piątek, 19 czerwca 2009

Kartka z pamiętnika XLIV - Alen Neren

Chwile spokoju, czas, który można spędzać w dowolny sposób, ciepło płynących minut, wyjątkowość każdej sekundy, błogie godziny. Tak wiele można zauważyć i docenić w zaledwie jednym momencie życia i to w tak prosty sposób. Ja potrzebowałem do tego jednego, jedynego i tylko mojego bodźca – Blooda!

Leżałem na jego łóżku z głową na jego misiowatych kolanach i wpatrywałem się jego twarz od dołu. Czytał książkę usilnie próbując skupić się na tekście. Wyglądał zachwycająco. Jasne, niemal platynowe włosy przysłoniły mu czoło, a brwi marszczyły się nad słodko fioletowymi oczyma. Wyglądał tak poważnie, a przecież miał na sobie strój misia. Wydawał się w nim tak niesamowicie rozkoszny! Z trudem mogłem się powstrzymać by go nie przytulić, nie uściskać mocno i nie sypiać z nim jak ze zwyczajnym pluszakiem. Mój Blood. Mój i tylko mój, bo przecież ja go nikomu nie oddam, a on nikogo nie potrzebuje. Ogromny plus wśród licznych minusów.

- Przestań się gapić! – syknął nie spuszczając wzroku z tekstu. Brzmienie jego głosu strasznie mnie ucieszyło. Było takie... takie jego.

- Nie potrafię – mruknąłem uśmiechając się wiedząc, że i tak mnie widzi. Mimo pełnego skupienia, jakie poświęcał książce. Jego wzrok znowu zaczął sunąć po tekście, a ja w dalszym ciągu nie potrafiłem oderwać wzroku od chłopaka. Ciężko powiedzieć, dlaczego. A może wręcz przeciwnie? Podobał mi się. Nawet bardzo. Uwielbiałem go całego. I sam do końca nie wiem, kiedy to przyszło. Teraz byłem już tylko bez pamięci zakochany w nim. We wszystkim, co było jego częścią, od ciała, po ten dziwny charakter. Gdybym znał go wcześniej i wiedział, co mu się przytrafi nie odpuszczałbym go ani na krok i nigdy nie pozwolił skrzywdzić.

Te myśli sprawiły, ze uśmiechałem się sam do siebie i mocniej wtuliłem głowę w jego uda. Znowu wybiłem go tym z kontekstu książki. Warknął coś pod nosem i popatrzył na mnie karcąco.

- Mógłbyś się uspokoić? I nie patrzeć? – dodał poważnie – Denerwujesz mnie tym. Zajmij się czymś, albo po prostu patrz gdzie indziej! – jak ja lubiłem, kiedy tak na mnie warczał. Był jak taka zła bestia, która mnie usidliła. Zaczynałem przyłapywać się na myślach o tym, że mógłby mnie bić, zupełnie jak matka niegrzeczne dziecko, a ja tylko wypinałbym pośladki po więcej. Naprawdę podniecała mnie ta myśl. Zły, niedobry Blood, który każe mi zdjąć spodnie i zaczyna wymierzać klapsy. Znowu uśmiechałem się do siebie.

- Alen, słuchasz mnie? – sprowadził mnie na ziemię. Zawstydziłem się swoimi myślami, ale podobały mi się. Chyba widział ten dziwny błysk w moich oczach, bo wydawał się nagle lekko niepewny. – Coś ty znowu wymyślił? – to tym bardziej pogłębiło moje zawstydzenie i czerwień policzków.

- Nic takiego – odpowiedziałem szybko i opanowałem się – Nie będę patrzył, ale musisz dać mi buziaka – posłałem kolejny z moich uśmiechów. Chłopak prychnął i skupił wzrok na lekturze. Nagle jego wzrok zatrzymał się w jednym miejscu. Zmarszczył nos, czoło, skrzywił się i popatrzył na mnie. Nadal uśmiechałem się do niego słodko.

- Żartujesz sobie... – rzucił niepewnie, jakby dopiero teraz zaczynało do niego docierać, że nie kłamałem. Pokręciłem głową. – Żartujesz... – powiedział udając pewnego siebie, ale ironicznie wykrzywione usta szybko przestały unosić kąciki. Kręciłem głową w dalszym ciągu.

- Nie żartuję, chcę buziaka. Takiego od ciebie. – przygryzłem lekko wargę. Tak bardzo tego chciałem.

- Phi! – znowu prychał. Pochylił się szybko i lekko w przeciągu sekundy musnął moje wargi. Uniósł brwi ironicznie. – A teraz przestań się patrzeć. – oszukał mnie. A ja sobie na to pozwoliłem. To ciężko było nazwać pocałunkiem, ale zawsze można było podciągnąć pod buziaka. Takiego w stylu sześcioletnich dzieci. Teraz to ja prychałem raz po raz, a on wydawał się usatysfakcjonowany tym. Mógłbym przysiąc, iż kąciki jego warg unosiły się wtedy w uśmiechu.

Nie potrafiłem wytrzymać. Zerwałem się i przytuliłem do niego mocno. Najmocniej jak mogłem. Mój kochany Blood. Mój, mój, mój! Byłem cały rozanielony. Położyłem głowę na jego ramieniu i ściskałem go.

- Alen! – syknął wściekle – Przeszkadzasz.

- Ale już na ciebie nie patrzę – zauważyłem – Jestem grzeczny.

- Miażdżysz mnie! Oddychać nie mogę. Puszczaj zboczeńcu!

- Troszkę – mruknąłem i jeszcze chwilę ściskałem go mocno, po czym o wiele mniej siły w to wkładałem, jednak się nie odsunąłem. Zrezygnowany chłopak musiał skapitulować. Westchnął tylko i położył jedną rękę na moich plecach, a drugą poprawił sobie książkę. Zaczął czytać, ale chyba przy mnie nie dane mu to było w tamtej chwili.

- Wiesz, ja jestem pewny, że kiedyś sam mnie pocałujesz, przytulisz i będziesz chciał rozpieszczać – westchnął głośno. Chyba nie mógł sobie ze mnie poradzić. Niestety musiał wytrzymać. A był przy tym taki słodki. – A może nawet kiedyś mi powiesz, że mnie kochasz. – snułem fantazje i chociaż wątpiłem w to ostatnie to miałem nadzieję, że ziszczą się te poprzednie plany. Byłbym wtedy najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Brzmiało to może prosto i nie było oryginalne, ale było prawdziwe, w końcu nie ma dwóch takich samych osób na świecie, więc i ich największe szczęście jest jedno i wyjątkowe. Właśnie, dlatego tak wielu ludzi może być tymi najszczęśliwszymi. A ja taki kiedyś miałem być. Nawet gdyby nic się nie ziściło, to miałbym Blooda, lub wspomnienia tego, co nas łączyło, chociaż przez te lata szkoły. To już było wiele.

Chłopak odłożył książkę najwidoczniej widząc, że nic nie będzie miał z jej trzymania i co chwilę wracania do tekstu, którego czytanie i tak przerwę.

- Wygadałeś się już? – ponaglił. – Nie żebym zaczynał się denerwować i w ogóle... – dał mi do zrozumienia, że ma mnie już dosyć. Mimo wszystko przytuliłem się do niego znowu mocniej. Było mi błogo. Jego ciało było z każdym miesiącem coraz cieplejsze i wiedziałem, ze mimo tego chłodu chłopaka, kiedyś będzie mnie parzyć. W końcu nie mogło być inaczej.

Odsunąłem się i położyłem ponownie z głową na jego kolanach. Tym razem twarz wtuliłem bardziej w brzuch chłopaka. Położył dłoń na mojej głowie i zaczął bawić się włosami opuszkami palców pieszcząc skórę. Jakby zabawiał zwierzątko. A jak bardzo chciałem być jego zwierzątkiem świadczył chyba mój zadowolony wyraz twarzy. Byłem niemal w niebie.

Chłopak tym czasem wrócił do czytania. Nie wiem jak to możliwe, że kiedy sięgał po książkę ja za każdym razem miałem coś do powiedzenia.

Otworzyłem usta, a on już wzdychał wiedząc, że właśnie przerwę mu ledwie rozpoczętą zabawę.

- Kocham cię – rzuciłem odwracając się do niego ponownie przyglądając jego twarzy od dołu. Prychnął głośno, ale byłem pewien, że to prychnięcie było inne niż poprzednie. Bardziej delikatne, słodkie i może nawet odwzajemnione? Chyba nazbyt wybiegałem w świetlaną przyszłość, której nie mogłem być pewny. Nie mniej jednak jego twarz wydawała mi się tak łagodna i spokojna. Pogłaskał mnie po głowie.

- Dasz mi teraz czytać? – naprawdę widziałem w jego oczach uśmiech! Nie mogłem się mylić. Objąłem go w pasie i tuliłem się do brzucha, na którym widniała pod koszulką blizna. Ten pochylił się, dmuchnął mi w szyję jakby miał to być taki nieśmiały, fikcyjny pocałunek i czekał.

- Dam – zapewniłem zadowolony. Może oszalałem, może nie. Sam nie wiem, ale cały czas wydawało mi się, że jednak jest łagodniejszy i milszy, że jego stosunek do mnie nie jest zwyczajnym wyczekiwaniem, aż w końcu się do niego odczepię, ale nieśmiałym uczuciem, którego nie dopuszczał, a które samo w nim kwitło.

Już nie mówiłem nic. Nie chciałem go denerwować, chociaż lubiłem, gdy taki był. Oszalałem, tego mogłem być pewny. Zachowywałem się dziwnie i wydawało mi się, że widzę więcej niż w rzeczywistości. Ale co tam. Jakoś nie bardzo mnie to obchodziło. Najważniejszy był Blood, a on pozwalał mi być blisko. Nie ważne, dlaczego. Miałem czas by oczekiwać od niego czegokolwiek. A nawet nie chciałem niczego wymagać. Wystarczyło, że pozwalał mi być blisko. To już było niesamowite, jak na takiego samotnika jak on. Moje słodkie brzydkie kaczątko, które uwielbiam! Oszalałem z miłości.

 

9 komentarzy:

  1. ~ona-taka-ona.blog.onet.pl19 czerwca 2009 10:51

    Życzę udanych wakacji :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Waaa.. ^.^ To było słodkie.. x]]Alen i Blood.. Piękne..Czekam na kolejną część. I przyjemnych wakacji życzę. =*

    OdpowiedzUsuń
  3. Ocho ! Jak Ja kocham tą perę ! ^^Śliczna notka... Hm... Alen jest taki słodki *^.^*Miłych wakacji ! xd

    OdpowiedzUsuń
  4. Wspaniałych wakacji Kir-chan! <3 Rozdział jak zwykle kawaii ^^ To chyba moja ulubiona para... Alen i Blood... ehhh :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Słodko! ** Alen może i jest czasami wnerwiający, ale w tym wszystkim jednocześnie tak rozkoszny, że można mu wszystko wybaczyć. No i poskromił, udobruchał i postawił na nogi Blooda ** Chyba muszę poczytać sobie kilka notek o nich.. mmm** kartki z pamiętnika są świetne xDUdanych wakacji i duużo yaoicowych pomysłów! PS: u mnie też nowa notka ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetna notka^^

    OdpowiedzUsuń
  7. Heheh , bo to takie wspomnienie z poprzedniej notki (albo którejś tam. ;P). Spełniam prośbę - full krzyków i westchnień Saichiego xD (wiadomo czemu xD)

    OdpowiedzUsuń
  8. aszka123@amorki.pl20 czerwca 2009 22:59

    Zapraszam na moje-zycie-kolorowe-jak-tecza.blog.onet.pl New notka ,,Alkoholizm” Zapraszam i liczę na komentarze

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    naprawdę wspaniale, czyta się o nic, Alen i jego słodki miś ;)
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń