niedziela, 21 czerwca 2009

Ciacho

17 listopad

Deszcz dudnił za oknami niemiłosiernie padając od poprzedniego dnia. Niestety było chłodno i nie zapowiadało się na poprawę pogody w najbliższych dniach. Może nawet miał niedługo spaść śnieg?

Syriusz miał jakieś załatwienia i zniknął szybko zaraz po obiedzie. Wcześniej jednak zdążył załatwić nam po kawałku kruchego ciasta z kremem i galaretką. Dostawa do samego Pokoju Wspólnego. Idealne do książki o przygodach młodego Merlina i gorącej herbaty z cytryną. Nie mogłem marzyć o większej wygodzie. Dodatkowo Sheva grzał mi kolana swoją głową ucząc się zaklęć. Był przy tym tak słodziutki jak mało, kto. Brakowało jedynie Syriusza.

Westchnąłem i z żalem odłożyłem pusty talerzyk po placku. Był wyśmienity, a to oznaczało, że potrafił jakoś przebić się przez czar książki. Idealna mieszanka słodyczy. Od galaretki, poprzez masę, po samo ciasto. Nie mały wyczyn, to musiałem przyznać. Nawet James skręcał się z uwielbienia na dywanie. Uszy trochę mu wadziły, jednak zdołał sobie z nimi poradzić.

- Czy tylko mi brakuje tu takiego poważnego głosu, który miałby stwierdzić, że ciasto jest pyszne, ale Remus lepszy? – zaczął, kiedy wylizał swój talerzyk z okruszków. Widać brak Blacka był dziwny nie tylko dla mnie.

- Nie bój nic – Andrew machnął ręka odkładając podręcznik na bok – Przyjdzie i powie. Tego jestem pewny. Nie przegapiłby takiej okazji, a to tylko świadczy o tym, że miał coś ważnego do zrobienia.

Byłem ciekaw, co takiego go wzywało, że zniknął nam z oczu zaraz po zakończeniu posiłku. Bez niego było mi dziwnie pusto z boku. Nie miałem się, o kogo oprzeć, ani jak przytulić. Z drugiej jednak strony wątpię bym tulił się do jego wilczego stroju. Trochę mnie to rozpraszało i przypominało o moim głupim wyglądzie. A mogło być tak pięknie.

James wyjął z kieszeni zegarek i otworzył go. Pokazał nam małą, niemal kompletną już wskazówkę zakończoną niewielkim serduszkiem, która poruszała się chaotycznie. To właśnie ona miała wskazywać nam drogę, ale chwilowo nie była gotowa. Byłem bardzo ciekaw gdzie nas zaprowadzi, co kryje i jakie podaruje nam rozwiązanie.

- Chłopaki! – kruczowłosy zjawił się jak na zawołanie. Gdyby nie to, że słyszałem odsuwający się portret, ale nie zwróciłem na niego uwagi uznałbym, że pojawił się nagle i niespodziewanie. – Sprawa załatwiona. – rzucił śpiewnie – Data koncertu ustalona, mamy pozwolenie dyrektora. Nasza gwiazda zapłonie i rozświetli ciemności tej szkoły! – zakrztusiłem się herbatą i niechcący jej kropelki wylądowały na zaskoczonej twarzy Jamesa i jego okularach. Uśmiechnąłem się do niego przepraszająco, chociaż chyba nawet nie zwrócił na to uwagi. Wypowiedź Blacka była zbyt wielkim szokiem dla nas wszystkich.
- Coś ty załatwił? – Andrew pozwolił sobie na odrobinę kpiny i ironii w głosie, jednak widać było, że pobladł.
- A wy znowu swoje! – Syri usiadł obok mnie – Mamy okazję dać ludziom trochę rozrywki. Sam pomyśl. Mamy dosyć tych przebieranek, a tak przynajmniej zrobimy z nich użytek. Z resztą Michael mówił, że mu brakuje trochę muzyki...
- A my mamy dodatkowo robić za spełnienie niespełnionego marzenia Michaela o karierze muzycznej? – popatrzyłem na chłopaka z politowaniem. – Muzyka bardziej by mi się podobała, gdybym nie musiał sam grać. – nie dało się ukryć, że to był fakt. Może i było przyjemnie, ale niewiele było tu rozkoszy pochodzącej z wyłapywania dźwięków.

- Ani słowa więcej – Black wstał gwałtownie – Idziemy ćwiczyć, nasza muzyka ma uratować świat przed inwazją bajek! Nie ma tu mowy o odmowie. Jazda! – i zaczął nucić pod nosem napisaną przez Nedveda balladę. Chyba jedną z lepszych, chociaż w stylu zupełnie innym niż dotychczasowe. Można było usłyszeć lekką zmianę klimatu na bardziej gotycki, a jednak wyraźna nuta starego dobrego stylu Ślizgona została nawet w tym kawałku.

Syri pocałował mnie w policzek i zaśpiewał głośniej. Nie potrzebował akompaniamentu i tak szło mu wspaniale. Wcześniej nie podejrzewałem go o taki talent muzyczny. Widać potrafił go ukrywać.
- Jej włosy lśnią, usta drżą, gdy tak oddycha we śnie. / Słońce zachodzi, księżyc się rodzi, mozolnie szepce ‘dobranoc’. Na ciebie spogląda, ciebie pożąda, tysiącem swoich gwiazd. / Czuję jak płonę, pełen nadziei, bezgłośnie tonę, w więzienia kniei. Walczę z duchami, wiatru podmuchami, miotam się, by ratować cię. / Chcę dotrzeć głęboko, w serca głębinę, wytężam oko, w ciemnościach ginę. Choć jestem blisko, słońce już nisko, czy dotrę na czas, połączę nas? / Jej włosy lśnią, usta drżą, gdy tak oddycha we śnie. / Słońce zachodzi, księżyc się rodzi, mozolnie szepce ‘dobranoc’. Na ciebie spogląda, ciebie pożąda, tysiącem swoich gwiazd. / Ty ciągle śpisz, ciągle daleko, o czym tak śnisz, gdzie trumny tej wieko? Me serce skradzione, już potępione, bez twej miłości, nie ma już radości! Pragnę cię zbudzić, powiedzieć dwa słowa, uczucia rozbudzić, zacząć od nowa. Lecz ty niewzruszona, serce me kona, ból je rozrywa, choć dusza go skrywa. / Jej włosy lśnią, usta drżą, gdy tak oddycha we śnie. / Nieśmiało całuję usta twe, otwierasz oczy, uśmiechasz się. A ja zdziwiony, twój sen skończony. Serce już wie, że kochasz mnie. Przerywasz ciszę, słowa twe słyszę. Biją już dzwony, pałac rozbudzony. / Słońce zachodzi, księżyc się rodzi, mozolnie szepce ‘dobranoc’. Na ciebie spogląda, ciebie pożąda, tysiącem swoich gwiazd. / Lecz to ja cię zdobyłem, na sercu wyryłem imiona naszych dusz.
Ta jednak piosenka naprawdę mi się podobała. Byłem ciekaw, o czym myślał Michael, kiedy ją pisał. Była ona jedynym normalnym akcentem naszego dziwnego zespołu. I chyba o to chodziło Nedwedowi. Może ten cały koncert nie miał być taką totalną masakrą, za jaką go brałem teraz? Może miał rację bytu i mógł wyjść przynajmniej dobrze, lub przeciętnie. Taką miałem przynajmniej nadzieję, skoro już i tak było po wszystkim, a odwołać się go nie dało.

- Kiedy to wszystko się skończy, a my wrócimy do normalnego życia wypieszczę cię za wszystkie czas – Syriusz uśmiechnął się do mnie póki jeszcze potrafił zrobić to normalnie, jako że niedługo później znowu był złym wilkiem, który daleki był od romantyzmu i uniesień sercowych innych niż perwersja, którą ciężko było nazwać w taki sposób.

- Tak swoją drogą, Black... – okularnik zrównał się z nami – Co my będziemy mieć z tego występu?

- Potter, materialisto jeden! – prychnął kruczowłosy – Jeśli dobrze pójdzie może McGonagall zapomni o tym, że ma cię dorwać i wymusić na tobie przyznanie się do winy. Słyszałem jak wychodząc ze swojego gabinetu powtarzała w kółko ‘pilnować Śnieżki i dorwać Pottera, pilnować Śnieżki i dorwać Pottera’. To ci wystarczy?

- Ty nie kłamiesz... - James zmarszczył brwi. Co do tego nie mogło być wątpliwości. Właśnie został całkowicie przekonany, co do tego, że koncert to genialny i wspaniały pomysł. Nie wiem nawet, jak, ale nawet ja byłem ciut mniej sceptyczny. Kiedyś, jeszcze przed zakończeniem szkoły może to ja będę słuchał jak jakiś inny szkolny zespół gra na jakiejś uroczystości. To byłoby wspaniałe. Tym bardziej gdybym znał chociażby jednego z członków grupy.

Weszliśmy do Pokoju Życzeń gotowi by grać. Wstąpiły w nas jakieś nowe siły. Może to zasługa tego ciastka, lub herbaty? Albo sam obiad był tak dobry, że nagle poprawił nam humory. Możliwe, że kiedyś będziemy tęsknić za tą aferą z baśniowymi postaciami i uznamy to za najlepsze, co mogło nas spotkać. Szkoła w końcu miała swój urok, nawet, jeśli była w takim stanie, do jakiego doprowadził ją J.

Wziąłem do rąk gitarę. To zabawne jak przyjemnie się ją trzymało, jak kusiła by zacząć grać. Należała do Syriusza, jednak przywykłem do niej niemal tak, jakby była moja. Do koncertu miałem na niej grać, więc chyba mogłem tak o niej myśleć, jako o mojej Syriuszowej gitarze. Brzmiało dziwnie, ale zawierało w sobie wszystko.
Uśmiechnąłem się pod nosem. Czerwony Kapturek grający w zespole z Królikiem, Żabą, Wilkiem i Kopciuszkiem. Rock pełen dziwnych brzmień, mieszanki mocnej i lżejszej muzyki, odpowiednich głosów i dziwnych tekstów, grany dla równie niezwykłej publiki. Gdybym tylko nie był członkiem grupy uznałbym to za nowy rozdział w historii szkoły. Już sam mieszałem się w swoich myślach. Zacząłem po prostu grać i rozkoszować się muzyką całości. Syriusz znowu zaczął śpiewać ‘Śpiącą Królewnę’.

11 komentarzy:

  1. Fajnie się zapowiada ten ich koncert ^^. Cieszę się z nowych notek i cieszę się że napisałaś x].Kurczę, już się nie mogę doczekać tej eksplozji romantyzmu i namiętności, jak już przestaną "być bajkami" xD. Będzie eksplozja, prawda?Czekam na cd. :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetna noteczka... fajnie, że zespół się reaktywował ^^Aczkolwiek nie mogę się doczekać wybuchu namiętności, gdy Syri w końcu pozbędzie się stroju wilka x)

    OdpowiedzUsuń
  3. Hehe... już nie mogę się doczekać tego koncertu ! ^^No i czekam też na zakończenie tej przygody z bajkami...Ha ! romantyczny Syri ! Nie mogę się doczekać !

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak zwykle cud miód i orzeszki :) Tekst do piosenki bardzo fajny, chciałabym coś takiego usłyszeć z muzyką ;) Tak jak wiele innych czytelników (:P) nie mogę się doczekać "wybuchu namietności" , gdy już wszystko wroci jako tako do normy :) ehh za 7 dni wyjezdzam na 3 tygodnie do włoch... jak ja tam wytrzymam bez twoich notek? Musze skądś wytrzasnąć jakiś komputer... albo wezme ze sobą laptop... sama nie wiem xDA tak wogóle, to dopiero co doczytałam sie wszystkich notek xD Szkoda, że nie odkryłam tego bloga wcześniej ;) Codziennie noce zarywałam, bo czytałam, czytałam i jeszcze raz czytałam xD No i sie doczytałam :) Czekam z niecierpliwością!

    OdpowiedzUsuń
  5. Czyżby Michael pisał na prośbę Lucjusza? xD Faktycznie, tekst piosenki ma to coś.. jest taki.. romantyczny.. pełny uczuć do Śpiącej Królewny xD Ciekawa jestem jak wypadnie koncert i czy Syriego nie poniesie na tej scenie.. ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Powiadamiam o nowej notce (przerwanej w bardzo fajnym miejscu xDD Jak ja to kocham) xDZapraszam.

    OdpowiedzUsuń
  7. Łoojej zobaczyłam ogłoszenie i banan wykwitł na mojej twarzy xD 3 lipca będzie notka na uczczenie 3 rocznicy bloga.. w moją 18stkę *__* Toż to najlepszy prezent i dla mnie xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Ojj zapowie sie milej xDDJa na "naszą klasę" zaglądam.. sporadycznie, jeżeli już ;) (na gg nieuchwytna, telefon ma wyłączony dźwięk, n-k nieodwiedzane.. aspołeczna xD Tylko na blogu jeszcze jako tako funkcjonuję xD) Gdy dowiedziałam się, że w listopadzie n-k było pod wpływem jakiegoś hakera, który stworzył identyczny portal, aby, gdy ktoś się zaloguje, zbierać jego dane osobowe, nabrałam do tej stronki dużego dystansu. Kiedy z n-k'- zrobili fotkę, kompletnie odechciało mi się odwiedzać to coś. Niby mam jakieś zdjęcia, czasem piszę.. ale więcej mnie nie ma niż jestem. Po prostu przestało mnie to już bawić. Hah, gdyby nie to, że zapomniałam hasła do fotki, z której pokasowałam wszystko, dawno bym ją usunęła.. a teksty typu"wracaj do nas, bo dawno nie byłaś' po prostu kasuję ;/Jak ja widzę roznegliżowane zdjęcia jakiś 10 letnich dziewczyn.. po prostu chce mi się płakać. Kirhan, z twoimi pomysłami na torturowanie Remiego, przetrzymam wszystko.. byleby dużo tortur było.. oczywiście w wykonaniu Syriego xDD (a może i Shevy..i tego nieukazującego się nauczyciela...albo...dobra, trochę się zagalopowałam xD)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejo ^^ U mnie nowa notka (mam nadzieję, że ostatni bonus w tym opowiadaniu, bo już nie wyrobię xD)

    OdpowiedzUsuń
  10. Nowa notka na http://orosasu.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  11. Hejeczka,
    wspaniale, no te piosenki są niesamowite, koncert może być naprawdę wspaniały...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń