wtorek, 9 czerwca 2009

Stało się

Dodałam sondę... Dotyczy książki, którą Wy byście kupili, gdyby się ukazała. Takie gdybanie, jednak proszę o szczere odpowiedzi. Różnica między 'yaoi', a innymi rodzajami jakie są tam wypisane dotyczy treści. Samo 'yaoi' to taki mały misz masz ze wszystkim...

 

Stało się. Miałem na sobie cały strój Królika z Alicji w Krainie Czarów. Tak jak to przewidział Remus naprawdę miałem nim być. Główka znalazła się u Flitwicka, spodenki, które Syriusz nazywał wdzięcznym mianem pampersa trafiły się Sprout, zaś kamizelka i żakiet, McGonagall. Sam nie wiem, jakim cudem i dlaczego przeżyłem spotkanie z nauczycielką transmutacji. Prawdopodobnie była to zasługa jej czuwania przy Snape’ie. Jeden plus tego zajęcia. Minusem było to, że nie mogłem dostać się do Ślizgona i nawet nie próbowałem. I tak naraziłem się nauczycielce wystarczająco. Teraz nie mogłem nawet określić, czy dostanie mi się po rozwiązaniu tej głupiej sprawy, czy też jakoś się mi upiecze. Poniekąd wszystko było możliwe, a ja nie wiedziałem czy McGonagall wie, jaki był w tym mój udział, czy też nie. Życie jednak było skomplikowane i niedostosowane do moich potrzeb. Powinno być łatwiejsze i słuchać moich rozkazów. Wtedy od razu miałbym na zawołanie Shevę, Snape’a i Kinna. Mógłbym założyć harem! Piękna wizja! Ja jako wezyr i oni... W skąpych strojach, na każde moje zawołanie, do pieszczenia, tańca, umilania mi życia. Ach, jak ja żałowałem, że byłem tylko zwyczajnym uczniem w Hogwarcie!

Przyjaciele uzmysłowili mi jednak, że skoro już jestem pajacem... Czy tam królikiem, jak kto wolał, a Kinn jest tą całą Małgosią i to w dodatku bardzo słodką, mógłbym zapomnieć o swoim idiotycznym stroju i nacieszyć się póki mogę moim słodkim chłopakiem. Naturalnie nie mieli oni na myśli tego, co kręciło się po umęczonym umyśle głównego sprawcy całego tego zajścia z książką, czyli moim. Jeśli sam przed sobą miałem być szczery, to opcja korzystania z tego, co chwilowo mam, była niesamowicie świetlaną przyszłością. Nawet, jeśli krótką.

Koniec końców, kiedy chłopcy poszli na zajęcia, na które ja osobiście wcale się nie pchałem, nie byłem na tyle głupi by zachwycać się wróżbiarstwem, zostałem w Pokoju Wspólnym. Był pusty, mało tego ciepły i wygodny, jeśli mówić o sofie. Mój cudowny plan zwabienia tu Kinna może nie był tak genialny, jak myślałem na początku, jednak swoje dał. Mój kochany Niholas zjawił się na czas. Już od razu zaczął rozkosznym:

- Powiedziałem Flitwickowi, że nie czuję się najlepiej i chciałbym odpocząć – uśmiechnął się przy tym tak cudownie, że niemal mnie to podnieciło. Zdziwiłbym się, gdyby moje ciało nijak nie zareagowało. Chociaż znając mnie i moje szczęście na starość zapewne będę niezdolny do jakiegokolwiek działania i zaspokojenia kochanka, kimkolwiek wtedy będzie. Nie mogłem przecież okłamywać samego siebie. Podobało mi się kilku chłopców, z czego Kinn zdobył chwilowo pierwsze miejsce na liście. W tej sukience z fartuszkiem wyglądał jak małe dziecko. Swoją drogą nie różnił się bardzo od prawdziwych dziewczyn. Szkoda tylko, że to niewinne kłamstewko chłopaka było wynikiem wpływu stroju, jaki miał na sobie i książki, nie zaś jego własnych chęci. Powiedzmy, że wcale o tym nie wiedziałem i łudziłem się, że tak bardzo mu na mnie zależy. Chociaż...

- Dawno nie byliśmy sami – zacząłem idiotycznie. Jak ostatni naiwniak! Głupiałem na starość, lub ta książka tak dziwnie na mnie działała. A miałem nadzieję, że przynajmniej na mnie nie wywiera zgubnego wpływu!

- Bo mnie nie zapraszałeś nigdzie! – wydął dolną wargę – Mogłem zostawić Jasia, jeśli tylko byś chciał, tak jak dzisiaj. Ale ty nic nie mówiłeś...

- Taak... – rzuciłem patrząc na niego. Gdybym tylko wcześniej wiedział. Wyłem wewnątrz siebie i płakałem głośno. Marnowałem takie okazje!

Tym czasem chłopak uśmiechnął się specyficznie. Tego uśmiechu jeszcze nie znałem... Wspiął się na moje kolana wbijając kości łydki w moje uda. Znowu jęczałem gdzieś w sobie, ale na zewnątrz udawałem, że nic mi nie jest. Ot, twardy gość, który przetrwa wszystko i nawet nie czuje jak okropnie potrafi boleć taka pozycja. A moja Małgosia chyba nawet o tym nie pomyślała. Przesunął się za to tylko bardziej maltretując moje nogi. Był za to naprawdę blisko mnie. Jego pierś stykała się z moją, kiedy starał się utrzymać równowagę. Oj, potrafił być słodziutki. I to wspaniale... W sam raz dla kogoś takiego jak ja.

- Wynagrodzisz mi ten brak zainteresowania? – to pytanie było tak niewinnie wypowiedziane, że znowu poczułem ucisk w podbrzuszu. Robiło się niebezpiecznie. – Bo wiesz... Ja tak na prawdę bardzo tęskniłem i wiesz, co jeszcze? Bardzo cię lubię – przyłożył mi palec do ust – Tylko nie mów nikomu. Nie przyznaję się, ale mi się bardzo podobasz. Imponuje mi to, że jesteś taki szalony – dlaczego wydawało mi się, że z początku chciał powiedzieć ‘głupi’? – I chcesz wiedzieć, na co mam ochotę teraz? – nie zabrał jednak jak do tej pory palca z moich warg, więc nie mogłem nic powiedzieć. On tym czasem w końcu go zabrał, tylko, że teraz to ja nie miałem nic do powiedzenia. Kinn znalazł za to inne zastosowanie dla moich ust. Pocałował mnie namiętnie i mocno, chociaż nie tak sprawnie, jak mógłby to wyglądać gdyby był doświadczony i straszy. Tyle, że taki niewinny, początkujący chłopiec interesował mnie o wiele bardziej.

Niespodziewanie, kiedy ja chętnie oddawałem jego pocałunki, on złapał mnie za ręce i położył na swoich pośladkach pod sukienką. Czułem przez materiał bielizny, jak spinają się i rozluźniają. Byłem zaskoczony i naprawdę moje podniecenie było bliskie.

- O tym też nie mów nikomu, ale to mi sprawia dużą przyjemność. – wypiął się lekko, a ja jakby w wyuczonym geście ścisnąłem lekko obie półkule, które mi dał. To było naprawdę, niesamowicie przyjemne. Dwa niewielkie pośladki, o których dotykaniu mogłem jak dotąd marzyć, a Kinn był jedynie zarumieniony z przyjemności. Małgosia, którą był musiała być bardzo niegrzeczna, ponieważ sam chłopak prędzej by ode mnie uciekł.

Znowu poczułem miękkie wargi na swoich i ciepły, miękki języczek wślizgujący się między nie. Zachęcał mnie do zabawy, a ja z wielką przyjemnością ją podjąłem. Całowałem te słodkie usta i wyzywałem jego język na pojedynek. Moje dłonie odczuwały jeszcze większą rozkosz mogąc bawić się pupą chłopca. Czułem się jak stary zboczeniec, chociaż brakowało mi do starości, a Kinn nie był wcale tak dalece młodszy ode mnie. Królik, którym musiałem być najwidoczniej miał swoje specyficzne skutki uboczne. Ja sam jęczałbym teraz z zadowolenia mając sposobność by tak cudownie wykorzystać daną mi szansę. Tym czasem traktowałem to tylko jak chwilową rozrywkę ze swoim chłopakiem. Nie lubiłem za to tego, kim byłem i chciałem jak najszybciej z tym skończyć. Miałem jednak przeczucie, że Małgosia mówi to, co Kinn, jako on sam trzymał dla siebie.

Z jękiem dezaprobaty przyjąłem odsunięcie się Niholasa. Miałem ochotę na więcej.

- Nie wolno więcej – stwierdził poważnie, jakby wyczytał to z moich myśli – Dostałeś już wszystko, co dla ciebie na dzisiaj miałem i wynagrodziłeś mi to, co powinieneś – wypiął się jeszcze raz uświadamiając mi, że pieszczota dłoni na jego pośladkach, była tym, o czym właśnie mówił. Nie miałem zamiaru tak szybko ich puszczać. Ścisnąłem je jeszcze, a chłopak wygiął się ładnie z westchnieniem.

- Więc tutaj jest twój czuły punkt? – zapytałem zadowolony z siebie. Czyżbym odkrył jak postępować z chłopakiem, kiedy będzie sobą?

- Tak, ale ciii – znowu przyłożył paluszek do moich warg, jednak tym razem zabrał go od razu – Możesz ich dotykać tylko, kiedy ja tego chcę, a chcę, kiedy pozwalam ci na pieszczoty chętnie, chociaż niepewnie. Boję się tego, ale podobasz mi się i ufam ci. – mówił zupełnie jakby wcale nie chodziło o niego – Jesteś atrakcyjny, bo dziwny. Taki wyjątkowy w tym, jaki masz styl – znowu przyszło mi na myśl określenie ‘głupi’. Westchnąłem jednak tylko. Królik z Alicji miał ochotę się bawić Małgosią, a ja tak naprawdę chciałem by znowu był taki jak dawniej. Niepewny, strachliwy i zarumieniony, kiedy z nim rozmawiałem na dziwne tematy.

- Więc mnie lubisz, ale nie chcesz się przyznać? – zapytałem postanawiając wykorzystać to, że jest bardzo otwarty – Lubisz tę sukienkę? – uśmiechnął się słodko w odpowiedzi, jednak ubrał to także w słowa.

- Oczywiście, że cię lubię. Byłeś taki natrętny, że musiałem polubić – chichotał – Ale nigdy nie ubrałbym sukienki sam z siebie. Może kiedyś – mrugnął do mnie. Miałem zamiar zapytać go jeszcze o kilka innych rzeczy, ale na to mi nie pozwolił.

Pocałował mnie w policzek i zeskoczył z moich kolan. Nie dało się ukryć, że naprawdę mi ulżyło. Pomachał mi i uciekł przez dziurę za portretem. Teraz to ja musiałem coś ze sobą zrobić. Może jednak powinienem ruszyć się i iść na zajęcia? A może dalej przeżywać to, że chciałbym zakończyć to wszystko? W prawdzie teraz miałem chętną Małgosię, jednak musiałem robić za idiotycznego królika. Chyba powoli rozumiałem, co mieli na myśli Syriusz i Remus mówiąc, że pieszczoty nie są już tak dobre jak wcześniej.

Westchnąłem.

- Jest źle, James – powiedziałem sam do siebie – Trzeba skończyć z tym wszystkim. Marnujesz tylko czas! Królik musi zostać zniszczony! – czas chyba zajrzeć do tego głupiego zegarka...

9 komentarzy:

  1. Siema przepszam notki nie przeczytałam troszę ją długą napisałaś ale bloga masz bardzo sympatycznego podoba mi się a wolnej chwili jeśli będziesz miała ochote zapraszam na http://helcia.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie obrazisz się, jak napiszę, że przesłodkie? ^^ No więc przesłodkie :D. A nawet kurcze... takie słodkie, jednak zawierające nutę zadziorności no i w ogóle ^^. Po prostu podobało mi się :D.Fajnie, że wciąż piszesz, że net działa i że jakoś się układa :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha ! W końcu się doczekałam notki z Kinnem i Jamesem ! xDDSlicznie ! Kto by pomyślał, że Kinn może mieć takie zachcianki i w ogóle ^^Ślicznie i słodko !

    OdpowiedzUsuń
  4. To się Kinn wygadał xD Nie ma to jak chwila słabości xD J. też sobie nie dawał na wstrzymanie xD Oby Kinni był taki sam w rzeczywistości.. mrr xDCo do mojej notki - najpierw będzie zamówienie Luni, później 2/3 cięższe notki i lżejsza końcówka.. a później.... całkiem inny świat nowego opowiadania xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ojoj...Jaki słodki Kin :) Takiego go lubię ^^ Notka chyba najsłodsza z wszystkich jakie napisałaś xD Jesteś po prostu GENIALNA

    OdpowiedzUsuń
  6. U mnie nowa notka ;) Wbrew pozorom, jest lżejsza (nie udało mi się napisać zamówienia Luni.. mały zawrót głowy miałam ^^') xD Zapraszam do czytania ;P

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetne. *___* Czekam na next. ^.^

    OdpowiedzUsuń
  8. No proszę jaki Kinn się rozmowny zrobił xD

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejeczka,
    wspaniale, te slowa Kinna och bo James popadne w samo zchwyt...
    weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń