jestem do tyłu z materiałem.
James, Peter, czy nawet Sheva nie wiedzieli o niczym, lub tylko udawali. Andrew czasami szeptał mu coś do ucha i dokładał kolejną książkę. To raczej świadczyło o jego wiedzy, nie zaś jak utrzymywał niewiedzy w tym temacie.
Niestety moim problemem była zbliżająca się pełnia. Poniekąd była to moja ostatnia spokojna noc przed comiesięczną katastrofą. Czułem się paskudnie, ale poznałem już dobre lekarstwo na te dolegliwości. Potrzebowałem pieszczot i bliskości by móc o tym zapomnieć, a niestety na Blacka nie mogłem liczyć.
Zmarszczyłem czoło i położyłem się na jego pościeli wciskając głowę między jego ramię a kolano opierając ją tam. Syri nie zareagował niczym poza ciepłym uśmiechem, ale jego wzrok nadal błądził po otwartej przed nim książce. Poruszyłem głową pocierając policzkiem o jego udo. Pogłaskał mnie wtedy po głowie i od razu wrócił do studiowania swoich książek. Byłam niezadowolony. Syriusz ponownie ziewnął i przeciągnął się. Zamknął oczy na kilka chwil, jednak momentalnie otworzył je szeroko. Posłał mi szeroki uśmiech, co było w tym wypadku jedynym przejawem większego zainteresowania z jego strony. Była to już niemal pora kolacji, a z okazji Halloween miała być uroczysta. Miałem nadzieję, że chłopak poświęci mi przez to więcej uwagi.
- No, już, już. – pochylił się głaszcząc mnie i pocałował krótko w policzek. – Mam dużo na głowie, ale wiem, że tu jesteś. Objął mnie w miarę możliwości leżącego na jego kolanie i musnął w czoło, skroń oraz kącik ust.
- Jestem niedopieszczony! – mruknąłem głośno z lekką pretensją w głosie. Przed pełnią nie odpowiadałem zarówno za swoje zachowanie, jak i czasami siłę. W tej chwili przyzwyczajony do częstych pieszczot kruczowłosego potrzebowałem dużej dawki tego osobliwego leku. Naturalnie pechowcem trzeba się urodzić i teraz, kiedy już uzależniłem się od tego musiałem żyć bez słodkich pieszczot i troski. Gdzieś w głębi miałem żal do Syriusza, że zajmuje się jakimiś głupotami zamiast mną. Studiowanie sam nie wiem, czego było dla niego bardziej istotne niż ja, a przecież źle się czułem, bolała mnie głowa, byłem blady i potrzebowałem go, jak co miesiąc.
- Dopieszczę cię, kiedy skończę. Jutro jest szczególny i wyjątkowy dzień, jedyny taki, który ma miejsce raz na pięćdziesiąt lat, więc już niedługo. – uspakajał mnie. Nie wiedziałem za to zupełnie, o co może mu chodzić. Dla mnie miał to być najzwyklejszy dzień przed pełnią, który chciałem spędzić z dala od kłopotów i obowiązków.
- Ale ja chcę dziś... – znowu mruczałem z pełnym niezadowoleniem. Nie chciałem mówić jasno, że pragnę by interesował się mną i tylko mną, ale miałem niewielką nadzieję, że zrozumie.
- Chodź, idziemy na kolacje – zabrał książkę, pióro i kartki, po czym wziął mnie za rękę. Całą paczką wyszliśmy z pokoju. Większość osób była elegancko ubrana, chociaż w szczególności tyczyło się to dziewczyn. Miały na sobie ładne, długie suknie w ciemnych barwach, włosy związane wstążkami. Nawet część chłopaków przerzuciła się z jeansów i koszul na coś bardziej eleganckiego i klasycznego. Część z nich ubrała się na modę typowo średniowieczną, inny na wiek XVIII, czy nawet XVII. Naprawdę wyłącznie bardzo nieliczna grupa została w swoich zwyczajnych strojach, w tym my. Dawało to wielką różnorodność i poniekąd czyniło kolację bardziej wykwintną, szczególną, a może nawet magiczną.
Syriusz ciągnął mnie lekko do Wielkiej Sali kciukiem głaszcząc moją dłoń. Cieszyło mnie to, jednak pozostawiało nadal uczucie niedosytu.
Wielka Sala wyglądała niesamowicie. Stoły, ściany, krzesła, wszystko było udekorowane i niesamowite. Sklepienie wydawało się posypane gwiazdami i tylko miejscami niewielka chmurka przemykała przez nie leniwie. Nauczyciele stali przy swoich miejscach czekając na nas. Każdy z nich wydawał się spokojny i w dobrym humorze. Duchy stały przy stołach swoich domów, inne zaś unosiły się nad ziemią witając uczniów. Syri odsunął mi krzesło i pocałował szybko w głowę, kiedy usiadłem. Sam obszedł stół i klapnął naprzeciwko mnie. Uśmiechał się i przyglądał mi z radością. Zaczęło mnie to lekko peszyć, ale było przyjemne.

Na stołach pojawiły się posiłki na XVIII-wiecznych misach i talerzach. Przygryzłem wargę zachwycony tym. Co rok uroczystości z okazji Halloween sprawiały, że nie potrafiłem wyjść z podziwu dla kunsztu kulinarnego skrzatów, czy też wspaniale zaplanowanych przyjęć, kolacji.
Spojrzałem na Blacka z uśmiechem, który jednak szybko zniknął. Chłopak zajął się książką i jadł spokojnie wszystko, co nawinęło mu się pod widelczyk. Nie zwracał większej uwagi na nic. W koło mogły dziać się cuda, a on był na nie całkowicie obojętny. Nie interesował się ani mną, ani też wystrojem Sali, nawet głośne rozmowy, podniecone głosy i zachwyt innych osób nie odrywały go od lektury. Poniekąd miałem nadzieję, że przynajmniej te chwile kolacji poświęci właśnie mnie, niestety rzeczywistość okazała się mniej przyjemna. Podparłem głowę na dłoni męcząc swoją porcję. Jedzenie było znakomite, jednak jakoś nie mogłem się tym rozkoszować. Byłem zły i piekły mnie oczy jakbym miał się rozpłakać. Uważałem, że to niesprawiedliwe, chociaż było to tylko moją winą. Nie musiałem w końcu tak przyzwyczajać się do Blacka i przede wszystkim on nie był winny ani mojej likantropii, ani tym bardziej temu, że wydawałem się zazdrosny o książki, którymi się zajmował.
Nie byłem w nastroju do świętowania i nie chciałem swoim nastrojem psuć tego radosnego napięcia, jakie wypełniało Salę. Zjadłem wszystko, co planowałem zjeść i wstałem od stołu. Syriusz nawet tego nie zauważył. Reszta przyjaciół spojrzała na mnie lekko zdziwiona i zaniepokojona. Wymusiłem na sobie najszczerszy uśmiech by się nie martwili i wyszedłem spokojnie z pomieszczenia. Dopiero na zewnątrz mogłem znowu być przybity. Od niechcenia sunąłem nogami po kamieniach korytarzy i ze spuszczoną głową zastanawiałem się, co takiego może być ciekawsze ode mnie, a przede wszystkim można nawet ważniejsze niż ja.
- Pięknisiu... Hej! Chociaż na mnie popatrz! – ktoś szarpnął mnie lekko i moje spojrzenie zatrzymało się na Cornelu. Chłopak poprawił pasek spodni i wyszczerzył się rozradowany. – Gdybyś przyszedł wcześniej mógłbyś mi towarzyszyć w łazience. – flirtował. Ciężko oparłem głowę o jego pierś i zamknąłem oczy. Był ciepły i kiedy objął mnie ramionami nie wiedząc, o co chodzi wydawał się też całkowicie niegroźny. Chciałem tylko pobyć tak przez jakąś chwilę. – A ja myślałem, że nie będę miał okazji... – mruknął. Pochylił się i pocałował mnie w szyję jakby sprawdzał, czy aby na pewno się z nim nie drażnię. Nie chciałem reagować na to. Wystarczało mi, że ktoś był blisko i interesował się mną.
- Tylko chwilę – szepnąłem zmęczony. Płomiennowłosemu musiało to odpowiadać. Znowu jego wargi znaczyły moją szyję lekkim dotykiem, zaś dłonie gładziły w zachłanny sposób moje boki i biodra. Zamknąłem oczy odpoczywając. Właśnie tego było mi trzeba. Uniosłem głowę patrząc na chłopaka. Uśmiechał się i pochylił całując mnie lekko. Wydawał się wiedzieć, że jestem przybity, chociaż były to tylko moje domysły.
- A gdzie masz swojego bohatera? – w odpowiedzi wzruszyłem ramionami. – Zostałbym dłużej, ale on pewnie zaraz tu będzie, a przecież obaj nie chcemy by wiedział, że znowu cię molestuję – mrugnął zalotnie. Uspokajał mnie i sprawił, że sam zacząłem się uśmiechać. – Nasza mała tajemnica, bo i mnie się dostanie od kogoś, jeśli to wyjdzie na jaw – ponownie lekko mnie pocałował i zostawił samego. Nawet jak na zboczeńca był na swój sposób wyjątkowy, a przede wszystkim poprawił mi humor.
Zawróciłem z nową siłą wracając do Wielkiej Sali. Miałem ochotę zjeść wielki kawałek tortu orzechowego, ciasta z dyni i olbrzymie ciastko z kremem. Nigdy nie myślałem, że Cornelius potrafi leczyć depresję, ale najwidoczniej go nie doceniałem. Musiałem mu kiedyś za to podziękować.

 

  

10 komentarzy:

  1. Super nota! Tobie tez zycze wsolych swiat! pozdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna notka. Cornelius jest świetny. ^^ Syri powinieneś się wstydzić. >.<' Już nie mogę się doczekać nexta. =*

    OdpowiedzUsuń
  3. Brak zainteresowania ze strony Blacka... bo on szpera w książkach :> Albo dostrzega ułożenie się gwiazd w jakąś niezwykła konstelację (na którą raczej Remi nie zgłosi swojej obecności), albo tylko powiedział od niechcenia, że to coś zdarza się raz na 50 lat i domyśla się problemu futerkowego Lupina.. chciałabym już kolejny rozdział xDZ kolei Cornel.. oo no proszę ;D A więc i jego trafiła strzała Amora i nie traktuje swojego partnera jak osoby na jedną noc.. cuudownie ;D U mnie nowa notka ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Coś czuję, że kolejna notka będzie niezwykła ^^ Nawet Remi czasem ma doła, ale kto by pomyślał, że taki erotoman może okazać się nawet miły :)

    OdpowiedzUsuń
  5. ~Lunitari~Luni-chan10 kwietnia 2009 19:13

    Zły Syriusz okazywać taki brak zainteresowania Remuskowi . . . No mam nadzieje że już niedługo wyjdzie na jaw problemik Remiego. No ale notka fajna jak zawsze . . . Nie mogę się doczekać co będzie dalej no i co tak pochłonę Syriusza ze zapomniał o całym Bożym świecie :D:D:DWesołych Świąt i mokrego dyngusa xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Fakt faktem, raczej Corneliusa nie doceniał :DFajne, fajne ^^Standardowo raz na jakiś cza komentuję notkę, chociaż na blogu jestem prawie codziennie... to chore lenistwo...Mam nadzieję, że net odzyskasz jak najszybciej! Bo to by oznaczało zagładę na mój umysł i ciało. Tak jak Remus uzależnił się od Syriusza, ja jestem uzależniona od twojego opowiadania i po prostu raz na kilka dni MUSZĘ je przeczytać ;)Inaczej zaspokajam się lemonami Dir en Grey z yaoi.pl :P

    OdpowiedzUsuń
  7. Corneliusa zawsze lubiłam i mam nadzieje na jakiś lemon z nim :D Co do zUego Syriego to się domyślam o co chodzi...Zapewne o to że chce być animagiem czy cóś :D Przykro mi iż nie będziesz miała neta. To wielka strata dla świata. A więc..Życzę Ci wesołych, rodzinnych i ciepłych świąt, oraz wesołego jajka :D

    OdpowiedzUsuń
  8. Do notki doszły życzenia z obrazkami, więc zapraszam xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Och Remi czuje się opuszczony, a Cornel go miło pociesza ^^

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, ciekawe co tak pochłania Syriusza, ocho Remusek niedopieszczony, ale Cornelius poprawił humor...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń