piątek, 15 maja 2009

Kartka z pamiętnika XLII - Reijel

Zamknąłem za sobą drzwi gabinetu. Światła same przygasły w przeciągu kilku sekund. Zapłonęły świece na biurku, okno uchyliło się minimalnie wpuszczając odrobinę świerzego, wieczornego powietrza. Rzuciłam różdżkę na łóżko, nie była mi wcale potrzebna. Musiałem udawać normalnego człowieka, tylko po to by móc tu zostać, by mieć możliwość normalnego życia, o ile ludzkie istnienie kiedykolwiek było normalne. Męczyło mnie obcowanie z ludźmi zupełnie nieświadomymi prawdziwego oblicza świata. Chciałem już wrócić do domu, który załatwili mi Marcel i Fabien, do Olivera, który na mnie czekał. Uwiodłem go, wytresowałem i teraz mogłem napawać się myślą o tym, że jest i tęskni. A z pewnością nie tylko on tęsknił. Ja także miałem ochotę zatracić się w naszej bliskości, w tym dziwnym związku, jaki był między nami.

Odsunąłem zasłonę kryjącą lustro. W mdłym świetle zalśniła jego czarna powierzchnia. Dotknąłem gładkiego szkoła, które stało się przejrzyste i lekko błękitne. Siadając w fotelu przed nim rozłożyłem się wygodnie, jak gdybym planował spędzić w nim kilkanaście godzin.

- Witaj, Oliverze – powiedziałem spokojnie. Po drugiej stronie lustra pojawiło się wnętrze mieszkania i uśmiechający się niepewnie chłopak. Blond włosy urosły mu do połowy szyi i falami zdobiły jasną twarz. Niebieskie oczy nie zmieniły się ani trochę. Nadal pełne były figlarnych błysków, chociaż przy mnie stawał się poważniejszy i może nawet strachliwy. Zawsze czekał na jakiś gest z mojej strony, by mieć pewność, że mam dobry humor i pozwolę mu się pobawić zanim zdominuję go całkowicie. Tym razem widziałem, że coś kombinuje. Był poza moim zasięgiem, a jednak wydawał się zdenerwowany. Musiałbym być ślepcem by tego nie dostrzec.

- Usiądź wygodnie – zaczął bez zbędnych powitań i innych ceregieli.

- Siedzę – zauważyłem unosząc brew w lekko ironicznym geście.

- Tak... – zarumienił się odrobinę – Jesteś gotowy na małą zabawę? Bo widzisz smutno mi tu bez ciebie, a chciałbym wykorzystać to, że nie możesz mnie dotykać, a jedynie patrzeć. – i zaczęło się – Moje ciało potrzebuje zaspokojenia, a co to za zabawa, kiedy nie ma tego, który zawsze je dręczy? – święte słowa. Uwielbiałem go bić i niemal poniżać, by później leczyć wszystkie razy odrobiną czułości i ciepła. Nie potrafiłem przeżyć dnia z nim, jeśli go wcześniej nie sprałem po tyłku i nie wypieściłem czerwonych śladów na tej jasnej skórze. Ubóstwiałem te drobne gesty sprowadzające na mnie sadystyczną podnietę i radość. Z czasem także chłopak zaczął się podniecać tymi katuszami.

- Więc co dla mnie przygotowałeś? – oblizałem się jakbym czekał na deser po wspaniałym obiedzie. – Zapowiada się ciekawie, więc czekam.

- Tylko nic nie mów, możesz słuchać i patrzeć! – poprzez lustro spojrzał na mnie wyzywająco. On mi rozkazywał. Mój biedny, udręczony Oliver ośmielał się mi rozkazywać. Ach, z pewnością wiedział, co go czeka, gdy wrócę. Musiał to wiedzieć!

Tymczasem chłopak rozstawił zwyczajne lustra wokół siebie i włączył mroczną, skrzypcową muzykę. Przyciemnił światło po swojej stronie lustra. Wiedział, jak bardzo lubię te klimaty. Stworzony przez ludzi obraz demonicznych obrzędów. Śmiać mi się chciało, gdy dzieci ludzkie bawiły się w przywołania nie mając pojęcia o tym jak niebezpieczna jest droga, na którą chcą wkroczyć. Teraz Oli zrobił z tego najlepszy użytek. Jego anielska postać wyglądała niesamowicie heretycko. Zupełnie jak Anioł, któremu odcięto skrzydła, któremu krwawe łzy płyną po policzkach, zaś aureola opadła na ziemię. Cudowny obraz Upadku, który miał miejsce przed wiekami.

- Czujesz to? Twoje ulubione kadzidło – zaczął. Widział, iż nie mogę tego poczuć ani nic zrobić, dlatego mi o tym mówił. Chciał bym sobie to wyobraził. Tak, bezsprzecznie właśnie teraz chciał mnie dręczyć. – Pali się w kącie. – kontynuował – W pokoju jest chłodno, jednak nie czuję tego. Twoja obecność, jest jak ciepły, gorący, palący płomień! Widzę, jak twój wzrok przesuwa się po mnie niepewny tego, czego oczekuję, a jednak dominujesz. Nie robisz nic, mimo to kierujesz mną. Powoli sięgam zamka koszuli. Widzisz jak go rozsuwam, prawda? Podnieca się jasność mojej skóry, a jeszcze bardziej sutki, które smaruję miodem... A wiesz? – sięga guzika spodni i zdejmuje je całkowicie. – Nie mam bielizny. Zawsze ci przeszkadza, a ja lubię, kiedy się z nią męczysz. Dziś specjalnie jej nie założyłem. – chciał mnie podniecić i był na dobrej drodze. Już czułem rozkoszne mrowienie w podbrzuszu. – A teraz twoja kolej! No dalej, zrób ze mną, co chcesz! A ja wiem, czego pragniesz! Podchodzisz do mnie i popychasz na jedno z luster – chłopak przesunął się i oparł o z całą pewnością zimne szkoło lustra – Warknięciem karzesz rozsunąć nogi i przyglądasz mi się krytycznie. Wiesz, że czegoś brakuje. Tak, czerwieni! Całujesz moje wargi i przegryzasz wargę by nadać im odpowiedni kolor. – Oliver sam to zrobił, a jego usta nabrały soczystej barwy krwi. Uwielbiałem to! Pragnąłem go, tu, teraz, zaraz! I nie mogłem dostać. O to mu chodziło – Pragniesz jej więcej, prawda? Przesuwasz palcem po paznokciach. Zadbane, idealne, obcięte tak by były ostre i mogły bez przeszkód rozciąć skórę, niemal niczym nóż. Przykładasz je do mojej piersi – i to robił sam, a mój penis unosił się coraz wyżej w pragnieniu – Powoli by zadać większy ból rozdzierasz moją pierś. Napawasz się widokiem pojawiających się na niej kropel krwi. Twoje zmysły szaleją od jej zapachu, który czujesz. Miesza się z płynem po kąpieli, którego użyłem. Rozkosznie pomarańczowego... ale nie! Dziś ten zapach jest jakiś inny... Słodszy, waniliowy! Drażni cię, podnieca!  Zaczynasz zlizywać krew w mojej skóry. Twój język smakuje jej, pragniesz wessać się w każdą pojedynczą rankę, ale nie możesz. Nie jesteś tym, który wszystko bierze od razu. Och, tak! – chłopak oblizywał palec i zbierał nim krew, zaś teraz uśmiechnął się tryumfalnie. Widział, że mi stoi! I napawał się tym. Osiągał cel – Nie planuję stać bezczynnie, gdy ty mnie pieścisz. Sięgam dłonią twojego krocza – wyciągnął dłoń i zacisnął minimalnie, jakby naprawdę mnie dotykał. Nie wytrzymałem. Przymknąłem oczy, odchyliłem się bardziej w fotelu i objąłem dłonią swój członek. Oliver powiedział to, co przyszło mi do głowy – Jest gorący i pulsuje, wielki! Oj, tak, jest olbrzymi!

- I wtedy właśnie po kilku sekundowej przerwie nie mogę znieść swojej bezczynności. – podjąłem sam – Twoja dłoń przesuwa się miarowo. Dwoma palcami sięgasz dalej i zaczynasz masować nimi jądra – chłopak zaczerwienił się rozkosznie. Stał nago przed lustrem, otoczony innymi. Widziałem go z każdej strony, jego członek pulsował prężąc się dumnie między szczupłymi, jasnymi nogami. Oblizałem się na myśl o tym, że mógłbym tam być naprawdę.

- Kładę dłoń na twojej piersi – teraz blondyn mówił pewnie i patrzył prosto w moje oczy. Jawnie rzucał mi wyzwanie – Popycham cię i lądujesz u moich stóp na kolanach. Popatrz, Reijelu. Widzisz jak mój członek drży delikatnie przed twoją twarzą? Czy nie pragniesz tego równie mocno jak ja? Weź go! Weź do ust i ssij! Tak bym jęczał z rozkoszy! – prychnąłem, ale on oparł się bardziej o lustro za sobą i złapał swojego penisa całą dłonią – Och, tak! Pochłaniasz go całego! – zajęczał starając się opanować odrobinę, by nie zamknąć oczu – Czuję twój nos na podbrzuszu, a brodę na jądrach! Ssiesz, liżesz, bawisz się mną! Pragnę więcej, a ty posłusznie mi to dajesz! Ściskasz moje pośladki! – starał się to robić, chociaż została mu tylko jedna wolna dłoń – Masujesz je tak mocno, a później palce wdzierają we mnie! Jęczę, ale twoje wargi nie znają odpoczynku, opuszki sięgają tak głęboko, że wypycham biodra w przód! Pragnę, cały czas pragnę jeszcze! Krew spływa z mojej piersi na brzuch. Zlizujesz ją i znowu powracasz do członka. I nagle zabierasz usta! Agh, jaki ty jesteś podły! Gdy niemal dochodzę twoje słodkie wargi znikają. Nie potrafisz wytrzymać Pulsujesz boleśniej nawet niż ja. Chcesz mnie posiąść! Uczynić swoim poddanym, jak zawsze. Zabaweczką w łóżku! Ale ja i tak wiem, że mnie kochasz. Sam mi to mówiłeś, gdy jeszcze za tobą nie szalałem! Popychasz mnie na podłogę – opadł na kolana i wypiął się w moją stronę – Wchodzisz we mnie! Tak! Mocno i brutalnie. Nie czekasz, od razu zaczynasz mnie pieprzyć! Nie bawisz się w czułości! Posuwasz mnie ostro, tak jak lubię najbardziej! – masturbował się poruszając biodrami, jakbym naprawdę to robił. Moja dłoń sunęła po moim własnym członku w tym samym tempie, w tym samym rytmie jego ruchów. Wpatrywałem się w jego kark, plecy, mokry od potu kręgosłup, a on jęczał. Krzyczał głośno w uwielbieniu dla mnie. Słowa przestały się pojawiać. Tylko jęki, głośne i pełne podniety. Oddychałem szybko, spod przymkniętych powiek widziałem go bez przerwy. Mój Upadły Anioł, który dawno już stracił swoją świętość i czystość.

- Tak, mocniej, szybciej! Tak, Reijelu, tak! – wrzeszczał głośno, dyszał jakbym naprawdę to robił. Widziałem jego cudowną twarz w lustrze, które miał przed sobą. Czerwona, spocona, zamknięte oczy, a pod powiekami z całą pewnością obraz rozkoszy, jaką teraz przeżywaliśmy w marzeniach. Och, jakże chciałem szczytować w nim, jednak on wytrysnął pierwszy. Na podłogę i dolną część lustra. Tak obficie, iż nawet na twarzy miał kilka kropel. Był tak podniecający. Uchylił powieki zmęczony, odwrócił lekko głowę. Osiągnąłem szczyt, uśmiechnął się na to zadowolony – Podobało ci się – stwierdził spokojnie, zachrypniętym głosem – Teraz muszę odpocząć. Tęsknię za tobą i czekam, aż wrócisz i ukarzesz mnie za to! – nie powstrzymałem uśmiechu. Chociaż chciałem by był ironiczny nie udało mi się, był czuły, niemal delikatny... Byłem spełniony, chociaż nadal spragniony. Sam nie wiedziałem. Szalałem z namiętności przy tym jednym ziemskim chłopcu.

8 komentarzy:

  1. ~Lunitari~Luni-chan15 maja 2009 02:40

    Uch bardzo lubię tę parę :D:D:D Reijel rozpuścił dość mocno Olivera xDxD Zresztą nigdy bym nie pomyślała że Oli jest do czegoś takiego zdolny xDxD No nie mogę się doczekać jak Reijel ukarze swojego "upadłego aniołka" :D:D:DNotka naprawdę cudowna !!! Weny i szybkiego zniesienia szlabanu.

    OdpowiedzUsuń
  2. AAa.. Kawaii. *ślini się* To było niesamowite.. [Mój wewnętrzny masochista zaczyna się budzić..] xD Z niecierpliwością czekam na next. ^.^

    OdpowiedzUsuń
  3. O.O hehehe... fajne, fajne^^ Kto by pomyślał... Oliver... cicha woda brzegi rwie xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Kirhan, to dla Ciebie http://www.dreamland.net.pl/surmala/sgn/1/insygnia/korona.jpg;D Jak ja Cie lubię! :D Rozpieszczasz.. po prostu... ehh. Jak Ty to robisz, że człowiek, tak jak Reijel, czuje się spełniony tą notką, ale ciągle spragniony... chociaż ta notka była po prostu...czymś zjawiskowym. Uwielbiam tą parę. jakbym mogła, to nakręciłabym film o nich, na podstawie Twoich notek. Co z tego, że ja się staram dorównać Ci w twórczości i ujmowaniu wszystkiego, w tak realistyczny sposób, skoro Ty mnie przewyższasz o wiele, wiele lat świetlnych. Mój master, mój sensei, mój king. ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. To było... cudowne !Nie... to było jeszcze lepsze !Trudno opisać... Więcej takich notek !

    OdpowiedzUsuń
  6. Nowa notka na www.draco-w-gryffindorze.blog.onet.pl Zapraszam!

    OdpowiedzUsuń
  7. ksenia666@op.pl18 maja 2009 17:58

    Oi ^^ U mnie nowy rozdział. Ja wiem, że czasami za dużo wymagam (niech będą Ci dzięki za tą kartkę *ślinotok*) Ale czy będzie.. kontynuacja.. :> Tiaa xD Ja to mam pomysły xDAkemi

    OdpowiedzUsuń
  8. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, piękne ciekawe jak Raijel ukaże swojego aniołka...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń