piątek, 3 lipca 2009

3 lata Notka Urodzinowa III.

Dziś ostatni dzień świętowania! Świętujemy za to urodzinki Akemi! Więc czego jej życzyć? Spełnienia marzeń! Yaoica! Wena! Najlepiej takiego bosko pięknego... skośnookiego? Och, dowolność! I wszystkiego innego co do życia potrzebne!

 

Alen: Gril rodzinny z okazji 3 urodzin bloga, relacja na żywo. Relacjonuje Kicham_sam... tfuj! Kirhan_san. Have a nice day! Dziś świętujemy w innej formie, jednak Ci najwytrzymalsi powinni jakąś ją przetrzymać ^^”

 

PODWÓRZE PRZY DOMU BABCI, MIEJSCE WSZELKICH RODZINNYCH GRILÓW:

Kirhan: Witam! Jak już wiemy dziś ostatni dzień naszego święta! Wątpię by był z nami ktoś, poza starą dobrą (lub mniej dobrą =.=) autorką, kto przetrwał te trzy lata będąc niezmiennie na posterunku. Nie mniej jednak witam WSZYSTKICH, którzy są dziś z nami! – rozgląda się na boki – Już widać grupki grilowe, zapewne obecne przy każdej rodzinnej uroczystości... Podejdźmy i sprawdźmy jak to wygląda!

 

PRZY GRILU:

Fabien: Ale nie za mocno! – desperacki jęk – Mięso ma być lekko krwiste!

Marcel: Mówiłem ci. Chcesz krwiste to wrzuć w żar i wyciągnij. Będzie osmolone z wierzchu i krwiste w środku. – spokojnie, ale przewraca oczyma. Wie, że ma przewagę.

Fabien: >.< Nie jestem na tyle zdesperowany!

Marcel: Więc się przymknij i nie jęcz. Chcesz mi tym zatruć Fillipa? Nie każdy ma twój żołądek ze stali... Wróć... Śmietnik, nie żołądek!

Fabien: -.- Blood, a ty, co o tym myślisz? – błagalne spojrzenie.

Blood: Myślę, że jeśli się nie odsuniesz ucierpi twoja koszula. Ogień się rozpalił... – drapie się za uchem.

Fabien: o.O - odskakuje szybko oglądając rękaw ulubionej koszuli. Całe szczęście ocalał.

Marcel: Po co znowu tak gwałtownie? Byłbyś przynajmniej KRWISTY W ŚRODKU. – kpi.

 

PRZY WODOPOJU... TFU! STOLE Z NAPOJAMI:

Cornelius: Ale daj, daj, daj, daj, daj! Q,Q

Tenshi: Zapomnij. Mówiłem ci, że nie dostaniesz!

Cornelius: Ale ma taki ładny kształt... =^^= Podłużny i z tym kształtnym zakończeniem... Jeżeli nie chcesz mi go dać to, chociaż pozwól popatrzeć jak wypływa pianka! – błysk w oczach – Ale popatrz jak zachęca... Aż się prosi żebym wziął do ust i pociągnął jak z cumla wypijając całe mleczko.

Tenshi: Dobrze powiedziane. Pociągnij sobie mleczka!

Reijel: A może ty nie chcesz piwa tylko naprawdę chcesz pociągnąć mleczka? Takiego typowo męskiego... – on i Tenshi sączą piwo. Reijel ma na kolanach Olivera, któremu masuje udo.

Cornelius: Jestem wybredny pije mleko tylko od jednej krowy prosto z dojka – pokazuje mu język.

JEB!

Cornel dostał przez łeb.

Eric: Mogę przyłączyć się do rozmowy? – syczy przez zęby i zabiera Cornela z daleka od mężczyzn i piwa.

 

STOLIKOWE KÓŁKO DYSKUSYJNE:

Oliver: Jaki on słodziutki! *^^* – o Nathanielu jak dobra ciocia, siedząc bokiem na kolanach Reijela – Ma taką słodką buźkę! Cudny jest! Też chcę takiego... – odwraca się do Reijela – Zrób mi takiego!

Reijel: o.O Phi! - głośne prychnięcie – Uważaj, bo naprawdę zrobię i będziesz musiał go urodzić! – ostro i wraca do rozmowy z Tenshim i... piwa.

Oliver: Jeszcze do mnie przyjdziesz! – odwraca się do Nathaniela, który śmieje się radośnie trzymany w pasie przez Fillipa. – *^^* Najsłodsze dziecko, jakie widziałem! I taki grzeczniutki...

Fillip: Przestań go tak wychwalać, bo muszę w końcu czemuś zaprzeczyć, a jak na razie nie mam, czemu! ^///^ – speszony, że ma takie idealne dziecko.

Oliver: Zamienię się z tobą. Dasz mi małego, a ja dam ci Reijela >.<. Jeśli go do czegoś przymusisz może ci się przydać! – rozpływa się nad malcem.

Michael: Ja bym za niego kochanka nie oddał, ale tak raz na jakiś czas można się nim pozachwycać. – rzuca z pełnym przekonaniem i zaplata małemu niewielkie warkoczyki na włoskach.

Gabriel: Gdybyś ty miał mieć takie słodkie dzieciątko zdeprawowałbyś je od razu. Widzisz, jaki on ma niewinny wzrok? – głaszcze malca po nosku, a ten uśmiecha się szeroko i mruży oczka.

Nathaniel: Ta – odwraca się do Fillipa i wyciąga do niego łapki. Ten bierze go na ręce.

Fillip: Co się dzieje, kochanie moje? – łagodnie. Maluch pochyla się nad jego uchem.

Nathaniel: Si – bardzo cicho.

 

PLACYCHO PRZED DOMEM:

Karel: Więzienie jest na schodach. Jeśli się kogoś złapie tam się go zostawia. Jesteś uwolniony, jeśli inny złodziej cię dotknie, a jeśli złapie się i jednego i drugiego to jest zamiana i wtedy ja i Cornel jesteśmy złodziejami, a wy policjantami.

Thomas: I nie ma oszukiwania!

Cornelius: Chwila, chwila. Ze złapanym złodziejem mogę zrobić, co chcę, no nie? Byleby w więzieniu... – pożądliwe spojrzenie na Erica.

Karel: Tak, ale tylko w więzieniu i nie cały czas.

Cornelius: Wystarczy mi czasu, nie ma sprawy. To uciekajcie!

 

HUŚTAWKA:

Sheva: Mówię wam, wystarczy ich cichcem związać, a jak się poczują bezbronni od razu się podniecą!

Alen: Nie na każdym to zadziała. Blood prędzej by mnie zabił niż się podniecił – niezadowolony pomruk.

Ryo: Jeśli z wiązaniem to najlepiej przebrać się w jakiś wyzywający strój. To zawsze działa!

Alen: Ale nie na Blooda.

Kinn: A co w ogóle go podnieca? – solo, ale dużo czytał.

Alen: Nie wiem! W tym problem, że nie da się tego rozpracować!

Ryo: Więc połóż się nagi na stole w otoczeniu owoców, albo jakiś łakoci...

Sheva: Zawsze możesz też związać go, ale traktować jak cezara... Daj znać czy cokolwiek zadziała. Wtedy pomyślimy dalej!

 

BEZPIECZNA ODLEGŁOŚĆ:

Kirhan: Tak właśnie wyglądają grile rodzinne.

 

GRIL:

Fabien: Gotowe! Kto chce...

All: ... JA! – wielki rzut z talerzami na grila.

Blood wbija w kiełbasę trzy świeczki i zapala. (a komu chciałoby się piec tort dla trzech świeczek? dop. Autora)

Fabien: No to raz, dwa, trzy!

I All: Spło ło, spło ło... – z pełnymi ustami. Nic nie da się zrozumieć, przeżuta kiełbasa, stek i skrzydełka fruwają w powietrzu. Wzruszona Kirhan ociera ślinę z oczu i wybiera resztki jedzenia z włosów.

Kirhan: Dziękuję wam, jestem naprawdę wzruszona...

Cornelius: Ale zjesz całą tę kiełbasę, czy mogę zjeść pół? – zostaje zignorowany.

Tenshi: Mam tylko nadzieję, że nie będzie zbyt długo...

Reijel: Zgadzam się. Nie lubię przydługawych i ckliwych przemówień...

Kirhan: I cieszę się, że mogę tu być... >.< – dokończyła, ale zupełnie nikt jej nie słucha, więc prycha i odchodzi mamrocząc do siebie. Tym czasem Nathaniel z głośnym ‘mniam’ zabiera się za butlę z kaszą na kolanach Fillipa patrząc jak inni jedzą. Na grila trafiają kolejne porcje mięsa. Nathaniel kończy jeść i zsuwa się z kolan tatusia. Dziękuje bełkotem i człapie niepewnie do piaskownicy. Fillip podnosi się, ale...

Marcel: Jedz, kochanie. Ja się nim zajmę – bierze swój talerz i idzie za małym – A ty – syczy do Fabiena – Masz je dobrze upiec. Jeśli będą krwiste zadbam byś przez tydzień cierpiał po nich na niestrawność.

Fabien: Tak, tak. Wiem. Trochę więcej zaufania... – niewinny uśmiech, na które odpowiedzią było głośne prychnięcie.

 

CHWILĘ PÓŹNIEJ:

Sheva, Kinn, Ryo i Alen pieką chleb i ser żółty na grilu zajęci rozmową.

Kinn: Czytałem, że damskie stroje nieźle podniecają niektórych mężczyzn.

Sheva: Dużo czytasz jak na osobę bez pary... – trafne spostrzeżenie.

Kinn: Trzeba się dokształcić na wszelki wypadek. A wypadki chodzą po ludziach... – zarozumiały uśmieszek.

Ryo: Gabriel! – macha ręką na chłopaka, który właśnie odganiał się od kochanka. – On zna się najlepiej na damskich strojach i podniecie.

Gabriel: Na wstępie dzięki za ratunek. Ten erotoman jest nieugięty! No i o co chodzi?

Alen: O damskie ciuszki...

Gabriel: ^///^ Więc dlaczego ja? ^^” No dobrze, wiem dlaczego... Damskie ciuszki... Wszystko zależy od typu faceta. Ten na przykład erotoman podnieca się w przeciągu kilku sekund i wcale nie musze się starać by tak było. Ślini się za każdym razem, kiedy się pochylam – zademonstrował, a Michael topi w ślinie wszystkich przy stole – Nie lubi kobiet, ale lubi ich ubrania, zwłaszcza te skromne, które odsłaniają najwięcej. Każdy facet ma swój własny wachlarz upodobań. Trzeba go znaleźć ^^.

Alen: Jasne. Tylko jak? – patrzy na Blooda, który właśnie dłubie w kiełbasie wybierając tłuszcz.

Gabriel: A próbowałeś go wiązać? – i od nowa o tym samym...

 

Kirhan: Myśleli, że sobie całkowicie poszłam? >.< Nie ma tak dobrze! Ktoś włączył muzykę, kiedy się trochę ściemniło i gril trwał do późnych godzin nocnych, a później było upychanie rodziny po domach, czy to u babci, czy to cioteczki. Typowa sielankowa atmosfera.

 

Alen: I koniec. Takie głupie pożegnanie 3 lat bloga. Za rok, kto wie, kto wie... Albo najlepiej za dwa lata na piątą rocznicę? Żegnamy Was! (hyc Blooda za rękę i kłania się zmuszając do tego także Denny’ego)

Blood: Najlepiej żadnych więcej rocznic (marszczy nos).

7 komentarzy:

  1. W pewnym momencie pojawiło się wrażenie, że stworzone przez Ciebie postacie żyją własnym życiem, bez scenariusza, nie próbując działać zgodnie z postawionymi przed nimi zadaniami. Z wielką prostotą i naturalnością jeszcze bardziej przybliżyłaś je czytelnikowi.

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam Twój styl pisania. Lekko, prosto, naturalnie. Za każdym razem kiedy czytam twoje notki, odczuwam wiele różnych emocji: od smutku, poprzez wzruszenie, a czasem aż do złości :) Chciałabym móc cały czas czytać Twoje wpisy (a nie wiem do kiedy to będzie możliwe, gdyż idę do nowej szkoły z internatem... najwyraźniej całe weekendy będę nadrabiać zaległości). Przyłapuję się czasem na tym, że odnoszę wrażenie jakby postacie z Twoich wpisów na prawdę żyły. Miały swoje wzloty i upadki. Szczególnie Remus - temat tego bloga. Pozwalasz nam patrzeć na wszystko jego oczami, ukazujesz targające nim emocje, wahania, jak i chwile radości. Nie zawsze jesteśmy pewni, co inni czują, w związku z mijającymi wydarzeniami, ale udostępniasz nam spojrzenie oczami świadków. Wplanasz krótkie historyjki, które splatają się z losami głównych bohaterów i nadają zupełnie nowe oblicze całej historii. Tak cudownie potrafisz pisać! Nadajesz każdej postaci indywidualny charakter. Jesteś na prawdę niesamowita.Życzę Ci wszystkiego dobrego... niech wena nigdy Cię nie opuszcza, nie wahaj się i pisz śmiało, my (czytelnicy) zawsze będziemy po Twojej stronie, gotowi (w każdej chwili wesprzeć radą, czy po prostu wysłuchać) i cierpliwi, czekający na kolejną część przygód Remusa i jego przyjaciół.Wszystkiego najlepszego z okazji 3 rocznicy bloga:)p.s.Oczywiście czekam na 4 rocznicę (chociaż to pechowa liczba), ale zaczekać do 5 nie zaszkodzi... grunt, byś dalej pisała z niegasnącą pasją i weną.

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj..*rumieni się i spuszcza głowę* Dziękuję Kirhan ;**** U mnie też nowa notka.. z życzeniami ^^ Zgadzam się z Opium ^^ Postacie jakby igrały sobie z tego co robisz. Ty im: macie być cicho, i śpiewać mi tu sto lat", a oni swoje xD Jak zwykle, zaskakujesz pozytywnie.. a z drugiej strony - po Tobie można spodziewać się TYLKO cudownych rzeczy, które zaowocują świetnością. Słowa, które wypływają z Ciebie, są jak kwiat paproci - jedyne w swoim rodzaju i ukazujące piękno w jedna noc.. ale i nieśmiertelne, bo tych pięknych nocy jest więcej. Niczym Słońce, świecisz ciągle, coraz to mocniejszym blaskiem. Możesz być pewna, że zazdroszczę Twoim bliskim, iż mogą mieć obok siebie, tak cudowną osobę ;)Ryczałam ze śmiechu dobrą chwilę.. wodopój xDD Hmm skoro Filip to tata... mamą jest Marcel? xD Rozśmieszyłaś, ubawiłaś, odprężyłaś, nauczyłaś, że w życiu najpiękniejsza jest przyjaźń ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju, to juz trzy lata...Ile Ty wytrzymalas z marudnymi fanam*Patrzy na siebie* :D Pozdrawiam wszystkich bochaterow i autorke! Mam nadzieje zostac z wami przez caly czas dzialalnosci bloga.Oby do konca zycia xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetne. ^.^Podobało mi się o tych damskich ciuszkach... Mądry Gabriel. x]]

    OdpowiedzUsuń
  6. Jasteś GENIALNA, GENIALNA i jeszcze raz GENIALNA!!!!!! Uwielbiam twojego bloga.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hejeczka, hejeczka,
    wspaniale, grill super choć czemu Kinn bez pary? gdzie zgubił Pottera no i gdzie Syriusz i Remus...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń