niedziela, 10 maja 2009

Zapach bibliofilii

Wszystko było spokojne i ciche, spowite w mroku, niemal nienaturalne, a jednak prawdziwe, w przeciwieństwie do wszystkiego, co nas otaczało poza ścianami biblioteki. Różdżka Syriusza była jedynym źródłem światła, jakie mieliśmy. Siedziałem oparty o jego pierś w pogrążonym w ciemności pomieszczeniu. Czułem zapachy książek zarówno nowych, jak i starych. Mieszały się sprawiając, że zapominałem o całym świecie. Drewno, z którego wykonano półki, skóra, tusz druku. Mogłem tylko zamykać oczy i rozkoszować się tymi doznaniami.

Kiedy przypominałem sobie południe i nasze wielkie plany by po kolei rozpatrywać każdą opcję, która mogła zbliżyć nas do rozwiązania naszej mało przyjemnej przygody, od razu miałem jedno skojarzenie. Poważny, pełen przestrogi głos Jamesa, który ostrzegał nas wymownie przed używaniem jego Peleryny do niecnych celów. Zupełnie jakbym nadal słyszał ten zabawny akcent, którym naśladował McGonagall: ‘Jeśli zobaczę, że jest pomięta, lub cokolwiek jest z nią nie tak odpowiecie za to przede mną! Zabiję jeszcze zanim McGonagall zabije mnie!’ Nie trzeba było się wysilać by wiedzieć, co miał na myśli. On dobierałby się do chłopca, którego miałby pod ręką w takiej chwili, jak ta, którą przewidział. Nie mniej jednak w razie ‘wpadki’ bezpieczniej było by to nas przyłapano na szwendaniu się po bibliotece i korytarzach. Gdyby padło na niego nauczycielka transmutacji od razu wiedziałaby, iż całe zamieszanie, jakie powstało z bajkami, baśniami, historyjkami wziętymi z wielu książek dla dzieci było jego sprawką. Z pewnością nie znalazłyby się żadne wytłumaczenia, które przekonałyby kobietę do zmiany nastawienia i uznania swojej pomyłki, prawdę mówiąc będącej szczerą prawdą.

Tak, więc mieliśmy Pelerynę Niewidkę i mogliśmy czuć się bezpieczniejsi.

- Mmm... Remi... – usłyszałem głośne, pełne natchnienia westchnienie Syriusza zaraz za uchem. – Jestem głodny, bardzo głodny i mam ochotę na mojego słodkiego Czerwonego Kapturka. – przewróciłem oczyma – Chcę zacząć od tego pachnącego, chrupiącego udeczka. Wbić w nie zęby czując jak moja ślina miesza się z pysznym sokiem, który wypłynie z idealnie upieczonej nóżki. Smak przypraw, zapach, który się unosi. Ach, nawet nie wiesz, jaką mam ochotę na tę pyszną nóżkę. Wyśmienite udko mojego Czerwonego Kochanie. A później zjadłbym skrzydełko... – usłyszałem odgłos lizania i ponownie przewróciłem oczyma.

- Czy mógłbyś przestać mówić do pieczonego udka, jak do mnie? – odwróciłem głowę spoglądając na oblizującego kawałek kurczaka chłopca. Zabrał sobie wielką, późną kolację, a ja musiałem znosić jego dziwaczne fantazje. – Zjedz je, a nie baw się jedzeniem. – tym razem musiałem wysłuchiwać głośnego mlaskania i odgłosów, jakie kruczowłosy wydawał podczas swojego rozrywania udka na strzępy.

Odpocząłem dopiero, kiedy zjadł, wylizał palce i wytarł je w wilgotną chusteczkę. Moje zmysły znowu mogły przyzwyczaić się do ciszy, jednak Black zajął się teraz budyniem sprawiając, że i ja miałem na niego ochotę. Na szczęście zjadł go na tyle szybko, iż nie zdążyłem zapaść się w rozkosznych myślach o słodkościach i atmosferze biblioteki nocą.

- Teraz najsłodszy z deserków – mruknął i przyssał się do mojej szyi – Dawno nie zostawiałem na niej śladów, a powinienem. Więc teraz możemy się ciut pobawić. Chociaż wolę byśmy znowu byli sobą. – całował moją szyję łaskocząc ją i zostawiając liczne czerwone punkciki po swoim ssaniu. Czułem, że będę wyglądać jak biedronka, lub muchomor, kiedy wrócę do pokoju. Uniosłem rękę i pogłaskałem Syriusza. Nawet, jeśli zachowywał się dziwnie i wąchał moją szyję, nadal był słodki.

- Jestem wilkiem dłużej niż ty, a jednak nie mam takich dziwnych zachcianek – rzuciłem z przekąsem – Nie zjadam cię, nie mówię do jedzenia, jakby było tobą. – ugryzł mnie lekko, więc pisnąłem i odsunąłem się trochę od niego. – Hej! Jestem wilkołakiem wegetarianinem, ale mogę to zmienić! – ostrzegłem go. Zamruczał i objął mnie mocno.
- Zgadzam się! Możesz mnie zjeść. Och, ale jak ja bym chciał być Kapturkiem, gdybyś ty miał być Wilkiem! Tym razem to Wilk byłby tym zjedzonym. To sprawiło, że mam większą ochotę na mojego słodkiego Kapturka! – westchnął po raz kolejny i zanim zareagowałem on przewrócił mnie na podłogę, zaś Peleryna zsunęła się z jego pleców na ziemię. – Zaczniemy od udka – stwierdził fachowo i zasłonił mi usta delikatnie dłonią bym nic nie mówił. – Zacznę i skończę sam nie wiem, na czym. – sięgnął do moich spodni. Momentalnie zasłoniłem guzik i rozporek. On jednak złapał moje dłonie w przegubach i unieruchomił na moim brzuchu. Pokręcił głową, jakby pokazywał dziecku, że nie wolno mu bawić się zapałkami. Ufałem mu, więc nie podjąłem prób uwolnienia się, jednak mogłem to zrobić. Nawet nie trzymał mnie mocno. Szarpnięciem ściągnął mi spodnie do kolan i zostawił w bieliźnie. Zawstydzony zaczerwieniłem się chyba nawet na dekolcie. Poruszyłem nerwowo, jednak nie zwrócił na to większej uwagi. Zamknął oczy, odetchnął kilka razy i uśmiechnął się złowieszczo. Podkradł się bliżej mnie, jakby udawał bestię i odrzucił kaptur z wilczą paszczą na plecy. Oblizał zęby i pochylając się pocałował jedno z moich kolan. Zaraz później uniósł wzrok na mnie. W blaski maleńkiego światełka z różdżki jego oczy świeciły złotem. Skubnął zębami skórę na udzie i polizał. Zaczął całować je w całości i liźnięciami znaczył strategiczne dla siebie punkty. Wygiął grzbiet w łuk i naprawdę przypominał mi w tamtej chwili wilka. Kaptur opadł na jego głowę, więc gdy ją unosił nie było widać jego twarzy. Był coraz wyżej i tym samym zbliżał się do linii bielizny. Przestraszyłem się i zebrałem siły. Odsunąłem się jak najdalej i patrzyłem na niego. Zamruczał jak zwierze i ponownie odchylił wilczą paszczę z czoła.

- Kapturek się mnie boi? – zapytał z pomrukiem. – Moja czekoladowa laleczka boi się złego wilka? – przesunął językiem po zębach. Dla mnie wyglądał naprawdę niebezpiecznie, chociaż ciężko było mi określić czy obawiałem się go, czy może poczułem się dziwnie z jego powodu. – Nie potrzebnie – mruknął i usiadł na kolanach. – Już mi przeszło – posłał mi szeroki, ciepły uśmiech. Odetchnąłem głośno i rzuciłem w niego książką, którą mieliśmy od Pottera.

- Nie rób tak więcej! – warknąłem wracając na miejsce. Serce waliło mi w piersi i usilnie uspokajałem oddech. Gdyby nie ten mrok, z pewnością wrażenia nie byłyby tak spotęgowane, niestety nie mogłem oczekiwać, iż chłopak zaczeka ze swoimi wygłupami.

- Nie będę, słowo. Chodź, siadaj i szukamy dalej – rozłożył nogi bym miał miejsce dla siebie i znowu opierał się o półkę trzymając wysoko różdżkę.

- Przypomnij mi, dlaczego jestem tu właśnie z tobą? – syknąłem usadawiając się w wygodnym miejscu, które mi zrobił. Naciągnąłem spodnie na siebie i zapiąłem dokładnie. Jeśli Syriusz jeszcze raz planował mnie tak straszyć obiecałem sobie, że uderzę go nie zastanawiając nad niczym. Tym czasem chłopak podrapał się po głowie i pocałował mnie przepraszająco w kark.

- Jesteś tu ze mną, ponieważ postanowiłem zarezerwować tę chwilę tylko dla nas. Ty, ja, książki i czekolada. – podał mi batonik z motywem kwiatowym na opakowaniu w kolorach pomarańczowym i brązowym. Przypominało mi to czekoladę, która dostałem od niego ostatnio, jednak ta miała lekko pomarańczowy posmak. Była wyśmienita. Znowu poczułem, że się relaksuję w tym cudownym miejscu – Niebezpiecznie było wysyłać Pottera, więc jesteśmy tu we dwoje. Mamy sprawdzić czy są tu jakieś wskazówki, które zdołają ujawnić się nocą, bo dniami nie widać nic szczególnego. – zrobiłem dziwną minę do ciemności przede mną. Nie sądziłem, iż Blacka najdzie na tak szczegółowe streszczanie czegoś, co przecież pamiętałem. Pokręciłem głową i otworzyłem książkę. Pierwsze strony były puste, jednak na późniejszych dostrzegłem lekko fosforyzujące ślady liter. Niestety nie dało się ich przeczytać. Wiedziałem tylko, że tam były. Teraz mieliśmy pewność, że się pogubiły.

Coś błysnęło mi z boku zielenią. Zmarszczyłem czoło patrząc na małe tornado jaskrawego koloru, które wydawało się porywać literki, które my zgubiliśmy. Miałem nadzieję, że wpadną na powrót do ksiązki, niestety uciekały od niej, gdy tylko ją zbliżałem. Nadzieja, która na chwilę zagościła w mojej podświadomości od razu zblakła.

- Wychodzi na to, że nie mamy tu, czego szukać – mruknąłem. – Znaleźliśmy w prawdzie to, co zgubiliśmy, jednak to, już nie należy ani do ksiązki, ani do nas. Mamy problem większy niż myśleliśmy. – ponownie wypuściłem głośno powietrze z płuc. Do tej pory łudziłem się przynajmniej, że znajdziemy rozwiązanie w miarę szybko i bezboleśnie. Teraz wątpiłem we wszystko. Utknęliśmy w martwym punkcie.

 

  

10 komentarzy:

  1. Hehe:D Syri i te jego wygłupy xD

    OdpowiedzUsuń
  2. ~Lunitari~~Luni-chan10 maja 2009 14:49

    Ehh czemu Syriusz się powstrzymał ? Remi jest taki uległy i słodki :D:D:D Długo by się nie opierał xDxD Wiem jestem okropna xD Niecierpliwie czekam na ciąg dalszy :D:D:D

    OdpowiedzUsuń
  3. Ech.. no racja.. szkoda że Syri nie dokończył tego co zaczął ^^Ale i tak było pięknie...

    OdpowiedzUsuń
  4. ostre_brzmienia@vp.pl10 maja 2009 23:37

    Podobaja mi się postacie;dwww.ostre--brzmienia-ocen.blog.onet.pl zapraszam do oceny

    OdpowiedzUsuń
  5. Zabija mnie ten wilczy charakterek Syriusza ^^. A fragment o udku powalił mnie na kolana xD. Jednakowoż tytuł mnie zaintrygował i szczerze mówiąc nie wiedziałam, czego się spodziewać ;). No bo to neologizm artystyczny jest xD.Podsumowując: podobało mi się bardzo i cieszę się, ze napisałaś :).

    OdpowiedzUsuń
  6. Syri zrobił się miękki xD Za szybko ulega Remusowi. Teraz to Lupin wydaje się bardziej semowaty xD No to chłopaki są w kropce...ciekawe jak się to wszystko potoczy ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Zapomniałam xD Ktoś się strasznie postarał z tym rysunkiem ;P Niezła robota ;)Czy w jakimś tam, niedalekim czasie, będzie kartka z pamiętniki? Bo jeżeli będzie... to czy ja mogłabym poprosić o Reijel'a? ;P

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej! czytam twojego bloga od... niedawna, ale jestem na bieżąco. Chciałabym też zaprosić na swojego bloga:http://draco-w-gryffindorze.blog.onet.pl/.Dopiero co powstał więc nie wiem jak mi idzie pisanie :)

    OdpowiedzUsuń
  9. ksenia666@op.pl12 maja 2009 02:08

    U mnie ostatnia notka bonusu ;PAkemi

    OdpowiedzUsuń
  10. Hejeczka,
    wspaniale, Syriusz dobiera się do kapturka, a to jak gadał do jedzenia... wyszło bosko...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń