piątek, 5 czerwca 2009

Kartka z pamiętnika XLIII - Lucjusz Malfoy

Wychodzi na to, że odratowałam neta i jest taki jaki był... Ale kominy jeszcze nie zrobione!

 

Co za IDIOTA przebrał nas za postacie z bajek?! Gdybym tylko wiedział, komu zawdzięczam kolorową, krótką sukienkę, podkolanówki i te paskudne loki! Rozerwałbym na strzępy, każdy kawałek zapakował w pudełko po Czekoladowej Żabie, owinął papierem ze starych książek i rozesłał w najdalsze zakątki globu! Zaraza na tego, który spowodował to wszystko! Jeśli kiedyś go dorwę, ZABIJĘ! Powyrywał wszystkie członki i ułożę w kolejności alfabetycznej na samym środku Wielkiej Sali. Jak słowo daję! Nikt nie miał prawa robić ze mnie idioty, a tak właśnie się czułem. Lucjusz Malfoy w takim stroju... Prawdopodobnie będę musiał zabić wszystkich świadków tego zdarzenia. Z Rudolfem na czele. On chyba największą czerpał z tego przyjemność i dlatego miał najmniejsze szanse na przeżycie. Nie mogłem dopuścić do tego by ktoś spoza zamku dowiedział się o czymś podobnym. To byłaby hańba!

Po raz kolejny popatrzyłem na swoje odbicie w lustrze. Loki... To chyba one najbardziej mi przeszkadzały. I ta okropnie kolorowa sukienka z kwiecistą koronką. Okropność! Zdegustowany przyglądałem się sobie, lub temu, czym teraz byłem. Aż przeszły mnie dreszcze. Kolosalne upokorzenie. Ludzie widzieli mnie takim, a później mogą zapamiętać.

- Straszne! – syknąłem do siebie.

- Słodkie – odpowiedział głos od strony drzwi. Rzuciłem wściekłe spojrzenie stojącemu tam chłopakowi. Jego ciemne włosy idealnie pasowały do stroju misia, w dodatku tego największego, dominującego w tej trzyosobowej grupce. Gdybym miał coś pod ręką starłbym mu ten głupi uśmieszek z twarzy!

- Zajmij się swoim pluszowym tyłkiem! – warknąłem odsuwając się od lustra.
- Ależ, moja droga złotowłosa piękności – zawył z westchnieniem. Porwałem poduchę z łóżka i rzuciłem w niego. Niestety zdołał ją załapać. Przytulił do niej twarz i zaciągnął się – Truskawki... – zamruczał rozmarzony – Właśnie tak pachniesz, na co dzień, Lucjuszu... – gdybym nie był sobą pewnie zarumieniłbym się, jednak zbyt dobrze wiedziałem, że Rudolf właśnie ze mnie żartuje bym pozwolił sobie na podobną słabość. Zamiast tego wyciągnąłem dłoń by oddał mi poduszkę.
- Czego chcesz? – odłożyłem miękki przedmiot na swoje miejsce nie spuszczając jednak wzroku z przyjaciela – Nigdy nie przychodzisz do mnie obojętnie i bezwarunkowo nie oferujesz pomocy. Czego chcesz tym razem? – postawiłem sprawę jasno. Od tylu lat znałem się z nim, że musiałbym zgłupieć by nie wiedzieć, że coś się święci. To było niemożliwe.
- Alen i Blood zostali z Severusem – zaczął przyglądając mi się, jakby oczekiwał jakiejś specjalnie gwałtownej reakcji, której nie otrzymał. Bo niby, czemu miałbym od razu zdradzać swoje słabe punkty? – Śnieżka śpi jak zabita, a książęta trzymają się od niej z daleka. A to oznacza, że jesteśmy tu sami i nie musimy się niczym przejmować... – posłał mi wymowne spojrzenie.
- I to ma jakieś znaczenie, którego powinienem się domyślić?- uniosłem brew w najbardziej ironicznej z min, jakie tylko potrafiłem robić, a jako Malfoy musiałem opanować to do perfekcji. Nawet, jeśli ojciec umarł, ja nadal nosiłem jego nazwisko i musiałem potrzymać jego wartość rodową. Teraz to ja miałem być głową tej rodziny.
- Nie powiesz mi, że nie wiesz – Rudolf podszedł i usiadł na moim idealnie pościelonym łóżku mnąc pościel. Położył się, a przez to jego głowa doszczętnie zrujnowała moją piramidę z poduszek. On nie potrafił być subtelny! Chociażby nie wiem jak się starał był po prostu jednym wielkim tornadem, które wciągało wszystko, co tylko stanęło mu na drodze. Rudolf Lastrange, pochodzący z drugiej, co do wielkości najważniejszej rodziny magicznej, zarozumiały i pewny siebie, przystojny, ale leniwy i obojętny na wszystko i wszystkich. Mój najlepszy przyjaciel, z którym mogłem dzielić wszystko włącznie z łóżkiem.
- Twoje myśli zmierzają w dobrym kierunku – odezwał się jakby czytał mi w myślach – Zadrżała ci brew, a zawsze tak się dzieje, kiedy myślisz o seksie – wyszczerzył się przebiegle. Twój Sevutek jest pogrążony w śnie, a ty potrzebujesz kogoś, kto się zajmie twoimi potrzebami. I wtedy zjawia się wybawicie, Misiek i ratuje Złotowłosą od jej pożądania, które mogło ją zgubić. Pasuje? – prychnąłem mu w odpowiedzi, ale chyba miał rację. Widok Severusa w stroju Śnieżki, nieprzytomnego we śnie, więc i podatnego na ataki pobudzał mnie. Nawet świadomość tego, że mam na sobie sukienkę w jakiś sposób działał podniecająco.
- Ale zrobimy to jak cywilizowani ludzie, nie jak zwierzęta! – znowu na niego warczałem. Wdrapałem się na łóżko i przełożyłem nad nim nogę siadając na jego brzuchu. Położyłem mu przy twarzy stopę w wysokim bucie. Dominowałem w tamtej chwili, a on miał być mi służącym, lub nawet niewolnikiem. A on to uwielbiał. Powoli z zawadiackim uśmiechem sięgnął mojej łydki. Pogładził ją i zaczął rozpinać but. Zdjął jeden i odrzucił, to samo zrobił z drugim. Zdjął łapki misia i sunął dłońmi od stóp po kolana po materiale wysokich, kolorowych skarpet. Nie zatrzymał się tam jednak na długo. Przymknąłem oczy i odchyliłem lekko, kiedy gorące, lekko szorstkie dłonie przecinały moje uda na pół swoim dotykiem.
- Wyglądasz strasznie głupio – mruknąłem przymykając oczy i delektując się tym. Ten strój niedźwiadka bynajmniej nie dodawał mu powagi. – Ale jedno trzeba im przyznać – sięgnąłem do rozporka, jaki miał zamontowany w pluszowych spodenkach – Pomyślano o wszystkim.
Zamek cicho zaśpiewał i bez problemu mogłem wsunąć do środka całą dłoń i odnaleźć interesujący mnie element. Rudolf w tym czasie nie próżnował. Włożył kciuki za materiał mojej bielizny i zaczął ją zsuwać. Musiałem wygiąć się i podnieść nogi, by mógł ją całkowicie zdjąć.
To było bardzo podniecające uczucie. Być nagim do połowy, a jednak czuć na skórze materiał. Byłem spragniony bliskości. Rud objął dłońmi moje pośladki, podniósł mnie nieznacznie, tak, iż musiałem klęczeć i ściskał je. Poddałem się temu nie starając nawet by dać mu przyjemność jakimkolwiek dotykiem. Popatrzyłem przez chwilę na jego twarz. Przystojna w aureoli pluszowej głowy misia z uszkami, jak ciasteczka. Komiczna scena. Złotowłosa, która właśnie uprawia seks z jednym ze swoich Misiów. Oblizałem się i ukąsiłem jego dolną wargę. Pocałowałem go zatracając się w tym do tego stopnia, że nawet nie zauważyłem, kiedy zwilżył dłonie jakimś olejkiem, bądź kremem. Oprzytomniałem dopiero, gdy jego palce wsunęły się we mnie. On potrafił robić to tak by było mi przyjemnie. Severusa miałem na własność, ale Rudolf był wolnym strzelcem, od kiedy ze sobą zerwaliśmy. Z resztą nasz związek nie trwał dłużej niż rok i był bardzo burzliwy, już jako przyjaciele dogadywaliśmy się lepiej, a i w łóżku odczuwałem wtedy większą satysfakcję.
Przygryzłem wargę będąc już dostatecznie mocno podnieconym. Nie musiał mnie męczyć dłużej. Odepchnąłem jego ręce od swojego ciała i sprawnie usiadłem zagłębiając jego męskość w sobie. Lubił to i teraz widziałem jak przewraca oczyma zadowolony. W tamtej chwili był mój. Wierny niewolnik, który zrobiłby dla mnie wszystko. Niestety nie miałem żadnych zachcianek. Unosiłem się i opadałem powoli niemal natychmiast, jak poczułem, że jest we mnie cały. Niech się nacieszy, póki może.
Pochyliłem się nad nim oblizałem.
- Obiecasz, że nigdy więcej nie wspomnisz o tym stroju, prawda? – zarzuciłem biodrami mocniej tak, że aż jęknął z rozkoszy – Inaczej będziesz ostatnim potomkiem rodziny o waszym nazwisku...
- Mam jeszcze brata – uśmiechnął się nonszalancko mimo władzy, w jakiej go miałem. Nagle zwolniłem ruchy, co nim wstrząsnęło. Poruszył się niesamowicie niepewnie jakby nagle był zagubionym dzieckiem. Lub jakby zjadł lody myśląc, że ma ich więcej, co było błędem.
- Jego wykluczam, kochasiu – syknąłem mu w usta. Zrozumiał. Aż nadto było to widać po tej pełnej bólu minie.
- Oczywiście! – zawył błagalnie – Nie wspomnę, gdy tylko wszystko wróci do normy!
- Grzeczny chłopiec – pochwaliłem go i znowu zacząłem ruszać się naturalnie i dosyć szybko. Oparłem dłonie o materac koło jego głowy, on przysunął blisko siebie moją głowę sięgając ust w namiętnym pocałunku, podczas gdy ja skupiłem się na odpowiednich ruchach bioder. Jego ręka powędrowała pod sukienkę. Ujął w dłoń mój członek masując go i drażniąc palcem czubek. Igrał z nim na samej górze w miejscu niewielkiej dziurki, którą powietrze docierało mężczyźnie do mózgu, jak to kiedyś stwierdziła, któraś z dziewcząt. Było mi naprawdę dobrze, a i on nie był skory do narzekania.
Ugryzłem go mocno w wargę i odsunąłem się dając z siebie wszystko, ujeżdżając go. Jego dłoń nie pozostawała dłużna. Rozkosz osiągała swoją kulminację i nagle poczułem ciepło na swoim podbrzuszu i pustkę w sobie, a tym samym ogromną ulgę. Zdołał się ze mnie wysunąć wytrysnąć na moją męskość i pobudzić mnie tym do mojego spełnienia.
Gdyby tylko ktoś mógł to widzieć. Dziewczynka ujeżdżająca niemal pluszowego misia. Teraz rozumiałem, dlaczego bajki, baśnie i historyjki dla dzieci były tak okrojone. Każda była perwersyjna!

- Dzięki, Lu. Było mi to potrzebne – westchnął odzyskując siły, które stracił podczas wytrysku. Tyle, że nie miał, za co dziękować, gdyż i mnie było to niesamowicie potrzebne. Ale tego już wiedzieć nie musiał.

7 komentarzy:

  1. Ach Ci Malfoyowie...Tacy zimni i wyniośli, nawet podczas stosunków... xD Za to ich właśnie kocham. Czytając tą notkę zauważyłam że z każdą kolejną coraz bardziej panujesz nad klimatem. To sprawia że czytelnik ma wrażenie jak gdyby stał tuż obok... Gratuluje!

    OdpowiedzUsuń
  2. Haha ! Tak się właśnie wczoraj zastanawiałam kiedy dasz kartkę z pamiętnika Lu... Ha ! No i mamy ! To było boskie ! Szkoda że Lucjusz nie dobrał się do niczego nieświadomego Severusa ^^' Ale i tak mi się straaasznie podobało !

    OdpowiedzUsuń
  3. Lu wierny jednemu.. hah xD Mimo iż jest z tak... strasznej rodziny, to mimo wszystko ma chłopak rozum i godność, aby nie wykorzystać Seva ;) Rudi wolnym strzelcem.. biedactwo - z jednej strony, bo nie ma stałych.. uniesień xD z drugiej - farciarz - może mieć prawie wszystkich xDD Prawie, bo kilka znakomitych par jest.. (na przykład ukochana parka Japan rlz xD) Złotowłosa wzięła sobie na używanie xD Ale jaka ulga się z tym wiązała xD Ciekae, czy gdy bajka się skończy, Lu uderzy do Severusa.. no nic ;P U mnie nowy rozdział ;p

    OdpowiedzUsuń
  4. Baczysz mi moje spojrzenie na świat bajki ale to może nawet dobrze. Dziękuje za Lucjusza.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Kinn i Wavele" Czy ja o czymś nie wiem? xD Taka parka? No, no .. szkoda, że tak późno zauważyłam. Jestem ciekawa jak by to wyglądało xD

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejeczka,
    wspaniały rozdział, no jak zawsze Malfloy nawet w takich sytuacjach wyniosły, ciekawe czy pozna kop za tym stoi....
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń